Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2020, 20:39   #208
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Na boki! - krzyknął Karl.
Sam zamienił łuk na pistolety i strzelił do znajdującego się tuż-tuż potwora. Potem skoczył w bok, by zniknąć z oczu minotaura. Miał nadzieję, że wielka bestia nie zdoła tak od razu się zatrzymać.

Karl mokrymi od potu i tej wszechobecnej wilgoci dłoni w pośpiechu chował łuk do pokrowca by móc wyjąć swoje pistolety. W tym krótkim czasie wielki rogacz śmignął obok Dietera którego obrał sobie za cel. Ochroniarzowi młodego szlachcica prawie w ostatnim momencie udało się uskoczyć za jakieś rachityczne drzewko które pewnie nie zdzierżyłoby szarży takiej rozpędzonej masy. Stwór zaryczał wściekle próbując teraz z kolei wyhamować ten nadmiar prędkości. Przez co oddalił się od ich czterech o kilka swoich długich kroków i przez chwilę był plecami do nich.

- Karl! Co robimy!? - krzyknął młody Igor wcale nie ukrywając, że są w dość poważnych tarapatach. Posłał w plecy rogacza kolejną strzałę ale podobnie jak poprzednie, ta chociaż trafiła to jakoś nie wywołała zauważalnego efektu na potworze. Manfred rozdygotanymi dłońmi też posłał kolejną strzałę ale z podobnym skutkiem. Trudno było powiedzieć czy te strzały coś robią potworowi o krwawych rogach. Może przy całej masie trafień by w końcu go powaliły ale na tak krótkim czasie i miejscu na ostrzał to nie widać było, by stwora coś ruszało.

Karl wypalił ze swojego pistoletu. Trafił gdzieś w łopatkę stwora. Kawałek czegoś odpadł od pancerza, zrobiło się jakieś znamię od tego postrzału ale nie przeszkodziło to zatrzymać się rogaczowi i znów odwrócić się do nich frontem. Zaryczał groźnie z wyraźną wściekłością. Dieter który był najbliżej niego zrezygnował z łuku na rzecz broni do bezpośredniego starcia. Gdzieś już nie tak daleko pędził do nich Tladin no ale rzut oka wystarczał by oszacować, że minotaur znów dopadnie ich prędzej niż biegnący pancerny krasnolud. Co się stało z grupką Krzywego co była na prawej flance, tego Karl w tej chwili nie miał pojęcia. Zresztą nawet wcześniej oba skrzydła były zbyt odległe by widzieć się nawzajem.

Tladin zostawił balast i biegł w stronę zaczynającej się potyczki. Biegł ile sił w krótkich nogach ale zdawał sobie sprawę, że starcie zacznie się bez niego. Minotaur dopadł całą czwórkę ze swoim strasznym impetem ale tutaj było więcej miejsca na uniki niż w zwartych szeregach na kalkengardzkim placu gdzie obrońcy Imperium stali ramię w ramię i jeszcze za plecami mieli kolejne rzędy towarzyszy. Więc tutaj w przeciwieństwie do miejskiej bitwy, można było spróbować zrobić unik przed szarżującym przeciwnikiem. No i któryś z zaatakowanych ochroniarzy Karla dokonał tego wyczynu w ostatniej chwili chowając się za jakimś cherlawym drzewkiem a rogacz śmignął obok. Ale już wyhamował, zaryczał odwrócił się frontem do karlowej czwórki i znów na nich ruszył. Do tego momentu Tladin pokonał z połowę odległości jaka ich dzieliła ale miał jeszcze dobre dwa czy trzy tuziny kroków do tego starcia.

- Miecze w garść! - zawołał Karl. - Damy mu radę!

Wystrzelił raz jeszcze, z drugiego pistoletu, a potem zamienił broń palną na miecz.
 
Kerm jest offline