Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2020, 12:04   #9
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Następnego ranka gdy wszyscy zajmowali się swoimi sprawami i snuli plany zostali też powitani przez Sandru który nie miał najlepszych wieści.
- Niestety wszyscy solidni przewodnicy są zaprzysiężeni tej bądź innej lokalnej gildii kupieckiej więc nie odważą się podjąć prywatnego zlecenia. Nie bez zgody swoich przełożonych. A ci nie piszczą żadnego poza sezonem, albo zażądają niebotycznej ceny za swe usługi jako zabezpieczenie przed ryzykiem. Zwłaszcza, że na Koronie Świata zacznie się niedługo sezon burzowy. Tak więc możemy mieć problem z przeprawą. Choć nie wszystko stracone jest jeszcze jeden całkiem dobry doświadczony przewodnik. Ulf Gormundr który przez swój upór i ciągłe odmowy zakontraktowania się na wyłączność popadł w niełaskę u lokalnych gildii. Niestety nie udało mi się go zlokalizować, ale wiem gdzie można znaleźć jego partnerkę w interesach imieniem Uksahkka. Niestety była trochę podpita, więc nie zdołałem z niej wiele wyciągnąć poza tym że Ulf miał jakieś problemy z ostatnim zleceniem. Może wam uda się z niej więcej wyciągnąć ? Przynajmniej zanim zacznie kolejną rundę picia…
- A gdzie znajdziemy tę całą Ukashę? Czy po za miłością do trunków możemy ją po czymś rozpoznać? - spytała Hotarubi.
- Porozmawiać nigdy nie zaszkodzi. - stwierdził Kenji.
- To do Ukaszki?
- Jest taki bar w Dzielnicy Ognia “Pijany Kundel” po nazwie raczej możecie się domyślić co to za przybytek choć i tak mu daleko do najgorszych dziur w tamtej dzielnicy. Tak czy inaczej raczej nie będziecie mieć problemu ze znalezieniem Uksahkki bo większość bywalców to Ulfeńczycy. Więc raczej łatwo znajdziecie samotną Varki gdzieś na uboczu. - zaczął tłumaczyć Sandru po czym wytłumaczył im gdzie znaleźć wspomniany przybytek.
- Lubię takie miejsca, wszyscy są szczerzy i otwarci oraz fizykalnie opowiadają o tym co czują. A po bijatyce dalej pijemy. - rzekła Bella.

Wkrótce trafili na miejsce i mogli stwierdzić, że przybytek wyglądał adekwatnie do nazwy. W jednej z bocznych uliczek był raczej odwiedzany przez lokalnych moczymordów. Obecni wewnątrz przez chwilę przyglądali się przybyszom po czym wrócili do picia swego grogu. Tak jak mówił Sandru znalezienie kobiety nie było trudne. Siedziała w jednej z bocznych naw wyraźnie nie pasując do reszty bywalców. Spokojnie nalewała sobie kolejny kubek masując przy okazji szczękę na której wyraźnie widniał sporych rozmiarów siniec. Przyglądając się mogli stwierdzić, że była ona dość poobijana. Być może wdała się w bójkę z bywalcami. A może kryła się za tym inna historia.


Arabel wyjęła różdżkę. Po raz pierwszy będzie z niej korzystać. Była podekscytowana!.
- Złoty kwiat wyrósł na pustyni, nowe życie pośród śmierci. - rzekła przyciskając z zamkniętymi oczyma różdżkę do piersi, a potem ją wyprostowała i wycelowała w kobietę - Mocy bogini, ulecz ją!
- Pani Uksahkki, jak sądzę? - bardziej stwierdziła niż spytała Hotarubi.
Kobieta początkowo nie przejmowała się obecnością Arabel, jedynie się trochę odsunęła gdy ta zaczęła się głośno modlić. Była już mniej pocieszona gdy ta zaczęła ją nagle szturchać jakimś patykiem:
- Co to ma być ?! Czego chcecie ? Nie zamierzam wam płacić za wasza “boską laskę” ani dołączać do waszego kultu czy też sekty z której jesteście by odpłacić się za waszą dobroć o którą nie prosiłam. Idźcie nawracać w dzielnicy biedoty czy coś bo tutaj to po pysku jeszcze dostaniecie za szturchanie ludzi kijem zwłaszcza w takim miejscu. - osunęła się od kobiet mamrocząc coś o wścibskich wędrownych misjonarzach, zamrugała parę razy i spytała Hotarubi.
- A ty kim jesteś że znasz moje imię? - popatrzyła się na nią podejrzliwie, jedną ręką próbowała szukając czegoś pod stołem…
- Spokojnie, spokojnie. - powiedział Kenji starając się uspokoić kobietę - Nazywam się Kenji, moje towarzyszki to Arabella i Hotarubi. Szukamy pani, gdyż mamy do pani pewną sprawę, a jako, że zauważyliśmy panią w złym stanie zdrowia, to postanowiliśmy rozpocząć znajomość od dobrego uczynku. Proszę się nie denerwować, nie chcieliśmy pani zbić z tropu ani nic. Nie chcemy także, by pani się nawróciła na którąkolwiek z naszych religii. Mamy za to inną sprawę, natury biznesowej. Czy możemy porozmawiać? - spytał.
- No dobra możecie siadać, ale następnym razem nie szturchajcie ludzi jakimś magicznym patykiem bez słowa. Bo Ulfenczycy nie przepadają za magią. -sięgnęła po drugi kubek. Ten był wypełniony czystą wodą. Biorąc kilka porządnych łyków kontynuowała:
- Zgaduję że jak mówicie o “sprawach biznesowych” to tak naprawdę mówicie o Ulfie prawda? Szlag go trafił i zapadł się pod ziemię, po cholerę brał tamtą robotę skoro sam mówił że coś mu nie pasuje w tym całym Asvigu…
- Czyli wie pani gdzie był ostatnio? -spytała kunoichi.
Arabel przyglądała się różdżce, która się chyba popsuła.
- Nie lubią magi? Wszyscy chyba lubią magię…
- No wyobraź sobie że nie każdy lubi być szturchany magicznym kijkiem bez uprzedzenia… - odparła Arabel po czym zwróciła się do reszty.
- Ulf jest uparty nigdy nie zgadzał się na podpisanie umowy na wyłączność z którąkolwiek tutejszą gildią. I to komentując, że jak by chciał zostać czyimś trallem dożywotnio, to już wolałby zdechnąć z głodu. Parę gildii mu się odgrażało, że zadbają by nie znalazł tutaj żadnej roboty. Ale miał na tyle dobrą opinię, że się tym nie przejmował. No, ale po ostatnim chyba się skończyło jego szczęście, bo rzeczywiście poszczególne gildie i rody handlowe postarały się by większość klientów zrezygnowała z jego usług. Tak więc raczej nie zastanawiał się długo, gdy lokalny herszt zaproponował mu robotę. Polegającą na wyznaczeniu szlaku handlowego przebiegającego przez Las Grungir. Nie była jego typowa robota, ale ten cały Asvig dobrze płacił. To Ulf miał się z nim spotkać w jego domu by ustalić szczegóły roboty i otrzymać zaliczkę, a potem wrócić po mnie. Mieliśmy ruszać na robotę. To było ponad tydzień temu, więc myślałam że zabalowali czy coś… Ale tak długo nie wracał, że sama się udałam na tą farmę by sprawdzić co z nim? Tam ten drań stwierdził że Ulf jest niehonorowym psem, bo nigdy się nie stawił po czym kazał swoim rębaczom mnie pogonić. Znam Ulfa i wiem że pracę traktuje poważnie a farma Asviga nie jest w takiej dziczy by w drodze do niej spotkało go nieszczęście, więc jestem pewna że dotarł na miejsce. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby cała ta robota okazała się kłamstwem, a ten skurwysyn nie był w zmowie z którymś kupcem lub gildią. Taką co chciała się na nim zemścić za te wszystkie odmowy i powiązaną z tym “ujmą na honorze”.
- Pewnie go zjedli. - mruknęła do siebie Arabel, a potem zszokowana tym co uczyniła zaczęła kaszleć.
- Czyli nie wiecie gdzie ON się aktualnie znajduje? - tyle Hotarubu zdołała z siebie wykrztusić po takim potoku słów. W po za tym nie była paladynem, że wyrywać się do pomocy ku chwale bóstwu. Trzeba zrobić tak by było jasne, że nie są tani, ani zdesperowani. Rzucić ochłap dobrej woli:- Jego honor nas nie interesuje, ale słyszeliśmy, że jego umiejętności mogłyby być dla nas przydatne.
- Jasne, chętnie was przeprawi przez koronę świata zakładając, że wyciągniecie go z bagna w które się wpakował. Choć wątpię, by ten drań po dobroci przyznał co zrobił z Ulfem i na czyje polecenie. Czuje się pewnie na swoim terenie i mu się nie dziwię. Z tego co widziałam ma całkiem liczną obstawę na tej swojej farmie. A raczej się nigdzie nie wybiera przez najbliższe dni biorąc pod uwagę że organizuje stypę…
- Czyja stypa? - spytała kunoichi.
- Nasze kondolencje, ale nie wiemy o kogo chodzi. - odparł Kenji.
-[i] Niejaki Snorri Kamienne Oko. Z tego co wiem za młodu Asvig służył mu jako jeden z podwładnych dopóki sam nie został jednym z tutejszych watażków. Snorriemu zmarło się niedawno choć z tego co wiem zbierało mu się już dobry kawał czasu, jakaś klątwa lub zaraza ? Musieliście by się spytać tutejszych. Zapewne po postawieniu kilku kolejek opowiedzieli by wam co nieco o wielkim łupieżcy czy jak go tam zwali... Tak czy inaczej Asvig zapewne organizuje popijawę ku chwale swego mentora. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby świętował już od jakiegoś czasu. Nie wyglądacie na bezbronnych ale z tego co widziałam i przekonałam się na własnej skórze ma on pod komendą kilka tuzinów wojów, a raczej po dobroci nie powie co zrobił z Ulfem.
Moglibyście zaczekać do wieczora aż sobie trochę wypiją i wtedy gdy on i jego rębacze nie będą w pełni gotowości bojowej złożyć mu “wizytę i po przyjacielsku wyperswadować” by powiedział co tak naprawdę gdzie jest Ulf. Ale to tylko moja sugestia, skoro tak się dopytujecie o Ulfa to zgaduję, że wam bardzo musi zależeć na przeprawie przez Koronę Świata. Czyli wychodzi że mamy wspólny interes, to pozwólcie że wytłumaczę wam jak dotrzeć do tej cholernej farmy. -[i] przewodniczka rozgadała się, a po upiciu solidnego łyku wody zaczęła im opisywać drogę do farmy wspominając, że od pewnego momentu łatwo trafić bo do domu Asviga prowadzi w tym kierunku jedna ścieżka, a sam dom otoczony jest pierścieniem drewnianych pali gdzie para przyozdobiona wizerunkami lwów robi za swoistą bramę.
- Rozumiem, że brak tam magicznych zabezpieczeń? - spytała Hotarubi. W myślach zaś rozmasowywała skroń. Ta baba nadawała jak katarynka. Podobno niektórzy ludzie rozgadują się pod wpływem alkoholu. Widocznie u Uksahi działało odwrotnie.
- Dziękujemy za radę i za informacje. - powiedział grzecznie Kenji - Możliwe, że wizyta po tym, jak sobie odpowiednio popiją rzeczywiście będzie najlepsza?
- Chyba i tak mieliśmy coś do tego Asviga? Wszystkie drogi prowadzą do miecza w brzuchu Asviga…
- Ah… czyli już mieliście nieprzyjemność poznać go osobiście ? W sumie się nie dziwię z jego usposobieniem raczej nie jesteście jedynymi którzy by chcieli go wypatroszyć. Może dlatego ma tylu wojów na swoich usługach... - przewodniczka zaczęła się przez chwile zastanawiać po czym dodała - Będę czekać na wieści od was zgaduje że jeszcze dziś lub jutro się zobaczymy. Powodzenia i jak chcecie to możecie draniowi przekazać pozdrowienia ode mnie.
Pomachała im na odchodne, gdy zmierzali do wyjścia zauważyli, że jeden z gości nagle zawrócił się w progu czyniąc niezgrabnie znaki odganiające zło. Za drzwiami powitało ich chaotyczne krakanie i spore stado kruków siedzące na dachu budynku i pobliskich drzewach. Raczej nie był też to zbieg okoliczności, bo wyglądało na to że ptaszyska podążały za nimi w drodze powrotnej do obozowiska zaś niektórzy ulfeńczycy widząc to omijali ich grupę lub przyglądali się im jak gdyby byli trędowaci.

Kenji zmarszczył brwi, widząc kruczyska. Wątpił, by były naturalne. Co jednak ich obecność oznaczała? Przeszukał w pamięci jakiś wzmianek o podobnych zjawiskach, które mogły zostać opisane w tomach magii, które czytał. Jednocześnie rozejrzał się, szukając kogoś, kto mógłby obserwować ptaki od dłuższej chwili i podzielić się z nim informacjami o nich.
- Znowu te kruki, przed zasadzką strasznie szpiegowały?! Kenji, umiesz już kulę ognia? - rzekła
- Jeszcze nie. - przyznał Kenji - Ale nawet gdybym umiał, to zostawiłbym je w spokoju. Takie wydarzenia są znakami, które należy zinterpretować, a nie wrogami… per se, przynajmniej.

Czarownikowi udało się dowiedzieć, że kruki ze szkarłatnymi piórami to rzadkie zjawisko rzadko spotykane i wiązane z ciemnymi siłami i złą magią. Czasem widuje się je w towarzystwie niegodziwych czarowników jako chowańce lub też przyciągnięte przez złe zamiary czy magię. Jeden z rozmówców wspomniał, że słyszał plotki o podejrzanym czarowniku który miał parać się plugawą magią. Rzekomo widywano go w towarzystwie kruka ze szkarłatnym piórem. Niestety nie dowiedział się więcej ponieważ jego rozmówca stwierdził, że nie zadaje się z typami spod ciemnej gwiazdy i wyglądał na urażonego insynuacją jako by mógł znać imię kogoś o tak podłej reputacji.
 
Rodryg jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem