Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2020, 15:36   #181
BigPoppa
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Śledztwo wytraciło swój pęd. Naturalna kolej rzeczy, która prędzej czy później spotka każdego śledczego oraz jest stałym elementem każdej sprawy. Uczono mnie tego zarówno w Scholi, jak i doświadczyłem na własnej skórze służąc w szeregach Arbites.
Koszmarem każdego śledczego jest zamarcie sprawy. To moment, którego zawsze się bałem - chwila, w której mój krok będzie ostatnim i nie będę mógł się ruszyć. Ogrom dowodów, poszlak, danych oraz dokumentów, które zbiorę w toku śledztwa, a mimo tego nie znajdę sprawcy. Sprawa zamknięta, brak dalszych poszlak, akt lądują w archiwum.

Ile takich spraw leży w archiwum siedziby głównej? Dziesiątki tysięcy? Setki? Czy to świadczy o tym, że jesteśmy nieskuteczni? Czy może po prostu jesteśmy ludźmi i mimo światła Złotego Tronu, nie zawsze udaje nam się dopaść tych, którzy łamią Lex Imperialis.

**

Wszyscy działali w trybie automatycznym, niczym serwitory. Te hybrydy człowieka i maszyn zawsze mnie przerażały. Twór technologii Mechanicus, z pozoru bezmyślny i bezduszny, ale czy jest tak na prawdę? Logosi byli przeciążani raz za razem, by w tytanicznej pracy odszukać kobietę. Powoli sklejam myśl, że Bajera oszukano. Jaźniomanta, bo tak określili go w owym raporcie, mógł wpłynąć na umysł tak słabej jednostki jak ten klerk.
A mógłby sprzedać swoją rodzinę kilkanaście pokoleń wstecz, jeśli miałoby to mu uratować dupę. Robak, wijący się w swoim grzechu, zamknięty w kazamatach Inkwizycji. Nie oszalał tylko dlatego, że skłamałem mu co do rzeczywistego miejsca pobytu. Aresztowanie przez Adeptus Arbites jest ciężarem dla duszy i umysłu przeciętnego człowieka, ale można to znieść. Świadomość bycia uwięzionym przez Inkwizycje, to coś, co mało kto jest w stanie udźwignąć. Bieganie z każdym wydrukiem jest idiotyzmem, co staje się ścieżką postępowania tego bladoskórego adepta.
Udawanie kogoś, kim się nigdy nie będzie, jest jeszcze większym zbłaźnieniem się przez Imperatorem, niż złe wykonanie swoich obowiązków. Dobrze, że reszta wykonuje swoje zadania, tylko dlatego jeszcze funkcjonujemy jako komórka.

Po wielu godzinach bezcelowego kluczenia wracam do komórki i kładę się na pryczę. Przestałem chodzić w tym płaszczu już jakieś kilka godzin temu. Raz, że na nikim nie robi to wrażenia, a dwa, że kurestwo jest ciężkie. Carnodon też nie należy do lekkich, toteż odwiesiłem go w swoim pokoju, nosząc jedynie Hecutera w kaburze biodrowej.
Upływ godzin i spadek adrenaliny sprawił, że ból zawitał z potrójną mocą. Łykam kolejne tabletki i walę się na pryczę, by zaznać chociaż trochę snu.
***

Szybkie szarpnięcia burzą mój niejasny i niespokojny sen. Odruchowo odpycham napastnika, a z kabury wyciągam Hecutera. Ku mojemu zdziwieniu, to ta ganguska.
Wraz z wiadomością o złapaniu Mandrigala. Przecieram oczy, jednocześnie chowając broń do kabury.
- Są o wiele lepsi niż my, skoro udało im się znaleźć Mandrigala w takim kopcu. - mruczę do kobiety. Wstaje z łóżka i prostuj się. - Wiozą go tutaj? Mam nadzieje, że będziemy mieli okazję go przesłuchać albo chociaż być przy przesłuchaniu. Dostaliśmy jakieś rozkazy?- wyduszam z siebie słowa, która pojawiły się jako myśl. Doskonale wiem, co implikuje fakt pojmania Mandrigala przez ludzi Inkwizytor. To nie my będziemy mieli prym w prowadzeniu śledztwa. I jak tu się nie wkurwić?
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?
BigPoppa jest offline