Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2020, 22:41   #168
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
31 Martius 816.M41, Błysk Cieni

Lars Hyperios jadał posiłki naprzemiennie z pięćdziesiątką bojowników oddanych do dyspozycji świątobliwego Ahalliona Cane oraz ze starszyzną kontyngentu pielgrzymów rozlokowanych na pokładzie fregaty. Starał się w ten sposób dzielić swe obowiązki pomiędzy świętych ochotników, a resztę wielkiej rodziny, jaką stała się dla niego zbieranina ludzi szukających łaski Boga-Imperatora na nowych światach.

Tego dnia zajął miejsce w jednej z kilkudziesięciu jadłodajni zarezerwowanych dla pasażerów Błysku, pomiędzy dwoma setkami mężczyzn, kobiet i dzieci mówiących dwoma tuzinami różnych dialektów, noszących odmienne stroje i praktykujących liczne warianty religijnych obrzędów, ale bezgranicznie i żarliwie wierzących w dogmaty Imperialnego Credo.

Serwowane pielgrzymom posiłki nie mogły pod żadnym względem uchodzić za smaczne, ale obfitowały w proteiny i były wystarczająco sycące, aby nikt należący do wielkiej rodziny Hyperiosa nie kładł się spać głodny.

Lars zjadł ostatnią łyżkę gęstej proteinowej pasty, odsunął od siebie metalowy talerz i sięgnął po kubek wielokrotnie filtrowanej wody. Siedzący po jego lewej stronie Dani Tarvis wstał z ławy, ale jego miejsce natychmiast zajął ktoś inny należący do pozornie nieskończonej kolejki pielgrzymów wciąż czekających na swoją okazję do zjedzenia posiłku.

- Imperator strzeże, Hyperiosie - powiedział siadający na miejscu Tarvisa mężczyzna kładąc przed sobą metalowy talerz z proteinową breją. Lars odwrócił głowę w jego stronę i stężał zaskoczony widokiem znanej mu już twarzy.

Christo Barca złapał podnoszącego się z ławy Hyperiosa za ramię, przytrzymał go w miejscu.

- To nie czas i okoliczności na konwenanse - rzekł pojednawczym tonem seneszal - Niechaj twoi towarzysze spożyją posiłek w spokoju.

Przywódca pielgrzymów zmarszczył czoło, wciąż głęboko zaskoczony obecnością doradcy lady Corax w zwyczajnej mesie. Seneszal miał na sobie zwyczajne nijakie ubranie, nie nosił żadnej biżuterii ani broni, a jego dłonie były umorusane plamami maszynowego oleju. W niczym nie różnił się od setek przemierzających podpokład ludzi i gdyby Lars go wcześniej nie poznał osobiście, najpewniej nie miałby teraz pojęcia, z kim ramię w ramię przyszło mu zjeść posiłek.

- Jakie postępy czyni osobista gwardia jego ekscelencji Ahalliona? - spytał Barca wkładając łyżkę do talerza - Ćwiczą regularnie?

- Siedem dni w tygodniu, panie - odparł natychmiast Hyperios - Dwanaście godzin dziennie, bez wyjątku. To ludzie z wojskowym doświadczeniem, niektórzy ze stażem liniowym. Uczą się wzajemnie od siebie i prezentują naprawdę wysoki poziom. Niczego nie pragną bardziej jak tylko zademonstrowania swoich umiejętności przed jego ekscelencją. Oraz panią Winter, rzecz jasna.

- Nie wątpię w ich godną podziwu determinację - skinął głową seneszal - Ogromnie mi przykro, że jego świątobliwość Ahallion oraz lady Corax wskutek nawału obowiązków nie mogą obecnie odwiedzić twoich podopiecznych. Nie powinno to jednak osłabiać ich motywacji. Jeszcze nadejdzie ten dzień, kiedy staną przed kapitańskim tronem na mostku Błysku.

Hyperios przytaknął słowom Barcy, wciąż nie mogąc się otrząsnąć z zaskoczenia wywołanego niezapowiedzianą wizytą seneszala.

- Chciałem się z tobą spotkać w kwestii dalszych losów kontyngentu pielgrzymów - powiedział Christo przełknąwszy wpierw łyżkę pasty - Wiem, że planowaliście opuścić nas w Footfall. Nie chcę w jakikolwiek sposób wpływać na wasze decyzje, ale przynoszę pewną propozycję. W ciągu doby okręgowej Błysk opuści Przyczółek w drodze do regionu Nowych Światów. Lady Corax pragnie ujrzeć na własne oczy jeden z tych światów, który został przywrócony na łono Kościoła. Jesteście mile widzianymi gośćmi na pokładzie tego okrętu, więc jeśli zechcecie towarzyszyć nam w dalszej drodze, pani Winter z radością przyjmie waszą decyzję.

Hyperios milczał przez dłuższą chwilę rozważając słowa seneszala. Christo zjadł w tym czasie swoją porcję protein, popił je wodą, po tym przeniósł spojrzenie na przywódcę pielgrzymów.

- Propozycja lady Corax płynie z głębokiej troski o wasz los, Hyperiosie. W Footfall nie ma obecnie żadnego Kupca mogącego zabrać was w dalszą drogę. Co gorsza, to miejsce prawdziwie wyjęte spod imperialnego prawa. Jak pewnie zauważyłeś, na czas pobytu w Przyczółku odmówiliśmy załodze przepustek. Uznaliśmy, że zejście naszych ludzi na stację byłoby zbyt niebezpieczne. Lady Winter żywi ogromną troskę o los pobożnych imperialistów rzuconych pomiędzy żyjące tutaj wilki w owczych skórach. Moja pani ufa, że dostrzeżesz mądrość stojącą za jej propozycją i wejrzysz na nią z przychylnością.

- Jestem niezmiernie wdzięczny jej miłości pani Winter - powiedział Hyperios - Za wszystko, co uczyniła dla nas do tej pory i za dalszą troskę. Omówię jej propozycję ze starszymi kongregacji i czym prędzej przekażę to, co uradziliśmy. Zechcesz przekazać jej te słowa, panie?

- Oczywiście - skinął głową Christo - Co więcej, aby nie trzymać lady Winter w niepewności, pozostanę z tobą, dopóki nie zdecydujecie, co chcecie uczynić.
 
Ketharian jest offline