Wszystko zdawało się być na miejscu. Żadnych pułapek, przykrych niespodzianek, same dobre informacje. To musiało budzić podejrzenia kogoś takiego, jak Geldmann, któremu często płacono za szukanie dziury w całym. Leonard miał tylko nadzieję, że znajdą tę dziurę zanim w nią wpadną.
- My? – Zerknął w kierunku, który wskazywał jego rozmówca. – Jakie tam my, dopiero co się nająłem u pana Essinga. Mnie takich informacji jeszcze nie zdradza, ale słyszałem, że ruszamy na północ. Mnie to obojętne, aby mieszek był odpowiednio wypełniony. Trochę szkoda, tu bezpieczna okolica, żadnych kłopotów czy konfliktów.
Zmienił szybko temat, im mniej o nich wiedziano, tym lepiej. Bismarck mógł zaś chlapnąć coś przypadkiem o tutejszych układach.