Na prędce wymyślony plan podziałał! Felix poczuł zupełnie nie przystającą do grozy sytuacji radość i zadowolony odskoczył od dymiącego sarkofagu, gdy duch nieumarłego magika z krzykiem rozpłynął się w powietrzu.
Jednak coś było nie tak. Animowane mocą ducha trupy dalej niemrawo kłębiły się w wejściu. Coś przeoczyli?
Młody myśliwy wbił wzrok w częściowo zatarasowane i bronione wejście na górną część wieży, a następnie ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu. - A chuj by to! Kostur! - Wskazał toporkiem na pozostałość po opętanym, kiedy to Wroniec przywołał go znikąd po opętaniu jednego z morrytów. - Trzeba zniszczyć kostur! Tam pewno siedzi! No magicy, jak chuja strzaskać?! - Zupełnie nie bacząc obyczaje i należny czarodziejom szacunek, zadał całkiem dwuznaczne pytanie, ruszając w stronę obleganego przez truposze wejścia. Sam wiele z magią nie zdziała, ale z pewnością będzie w stanie dać więcej czasu uczonym w tych sztukach.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |