Nie-do-końca-powieszony miał dosyć sił, by przemówić, ale jakimś trafem nie wyglądał na zachwyconego tym, że ktoś ocalił mu życie.
A może chodziło o to, kto go ocalił?
- Eryastyr - przedstawił się elf. - Widać ktoś cię nie polubił - powiedział, po czym przeniósł wzrok z Emmericha na ślady na śniegu. - Ilu ich było? Kiedy? I nie mam kuszy - dodał.