Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2020, 22:56   #2
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Droga do Nowej Nadziei ciągnęła się niemiłosiernie. Bogumiła nie wiedziała czy to zasługa towarzystwa czy wieku jakie osiągnęło, ale nie w głowach było im marnowanie czasu na wygłupy czy akty bohaterstwa. Mieli jasno sprecyzowany cel - tylko środki do jego osiągnięcia dość ograniczone. Począwszy od sprzętu, którym głównie można było się pociąć, aż do kondycji psychicznej ekipy, która widać ciągle żyła wspomnieniami swoich niezdobytych i nieosiągalnych już szczytów. O ile Bożydara jeszcze umiała zrozumieć, o tyle reszta zwyczajnie ją zawodziła jałowością swojego jestestwa. Dziewczynę rozpierała energia i chęć działania. Do tego przyzwyczaiła się przez 20 lat chuligańskich wybryków w wykonaniu "Coultowych Bożyszczy" - jak o sobie samej i rodzeństwie lubiła myśleć. Z resztą często nadawała rzeczom i zjawiskom dziwne, swoiste nazwy, a co gorsza uwielbiała je zapisywać. Dla przykładu swojego wysłużonego M14 w czarnym malowaniu (dla kontrastu z białym skafandrem) nazywała pieszczotliwie MIMEM, zaś ostatnio zdobytego żółtego Honkera ochrzciła wiele mówiącym mianem "KI CHUJ". Własnoręcznie przez nią wydrapany wielki napis na tylnych drzwiach wozu nie tylko odnosił się do tego, że bryka była swoistym dzieckiem niespodzianką dla całej grupy, ale zapewne, nic innego sensownego, pobocznemu obserwatorowi nie przychodziło do głowy jako komentarz, gdy widział wysypujące się z kabiny trzy 184 centymetrowe klony. Nikt jednak nie podłapał dowcipu, co odrobinę zbijało ją z tropu i dawało poczucie osamotnienia, mimo fizycznej obecności najbliższych i jednocześnie najważniejszych dla niej osób na świecie. Przez całą podróż warty pełniła wymiennie raz z jednym, a raz z drugim bratem odmawiając sobie pełnych przydziałowych ilości snu byle tylko móc spędzić więcej czasu z dawno niewidzianą rodziną. Kochała ich obu, za obu rzuciłaby się w ogień, co widać było chociażby w tym, że na obu zmarnowała niebywałą ilość ogniw energetycznych. Byle tylko szybciej, nie zważając na powodowane w okół wstrząsy połowy placówki, przywitać ich w domu po ostatnich rozjazdach. Nie widzieli się parę lat, co więc miało za znaczenie parę dziesiątek ammo. Gdy tylko ich zobaczyła wpadła na nich w pełnym biegu i kompletnym pancerzu powalając obu na ziemię jak wytrawny ruggbysta... i tyle byłoby z frajdy ostatnio.

Pierwsze naprawdę ciekawe znalezisko na jakie trafili po długiej podróży czekało na nich dopiero na granicy Nowej Nadziei. Żeby lepiej widzieć, co się dzieje Bogumiła wychyliła się cała przez boczne okno Honkera. Widok był wart odparzonej od nagrzanej blachy dupy - kolumna prowizorycznie opancerzonych wozów zmierzająca dokładnie w tym samym kierunku co oni. 4 wozy ? Zapewne - nie komitet powitalny. Znali tą dziurę i wiedzieli, że na taką rozrzutność mieszkańcy nie chcieli i nie mogli sobie pozwolić. Nie raz sami wozili tam leki, wodę, żywność i ogarek oświaty, w zamian biorąc jedynie uśmiechy, podziękowania i przygodne pocałunki młodocianych i mniej młodocianych za blaszakami. Równie miłej niespodzianki się teraz nie spodziewali, więc zgasili światła, zatrzymali auto, zabrali sprzęt, a resztę drogi pokonali piechotą.Trzydzieści minut marszu w piachu - chyba przesadzili z ostrożnością, ale ani kamuflaż wozu i ani mundurów poza Bożydarowym sprzętem ni jak się miał do panujących warunków. Żeby mniej rzucać się w oczy, na pobliskim wzgórzu przykryli białe połacie skafandrów cienką warstwą gorącego piasku, który właził zwłaszcza nie tam gdzie powinien. Tydzień z tyłka i pomiędzy cycków dziewczyna będzie musiała wytrząsać to sypkie tałatajstwo! Chociaż może będzie warto - tysiąc lub dziesięć tysięcy ammo spacerowało sobie po głównej uliczce mieściny ogłaszając wszem i wobec po co tam jest. Masa kasy w postaci samego Williama Vanhoose i jeszcze bonusowe skarby w postaci wyposażenia jego przydupasów. Kusząca wizja przyszłości zderzyła się nagle z realną oceną sytuacji:

Gorąc, ciemność, cisza... i światło ukryte w mroku niczym światełko w tunelu, które kurwa, oczywiście było pociągiem! Dwa jebane białe skafandry wspomagane w charakterystycznym malowaniu Alternatywy, tak kurewsko białe, że o głębokiej konspiracji można było tylko pomarzyć.

Bogumiła popatrzyła po sobie, następnie po Johnie i z dezaprobatą pokręciła głową. Klepnęła w ramię starszego z braci i zamigała mu jedno krótkie pytanie.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 21-07-2020 o 21:08.
rudaad jest offline