Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2020, 03:30   #902
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Bycie wystrzelonym z ogona Xenomorphusa może nie należało do najlepszych/najprzyjemniejszych/najlepiej wyglądających. Trzeba było jednak przyznać, że kiedy bestia wbiła pazury w podłoże aby najgwałtowniej jak się za zacząć biec sprintem w przeciwną stronę jednocześnie tworząc z ogona ramię katapulty i bicz w jednym, Dirith został przykładnie wystrzelony w powietrze. Co prawda świadomość Diritha w tym momencie nieco przygasła z uwagi na przeciążenie jakiego doznał mogące być tylko porównane do tych doznawanych przez pilotów myśliwców. Co prawda utrata krwi mogła mieć coś do rzeczy, jednakże koniec końców świadomość powróciła na czas aby próbować spróbować powymachiwać kończynami aby ustawić się w odpowiednią stronę do ataku.
Ustawienie powiodło się co świadczyło o panice w jaką wpadł cel kiedy został zaatakowany. Nie było się też czemu dziwić bo jeśli moment kiedy ktoś próbuje spokojnie sobie odlecieć a wpada na niego rozwścieczony przeciwnik, który na 110% nie miał logicznie prawa ani możliwości go dosięgnąć nie jest dobrym momentem do wpadnięcia w panikę, to żaden inny nie jest. Dirithowi oczywiście to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie bo bawiło oraz dawało zdecydowanie wiele satysfakcji, która tylko dodawała mu sił do dalszej walki. Dlatego paniczne kopnięcie prosto w twarz nie stanowiło żadnego problemu z jakim nie dałoby się poradzić. Po prostu wystarczyło przegryźć się przez podeszwę aby móc wreszcie zrobić większą krzywdę przeciwnikowi. Co prawda aktualne uzębienie likantropa w chwili obecnej nie należało do najkompletniejszych z uwagi na wcześniejsze otrzymane pięści w twarz jednakże nie miało to najmniejszego znaczenia. Dirith nie miałby nic przeciwko przegryzaniu się przez podeszwę nawet nie posiadając żadnego uzębienia jeśli była to najbardziej bezpośrednia metoda ataku. Co Ill myślał kiedy czuł jak ktoś próbuje przegryźć się przez jego podeszwę? Nie miało to większego znaczenia.
Nie miały nawet znaczenia manewry wykonywane przez orła lub jego awaryjne lądowanie. Nie miało większego znaczenia, że cel chwilowo mu się wymsknął. Żaden problem, po prostu trzeba było pozbierać się na cztery kończyny najszybciej jak się dało. Jednocześnie dało się usłyszeć wściekły warkot wydany przez drowie gardło. Szybkie rozejrzenie się połączone z namierzeniem celu, który jakimś cudem pozbierał się na nogi szybciej od niego. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, tak samo jak nie miała znaczenia utrata krwi przez którą likantrop zdawał się wolniejszy. Cel został ponownie namierzony więc dalej miały stać sie tylko dwie rzeczy: Dopaść do celu i zaatakować.
Dirith wystartował prawie jak sprinter z bloków z każdym krokiem warcząc coraz zacieklej. W tym momencie przez umysł Diritha przeszły setki podobnych ataków. Szczególnie te ze starych dobrych czasów walk w arenie jego twórcy, gdzie dyrektywa była jedna: Ani kroku w tył! Dlatego teraz wśród zlanych ze sobą wspomnień tylko ten rozkaz jego twórcy zdawał się być rozpoznawalny. Oczywiście głos Riktela nie wprowadzał chimerę w najlepszy nastrój... jednakże gniew z nim związany dawał przyjemny zastrzyk energii bardzo chętnie wykorzystywany do jak najbrutalniejszej walki.
Dlatego teraz nie miało większego znaczenia, że Dirith uzbrojony był tylko w Tysiąc Ostrzy uformowany na jednej ręce w tygrysie pazury. Co prawda miał za pasem dodatkowe uzbrojenie, jednak w jego umyśle dobywanie go tylko by go ograniczyło. Dlatego likantrop zamierzał zaatakować wykorzystując Tysiąc ostrzy do złapania i zakleszczenia broni przeciwnika łapiąc uzbrojoną ręką za ostrze dzięki czemu dokładnie wiedziałby co się dzieje z ową bronią. drugą dłonią zamierzał po prostu dźgnąć Illa w szyją kiedy był w zasięgu. Prosto w ranę po poderżnięciu, prawie wyprostowanymi palcami ułożonymi w coś w rodzaju ostrza włóczni. Celem uderzenia miało być wbicie się w przeciwnika oraz złapanie za tchawicę, kręgosłup lub cokolwiek innego co dało się złapać oraz wyrwać.
W tym czasie Xenomorphus miał jeden, dość oczywisty rozkaz: dopaść do celu oraz dźgnąć ogonem w jedną z rąk albo nóg aby zmniejszyć możliwości posługiwania się kończynami przeciwnika.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline