Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2020, 22:18   #131
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Na dźwięk tych słów, dłoń rudowłosej jeszcze bardziej zbliżyła się do łona nauczycielki.
- Może przy którymś z wyjątkowo trudnych rytuałów nie chciałaby tracić na to mocy - marzyła na głos dziewczyna. - Zapomniała o zabezpieczeniu swojej komnaty, nago rysując runy na podłodze. Czy rytuały mogą zostać odprawione z kimś lub czymś przywołanym za pomocą magii? - zapytała lekko zachrypniętym, cichym głosem.
- O tak - wymruczała Carmi, na wpół odpowiadając, a na wpół ciesząc się z dotyku. - Potężne rytuały wymagają kochanków z innych planów. Anielskie nasienie… słyszałam, że smakuje jak ambrozja.
- Jestem pewna, że byłaby w stanie ich przywołać… - palce Lei znowu znalazły się w łonowych włoskach nauczycielki. Tym razem ich nie opuściły od razu. - Dostojnie dosiąść pierwszego, gdy drugi zbliżyłby się od tyłu i zmusił ją do pochylenia. Myśli pani, że byliby gwałtowni?
- Nie - pokręciła głową. Znowu była to i odpowiedź i reakcje na to co się działo. Leilena zbliżała się bowiem do granicy. - Anioły są na to zbyt dobre. Do gwałtowności potrzebne byłyby diabły - przygryzła ponownie wargę. - Ale o nich lepiej nie mówić.
Dłoń powędrowała na drugą nogę Carmi, z rozkoszą pieszcząc udo.
- W takim razie wniknąłby w tylny otworek naszej pani rektor z pełnym oddaniem, delikatnie, przytulając się do jej pleców. Gruby i gładki, anielsko umięśniony. Napełniał ją swoją mocą.
- Obaj by ją całowali i ruszali się w jej otworach z niebiańską harmonią - Faelittio aż jęknęła. - Tak, bardzo chciałabym to zobaczyć. Ale chyba musisz pomyśleć o czymś… trochę realniejszym.
- Nie znam wielu osób poza Akademią - przyznała. - Oprócz mojego miasteczka i rodziny. To ich podglądałam w młodości, wszyscy mamy… podobne potrzeby - zamruczała, mało wstydliwie. - Nie wiem gdzie mogłabym szukać, gdzie dzieją się te najciekawsze rzeczy… - celowo podpuszczała uczennica.
- Rodziny bywają takie… pełne pomysłów - szatynka powoli skinęła głową. - A czy coś jest ciekawe, często zależy od obserwatora. Nie wszystkich podnieca to samo.
- To prawda. Ja lubię te najbardziej niegrzeczne rzeczy - zachichotała Leilena. - Tajemnice nie mające nigdy się ujawnić… - prowokowała dalej. - Tu w Akademii też musi być ich wiele…
- Jest. I to nie mało - zgodziłą się ostrożnie. - Niektóre dość kontrowersyjne, by nawet rektorka pozbyła się ich uczestników - chyba od szumu podniecenia u Carmi puszczały niektóre ograniczenia.
- Ale pani nikogo nie zdradzi, prawda? - zamruczała Leilena. - Choć musi pani widzieć tak wiele. Ciekawe kto jest najmniej grzeczny…
Druga dłoń rudowłosej również dotknęła uda, teraz dziewczyna przesuwała palcami po obu nogach swojej nauczycielki, pieszcząc je i czasem chwytając mocniej.
- Kiedy słucham ciebie, czasem ma wrażenie, że pewna rudowłosa, filigranowa uczennica - nogi Faelittio rozchyliły się jeszcze mocniej. Jej podniecenie Lei mogła już powąchać. - Ale masz rację. Nie mogę zdradzić żadnego z obecnych uczniów ani nauczycieli.
- Ja też umiem dotrzymywać tajemnic - zapewniła cicho uczennica, zbliżając twarz do łona kobiety. Wciąż za daleko, aby dotknąć, ale głośno wciągnęła nosem zapach podniecenia. - Nie jestem grzeczną dziewczynką. To przez mamę, jestem pewna, że teraz gdzieś zdradza mojego tatę…
- Och, nie kuś mnie - wieszczka pogroziła palcem. - Nieładnie wykorzystywać cudze słabości. Szczególnie zdradzone w zaufaniu - i choć nauczycielka starała się wzbraniać przed taką wizją, to Leilena widziała… i czuła, jak to na nią działa.
Dziewczyna lekko chuchnęła w stronę pięknych, lśniących warg sromowych.
- Przepraszam, proszę pani. Teraz dopiero ją rozumiem, dlaczego musiała mieć każdego. Zwłaszcza jak się trafiło kilku silnych tragarzy na raz. To uczucie, które teraz czuję, jest nie do wytrzymania.
- Bardzo dużo wiesz o swojej mamie - wytknęła Carmi. - Zupełnie, jakbyś ją dalej podglądała - kobieta zaczęła się lekko wiercić, ale utrzymywała kontakt wzrokowy z rudowłosą.
- Teraz z niektórych rzeczy sama mi się zwierza - jak zawsze Lei nie uważała tego, za tajemnicę. - Ale tak, podnieca mnie patrzenie na nią. Bardzo lubię dojrzałe, starsze znacznie ode mnie kobiety…
- Lepiej uważaj, bo niektóre potrafią być bardzo niebezpieczne - przestroga w głosie wieszczki kryła za sobą coś więcej, niż tylko ogólnikową mądrość.
- Domyślam się - przyznała dziewczyna całkiem trzeźwo. - Lecz z drugiej strony, są też często takie kuszące - dłonie znowu mocniej złapały uda, ale nie posuwała się dalej, wdychając piękny zapach.
- Była taka jedna kusząca w Akademii - powoli zdradzała Carmi. - Ale jej eksperymenty były zbyt niebezpieczne - pokręciła szybko głową, żeby się opanować. - Nie powinnam ci tego mówić.
- Być może, ale to brzmi ciekawie - przyznała uczennica. - Bardziej niebezpieczna od pani Selunarry?
- Czemu myślisz, że Selunarra jest niebezpieczna? Surowa, owszem. Ale niebezpieczna? - znowu błysk w oku kobiety zdradzał, że coś ukrywała.
- Po niektórych zachowaniach, podejściu do regulaminu i innych - wymieniała Leilena. - Domyślam się, że za surowością idą możliwości… potrafi zbić… - szepnęła.
- Dlaczego miałaby cię bić? Przecież to dzięki niej masz dostęp do kryształowej kuli - przypomniała. - No, chyba że sprawia to komuś przyjemność - insynuowała.
- Wszystko ma swoją cenę… - westchnęła uczennica, nie ukrywając w tym swojego podniecenia. - Dostęp do kuli również…
- Selunarra dobrze się zabezpiecza, więc nie byłam wcale pewna co z nią robisz... ale po tym co robiłaś z Theoduinem chyba już wiem - wieszczka uśmiechnęła się szeroko.
- Dla niego jestem tylko dziwką - szepnęła Lei i chuchnęła w cipkę Carmi. - Ona natomiast jest moją panią - przyznała się, jeszcze ciszej.
Po ciele nauczycielki przebiegł dreszcz tak mocny, że aż głośno wciągnęła powietrze. Popychana dalej i dalej przez ciekawość i rozbudzane żądze zapytała.
- Co ci robi? Wykorzystuje? Bawi się tobą?
Jakaś bariera pękła. Leilena niemal czuła ten trzask. Podniecenie wciąż rosło i twarz rudowłosej była już tuż-tuż obok wilgotnej szparki. Paznokcie wbiły się w uda Carmi, w desperackiej próbie powstrzymania się przed czymś więcej.
- Tak, jestem jej zabawką… suczką… czasami tylko wydaje mi rozkazy, ale potrafi też sprawić mi lanie… albo każe się zadowalać…
- I pozwalasz jej na to? Szantażuje cię? - przez chwilę nauczycielka się spięła, jakby chcą odsunąć się od pięknej twarzy tak blisko jej łona, ale nie dała rady. Ciało odmówiło spełnienia polecenia.
- Nie śmiałabym jej odmówić, jest moją panią - zachrypnięty głos Lei przesycała żądza. - Kilka razy pozwoliła mi jednak dojść w swojej obecności… bierze mnie obcasem… - Lei chciała zdradzić wszystko, oprócz istnienia swojej prawdziwej pani. Trzymane głęboko w sobie tajemnice, liczne tajemnice, teraz mogły być wysłuchane i wciąż pozostać tajemnicami. - Jest pani taka różowa i delikatna tutaj… - jęknęła, spoglądając wprost w lśniące od soku wejście.
- Dziękuję - bezwiednie wyszeptała Carmi, ale szybko odchrząknęła i dodała głośniej - nie powinnyśmy. To wbrew przepisom - przypomniała bardziej sobie, niż Leilenie. Jej oddech mocno przyspieszył, wprawiając piersi w przyjemne dla oka kołysanie.
- Jestem pewna, że nawet w tym momencie nie tylko my je łamiemy - szepnęła uczennica, sunąc palcami w stronę łona nauczycielki, podpuszczając ją jeszcze bardziej.
- Przecież jeszcze ich nie łamiemy - pokręciła głową i uciekła wzrokiem.
- Czy to coś zmienia? - zapytała dziewczyna i zanim nadeszła odpowiedź, liznęła starszą kobietę tuż obok wargi sromowej, wyrywając z jej gardła długi jęk przyjemności.
- Wciąż jesteś moją uczennicą - Carmi z dużym trudem panowała nad głosem. - Mówiłam ci, że dopóki nie skończysz nauki, nic między nami nie nastąpi. - A w próbie rozładowania atmosfery, dodała żartobliwie - jaką miałabyś motywację, gdybym ci na coś pozwoliła?
- Motywację dla mnie, czy dla pani? - zapytała przekornie. - Ja mogę tylko o kimś opowiedzieć. Albo dać się z kimś podejrzeć… choć jestem pewna, że najlepsze byłoby wspólne oglądanie.
- Opowiedzieć - powtórzyła pod nosem, wiedziona cielesnymi pobudkami. Znów jednak przywołała się do porządku. - O twoją motywację. Do nauki - podkreśliła.
- Ah, uczę się z każdą chwilą czegoś nowego. Ale teraz przecież przerwa, nie ma nauki… - zauważyła Leilena, unosząc się odrobinę i ocierając policzkiem o łonową fryzurkę Carmi.
- Ale nie jesteś absolwentką - broniła się Faelittio… jednocześnie nie robiąc absolutnie nic by odgonić od siebie nastolatkę.
- Za to znam mnóstwo sekretów - zachichotała rudowłosa. - No i przecież i tak już pani mnie widziała, a jestem pewna, że nikt nie wie co dzieje się za drzwiami pani komnat.
- Jakich sekretów? - ciekawość była bez wątpienia pierwszym stopniem do piekła. - I co chcesz z nimi zrobić?
- Wygrać panią - przyznała bez ogródek Lei.
- Czy ty mnie chcesz przekupić, Leileno? - uśmiech, który pojawił się na twarzy Carmi był jednocześnie pewny siebie i kpiący.
- Nie. Chcę z panią być - uniosła się nieco wyżej i spojrzała jej w oczy, całkiem poważnie. Tylko w kącikach ust drgał lekki uśmiech. - Ale czyż pani już od dawna tego nie wie?
- Od samego początku - przyznała szczerze. - A ty wiesz, że mnie pociągasz. Wykorzystujesz to, kusisz mnie i prawie doprowadzasz do obłędu - kontynuowała. - Ale mam silną wolę. I igraszki z Norlynnem to trochę za mało, bym wpadła ci w ramiona. Widziałam większe sekrety - pewnie w głowie Faelittio miało to zabrzmieć ostudzająco, ale zamiast tego wyglądało to na wyzwanie, albo zachętę. W końcu powiedziała “trochę” za mało.
- Czy próbuje pani ode mnie właśnie wyciągnąć te sekrety, których obiekty nie chciałyby, że pani o tym wiedziała? Ich skryte tajemnice i grzeszki? - ton Lei był na poły ironiczny, na poły rozbawiony. I trochę kuszący. Znacznie więcej niż trochę. Zaczęła się wspinać, opierając dłonie po obu stronach talii Carmi i zbliżając powoli twarz do jej twarzy. - Te rzeczy mogę zdradzić tylko najbliższej powierniczce. Dzieląc z nią wszystkie sekrety. Kotłują się w głowie, gdy nie można o nich z nikim porozmawiać, prawda?
Z tak bliska Lei widziała żar, który palił się już w oczach Carmi. Twarz kobiety zdradzała wewnętrzną walkę, którą bez wątpienia przegrywała.
- Czasem nie dają spokoju. To prawda - przyznała cicho, jakby z zawstydzeniem.
- Nie musiałabyś ich tłumić - Lei przeszła gładko z “pani” na “ty”. - Tylko my dwie. Najbardziej zboczone ze wszystkich… - zamruczała i była już na wysokości piersi Carmi.
- Ale sekrety, którymi się podzielimy - szybko się poprawiła - którymi byśmy się podzieliły, przestałyby być sekretami. Co cię powstrzyma, przed wyjawieniem ich komuś innemu? Jak je obronisz?
- Nauczysz mnie, jak chronić swoją głowę przed wyciągnięciem z niej tego, czego nie zamierzam nikomu zdradzić - szepnęła Lei, patrząc prosto w oczy nauczycielki. - A z własnej woli nie zdradzę ich. To wciąż tajemnice, tylko dzielone przez oddane sobie powierniczki…
- I zaufałabyś mi? Wyjawiła swoje największe grzeszki? Dlatego, że cię podniecam? - chyba nieświadomie nauczycielka uniosła się trochę, niemal ocierając się biustem o twarz Leileny.
- Nie, to, że mi się podobasz to wisienka na torcie - twarz dziewczyny prawie otarła się o jeden z sutków, będąc już blisko Carmi. - Zaufanie zawsze musi być wzajemne. Czuję od ciebie takie ciepło, to wnika we mnie od momentu, jak cię poznałam. I to, że dzielimy wspólnie zamiłowanie do poglądania, od tego zaczęła się moja przygoda z seksem…
- Och, wiedziałam, że pozwoliłam ci na za dużo, wtedy w łaźni - Faelittio przypomniała ich pierwsze intymne spotkanie. - Moje ciało cię pragnie, wszystko we mnie krzyczy bym złapała cię za włosy i wtuliła w moje piersi, ale nie mogę. Nie powinnam - w kuszeniu Leileny wciąż czegoś brakowało. Może właśnie aktu zaufania?
- Czy to źle, że tak się… poznałyśmy? - rudowłosa uśmiechnęła się. - Moje tajemnice po wyjściu na jaw skutkowałyby wyrzuceniem mnie z Akademii. A jednak wciąż boisz się mi zaufać. Czemu?
- Bo wiem, że jeśli się na to zgodzę, nie będzie odwrotu. Złamiemy przepisy i obie możemy zostać wyrzucone. Jeśli ktokolwiek się domyśli? Selunarra nie zawahałaby się mnie szantażować, wiesz o tym - minęłą się z prawdą… troszkę. Wszak iluzjonistka wiedziała o romansie Lei z Aithe, a mistrzyni transmutacji miała się przecież bardzo dobrze.
- Widziałaś mnie z innym nauczycielem. Czy to oznacza, że muszę się obawiać, że to się wyda? - odwróciła pytanie Lei. - Selunarra nas nie wyda. Inni też nie. A żaden inny uczeń się nie dowie. Jak mogłabym cię przekonać?
Carmi przygryzła wargę. Wiedziała, że nie powinna się dać wciągnąć dalej w tę rozmowę, ale nie umiała się już powstrzymać.
- Zdradź mi swój sekret - postawiła warunek. - Coś, czego nie zaakceptowaliby w Halruaa. - Kobieta aż wstrzymała oddech, czekając na reakcję nastolatki.
- Uprawiałam seks ze swoim tatą i bratem, a moja mama spełnia moje perwersyjne polecenia - powiedziała cicho po chwili zastanowienia. To było coś nie do zaakceptowania w konserwatywnym społeczeństwie, ale mniej wybuchowe od innych sekretów. Te czekały na otworzenie się także Carmi. Tę jednak w pierwszym momencie aż zatkało. A przez to, że wcześniej już zapomniała o oddychaniu, skończyło się na mało erotycznym wybuchu kaszlu. Nie takiej reakcji spodziewała się Lei, ale za to dalsze efekty… te były znacznie bliżej jej oczekiwań.
- Prze… przepraszam - opanowała się. - Nie kłamiesz. Wiem, że nie kłamiesz. Podglądałam już kazirodcze stosunki, ale aż tyle? - zdziwiła się.
- To chyba rodzinne. Jestem trochę jak moja mama, jej szparka jest cała luźna od ilości przyjętych członków - raz wyjawiona tajemnica pozwalała na zdradzanie wielu pikantnych szczegółów. - Zaczęłam to z nimi robić rok temu. Siri mi pomogła…
- Och! - wieszczka zadrżała, jakby od samych tych słów zalał ją orgazm. - Dotrzymam słowa. Proś mnie o co chcesz. Ale powiedz więcej - tama pękła i Carmi już nie mogła dłużej się powstrzymywać. Rudowłosa poczuła, jak ręka wieszczki wsuwa się między jej rozwarte nogi i zaczyna się pieścić.
- Chcę być z tobą, Carmi. Nie ten jeden raz. Chcę takiej kobiety, przyjaciółki. Zwierzać się ze swoich tajemnic i problemów i słuchać tego samego od ciebie - Lei wyjawniła swoje pragnienie. Koleżanki z Akademii były fajne, zwłaszcza Siri, ale to starsze kobiety były miłością rudowłosej. A stosunki z żadną póki co nie przypominały związku. Można rzec, że na swój zwariowany i jedyny w swoim rodzaju sposób panna Mongle zapragnęła miłości. Takiej perwersyjnej, ale czułej.
- Zgoda, Lei. Ale nie w Akademii, tutaj nikt nie może się domyślić, poza nią - podała warunek. - Odpłacę ci się szczerością za szczerość, moimi sekretami za twoje i dam ci tyle rozkoszy, co ty mnie - obiecała w tym obezwładniającym momencie. Ale słowo to słowo.
Uczennica przesunęła się wyżej. Sama ciągle była ubrana, ale skąpa sukienka nie stanowiła poważnej przeszkody. Nachyliła się i delikatnie pocałowała usta Carmi. Ta nie odpowiedziała z żądzą, tylko z czułością. Wolną ręką objęła dziewczynę, choć diablik nie pozwolił jej przerwać pieszczenia samej siebie. Lei jęknęła w usta nowej kochanki. Miała nadzieję, że znacznie więcej niż kochanki. Wsunęła języczek do środka, splotła się z Faelittio. Delikatnie położyła dłoń na policzku kobiety, oderwała się od niej z trudem.
- Marzyłam o tym od tak dawna… - westchnęła.
- Fantazjowałam o tobie - przyznała się Carmi, oblizując usta, nie mogąc się nasycić smakiem dziewczyny. - Dotykałam się, wspominając twój język w moim tyłeczku.
- Wyobrażałam sobie, że mnie często podglądasz - zamruczała uczennica, cmokając wargi starszej kobiety. - Że widzisz moje największe perwersje. Teraz chcę, abyś o nich wiedziała. Jestem okropnie niegrzeczna, chcesz taką dziewczynę?
- Bardzo - przyznała chętnie. - Uwielbiam zakazane związki. Doprowadzają mnie do szaleństwa - słowo po słowie obnażała własną naturę. - Podglądałam cię, gdy puszczałaś się na korytarzach z uczniami i służbą - potwierdziła też przypuszczenia Lei. - Ale nie wiedziałam, co robisz w domu.
- Masz wielu kochanków, Carmi? - zapytała figlarnym tonem rudowłosa, opuszczając się bardziej na wieszczkę. Sukienka była tak krótka, że w tej pozycji otarła się swoją wilgotną cipką o brzuch. - Wyobrażałam sobie często, jak kochamy się, rozgrzane jakąś oglądaną wspólnie sceną. A w moim domu… cóż, miałam czas tylko podczas dwóch przerw semestralnych, ale nie próżnowałam. Siri strasznie podnieca moje kazirodztwo, podczas pierwszego razu to ona rozgrzała moją mamę tak, że ta straciła swoje hamulce i pozwoliła córce na wszystko…
Dłoń Faelittio przyspieszyła. Nastolatka słyszała sugestywne odgłosy masturbacji.
- Rzadko biorę kochanków. Lubię podglądać i się dotykać - przeniosła na chwilę spojrzenie w bok, na nocną szafeczkę. - Zbieram różne zabawki, którymi się wtedy pieszczę. - Ponownie spojrzała w oczy Lei. - Zrobiłaś to dla Siri? To był jej pomysł? Wiem, że jesteście ze sobą bardzo blisko.
- Jest dla mnie jak siostra, ale nie, zrobiłam to też dla siebie. Moja mama podniecała mnie odkąd zaczęłam ją podglądać. Tego pierwszego razu robiłyśmy to we trzy, aż do utraty sił. Miałam ją od tyłu, nawet wkładałam całą dłoń w jej luźną cipkę - Lei mogła co prawda pokazać wspomnienie, ale tak naprawdę więcej przyjemności sprawiało jej opowiadanie. - Nie musisz już tego robić sama, kochanie. Chcę ci pomóc. Byłabym też zachwycona, gdybyś dzięki mnie nie potrzebowała już innych kochanków - pocałowała znowu, spragniona nie mniej niż Carmi. Ten pocałunek był bardziej zachłanny. Wieszczka przygryzała delikatnie jej wargi, mrucząc przy tym zadowolona. Jej ręka opadła też znacznie, znacznie niżej, chwytając za obnażony pośladek kochanki. Dziewczyna jęknęła jej w usta, obejmując mocniej udami. Cofnęła nieco biodra i zaczęła pocierać szparką o włosy łonowe kochanki, zostawiając na nich gęstą wilgoć. Sama też całowała namiętniej, głębiej. Oderwała się z jeszcze większym trudem.
- Zdradź mi, ile masz lat. Proszę. Podnieca mnie różnica wieku…
- Dlatego oddałaś się Teo? - zaśmiała się. - On jest znacznie starszy. Mam trzydzieści siedem lat - odpowiedziała. Nie było tego jednak po niej widać. Jej ciało było wciąż młodzieńczo jędrne, a twarz pozbawiona zmarszczek. - Mówiłaś, że twoja mama spełnia twoje perwersyjne zachcianki? Jakie?
Czując, jak rudowłosa się o nią ociera, wieszczka postanowiła jej pomóc. Podciągnęła nogę, wsuwając udo między nastolatnie nóżki i pocierając jej szparkę, jakby na zachętę. Wywołała tym jeszcze głośniejszy jęk.
- U mężczyzn wiek tak mnie nie podnieca. Zwłaszcza u elfów, Elora też nie rozkochała mnie w swojej rasie - przyznała Lei. Takich rzeczy, na jakie tu się otwierała, nie mówiła praktycznie nikomu, oprócz może przyszywanej siostry. A i z nią nie podejmowała wszystkich wątków. - Jemu dałam, bo podnieca mnie jak traktują mnie jak dziwkę. I chciałam, byś patrzyła - uśmiechnęła się, obniżając biodra. Starała się, aby ich łona otarły się o siebie, choć w tej pozycji nie było to w pełni wygodne. - Dziś moja mama miała zapłacić komuś w naturze za zakupy na targu…
- Każesz się jej puszczać w jej mieście? - Carmi aż opadła na chwilę szczęka. Wyobraźnia podsunęła jej jednak chyba coś bardzo kuszącego, bo zaczęła się przesuwać na łóżku tak, by umożliwić Lei ocieranie się dokładnie tam, gdzie chciała. Delikatne wargi mlasnęły, przesuwając się po sobie.
- Moja mama jest taka jak ja. Nie może żyć bez seksu, a wykonywanie poleceń tego typu daje jej ogromne pokłady rozkoszy. Mój tata wie, że mama to robi z innymi. Nakłoniłam ich, aby ze sobą o tym porozmawiali, bo nie byli szczęśliwi… - rudowłosa mówiła z coraz większym trudem.
- W przyszłym roku, będziesz ich mogła częściej odwiedzać - nieoczekiwanie zapewniła kochanka. Jej mięśnie były napięte, całe jej ciało przywodziło na myśl strunę na samej granicy pęknięcia.
- Jak… to? - Lei nie do końca była w stanie myśleć, gdy pocierała się o leżącą kochankę. Jak tylko zahaczyła łechtaczką o wargi Carmi, przeszywał ją silny dreszcz. Stękała. - Pojedziesz ze mną…?
- Nie mogę - Faelittion odpowiadała krótki, rwanymi słowami. - Ale ty… będziesz prowadzić… swoje badania.
Czara rozkoszy się przelała i szatynka krzyknęła, oznajmiając swoje spełnienie… które Lei i tak czuła, gdy kochanka drżała między jej nogami. Rudowłosa też by doszła, ale ta rewelacja odroczyła orgazm na jeszcze kilka chwil.
- Ja… już? Jestem tak niedługo w Akademii - zdziwiła się szczerze, w końcu wszyscy z rocznika Siri byli tu dłużej.
- Ale większość kadry - Faelittio wzięła głęboki wdech, bo po mocnym orgazmie nawet te parę słów doprowadziło ją do zadyszki. - Większość kadry uważa, że robisz większe postępy, niż reszta.
- Nie myślałam, że to tak szybko i indywidualnie działa. Rocznik Siri zna więcej zaklęć.
- A jesteś tego pewna? - wieszczka zasiała ziarno niepewności. - Zresztą i tak sama już podchodzisz do nauki indywidualnie. Masz preferencje.
Leilena otarła się znowu, cielesne potrzeby zyskiwały przewagę nad zaskoczeniem. Jęknęła z przyjemności.
- Przecież inni też mają - wysapała, wiedząc doskonale jakie choćby Lily ma zamiłowanie do magii bojowej. - Będziesz mnie nauczać najbardziej pikantnych sekretów, Carmi? - zapytała erotycznym, zachrypniętym głosem. Strumyczek soku wypływał z cipki prosto na łono dobrze ponad dwukrotnie starszej kobiety.
- Mówisz o czarach? Czy czymś innym? - wciąż rozochocona Faelittio objęła dłonią pierś kochanki. Okazało się, że pasowała idealnie.
Na dobrą sprawę obie były ubrane, co jeszcze dodawało pikanterii. Lei było bardzo trudno myśleć, gdy śliskie fałdki ocierały się o cipkę kochanki. Stękała cichutko, przed oczami miała mroczki.
- Preferencje… czy ktoś oprócz mnie… przechodzi na te własne badania?
- Nie z drugiego roku - wieszczka po pierwszym, silnym doznaniu mogła mocniej skupić się na rozmowie… choć z jej spojrzenia można było wyczytać, że to nie potrwa za długo. - Choć Elora i Siri są blisko. Pewnie po kolejnym semestrze szlifów, one też będą się indywidualnie rozwijały.
Leilena już nie mogła. Nachyliła się i pocałowała namiętnie Carmi, wpiła się w jej usta i jęknęła przeciągle, mocnymi ruchami bioder doprowadzając się do orgazmu. Zadygotała, rozbłysk rozkoszy sprawił, że prawie bezwładnie opadła na kochankę. Z cipki prysnęły soki, dowodząc ogromu przyjemności i tego jaki wpływ miała na nią wieszczka i jej słowa.
- Cieszę się, że ci się podobało - mruknęła Faelittio, odrywając się chwila po chwili od ust uczennicy, by wypowiadać kolejne słowa. - Warto było… tak długo mnie podrywać?
- Jesteś idealna, Carmi. Skradłaś moje serce - przyznała szczerze Lei, mając w głowie te wszystkie ich rozmowy i flirty na osobności. To, że trwało tak długo pogłębiło znajomość zamiast skoncentrowac się tylko na pewnych rolach i seksie, jak z Aithe czy Selunarrą.
- Doprawdy? - kobieta mocno ścisnęła pierś panny Mongle. - A ja wciąż je czuję w twojej piersi. Bije bardzo mocno.
- Chyba tam mu lepiej, o ile nie masz skłonności nekromantyczych - zachichotała Leilena. Spoważniała po chwili i uniosła się, spoglądając głęboko w oczy wieszczki. - Ale dobrze wiesz, że to prawda. Ciekawe czy to dlatego tyle się ze mną droczyłaś.
- Odsuwałam w czasie nieuniknione. Od dawna wiedziałam, że w końcu ulegnę. Ale teraz będziesz mnie przez to bardzo cenić - stwierdziła, z przekonaniem. Nie utrzymała jednak długo kontaktu wzrokowego, dość szybko zaczynając wodzić oczami po wciąż skrytej sylwetce nastolatki.
- I tak bym cię ceniła - uśmiechnęła się Lei i przesunęła w bok, opadając na łóżko obok Carmi. Dzieki temu mogła wyciągnąć dłoń i sunąć paluszkami po brzuszku kobiety. - Zdradziłam ci jedną ze swoich perwersyjnych tajemnic. Powiesz mi coś w zamian? Na przykład co najszybciej doprowadziło cię do orgazmu ze wszystkich podglądanych rzeczy?
- Kiedy uczyłam się dopiero magii, miałam... - kobieta wykrzywiła usta, jakby w ogóle nie chciała pozwolić im powiedzieć więcej - rywala. Bogaty, utalentowany, przystojny - wymieniała. - Znienawidziłam go od pierwszego wejrzenia. On tego nawet nie zauważał. Wydawało mu się, że wszystkie kobiety go pragną. Ma po dziś żonę, kiepską czarodziejkę, ale piękną kobietę. Chciałam się na nim zemścić za wszystkie docinki i upokorzenia, o które mnie przyprawił - widać było, że dla Carmi nie były to przyjemne wspomnienia. - Żeby się zemścić, zaprzyjaźniłam się z jego żonką. A kiedy zaczęła mi ufać, powiedziałam jej, że jest zdradzana. I nie kłamałam, ta menda nie przepuszczała żadnej spódniczce. Nie przedłużając, postanowiła się mu odpłacić i puściła się z dwójką jego braci. Na raz - dopiero te słowa sprawiły, że wieszczka się uśmiechnęła. - A ja to wszystko podglądałam. Ta satysfakcja była upajająca…
W trakcie tej opowieści Lei przysunęła się blisko, tak, że ich ciała się stykały i przełożyła nóżkę przez udo Carmi. Objęła jej pierś przez materiał skąpego stroju, delikatnie pieszcząc.
- Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam mamę z kimś. Mężczyzna był niezbyt młody, przy tuszy i sapał strasznie przy każdym kroku. Trzymał głowę mojej mamy przyciśniętą do stołu i brał ją od tyłu. Miała sukienkę zarzuconą na plecy i nieobecny wyraz twarzy. Dopiero teraz rozumiem, przez co przechodziła. Ten wstyd, upokorzenie, że oddaje się komuś takiemu. I jednocześnie potrzeba, aby to zrobić. Też tak mam. To zbyt silne. Tego dnia pierwszy raz masturbowałam się w łóżku, moje ciało się przebudziło.
- Coś mi mówi, że nie dorównam ci opowieściami o mnie - zaśmiała się kobieta. Nie pozostawała bierna, kładąc dłoń na odsłoniętym udzie nastolatki i sunąc w górę, pod jej spódniczkę. - Ja pieściłam się, myśląc o moim młodzieńczym ukochanym. Twoja opowieść jest znacznie lepsza.
- Żyję znacznie krócej niż ty, Carmi. Moje ciało myśli za mnie i być może miewam mnóstwo… przygód. - zaśmiała się, lekko kręcąc biodrami. Dotyk wieszczki wywoływał dreszcze na skórze nastolatki. - To jednak ty na pewno podglądałaś ciekawsze rzeczy. Ja głównie rodziców, tu na uczelni ci co chcą się kryć robią to skutecznie. No i nie chciałam być wyrzucona.
- Masz rację, widziałam bardzo wiele niegrzecznych rzeczy - przyznała bez cienia zawstydzenia wieszczka. Jej palce otarły się o wilgotne płatki rozkoszy Lei. - Oglądałam orgie i małżeńskie zdrady. Widziałam ojców leżących ze swymi córkami i matki, zabawiające się z synami. Możliwe, że widziałam nawet bardziej nieprzyzwoite sceny.
- Och - dziewczyna aż zadrżała, zarówno od palców jak i słów. - Zawsze mnie podniecały takie tematy - przyznała się równie otwarcie co Carmi. - Zawsze też chciałam być też tą, z którą ci niewierni zdradzają. Tu w Akademii jest inaczej, ale na przykład świadomość, że moja mama właśnie nakłoniła żonatego sprzedawcę na swoje ciało… mmm… - zamruczała, pocierając sutek wieszczki przez cienki materiał.
- Właśnie? Robi zakupy popołudniami? - kochanka jęknęła cicho w reakcji na dotyk.
- W takim przypadku jest mniej osób na targu, łatwiej o takie… negocjacje - zamruczała Leilena. - Kupcy już się pakują. Spiesząca się z ostatnimi zakupami kobieta zrobi wiele, żeby jeszcze zostać obsłużoną.
- Chcesz ją przyłapać? - zainteresowała się nauczycielka.
- Chcę ją oglądać. Czułam zazdrość, gdy robiła to z Siri. Teraz pewnie poczułabym ją jeszcze mocniej, a to mnie podnieca - wyszeptała rudowłosa, zsuwając dłoń na brzuch Carmi i zagłębiając palce pod materiał jej stroju.
- No to będziemy musiały się na chwilę od siebie odkleić - z udawanym zmartwieniem stwierdziła Faelittio. - I przejść do mojej pracowni. A tam pokażesz mi jak dobrze już obsługujesz kryształową kulę.
Niechęć do odsuwania się walczyła w Lei z chęcią zobaczenia mamy. To drugie szybko wygrało, dziewczyna odsunęła się i zaraz zeszła z łóżka, pomagając wstać Carmi. Poprawiła swoją sukienkę z zadziornym uśmiechem na ustach.
- Oczywiście, pokażę wszystko czego zapragniesz.
- Nie kuś mnie, moja droga Lei - ostrzegła żartobliwie szatynka, wyciągając się na łóżku i klepiąc dziewczynę w pupę. Sama również wstała, choć nie przejmowała się tym, że jej nowy, prześwitujący ubiór był w lekim nieładzie.
Kryształowa kula czekała w pracowni wieszczki. Osadzona w srebrnej ramie i zakryta grubym płótnem, jakby ktoś mógł spojrzeć przez nią z drugiej strony... i może tak było? Albo po prostu czarodziejka nie chciała, by tak cenny artefakt się zakurzył?
- Śmiało, bierz się do pracy - zachęciła Carmi.
 
Lady jest offline