Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2020, 23:06   #26
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Osiedle Słoneczne Wzgórze; Noc 25-26 czerwca 1996; po północy

Przestrzeń zadrgała i zgubiła się w czasie, czytanie w przeszłości było jak rzeźbienie wspak. Od dzieła do tworzywa, intencji, jednako wchodzenie w materiał twórczy było często niewygodne, tak było i tym razem. Kordian wierzył, że kiedyś zdoła nabrać dystansu, ale zbyt chciał wtedy poczuć Macieja, dławił się tracąc fantomowy oddech, czując kołek w sercu i tępy nóż nacinający gasnące nieżycie ku potwornemu przekazowi.

A on wciąż jest piękny,
Walczy i pokutuje,
Martwy i drętwy,
Siłą emanuje.


Potrzebował kilku chwil bezdechu, żeby powrócić do roli, nie umknęła jego uwagi, narastająca do niepotrzebnej rangi błahostka, spychająca języczek uwagi w strefy analne, nie omieszkał unieść znacząco brwi, nie bacząc na gniewne słowa szeryfa.

Znów niewygoda, uczuł nakaz, nie tyle intymny by kwestionować, niemniej irytująco łamiący etykietę. Kordian wszedł w rolę w dwójnasób, wszak i po drodze mu było podzielić się uzyskanymi informacjami. Znów chwilę wyczekał, bo choć noc krotka, nie trzeba przerywać, niech się wampiry wypowiedzą, uznał Bleinert.

Nadszedł moment, by znów zabrać głos, choć w nozdrzach wciąż snuł się zapach starej mogiły. Mimowolnie Kordian ściągnął górną wargę, jak dzikie zwierzę, by zaraz fuknąć głośno nosem.

Zwrócił się do szeryfa

- Kordian - ukłonił się lekko, nie wyciągając dłoni, bo jeszcze nie ten poziom konfidencji - Alicja i Phillip. Pan, panie Osnowski zna nasze miana, a ja nie dosłyszałem pana imienia, bywam roztargniony, proszę wybaczyć, jeśli byłby pan tak miły i przypomniał.

***
- Moje wstępne wrażenie już wszyscy znacie. - zaczął, przenosząc spojrzenie po spokrewnionych - Mam wobec tego jeszcze kilka pytań. Zacznę od pana, panie Osnowski. Proszę mi powiedzieć, czy to miejscowy zwyczaj powierzać śledztwo podejrzanym, za takich nas ponoć wzięto? Czy może nie powinno się ufać w tej sprawie nikomu miejscowemu? Poza panem - uśmiechnął się - i nie żebym pana lubił, ale mam powody by darzyć zaufaniem. - o Księciu nie wspomniał, uznając za oczywiste, że jest poza dostępną pulą winnych, nawet gdyby była to szalona prawda.

***

- Proszę mi powiedzieć co zamierzacie zrobić z powłoką po Macieju? Przypuszczam, że ciało zostanie spopielone, może nawet o świcie i jest to oczywiście słuszne, jednocześnie nalegałbym, żeby wcześniej Craver oglądnął Maćka umytego na stole. Ze swej strony zapewniam, że do profanacji nie dopuszczę, klnąc się na własną krew. Ufam Phillipowi jak samemu sobie - wbił wzrok w Tremere - Nim to jednak nastąpi, wróćmy do pytań.

Toreadore uniósł teatralnie podbródek, kuszony próżnością by użyć uroku, wstrzymywany etykietą, kwaśnym uśmiechem skwitował ambiwalencję.

- Brnąc dalej. Gdzie siedzibę miał Maciek, czy było to w pobliżu dramatycznego odnalezienia? - zaraz kontynuował - jak rozumiem Ewa jest - specjalnie użył tej formy - jego polecającą spokrewnioną i była mu w świecie słońca siostrą? Powinniśmy z nią porozmawiać, tu znów czuję się w obowiązku zapewnić o kulturze rozmowy. - rozejrzał się po brudnej piwnicy - Jak myślisz szeryfie - zmienił ton na poufały - dlaczego zaniosła go tu?

Bleinert próbował skorelować sobie chwilę, kiedy pierwszy raz dostrzegł Ewę w Elizjum, a kiedy towarzystwo obiegła tragiczna wiadomość. W pamięci odtworzył jej wizerunek i buty. Jak stukają, zaraz był pewien, że się przekona, a zapamiętał większość, czekając w parku.

***

- Mam wobec tego prośbę o wodę i gazy dla Cravera i ten aparat z lampą, jestem pewien, że jest pan władny - znów ku szeryfowi - a my w tm czasie porozmawiamy z Ewą. Później chcielibyśmy udać się na miejsce odnalezienia martwego brata, dobrze byłoby, byśmy tam spotkali się z Adamem. Czy możemy w tej materii liczyć na pańską obrotność, czy też powinienem sam zawiadomić Synowca?

Wciąż zakuty w kajdany etykiety Bleinert nie skusił się na manipulacje większe niż naturalny dar zjednywania sobie stronników. Nieco się w tym zapominał, bo z nie byle cienkokrwistymi miał przyjemność, a uwikłanymi w niechcianą historię wampirami. Wykorzystując moment, by wyglądało to jak najbardziej dwuznacznie, odciągnął Sovińską, byle nawet pół metra, ale intencja i tajemnica, jako scenografia. Tło szepty dwojga, wśród czworga.

- Jestem przekonany Alicjo, że ty powinnaś nawiązać poufałość z Ewą. Wprost to wymarzone dla ciebie zadanie, nie ukrywam, że niepospolicie chętnie będę wam towarzyszył i zapewne wtrącę własne trzy pensy - mrugnął

Upominam się o barwę aury z taksówki. Alicjo!



Pytań chyba dość w tekście. Jeszcze bez dyscyplin. Z pewnością będzie aura na Ewę.
Rozmowę z Ewą chciałbym przeprowadzić fabularnie. Liczę, że Alicja zacznie.

Wszystkie te bezczelne teksy to Charyzma i etykieta. Siedem kości. Ale z taka empatią, to powinny być bonusy.

Pytanie z bani. Czy będziesz dawał PDki?



Bleinert, czytaj Blajnert.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 11-07-2020 o 23:15.
Nanatar jest offline