Kiedy jesteś kierowcą… masz przejebane. Boguchwał wiedział to, aż nadto dobrze. Miało to plusy? Miało i to nawet niezłe jak było się naprawdę niezłym. Misja dla Alternatywy była powołaniem, nie zarobkiem. Miał wiele do zrobienia. Tak, był człowiekiem, maruderem, drabem z jasnym celem. Celem, którego nikt przy zdrowych zmysłach by się nie podjął. Dzieło odbudowy zniszczonej, poranionej czasem Ameryki, niegdyś potężnego supermocarstwa całego znanego świata nie należało do prostych!
Długa rozłąka z rodziną. Ich spotkania i rozejścia. Teraz znowu razem. Ile to czasu minęło? Technik czasami gubił rachubę. Czas nie miał znaczenia, choć zawsze musiał działać pod jego presją. Takie życie. Wszystko zawsze rozbijało się o czas, a teraz mieli go niewiele. Nigdy nie mieli dużo. Nigdy. Wojna trwała i tylko poprzez zrozumienie i pojednanie wszystkich form ludzi można było odbudować ten świat. Można było na nowo nadać kształty i kolory. Tchnąć życie. Tylko czasu jak zwykle było mało. Czasami nawet środków, ale środki można było pozyskać… czas… czas zawsze był najcenniejszą walutą. Walutą, którą szanował ponad wszystko.
Wtedy się zaczęło i zdecydowali w stylu Alternatywy. Demokratycznie. Wiedział, że coś było nie tak, ale w pełni zdał sobie sprawę z potęgi gówna, które rysowało się przed nimi gdy patrzył w dół wzgórza. Skrzywił się z niesmakiem. Nie było czasu. W każdej chwili te ścierwa mogły odjechać pozostawiając tylko pożogę i puste domy. Zmarszczył brwi. Leżąc na ziemi oceniając sytuację. Na szybko, na chłodno. Byli w dupie, ale nie w takiej z której nie dałoby się wyjść.. ostrzem na zewnątrz! Jego głos był cichy, niczym powiew wiatru, skupiony.
- Nareszcie mamy tego skurwiela…
Poczuł klepnięcie w ramię. Spojrzał na siostrę. Krótkie znaki na migi, parę gestów. Język który tak niewielu rozumiało. W sumie, można było powiedzieć, że był to ich język. Język Coltów.
Cień złowieszczego śmiechu zawitał na twarzy Boguchwała i powiedział cichuteńko. Jego twarz była skupiona i nadzwyczaj spokojna. Tylko ten nikły cień uśmiechu który w tym wydaniu niemal nigdy się u niego nie objawiał.
- Dokładnie siostrzyczko. “Napierdalać, nie ginąć”, ale potrzebuje wiedzieć więcej. Mamy doskonałą szansę i szkoda jej zmarnować. Ryzykowna, ale.