Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2020, 18:02   #138
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Dzieło Klausa… nie wyglądało do końca tak jakby mógł oczekiwać. Pomijając fakt, iż towarzyszący im Marek bardzo starał się nie zwrócić uwagę na czynienie magy przez Klausa godne bardziej zaawansowanego śmieciarza niż dumnego Syna Eteru, to i sam efekt wyglądał jak ze śmietnika. Wielokrotne przebarwienia polimerów, wymieszanie struktur tworzysz tucznych z łapiących rdzę metalem. Balista w wykonaniu Klausa zapewne użyta działałaby, ale nie budziła zaufania, a raczej wywoływała zdecydowanie większy niepokój o jej stan techniczny niż cała reszta wynalazków technomanty. Co gorsze, niepokoiła również twórcę broni.
W czasie gdy Klaus majstrował, Jonathan wraz z wampirzycą oddalili się na dobre z ich pola widzenia, co Mervi zarejestrowała dopiero po chwili, konfigurując w locie program skanujący. Zajęło jej to trochę dłużej niż się spodziewała, nie wiedziała czy to kwestia deszczu w którym wszystko było zdecydowanie mniej wygodne, czy też była zbyt rozkojarzona.
Gdy spojrzała na mapkę reprezentującą entropiczny obraz… w zasadzie nic nie mogła odczytać. Wysypisko śmieci, same w sobie entropiczne, w którym umierali (i czasem powstawali jako wampiry) przerażeni ludzie. Śmierć wielu wampirów w płomieniach… jedna, wielka, czarna plama entropii. Jakakolwiek nowy rezonans entropii nas tym obszarze byłby jak malowanie węglem na czarnej farbie.


***


Przygotowania powzięte przez Patricka wypadły o klasę wyżej od tych wykonanych przez Klausa. Gnom-wynalazca z uznaniem patrzył jak mimo strug deszczu lejącego się z nieba, eteryk zręcznie montuje kolejne zapalniki. W montaż pomagał mu ojciec Adam, który przekazał instrukcje Iwana. Wyglądało na to, iż Mistrz Iwan chyba momentalnie zlokalizował centrum węzła, a co za tym idzie – grób Odyna. Tylko nie chwalił się tym w obecności Kościtrzaska.
Gdy wrócili do Kościtrzaska i Iwana, ci rozmawiali o zostawianiu tutaj ewentualnych straży. Była z nim jeszcze jedna maszkara, chyba podkradła się podczas ich prac. I była to kobieta, znana wcześniej Leifowi, Monika. Gdy zobaczyła Patricka, wydała z siebie stłumiony, dziwny dźwięk.
- Kolejne magołaki – chrząknęła w stronę Adama i Patricka – ja sem jestem Monika, Kościtrzask to mój kuzyk.
Podała im w geście uścisku szarą, spuchniętą i śmierdząca czymś dziwnym dłoń o krzywych, długich paznokciach pomalowanych na różowo. Uśmiechnęła się półgębkiem kwartowych zębisk.
- Wygląda na to, że szykują się do szturmu Elizjum – Kościtrzask streścił – oraz szukają waszej nowej siedziby. Sabat oczywiście – stary wampir dopowiedział po zastanowieniu – robi się u nich coraz goręcej. Wewnętrzne czystki.
- Jak zwykle kuzyk owija w bawełnę – nosferata zaśmiała się nosowo poprawiając dziewcżecym gestem kępę rzadkich, tłustych włosów – zbierają się aby teraz na was uderzyć. Ja jestem spalona – powiedziała z żalem – ja sem myślę, że muszę uciekać. Dobrze, żem się spotkali. Podobno Tor miał przeszukać o miejsce… I też chciał z wami gadać - spojrzała na Iwana – będziecie czekać?
Duchowny wyglądał na zamyślonego. Tylko odruchowo kiwnął głową.

***


Grzmot. Jedna, potężna błyskawica sprawiła, iż na moment zrobiło się jasno jak za dnia, rozświetlając strugi deszczu jasnym błyskiem. Klaus poczuł zapach ozonu, Mervi – uciekającego gdzieś w głąb nieświadomości Glitcha. Towarzysząca im wampirzyca miała lepszy refleks, obróciła się wyciągając rękę w geście jakiegoś zaklęcia?
I wtedy dostrzegli jak nieumarłe ciało podryguje w jakieś mieszaninie bólu, strachu i czegoś jeszcze, nieuchwytnego… Burzowa dziewczyna stała przed nimi, z dłonią po kołowacieć zasłużoną jamy ciała Indrig, chyba trzymając jej serce. Przekrzywiła głowę na bok i uśmiechnęła się bardzo serdecznie, gdy strugi deszczu kapały jej po twarzy.
- Bonjour – powiedziała jakby witała się ze znajomymi – gdzie znajdę Jonathana?
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline