Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2020, 20:44   #3
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Caroline Govin była urodzoną poszukiwaczką przygód, wiecznym tułaczem o niespokojnym duchu. Nieustannie za czymś goniła, jakby ewidentnie czegoś jej w życiu brakowało. Być może czegoś efemerycznego i nieuchwytnego, wręcz nieuświadomionego, ale pchającego nierozważnie w paszczę niebezpieczeństwa i ku nieznanym rubieżom. Kobieta nie była typem filozofa, raczej człowieka czynu, nigdy więc nie dumała, o co chodziło i dlaczego wyruszyła na szlak. Nie była to nawet decyzja przesadnie planowana i przemyślana. Raczej spontaniczny poryw serca, który bezpowrotnie wygonił ją z ciepłych, domowych pieleszy. Nigdy jednak tej decyzji nie pożałowała. Już po spędzeniu zaledwie kilku dni poza domem nabrała pewności, że osiadły tryb życia i przyziemna egzystencja nie są przeznaczone dla niej. Odkąd niedbale pożegnała rodzinę i opuściła bezpieczne, jak na warunki postapokaliptycznej Ameryki, Carson City z przejezdnym gangusem-motocyklistą, nie zagrzała nigdzie miejsca na dłużej. Romans ze zbójem był niezwykle intensywny, ale i wypalił się momentalnie. Rita ruszyła wtedy w swoją stronę, wycinając bezpardonowo ścieżkę własnego przeznaczenia i zbierając sporo doświadczeń na szlaku. W trakcie swych wieloletnich wędrówek zwiedziła spory kawałek kraju, parając się różnymi zajęciami, poznając mnóstwo różnych ludzi i organizacji oraz zdobywając równie dużo wrogów, co przyjaciół i kochanków. Nabyła też w międzyczasie sporo użytecznych umiejętności, a jej charakter bardziej się ukształtował. W końcu też odnalazła coś, co dawało jej najwięcej satysfakcji i częściowo zaspokajało nieokiełznany apetyt na doznania. Stało się, to gdy przypadkiem natrafiła na pustkowiu na dobrze zakamuflowany i zabezpieczony, opuszczony bunkier. Relikt Ery Pokoju, wymazany z kart historii przez program CRASH. Po złupieniu miejsca i zhakowaniu tamtejszych komputerów wiedza Rity na temat historii znacznie urosła. A napełnione po brzegi kieszenie i skala wyzwania, jaką stanowiło pokonanie wszystkich zabezpieczeń miejsca, sprawiło, że od tamtego momentu jej raison d'être stało się poszukiwanie najbardziej unikalnych skarbów ery przedwojennej i odkrywanie zapomnianych sekretów historii. Dziewczyna wyspecjalizowała się w tej dziedzinie i wyrobiła sobie pewną renomę, która stawiała ją ponad zwykłymi tropicielami.

Nie raz Caroline zdarzało się dołączać do różnych grup. Czy to przestępczych, czy bardziej praworządnych. Były to jednak relacje mocno temporalne. Zdecydowaną większość czasu na szlaku spędzała samotnie. Była typem samotnego wilka. Jednak parę miesięcy temu natrafiła w dość interesujących okolicznościach na nader osobliwego gościa. Wytatuowany koleś mianował się Baronem Samedi i wyglądał jak Truposz, co też odpowiadało jego kolejnemu pseudonimowi. Pomimo budzącej grozę powierzchowności i praktykowania dziwnego rytualizmu, kobieta przekonała się do niego. I w gruncie rzeczy miała rację, bo okazał się on dla niej dobrym kumplem i w porządku człowiekiem. Musiało to też działać w drugą stronę, bo para przypadłą sobie do gustu. I choć nie połączyła ich relacja romantyczna, a nawet dziewczyna opanowała się przed wskoczeniem z nim do łóżka, to ich partnerstwo scementowała wspólna pogoń za wrażeniami na szlaku, oraz godna zaufania osobowość szukającego odkupienia strzykawy.

Ostatnimi czasy dwójka pracowała w okolicy jej rodzinnych stron, jednak kobieta nie skorzystała z okazji, by zajrzeć do familii. Zarabiała tylko swoim sposobem na życie i wtedy też w ręce w ramach zapłaty wpadł jej oraz towarzyszowi arcyciekawy fant. Obeznana w temacie skarbów Govin uznała, że najlepszą cenę za takie coś uzyskają w DiskCity. Jej towarzysz przystał na jej propozycję, zwłaszcza że znajdowali się na granicy Nevady. Musieli jednak pokonać prawie cały stan, choć potencjalna wartość posiadanego łupu sprawiała, że odległość traciła dla nich na znaczeniu. Po pewnym czasie i wykonaniu paru pomniejszych robótek dwójka zawitała do Nowej Nadziei, gdzie też zakończyła kolejne zlecenie. Miasteczko było skupiskiem baraków z blachy falistej, położonym w pobliżu DiskCity. Caleb i Caroline pozwolili sobie tam nieco odsapnąć przed dalszą drogą, lecz po dwóch dniach w końcu zebrali się do podróży. A wtedy zaskoczyła ich burza piaskowa. Przez co przełożyli wyjazd do rana.

Ich plany jednak po raz kolejny zakłóciło niespodziewane wydarzenie. Miasto zaatakowała grupa zbirów. Napastnicy brutalnie wywlekli wszystkich mieszkańców z domostw. No prawie wszystkich, nawet ciężko śpiących wagabundów niełatwo było zaskoczyć. Z pomocą kumpla przyczajona w ciemnościach łowczyni skarbów poderżnęła gardła czyhającym na jej życie bandziorom. Potem, kucając nad stygnącymi w kałuży własnej posoki ciałami dwójki napastników, usłyszała wrzawę na zewnątrz i dopadła do jednego z pobliskich, przesłoniętych siatką okien. Truposz zaraz do niej dołączył. Po obejrzeniu odstawionego przez agresorów przedstawienia kobieta wykrzywiła gniewnie twarz. Znała Syndykat Czaszek, nie raz strzelali do siebie nawzajem, a swego czasu nawet wpadła w ich niewolę, co stało się później dla niej źródłem traumatycznych wspomnień na resztę życia. Co gorsze cholernym bandziorom przewodził kanibal, woskowe usta dla doświadczonej stalkerki były ewidentnym dowodem. To było jak trafienie w dziesiątkę. Nie dość, że nienawidziła mężczyzn z syndykatu, to jeszcze trafiła na obrzydliwych ludojadów. W kobiecie zawrzała złość i obudziła się nieopanowana chęć do policzenia z draniami. Już nawet nie chodziło o dobro sympatyzujących z nią mieszkańców osady. W sumie mogłaby razem z Calebem po prostu wyjść tylnym oknem i uciec na niewidocznym z głównej drogi motorze, zostawiając tutejszych ich problemom. Nie była jakąś pieprzoną bohaterką, nie ryzykowałaby tak bardzo życia dla kilku mieszkańców pustkowi, nawet jeśli trochę ich lubiła. Sprawa jednak nabrała osobistego charakteru. A tak połączone powody i pewna sympatia do tutejszych, kryjących ich tyłki, sprawiły, że postanowiła zostać i coś zrobić. Mimo że stosunek sił wroga do ich dwójki był dość przytłaczający. Wyposażenie też mieli niezgorsze... Jej rozważania zakończył przytłumiony głos wydobywający się krótkofalówki ubitych drabów. Przedstawienie się zaczęło...
 
Alex Tyler jest offline