Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2020, 16:13   #91
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Strzał, drugi...
I wreszcie intruz padł, rozjaśniając pomieszczenie błyskiem elektrycznych wyładowań. Na szczęście był tylko jeden, ale Billy był bardzo ciekaw, skąd w kolonii wziął się bojowy syntetyk, czy są w pobliżu kolejne i dlaczego, na demony, cholerna da Silva ich nie uprzedziła o takiej ciekawostce.
Bez względu na to, czy wiedziała, czy nie, to jej opowieści o braku sekretów kolonii można było wsadzić między bajki. Bojowy android w zwykłej kolonii?
Wnet jednak sprawa syntetyka odeszła w zapomnienie, bowiem pojawili się kolejni 'goście'.

* * *

Towarzystwo na balkoniku zmieniło się niespodziewanie z bardzo miłego na takie, jakiego Billy nigdy w życiu nie chciałby mieć...
Dwoje to para, troje to tłok.
Billy właśnie na własnej skórze odczuł prawdziwość tego powiedzenia, chociaż - nie da się ukryć - nie bardzo miał teraz ochotę myśleć nad ludowymi mądrościami. Miał na karku kłopoty. Spore, liczące ponad dwa metry i ciężkie nad podziw.
Nicky zniknęła z balkonika jak zdmuchnięta, a Billy nie wiedział, czy cieszyć się, że dziewczyna znalazła się poza zasięgiem Xeno, czy zastanawiać się nad tym, co sobie połamała po krótkim locie w dół... O tym jednak mógł się dowiedzieć później - o ile przeżyje. O to jednak musiał zadbać sam, bo inni mieli na głowach dosyć problemów. Na szczęście okazujący mu mnóstwo sympatii Xeno odsunął się na moment, co pozwoliło Billy'emu przesunąć nieco lufę snajperki i skierować w korpus sąsiada.
Nie zwlekając pociągnął za spust. A potem po raz drugi.
Gdyby jakimś szczęśliwym trafem Xeno choćby się na moment od niego odczepił, Billy miał zamiar opuścić balkonik, najlepiej wykorzystując drabinkę, w ostateczności omijając szczeble.

Strzał ze snajperki, z niemal bezpośredniej bliskości, wywalił sporą dziurę w tułowiu Xeno, na co ten zasyczał z bólu. Kwaso-jucha chlusnęła na kratkę balkonu, na którym bestia stała, paląc ją… właściwie to prosto pod jej cholernymi nogami. Sing miał zamiar poprawić jeszcze jednym strzałem, gdy znowu pojawił się przeklęty ogon Xenomorfa, mężczyzna został więc zmuszony do gardy własnym karabinem, by uniknąć ciosu.

- Uciekaj! - Usłyszał wtedy z boku.

Nicky. Jednak nie spadła. Wisiała blada na balkoniku, z twarzą wykrzywioną bólem, trzymając się jedną ręką kraty. Nie widział jej pod takim kątem na te kilka chwil, samemu leżąc na owej kracie… metal pod nogami Xeno nieco popuścił, i ten zapadł się w nim odrobinę, tak jakby po kostki. Własna krew bestii, tym razem miała okazać się zgubą dla niej samej.

- Już!! - Krzyknęła do Billego Nicky, po czym rzuciła pod Xenomorfa granat. Mrugnęła jeszcze do snajpera, po czym puściła się, i tym razem już naprawdę poleciała w dół. A Billy nie miał zamiaru tak ginąć, rzucił się więc do ucieczki, by schronić się choćby za kabiną suwnicy…

Kabina, jakimś dziwnym trafem, uchroniła Billy'ego przed odłamkami.
Snajper, choć nie do końca cały i zdrowy, dopadł drabinki i, nie przejmując się przepisami BHP, zjechał na dół, omijając większość szczebli.
A potem ruszył w stronę Nicky, chcąc jak najszybciej wyciągnąć ją z hali… gdzie spotkał się, z pędzącym w tym samym kierunku sierżantem.
- Masz kurwa uszkodzony komunikator?! - Zjebał go na dzień dobry Reynolds. No tak, Billy nie odpowiedział sierżantowi, gdy ten go wywoływał…

Nicky leżała nieco powykręcana na podłodze, próbując jakoś dojść ze sobą do ładu i składu. Miała w sumie trochę szczęścia w nieszczęściu, spadła bowiem na podwójny rząd skrzyń,z czego nawet jedną z nich wygięła… jej karabin leżał kij wie gdzie, jej hełm oddalony chyba o więcej niż metr, wciąż połączony z resztą ciała kablem, ona sama z kolei złorzecząc, wyjąc z bólu, i w sumie i ze strachu przed nadciągającymi Xeno, trzymała się za udo lewej nogi…

Billy nie odpowiedział na zarzut, bowiem nie miał pojęcia, czy ktokolwiek cokolwiek do niego mówił. Może więc i komunikator diabli wzięli?
- Nic nie słyszałem - przyznał, dotknąwszy hełmu.

Gdzieś na hali, wśród całej kanonady i wydzierania się, znowu coś eksplodowało(pewnie jakiś granat?), a po chwili… te jedne, cholerne wrota puściły. Z ich resztek z kolei wysypały się kolejne Xenomorfy i Facehuggery.

Tamte jednak go nie obchodziły, bowiem miał na głowie inny kłopot - a nawet dwa...
- No, mała, zaraz cię stąd wyciągnę - powiedział. Wycelował, po czym strzelił do biegnącego w ich stronę Xeno, wywalając mu ładną dziurę w prawym boku, po czym miał zamiar poprawić, gdy cholerstwo wyskoczyło w górę na dobre 3 metry, po prostu w ich stronę skacząc… i Billy spudłował. Wizja śmierci była tuż tuż. Póki nie włączył się sierżant, ściągając delikwenta serią w locie. Xeno podziurawiony kulami padł martwy (był krytyk!) na podłogę tuż przed butami Singa.
- No to ją zabieraj! - Fuknął sierżant - Osłaniam!

Billy nie tracił czasu na odpowiedź czy podziękowania - przerzucił karabin przez ramię i spróbował pomóc wstać dziewczynie. I, gdyby dało radę, pokuśtykać z nią w stronę wyjścia z hali.
- Jeśli nie zdołasz iść, to cię wyciągnę - spróbował podnieść ją na duchu.

Sing ciągnął Nicky za szelki na ramionach po podłodze… innego sposobu chyba nie było. Okazało się bowiem, że oprócz uszkodzonej nogi, dziewczyna miała i coś z barkiem, a jej ramię dziwnie znajdowało się o wiele niżej, niż powinno. Czyżby było wybite? Nicky trochę pomagała, odpychając się zdrową nogą, sierżant ich osłaniał, a wrzaski, wybuchy, i kanonada w hali wciąż nie ustępowały…

Billy nie przejmował się strzelaniną - przynajmniej chwilowo. Nicky z wyposażeniem ważyła swoje, więc wyciąganie jej z pola walki nie było spacerkiem przez park.
Ale i tak bacznie się rozglądał, gotów - w razie konieczności - zostawić na moment dziewczynę i strzelać do każdego Xeno, jakie stanie im na drodze.
- Jeszcze parę kroków... - spróbował pocieszyć dziewczynę. - [i]A potem będzie z górki/i] - dodał. - Świetnie załatwiłaś tego Xeno. - Pochylił się i powiedział jej to niemal do ucha.
- To ty mu… ughh… zrobiłeś… uhhh… dziurę w klacie… ja dokończyłam… - Odpowiedziała Nicky.
- Uzupełniamy się - stwierdził Billy. - Ale to ty uratowałaś nam tyłki na tym balkoniku.

Po kilku dłuższych chwilach Sing z ranną Nicky byli przy wrotach, którymi wcześniej wszedł do hali cały pluton. Przy wrotach też panowało małe zamieszanie… Denise płakała z zakrwawioną nogą, Dawson przeklinał, a Holon bez ruchu leżała na podłodze z Facehuggerem na twarzy.
 
Kerm jest offline