Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2020, 14:31   #167
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Emmerich obudził się z bólem głowy. Stało przed nim kilku ludzi. Zamknął oczy. Otworzył je ponownie. Nadal tu stali. Ciekawe czego chcieli. Ruszali ustami, ale słyszał głównie dzwonienie.

Ocenił grupę. Byłoby łatwiej, gdyby nie dwoiło i troiło mu się w oczach, ale i tak już na pierwszy rzut oka widział, że coś z nimi jest nie tak. Po pierwsze, zatrzymali się przy nim, zamiast, jak rozsądni podróżni, udawać że niczego nie widzą. Po drugie, odcięli go zanim upewnili się że nie ma broni. Błąd początkującego. A choć zbóje sporo zabrali, to i sporo przegapili. Małe ostrze ukryte w pasku, drugie, zawieszone na nici, z tyłu, między... nieważne... Nie będzie teraz wyciagął, za dużo ludzi patrzy. I nie tylko ludzi. Wśród dzwonienia rozróżnił akcent, który wzbudził jego czujność.
Elf. Elfka? Trudno było ocenić płeć, zwłaszcza że raz stał tu, raz tam, a do tego odzywał się różnymi głosami. Wredne sztuczki, obliczone na zmylenie obserwatora. Ale nie z Emmerichem te numery.

Jednej kobiecie można było zaufać. Wyglądała, jakby chciała go zabić. Emmerich nie bał się ludzi, którzy wprost pokazywali, że woleliby go widzieć martwego. To tych udających przyjaznych trzeba się było obawiać.

Dziewczę zwane Różą coś mówiło. Coś od niego od niego chciało... dziewczę... albo sukkub. To się jeszcze okaże. Teraz wystarczyło tylko wyciągnąć ukryte ostrze, przystawić jej do gardła, zażądać by rzucili broń, dostać strzałą elfa w oko... Nie, to nie był dobry plan. Poza tym, mruknął głosik w głowie łowcy wampirów, gdyby chcieli mu zrobić krzywdę, po prostu zostawiliby go na drzewie. Drugi głos jednakże przypomniał, że dawanie fałszywej nadziei to sposób na najlepsza torturę. I wyciągnięcie informacji. Emmerich syknął, by się uciszyły i spróbował ocenić swój stan. Z plusów - skręcona kostka już nie bolała. Z minusów - bolało wszystko inne.

Policzył czubkiem języka zęby, skrzywił się nieco gdy wyczuł chwiejącego się i splunął krwią. Nadal kręciło mu się w głowie, ale skoncentrował się na tyle, by usłyszeć ostatnie pytanie i pokiwać głową. Natychmiast tego pożałował. Ćmiący ból rozgorzał na nowo. Gdy podniósł ręce do twarzy i obmacał głowę odkrył przerażającą prawdę.

- Te kurwie syny zabrały mój kapelusz - splunął krwią po raz wtóry. Ze złością wypluł ząb, który jednak zdecydował się poddać. Kapelusz! Broń, rozumiał. Muła, pewnie, w końcu to spoils of war, jak mówią ci heretycy z wyspy. A może spoilers? Ale kapelusz? Ta podłość tylko potwierdzała, że zbóje byli w zmowie z wampirem. W końcu inaczej by go tak nie podeszli.

- Jestem Venden. Emmerich Venden. Łowca w... nagród. Macie może pożyczyć kuszę? - zapytał, po raz pierwszy brzmiąc przytomnie.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline