Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2020, 22:00   #840
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef walczył o życie. Nie po raz pierwszy zresztą, ale pierwszy raz przeciwnik, z jakim mu przyszło się mierzyć zdawał się za nic mieć przyzwoitą krasnoludzką stal, która zbierała krwawe żniwo przy każdej innej okazji. Demony nie chciały umierać od ran, które rosłego orka powaliłyby na ziemię pozostawiając życia na kilka zaledwie kilka oddechów.

Tak się nie godzi. To nie było honorowe.
Jak można walczyć z tym czymś?

Atak zielonoskórych na walczące z khazadami demony przyniósł nieoczekiwane rezultaty - wyglądało na to, że dzierżone przez grobich dziwne sztylety skutecznie ranią i zabijają pomioty Chaosu, a po chwili obie toczące odwieczną wojnę strony stanęły naprzeciwko siebie zdumione sytuacją, w jakiej się znaleźli.

Thorvaldsson był świadomy, że jakakolwiek wrogość wobec grobich sprowokuje ich atak, a zielonoskórzy wciąż mieli przewagę liczebną nad nielicznymi pozostałymi przy życiu krasnoludami, z których żaden nie uniknął poważnych ran. Dawi nie mogli wygrać ewewntualnego starcia, a w opinii Detlefa ich śmierć nie przysłuży się interesom twierdzy. Król musiał dowiedzieć się o tym, co tutaj się stało. Musiał dowiedzieć się, co stało się z zielonoskórymi i czarownikiem umgi. Miejscowi dawi musieli przygotować się na nieczystą walkę z demonicznymi pomiotami - bo tego, że demon pojawi się ponownie był całkowicie pewien.

- Musimy wrócić do karaku i powiadomić króla o tych plugastwach. Zwykła stal nie ima się tych pomiotów Chaosu. Demon spróbuje ponownie i wojownicy muszą być gotowi. - Wciąż dysząc po wyczerpującej walce powiedział w języku krasnoludów tak, aby przebywający w pobliży czarownik mógł go usłyszeć. Skoro znał mowę grobich, to pewnie i khazalid potrafi zrozumieć. Jednocześnie zatknął topór za pas i rozejrzał wokoło ze smutkiem spoglądając na ciała zabitych dawi.
- Zostaniemy tutaj i opatrzymy nasze rany. Później pochowamy naszych braci wśród gór w których żyli tak, by mogli spoglądać na ukochane przez siebie szczyty w obronie których oddali życie. - Kontynuował. - Pozostając w nadziei, że żaden urk nie będzie przeszkadzał w tym smutnym obowiązku oraz że wyniesie się z ziem krasnoludów, na których nie jest mile widziany... - zakończył aluzją odnoszącą się do samego czarownika.

Thorvaldsson był znużony zaciekłą walką, jednak wciąż był gotów zareagować na wrogość grobich. Jeśli ci jednak postanowią zaatakować resztki oddziału, to postara się wysłać do Gorka i Morka tylu, ilu tylko zdoła.
Jeśli grobi postanowią ograbić zwłoki granicznych, to nie będzie im przeszkadzał - sam był zainteresowany tylko tym, co mógł posiadać Duży Karl - możliwe, że jakieś rozkazy lub listy uwierzytelniające od Wernicky'ego.

Najważniejsze było udzielenie pomocy tym, którzy jej potrzebowali - czyli właściwie wszystkim po kolei. Gdyby miał do tego zużyć cały zapas naparów kojących i mikstur leczniczych, to niech tak będzie. W miarę możliwości jednak będzie korzystał z własnych umiejętności by oczyścić, zszyć i zabandażować rany zaczynając od najciężej rannych.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline