Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2020, 21:15   #207
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

No i go znaleźli - pogratulował sobie w myślach Tladin. Wolał już walkę niż takie grzebanie się w błocku bez sensu. Zlustrował okolicę szybkim spojrzeniem. Ruiny dawały im pewną przewagę. Mogli się chować przed wzrokiem bydlaka, cały czas mając go na widoku. No i utrudniały tamtemu rozpędzenie się. A skoro o tym mowa… minotaur chyba go nie zauważył, bo namierzał się na Karla i jego ludzi. Khazad ruszył truchtem na tyle, na ile pozwalało mu podłoże.
- Zasłona! Szukajcie zasłony! Przypadnijcie do jakieś ściany! - krzyczał. Samemu obrał taką drogę, by przeciwnik nie dał rady go stratować. Chciał przechwycić minotaura zanim ten wejdzie w zwarcie z ludźmi, ale nie kosztem odsłonięcia się. Jeżeli inaczej się nie da, zaatakuje bydlaka od tyłu.
- Do mnie ludzie, do mnie! - krzyczał jeszcze aby się upewnić, że Krzywy i reszta przyłączą się do starcia.

Pojawienie się minotaura równocześnie ucieszyło, jak i zmartwiło Karla. Dobre było to, że go znaleźli i że nie stał o metr od nich. Nieco gorsze było to, że byli rozdzieleni, a minotaur nie wyglądał na bestię, którą dałoby się powalić jedną czy dwiema strzałami.

- Chować się, gdzie kto może - powiedział. - I strzelać! - rozkazał.
Równocześnie posłał strzałę w stronę minotaura i przesunął się w stronę Tladina, by móc go wspomóc w razie potrzeby. Równocześnie starał się znaleźć jakiś murek, za którym mógłby się schować, gdyby Krwawy Róg zainteresował się nim, a nie krasnoludem.

Sytuacja zaczęła wyglądać jak na jakiejś wojnie. Najpierw cały dzień, półtorej właściwie nużącego łażenia po błotnistym, mrocznym lesie gdzie poza komarami nic podróżnych nie atakowało a potem te gorące wieści o tropach minotaura. I wreszcie sam minotaur. Ledwo się ukazał w całej swojej krasie a sytuacja zmieniła się całkowicie w ciągu paru chwil. Zaczęło się bieganie, krzyki, szukanie jakiejś kryjówki i strzelanie. Karl zdał sobie sprawę, że jakoś w pobliżu nie bardzo ma coś co by wyglądało na coś solidniejszego. Zostawało liczyć, że jakoś uda się schować za tymi drzewami w jakich stali.

Całą czwóką zaczęli strzelać w szarżującego potwora z łuków. Część pocisków trafiła w nadbiegającego minotaura a część poszybowała gdzieś dalej w tą mgłę. Te które uktkwiły w biegnącej sylwetce nie wyglądały by jakoś go spowolniły. Już prędzej to błoto i ruiny nieco go spowalniały tak samo jak jak i zresztą ich samych.

- O bogowie! Biegnie prosto na nas! - krzyknął z przestrachem któryś z towarzyszy Karla. No niestety tak to właśnie wyglądało. Że dwunożny buhaj właśnie ich grupkę obrał za cel szarży. Potężna sylwetka o dwu czy trzykrotnie wyższa od każdego z nich pędziła właśnie na nich. I zdążyli strzelić tylko kilka razy gdy ta już tratowała krzaki i rozchlapywała błoto i ściółkę swoimi potężnymi kopytami!

W tym czasie Tladin dobiegł do jakiejś resztki ściany która dawała nadzieję, że jest na tyle mocna by przyjąć na siebie impet szarży potwora podobnie jak ogrodzenie z belek, beczek i pali na kalkengradzkim placu. Ruszył co sił w nogach nie zważając na trawy, korzenie i błoto. Gdy do niej dobiegł i zderzył się z nią bokiem zorientował się w paru rzeczach. Po pierwsze nad głową świsnęła mu strzała. Pewnie od Krzywego bo z drugiej trójki tylko on miał łuk. Czy trafił to nie widział zbyt dokładnie. Widział za to, że minotaur wziął sobie na cel grupkę Karla. Więc pozostali na tą chwilę byli względnie bezpieczni. Za to trochę z profilu krasnoludzki wojownik widział jak rogaty potwór wychodzi na symboliczną ostatnią prostą przed zderzeniem z czwórką towarzyszy. Ci strzelali ze swoich łuków, sądząc po wystających paru strzałach z rogatej sylwetki nawet trafiali. Chociaż nie było widać by jakoś to spowolniło chociaż rogatego czy wybiło go z rytmu. Szarżował z ogromnym toporem jaki był większy od przeciętnego człowieka. Okryty był pancerzem pomontowanym z innych kolczug i jakimiś kośćmi i skórami. I zaraz miał zderzyć się z Karlem i jego ludźmi.

Bydlak był zbyt szybki i zupełnie ignorował krasnoluda. Tladin w biegu zrzucił przy murze większość ekwipunku, zostawiając sobie broń, tarczę i pancerz. Przebierał nogami tak szybko, jak tylko podłoże mu na to pozwalało.

- Grimnir! - krzyczał, starając się odciągnąć wroga od towarzyszy. Krew mu krążyła jak oszalała, a umysł zaprzątały mu wizje jego topora wrąbującego się w ciało potwora. Byle tylko zdążyć, zanim zabije któregoś z ludzi. Gdzieś z tyłu głowy błąkała mu się myśl, czy ta strzała, co przeleciała nad nim, na pewno była Krzywego. Czy minotaur nie ma wsparcia. Ale nie było czasu już o tym myśleć. Zresztą i tak nic by to nie zmieniło. Jego zadaniem było związać Krwawego Roga w walce. Reszta ma się martwić o to, czy ktoś tam jeszcze został.
 
Gladin jest offline