Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2020, 19:41   #901
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Pomysł, który zrodził się w jego głowie teraz jakimś cudem nabierał coraz większego sensu. Utrata krwi potrafi zrobić różne rzeczy z trzeźwym myśleniem, ale właśnie teraz, ten pomysł wydawał się czystym złotem i objawem geniuszu. Ill dyszał, na ile był w stanie, skupiając swoją uwagę głównie na oddechu i wewnętrznych zapewnieniach, że nic takiego się nie dzieje i wszystko będzie dobrze, gdyż przecież właśnie udało mu się zrobić kolejny wdech. Więc nie ma problemu… Rana jak rana… Bywało gorzej… Choć problemy z oddychaniem to jedna z tych rzeczy, która potrafi otrzeźwić największego twardziela, to jednak bywało gorzej. Nawet w sytuacji zagrożenia życia, gniew i wściekłość nie zniknęły, a wręcz przybrały na sile. Jak to mówią, jak kochać, czy nienawidzić, to do końca. Ill splunął czerwoną pianą i zerknął znów na Diritha. Dirith leżał, nieprzytomny, nieruchomy, ranny, tuż obok. W zasięgu ataku i w zasięgu sejmitarów. Nie było wielkiej filozofii w zabiciu kogoś nieprzytomnego i nieruchomego. Ill monitorował swój oddech, lekkie zawroty głowy, kątem oka obserwując piekliszcze i poczynania kleryka. Plan wydawał się genialny. Ale Dirith musiał żyć. Póki to piekliszcze ich tu więzi i istnieje szansa, że śmierć pod jego więzami będzie permanentna, Dirith musi żyć.

Przywołując metalicznego orła, Ill odkrył, jak duże problemy z mówieniem ma ktoś z poderżniętym gardłem. Co prawda rana została częściowo wyleczona, jednak nie do końca. Nadal był w stanie zrobić wdech. Nadal nic takiego. Bywało gorzej. Zerknął znów na Diritha. Nadal nieprzytomny. Złość, gniew, ból. bywało gorzej. Nie pierwszy raz ktoś staje mu na drodze, sądząc, że jest lepszy. Śmierć boundera Timewakera mogłaby zabić samego Timewalkera. A przecież nie o to chodzi, prawda?...
„Naprawdę…? Naprawdę te żałosne… To coś… naprawdę oni…? Znaleźli Hell Light i zbudzili Timewalkera…? Hmpf. Skoro oni mogli to zrobić…”
Plan wydawał się coraz bardziej oczywisty.

***
Trzeba przyznać, iż ten egzorcyzm to była droga przez mękę. Z drugiej strony, czy nie o to właśnie chodzi…? O to, aby opętany cierpiał męki itd. itp…? Jednocześnie, był to dobry przykład działania Chaosu i różnego typu piekliszczy. Dlaczego akurat to dziecko? Dlaczego akurat moja córka? Dlaczego akurat my? Dlaczego akurat ja? Istoty ludzkie mają tendencję do klasyfikowania, wyjaśniania i tłumaczenia wszystkiego. Z jednej strony pomaga im to w rozwoju nauki, cywilizacji itd. itp., z drugiej strony jest to ich przekleństwo. Chaos bowiem, jak to Chaos, często robi rzeczy tylko i wyłącznie „bo tak”. „Bo mogę”. Dla ludzi tymczasem, dziecko nie zostało opętane „bo tak”. Zostało opętane, ponieważ jego matka to wiedźma, którą należy spalić. Bo bogowie domagają się ofiary. Bo jej ojciec to diabeł. Bo to złe dziecko i musi umrzeć. Najlepiej spalić całą rodzinę wraz z końmi, krowami, psami i chomikiem. Ludzie boją się tego, czego nie rozumieją, nie sklasyfikują. Istoty ludzkie, które często żyją i funkcjonują stale kalkując, manipulując i szacując, klasyfikując, nie potrafią przyjąć do wiadomości, że coś się wydarzyło, lub jest takie jakie jest, „ponieważ może”. „Bo tak”. „Bo się zdarza”. „Bo Chaos”. Spróbuj urodzić się drowem albinosem. Podobno niektóre drowy to cenią. Ale nie wszystkie. Spróbuj być za niski albo za wysoki albo mieć dziwny głos. Jak mawiają, Chaos jest pod tym względem o wiele bardziej wybaczający i bezstronny, aniżeli ludzie. Ludzie tworzą swoje prawa i przykazania pod własne gusta, zamykają pewne rzeczy w pewnych ramach i wierzeniach. Nie godzą się z tym, że można kogoś kochać „ot tak”, albo zabić kogoś ot tak. Oczywiście, cała wina za grzechy i tę niesprawiedliwość spada na Chaos. Na niewybiórczy, niewybredny Chaos, których wszystkich i wszystko traktuje dokładnie tak samo, z tą samą dozą nieprzewidywalności. Chaos, w swojej niepoczytalności i nieprzewidywalności, jest o wiele bardziej sprawiedliwy, niż ludzie, doszukujący się sprawiedliwości wszędzie i we wszystkim, roszczący sobie prawo do osądzania innych, decydowania, co komu się należy i dlaczego. Dla Chaosu wszystko jest, jakie jest. „Zdarza się”. „Tak bywa”. Ludziom byłoby o wiele lepiej, gdyby zrozumieli, że nie są uprzywilejowanym centrum wszechświata, a ich życie codzienne jest niczym innym, jak czymś, co się „zdarzyło”. Niczym więcej. Ani cudem, ani przekleństwem, ani zemstą bogów, ani darem od bogów. Po prostu, zdarzyło się, że żyjesz. [Verion wyrywa flaszkę melisy z rąk MG] Tak więc tego eee no tak, po wielu trudach, rzutach, lotach w tę i z powrotem, rzutach kamieniami, wilkami, szaszłykami [patrzy ze zgrozą na to, co Dirith i Xenomorphus odwalają w tle…] …eee udało się w końcu eeee opanować sytuację…

Kiti;
Ostatecznie się udało. Modlitwa-atak w końcu wydawały się działać. Był to pewien sposób na pozbieranie demonicznej mazi i demonicznej mgły do tzw. kupy. Sam otwarty amulet, wystawiony w kierunku resztek i bałaganu, zdawał się zasysać cały ten demoniczny bałagan do swojego wnętrza, niczym magiczny odkurzacz, czyli niby wszystko działało. W końcu. Kiedy już udało się zassać całość bałaganu do amuletu i wydawało się, że nic już nie wymaga sprzątania, Kiti zamknęła amulet. Czy to już to? Czy to wreszcie koniec? Udało się?!... A Może By Tak...? A Może By Tak zrobić... coś... z...? No właśnie. co zrobić Z tym amuletem?... Wyrzucić? Zakopać? Zniszczyć? Schować…? [W tle przelatuje Dirith]

Dirith;
Jednak są takie moment że człowiek ee drow czuje się dobrze, czuje że ma flow, jest tak jakoś lekko, fajnie, party Ibiza i same genialne pomysły przychodzą do głowy! [może tym razem nikt nie zje linka]
https://www.youtube.com/watch?v=NqfQXP0Z-E4

Pozostawiłeś resztki cienia Kiti i ruszyłeś w pogoń. Koleś szybko się wznosił ale od czego ma się żywą katapultę eee znaczy Bestię. Jednak Xenomorphusy są bardzo wszechstronne… [Rozgląda się z tęsknotą za flaszką melisy] Nie do końca wiem jak opisać całą akcję więc przedstawimy ją za pomocą filmiku;
https://www.youtube.com/watch?v=bJGFfd6P-pk

Dirith doleciał. No, powiedzmy. Doleciał na tyle, że wbił się ostrzami w prawą nogę Illa i zaczął spadać, jednocześnie próbując [złapać za… złapać za ptaka Illa to nie brzmi za dobrze skreśla] schwycić się CZEGOŚ, skaleczyć orła, cokolwiek, byle zranić, zabić, i nie przy okazji nie spaść i się nie zabić… [patrzy na to zdanie, kręci z rozpaczą głową i popija z westchnieniem melisę]. Raniony Ill, zaskoczony atakiem z tzw. Nienacka, któremu „coś się do nogi przyczepiło”, przy okazji próbując mu oderwać ową kończynę i ściągnąć go z grzbietu orła, padł „trochę” w panikę. Doszło do szarpaniny, a orzeł, który nie wiedział co się dzieje, i którym praktycznie nikt już nie sterował, piszcząc łopotał skrzydłami, lecąc niby w górę, ale jednak wywijając dziwne akrobacje. Ostatecznie musiał zahaczyć o coś, w ferworze walki, korkociągów i akrobacji nie wiecie nawet o co, i przy próbie lądowania pojechał po jakichś krzakach po czym drepcząc śmiesznie nogami bardziej jak żuraw niż orzeł, wylądował, zaś oba drowy spadły na ziemię z podskakującego środka transportu. Ill, który niezbyt dobrze się czuł i z utraty krwi miał prawdopodobnie koncert barw i kształtów podobnie jak Dirith, pozbierał się na nogi z qrwikami w oczach, zaciskając zęby, sycząc jak wąż, jak ojciec który wrócił do domu po całym dniu pracy i zobaczył cały dom i telewizor wysmarowany masłem orzechowym oraz chmurki i uśmiechnięte słoneczko wyryte gwoździem na swoim aucie w garażu.
https://www.youtube.com/watch?v=Oi7WH7_NO9I
[teraz jak o tym myślę, Dirith też ma chyba taki trigger i ta piosenka świetnie go opisuje…]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline