Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2020, 09:23   #47
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noc przed podróżą Barbara poprosiła by na sen przygotowano jej miseczkę ciepłego mleka i by nikt jej nie przeszkadzał. Wyraźnie zaznaczyła, że chce odpocząć przed podróżą choć wiedziała, że trudno będzie jej zasnąć. W ciszy rozczesywała długie włosy spoglądając to na ciemności za oknem, to na miseczkę z mlekiem. Czy to wszystko był sen? Czy też...smok istniał? Zadrżała na wspomnienie ostatniego z nim spotkania. Niemniej noc nie przynosiła odpowiedzi. Nie było szelestu łusek. Nic… tylko jakoś dziwnie sennie i mglisto zrobiło się po północy… nierealnie.
Barbara splotła włosy w luźny warkocz, okryła się płaszczem i z miseczką w dłoni wyszła na korytarz. Tylko musi tam postawić mleko… jeśli nawet to nieprawda… to tylko mleko. Szła powoli nasłuchując. Wolała nie być przyłapana w drodze do jaskini.
Wkrótce dostrzegła dwóch strażników. Chrapali na służbie. Spali na stojąco oparci o ścianę. Basia nie sądziła, że to jest możliwe.
Niepewnie zbliżyła się do moich starając się ich nie obudzić. I przemknęła cicho obok nich zupełnie niezauważona.
Teraz pozostało jej dotrzeć do jaskini. Przekradając się na palcach, starała się odtworzyć drogę, którą ostatnio wracała. O dziwo.. nie było to trudne, jakoś instynktownie wiedziała gdzie iść. Jakby sama śniła. Wkrótce pod bosymi stopami poczuła zimny kamień stopni prowadzących w dół. Ten chłód przypomniał jej ostatnie spotkanie ze smokiem, to jak.się mu oddała. Poczuła rumieniec na twarzy i wstyd. Bo jak bardzo wyuzdana się stała? Nawet jeśli był to tylko sen. Jak mogła czuć w takiej chwili tyle rozkoszy?
Ostrożnie schodziła w dół jedną dłonią opierając się o ścianę.
Doszła na miejsce… była sama w tej pustej obecnie sali. Sama? Możliwe że nie... słyszała szelest łusek ocierających się o skałę, ale w mrokach jaskinie ledwie jedynie rozświetlonych pochodniami gdzieś przy ścianach nie mogła dojrzeć gospodarza.
Podeszła do znanego sobie ołtarza i ustawiła na nim miseczkę. Chwilę wpatrywała się w zdobiące go płaskorzeźby. Więc.. to nie był sen…
Rozejrzała się po pustej jaskini i po dłuższej chwili odezwała niepewnie.
- Czy… mógłbyś mi pomóc?
- Jaaak… i czczemu? Wieszszz co maszsz robiczcz.- wysysczał cicho ukryty w mroku stwór.
Barbara poczuła jak jej ciało przeszył dreszcz. To nie był sen.
- Obiecałeś, że zadbasz o dobrobyt tego rodu… a ja obawiam się czy nie jest zagrożony. - Wyszeptała starając się dojrzeć złote łuski.
- Nie jest… - zapewnił ją ukryty wąż, którego dostrzec nie potrafiła. - Ja czi pomóóc?
- Ja… obawiam się, że Józefa pochowano z kluczem do jego sekretarzyka… obawiam się tego co tam ukrył i czy to nie wpadnie w niepowołane ręce. - Barbara przerwała poszukiwania i usiadła na schodkach przed ołtarzem, opierając brodę na kolanach.
- Nie wpadnie…- odparł głos w ciemnościach.
- Ale.. nie mógłbyś go dla mnie otworzyć? - Barbara przymknęła oczy starając się sobie wyobrazić swego rozmówcę. Złoty pysk i te wąsy. Jej ciało zadrżało na wspomnienie ich dotyku.
- Nie jesssstem łotrzszykiem niewiasssto. - odparł sarkastycznie wąż. - Nie otwierrram mebli. Mogę je rozwalicz.
- Ja… po prostu… gdy widziałam jak przemykasz się korytarzami… myślałam, że jesteś w stanie wejść wszędzie. - Barbara westchnęła. Nie wiedziała co ma czynić. Zniszczyć sekretarzyk? Ile uwagi by to przykuło.
- Nie wchodsę do mebli…- zaśmiał się wąż.
- A do krypt? - Magnatka otworzyła oczy sprawdzając czy teraz dojrzy smoka.
- Tesz nie.- usłyszała w odpowiedzi nadal go nie widząc.
- Więc nic się nie poradzi. - Barbara wstała ze schodów. - Udam się do siebie.
- Moja przychylnoszcz ssyła fortunę, a moja opieka pomaga rosswiązywacz problemy.- wąż wynurzył się z mroku przybliżając się gwałtownie do Basi.- Byłem bósstwem którego czczono… nie będę twoim ssługą sspełniajączym tryfialne kaprysssy!
- Wiem… i to nie był rozkaz jak do sługi. - Barbara skupiła wzrok na wężu. Czuła targajacy nią niepokój. - Tylko prośba to bóstwa. Dla mnie to nie jest trywialne… ja jestem jedynie człowiekiem i boję się jak człowiek… także o swój los.
- Tffój loss zaleszy ode mnie. Nie od kafałka drewna do którego nie masz kluczcza.- odparł rozdrażniony wyraźnie gad. Macki otaczające jego pysk, dgrały jakby targane porywami huraganowego wiatru.
- Ty to wiesz… ja wiem tylko, że mój los nie zależy ode mnie. - Barbara przymknęła oczy. Cokolwiek miało się stać… nie miała na to wpływu.
- Taaak.- odparł wąż cofając się.- Za duszo siem martfisz.
- Życie zwykło rzucać mi kłody pod nogi. - Barbara otworzyła ponownie oczy i ruszyła w kierunku wyjścia z jaskini. Nagle… czuła się potwornie zmęczona.


… nie wiedziała nawet jak doszła do łóżka. Rano obudziła się w nim niepewna czy w ogóle z niego wychodziła. Może to jednak rzeczywiście był tylko sen?
Przy pomocy służącej wykąpała się i założyła strój podróżny. zabierając z sobą książkę darowaną jej od Cosette. Razem z Ewą zeszła na dziedziniec, gdzie pożegnała się z Lanoire i Libeną nim wsiadła do kolaski. Z zaciekawieniem przyjrzała się przydzielonej jej służącej.
Dziewczę widząc zainteresowanie swojej pani wyraźnie się zawstydziło. Była młoda i o delikatnej acz nie narzucającej się urodzie. I zerkała na magnatkę od czasu, gdy miała okazję. I kryła się czasem za Ewką.
- Wyruszamy już pani?- zapytał Michał podjeżdżając do kolaski i zwracając się wprost do szlachcianki.
- Tak. - Barbara uśmiechnęła się ciepło do starszego szlachcica. Usiadła wygodnie i poczuła jak powóz rusza. Dopiero gdy wyjechali z bramy i Barbara po raz ostatni spojrzała na zamek zwróciła się do nowej służącej. - Jak ci na imię?
- Zuzanna… pani…- wyszeptała cichutko nowa służka. Orszak ruszał powoli opuszczając bramy zamku i schodząc powoli w dół po krętej ścieżce. Kolasa się bujała co tylko podkreślało piersi Basi w sukni dobranej pod gust ochmistrzyni.
- Długo jesteś na zamku? - Magnatka postanowiła urozmaicić sobie czas rozmawiając ze służącymi.
- Tak.- pisnęła wstydliwie Zuzanna zaciskając palce na sukni i nie mając śmiałości by unieść twarz.
- Co umiesz? - Barbara zsunęła płaszcz i podała go do złożenia Ewie, po czym usiadła wygodnie eksponując swój głęboki dekolt.
- Sprzątam i ceruję i zajmuję się głównie… ubraniami. Ale szybko się uczę.- odparła nerwowo Zuzanna zawstydzona poświęconą jej uwagą. Ewka zaś złożyła płaszcz i wodziła łakomym spojrzeniem po Basi. Zwłaszcza dekolt przykuwał uwagę rudowłosej służki.
- Śpiewasz może? - Magnatka musiała przyznać, że taka aprobata jej atutów bardzo jej odpowiadała. - Ewa jest wspaniała w masażu.
- Tak… śpiewam. Głównie piosnki co mnie matula uczyła. - odparła Zuzanna, podczas gdy Ewka zarumieniła się słysząc ten komplement i przygryzając wargę nie odrywała spojrzenie od swojej pani. Gdyby miała więcej śmiałości z pewnością byłaby większym zagrożeniem dla cnoty Basi, niż sama Cosette.
- Och.. to wspaniale. Mam wielki sentyment do takich pieśni. - Barbara sięgnęła palcami do dekoltu swej sukni i wodziła palcami po jego krawędzi bawiąc się z apetytem Ewy i z ciekawością obserwując Zuzię. Była ciekawa czy służka także przeszła szkolenie Cosette i czy wdzięki kobiece były jej miłe. - Czy zaśpiewasz nam coś?
- Co sobie życzysz pani?- zapytała zerkając na Basię, jej spojrzenie nieśmiało podążyło za palcami, a oddech nieco przyspieszył.- Jakie przyśpiewki są miłe twemu uchu? Jakie chcesz usłyszeć? -
Zuzanna przygryzła wargę zdradzając zainteresowanie Basią. No tak, Cosette wiedząc że Basia wybrała Ewkę z konkretnego powodu, dołączyła Zuzę dla urozmaicenia podróży. Pięć dni to wszak dużo czasu.

- Może coś rubasznego? - Barbara uśmiechnęła się. - Przyda się nam coś na poprawę nastroju.
- Hej, szalała, szalała,
Hej, rybeczka za wodą,
Ale ja nie będę ale ja nie będę,
Hej chłopaku za tobą -
Zaczęła śpiewać Zuzanna z początku niepewnie i cicho, ale potem coraz głośniej. Jej spojrzenie też śmielej wodzić poczęło po dekolcie szlachcianki, jej talii i szyi.
Barbara pozwoliła obu kobietom delektować się swym widokiem sama spoglądając czasem przez okno kolaski. Czuła, że to może być bardzo przyjemna podróż.. jeśli nikt nie będzie próbował ich napaść.
- Ewo rozmasujesz mi nogi.. słabo spałam. - Rzuciła gdy Zuzanna przeszła do kolejnej pieśni.
- Tak pani…- Ewa od razu ukucnęła i pozbawiwszy szybko magnatkę trzewiczków rozpoczęła leniwy masaż stóp swojej pani. Pieściła je powoli i z pożądliwością.
Magnatka podwinęła nieco suknię, odsłaniając swoje zgrabne nogi i spoglądając to na śpiewającą Zuzannę, to na Ewę. Była ciekawa jak wyglądały relacje między dziewczętami. Czy zaspokajały czasem między sobą głód bliskości.
Obie wodziły wzrokiem po łydkach Basi, a Ewka palce… Zuzanna zająknęła się lekko, gdy Ewka ośmieliła się włączyć do masażu pocałunki na pończoszkach swojej pani.
- Yhym…. - Barbara zamruczała niczym zadowolona kotka. Chciała pokazać Zuzi, że aprobuje takie zachowania. - Cudownie.
Zuzanna zajęta śpiewem nie bardzo mogła skomentować to zachowanie. Nie wiedziała też co zrobić z dłońmi. Wodziła wzrokiem po obu kobietach, patrząc jak Ewa pieści nogi Basi i całuje je zachłannie.
- Ewo.. chciałabym was dwie zobaczyć razem. - Basia pozwoliła sobie na podzielenie się swoją fantazją. - Zuzanno… - Pozwoliła sobie na ton nieznoszący sprzeciwu.
- Razem?- zdziwiły się obie nie rozumiejąc słów swojej pani.
- Jak się dotykacie. Kochane.. toż widzę, że narobiłam wam apetytu. - Barbara uśmiechnęła się do obu służek.
- Ale… ja… my…- zawstydziła się Zuzanna, ale Ewka od razu przysiadła się do niej. Pocałowała ją namiętnie z zaskoczenia. I to Zuzannę zmiękczyło. Poddała się namiętnym pocałunkom rudowłosej i dłoni pieszczącej pierś przez suknię. Sama sięgnęła nieśmiało do pośladków Ewki.
- Jesteście śliczne. - Basia przyglądała się dziewczętom z aprobatą.
Nie otrzymała odpowiedzi, poza cichymi jękami Zuzanny, której szyję pieściła i całowała rudowłosa. Ewa dominowała ona kochankę zachłannie ugniatając drobny biust służki na oczach swojej pani. Zerkała czasem na Basię, nadal łakoma jej ciała.
- Zuzanno powinnaś się odwdzięczyć Ewie. - Barbara podsuneła nowej służącej co powinna czynić.
Służka odpowiedziała więc pocałunkami, najpierw nieśmiałymi w szyję i usta… a potem namiętnymi pocałunkami dwóch młodych niewiast, których ciała ocierały się namiętnie o siebie. Magnatka czuła narastające podniecenie. Nie spodziewała się, że tak bardzo spodoba się jej obserwowanie innych, a teraz czuła jak wiele przyjemności z tego czerpie.
- Ewo czy pokażesz jej jak zaspokoić kobietę? - Barbara zaproponowała kolejny krok działań swojej ulubionej służącej.
- Tutaj?- pisnęła Zuzanna wysilając się na cień protestu, ale Ewa nie dała jej uczynić więcej. Nie przerywając całowania rudowłosa podciągnęła pospiesznie suknię i giezło drugiej służki. Jej ręka wsunęła się między uda Zuzanny i sądząc po cichych jękach napadniętej służki, dotarła do wilgotnego centrum pożądania czarnowłosej.
- Kochana… czeka nas pięć dni drogi… traktuj to miejsce jak swój mały dom. - Magnatka uśmiechnęła się obserwując reakcje Zuzanny i czując jak jej własny głód zaczyna być trudny do zniesienia.
Znów odpowiedzią Zuzanny były ciche jęki i westchnienia, gdy palce Ewki poruszały się pod jej suknią. Prężyła się mocno, jakby chciała zerwać szatę z siebie, a jej dłonie na pośladkach rudowłosej próbowały rozszarpać materiał. Taaak… szaty trochę tu przeszkadzały. Ale tylko trochę.
Barbara obiecała sobie, że spróbuje namówić dziewczęta do negliżu w namiocie. Magnatka podwinęła nieco suknię i sięgnęła ku własnej kobiecości na oczach służek.
Patrzyły na nią.. obie… ich spojrzenia były pełne pożądania. Ewka niewątpliwie przyspieszyła ruchy palców sprawiając, że ciało Zuzanny wiło się lubieżnie, gdy ta docierałą na szczyt. Basia miała wrażenie, że obie czekają na jej kolejne polecenia.
- Zuziu, zajmij się Ewą… potem jestem cała wasza. - Barbara uśmiechnęła się lubieżnie.
Głośny jęk.. ciężki oddech. Ewka odsunęła się od Zuzanny i podciągnęła swoją suknię i giezło bezwstydnie odsłaniając swoje intymne obszary przed Basią właśnie. Zuzanna opadła na kolana zsuwając się na podłogę kolaski i całując jej uda palcami pieścić zaczęła intymny obszar drugiej służki… czasem sięgając palcami głębiej.
- Śliczne. - Barbara bawiła się z sobą delikatnie zostawiając główną nagrodę dla służek.
Ewka wodziła spojrzeniem po swojej pani obejmując dłońmi własne piersi i poddając się żarliwym pieszczotami drugiej służki. Której to krągłości pośladków napinały się nieświadomie tuż przed szlachcianką. Magnatka podwinęła mocniej suknię, by służąca mogła zobaczyć jak palce Barbary zanurzają się w jej własnej kobiecości.
Jazda kolaską nabierała rumieńców… dwie służki pieściły się na oczach Basi. Dookoła zaś jechali jej strażnicy, którzy mogli podsłuchać co głośniejsze jęki. Dobrze że zasłonki utrudniały zajrzenie do środka.
Niemniej na to Basia nie zwracała wielkiej uwagi, widząc jak Ewka naprężyła się czując spełnienie.
- Pięknie dziewczęta, a teraz zajmijcie się swoją panią. - Barbara wysunęła palce ze swej kobiecości oczekując na swoje służki.
Otoczyły ją z obu stron. Przytuliły całujac po szyi i dekolcie. Zwinne palce wślizgnęły się między rozchylone uda magnatki pieszcząc jej intymny zakątek. Szlachcianka poczuła dwie dłonie zachłannia walczące o dostęp do jej spragnionego dotyku kwiatu. Magnatka przyciągnęła do siebie twarz Ewki i pocałowała ją namiętnie, chcąc zdławić jęki, które chciały się wyrwać z jej ust.
I czuła zachłanne usta służki wczepione własne wargi w zachłannym i szaleńczym pocałunku. Obie tuliły się do jej ciała ocierając się swoim biustem o jej. Palce poruszające się między udami Basi doprowadzały jej ciało do białej gorączki i eksplozji. barbara doszła z trudem dławiąc okrzyk pocałunkami na ustach Ewy. Opadła na oparcie kolaski oddychając z trudem.
- Zuzanno… polej nam wina. - Wyszeptała czując jak bardzo zaschło jej w gardle.
- Tak pani.- szepnęła Zuzanna sięgając do bukłaka i nalewając do cynowego kubka czerwony napój. A następnie podała go Basi.
Magnatka w tym czasie poprawiła swój strój, po czym upiła nieco i podała kubek służącym by i te skorzystały.
- Prześpię się. - Delikatnie poklepała uda Ewy dając znać gdzie chce się ułożyć.
- Tak pani.- odparła z uśmiechem służka pozwalając Basi się ułożyć, a Zuzanna wróciła na swoje miejsce po przeciwnej stronie.
Zmęczona nocnymi spacerami i niedawnymi igraszkami, Barbara oparła głowę na udach Ewy i przymknęła oczy licząc na to, że ruch kolaski prędko ukołysze ją do snu.


- Pani… czas się obudzić.- szepnęła służka głaszcząc Basię po włosach delikatnie.
- Postój? - Barbara podniosła się niespiesznie poprawiając swoje włosy.
- Karczma. Już wieczór nastał.- wyjaśniła służka cicho.
- Och. - Magnatka przetarła twarz. - Nie spodziewałam się, że tak zmęczona byłam. - Wraz z tymi słowy poczuła jak jej brzuch zaczyna domagać się uwagi.
- Pan Michał poszedł ci kwaterę przygotować. Jak wróci to ja udam się, by nakazać aby wieczerzę tam podali.- odparła z uśmiechem Ewka.
- Dobrze. - Barbara wyjrzała przez okno kolaski chcąc zapoznać się z okolicą w której przyjdzie jej nocować.
Karczma we wsi… ani szczególnie bogata, ani ruina. Ot, typowy przybytek dla kupców i wędrujących drogami szlachciców. Woje pana Michała obstawili przybytek pilnując, by magnatce nikt się nie narzucał. Nie mógł jednak wyrzucić szlachty, która już się w karczmie rozgościła. I teraz wyszła przed budynek, by przyglądać się gościowi który zaszczycił tą karczmę. Dwóch w miarę młodych i jeden podstarzały szlachcic o głowie z paskudną blizną koło ucha. Nie wyróżniali się oni urodą ani bogactwem. I plotkowali cicho między sobą jak przekupki.
- Rozprostuję nogi. - Barbara narzuciła na ramiona płaszcz i wyszła z kolaski. Nie oddalała się od niej jednak czekając aż wróci Michał.
Miała świadomość, że budziła zaciekawienie i zainteresowanie. Nie tylko dlatego że była wielką panią. Także dlatego, że zapewne były to jeszcze jej ziemie… a z pewnością ziemie na które Żmigrodzcy rzucali swój cień. Szlachcice którzy szeptali między sobą, zapewne byli na pogrzebie oraz stypie. Aczkolwiek zapewne w tylnych ławach. Basia miała świadomość, że teraz jest magnatką… nie mogła znać osobiście każdego szaraczka mieszkającego w okolicy jej ziem.
Z tych rozmyślań wyrwał szlachciankę zbliżający się Michał, który skłonił się przed nią mówiąc.
- Kwatera już gotowa. Pogoniłem karczmarza, co by zmienił pościel i pościółkę.
- Dziękuję. Zaprowadzisz mnie? - Magnatka sięgnęła do ramienia szlachcica by się na nim oprzeć.
- Tak pani.- odparł szlachcic prowadząc magnatkę do środka. Karczma była taka jakiej się spodziewała. Nic co by przyciągało uwagę. Izdebka była ciasna i mała i czysta. Łóżko też… z pewnością nie dorównywało wygodom zamkowym, ale było czyste. I bez wszy.
- Dziękuję. - Barbara zdjęła płaszcz i odłożyła go na łoże. - Jak droga? Przyznaję, że usnęłam.
- Spokojna waćpani. Bez problemów.- odparł wesoło szlachcic. - Kaszę ze skwarkami szykują, acz rano będzie kaczka w brukwi.
- Może zeszłabym zjeść z wami… męczy mnie siedzenie w zamknięciu. - Magnatka podeszła do okna ciekawa czy da radę przez nie wyjrzeć.
- Jeśli waćpani chce…- odparł Michał nieco zakłopotany tym życzeniem.- Tyle że służba… będzie jeść przy ogniskach przed karczmą. Udało się miejsce dla ciebie znaleźć, ale nie dla reszty
- Och… no tak… - Barbara zamyśliła się. - A moje służące?
- Mogą ci towarzyszyć. Jedzą swoje porcje z moimi ludźmi. Nie martw się pani, jak któryś się rozochoci, to znajdzie się wiadro zimnej wody na jego ostudzenie. Do studni niedaleko.- odparł uprzejmie Michał.
- Może niech śpią w kolasce? - Zaproponowała niepewnie. - We dwie zamkną się od środka, a i wygodnie im będzie na ławach.
- Jeśli sobie tego życzysz pani?- zgodził się z nią szlachcic kłaniając nisko.
- Niech tak będzie. - Barbara przytaknęła i po chwili westchnęła. - Zjem tu, nie chce czynić zamieszania.
- Coś jeszcze pani?- zapytał Michał i dodał.- Bo chcę dopilnować by kucharz skwarek nie żałował.
- To wszystko. Możesz odejść… - Barbara uśmiechnęła się i po chwili coś ją tknęło. - Niech mi balię z wodą naszykują, a służące jak zjedzą niech przyjdą mi pomóc z kąpielą.
- Tak pani.- Michał oddalił się kłaniając nisko i zostawił przez chwilę szlachciankę samą. Małe brudne szybki nie pozwalały się za bardzo rozejrzeć, tym bardziej że mrok już zapadał. Po kilkunastu minutach służki weszły razem dźwigając drewnianą balię pełną ciepłej wody.
Barbara poświęciła ten czas na chwilę lektury.
- Och.. witajcie. - Magnatka zamknęła książkę, czując na policzkach delikatnym rumieniec po tym co przeczytała. - Ewo pomożesz mi? Zuzanno proszę przynieś mi posiłek i wino.
- Tak pani.- rzekła Ewka i ruszyła zabierając za rozbieranie szlachcianki, a Zuzanna wyszła od razu, by przynieść posiłek.
- Jak ci minęła podróż? - Basia uśmiechnęła się do swojej służącej. - Zaproponowałam byście spały w kolasce, tam nikt nie będzie was niepokoił.
- Spokojnie.- odparła służka zajęta swoim zadaniem. - I przyjemnie. I… dziękuję pani.
- Za co? - Barbara spojrzała na nią zaskoczona. Poczuła chłód na swoim nagim ciele i tym prędzej podeszła do balii z wodą.
- Za możliwość spania w kolasce.- odparła cicho Ewa szykując ręczniki.
- To nic wielkiego i tak będzie stała pusta. - Barbara zanurzyła się w ciepłej wodzie i odetchnęła. - Jednak spanie przez cały dzień w ten sposób, zrobiło krzywdę mym plecom.
- Są nadal ładne…- pocieszyła ją Ewka szorując plecy swojej pani.
- Lecz obolałe… czy rozmasujesz je dla mnie? - Barbara spojrzała ponad ramieniem na swoja służącą.
- Oczywiście… - wymruczała cicho acz lubieżnie służka i zabrała się posłusznie, za powolny masaż.
- Podobało ci się z Zuzanną? - Barbara zamruczała od dotyku wprawionych palców. - Cudownie było na was patrzeć.
- Trochę…- odparła cicho Ewa nachylając się i szepcząc.- Podobało że waćpani patrzyła.
- Chętnie popatrzę częściej. - Barbara przechyliła nagle głowę i pocałowała Ewkę w usta.
Ewka odpowiedziała pocałunkiem i szepnęła wstydliwie. - Jeśli pani sobie zażyczy…
- Zażyczę, a też z przyjemnością dam się zaskoczyć. - Barbara sięgnęła dłonią do głowy Ewy i przyciągnęła ją do siebie całując namiętnie. Tak było dobrze. Nie myślała o sekretarzyku, o podróży o swym rodzinnym dworze. Liczyło się jedynie ciało obok.
Dłoń całowanej służki przesunęła się zachłannie po obojczyku, sięgając do krągłości piersi i chwytając ją równie zachłannie. Służka posłusznie poddawała się pocałunkowi swojej pani, jednocześnie rozkoszując się sprężystością skarbu Basi pod palcami. Magnatka czuła jak dotyk służącej rozpala jej ciało zachęcając do dalszych igraszek. A Ewka całując usta, a potem szyję swojej pani będąc równie rozpaloną. Ściskała nagą pierś namiętnie, gdy tę zabawę przerwało wejście Zuzanny z posiłkiem i winem.
Barbara uśmiechnęła się do Ewy i wstła w Balii prezentując przed drugą służącą swoje ciało.
- Pomóż mi się wytrzeć. - Spojrzała na swoją ulubioną służącą.
- Tak pani.- Ewa zabrała się za osuszanie ciała swojej pani lnianym ręcznikiem, a Zuzanna rumieniąc się lekko zaczęła rozkładać posiłek na łożu… z braku miejsca.
- Może też chciałybyście się wymyć po podróży? - Barbara wyszła z bali. - Woda jeszcze ciepła.
- Nie wiem czy powinnyśmy.- stwierdziła wstydliwie Zuzanna, acz Ewka tylko skinęła głową i po osuszeniu ciała swojej pani zaczęła się rozdziewać.
- Ja już skorzystała i jest woda. - Barbara przysiadła owinięta ręcznikiem na łożu i zabrała się za posiłek. - A chętnie na was popatrzę przy jedzeniu.
Zuzanna się zawstydziła, ale wkrótce zaczęła się rozbierać z pomocą Ewki. Suknia, ciżemki, giezło… opadły na podłogę. Dobrze że okienka niespecjalnie pozwalały podglądać komnatę Basi, bo widoki kusiły zwłaszcza męskie oko. Wkrótce obnażona przez nagą Basię dziewczyna weszła do balii, jej ciało nie było może rozwinięte w strategicznych obszarach… ale nadal urocze.
Barbara zabrała się za posiłek od czasu do czasu zerkając na kąpiące się dziewczęta.
- Jesteście śliczne. - Wyszeptała upijając nieco wina.
Zawstydzone jej słowami dziewczęta zarumieniły się. Ewa obmywała siebie i Zuzannę, czasami pieszcząc jej ciało. Jednakże druga służka była stremowana, więc niespecjalnie reagowała na jej dotyk.
- Czy źle się czujesz gdy jestem obok, Zuzanno? - Basia odstawiła pustą miskę.
- Nie… po prostu… nie nawykłam…- pisnęła cicho służka.
- NIgdy nie kąpałaś się w towarzystwie innych kobiet? - Magnatka usiadła z kubkiem wypełnionym winem, pozwalając ręcznikowi nieco się zsunąć.
- Kąpałam się… ino nie tak blisko.- burknęła cicho acz zaczepnie Zuzanna czerwieniąc się lekko i starając ukryć zawstydzenie buńczucznością.
- Ach wydawało mi się, że podobały ci się nasze wspólne chwile w kolasce i coś takiego będzie ci miłe. - Barbara uśmiechnęła się zadziornie do swojej nowej służącej.
- No troszkę.- pisnęła zawstydzona ciemnowłosa włóżka, a Ewa przytuliła się do jej pleców ocierając biustem o nie.
- Tylko troszkę? - Barbara odstawiła kubek i położyła się na łóżku. - Czyli nie mogę liczyć na więcej pieszczot przed snem? - Przesunęła palcami po nieco odsłoniętych piersiach.
- Oczywiście że może waćpani liczyć.- zgodziła się z nią służka zawstydzona własnymi słowami.
- To wymyjcie się dokładnie i chodźcie tu do mnie. - Barbara poklepała miejsce obok siebie w łóżku.
- Tak pani.- odparły razem i tak samo razem wyszły z balii. A potem zabrały się za wycieranie, by nie zamoczyć łoża.
Basia ułożyła się na łożu pozwalając ręcznikowi opaść po bokach, tak, że odsłonił jej ciało.
Ewa przysiadła po prawej stronie swojej pani i całować poczęła jej szyję, palcami wodząc po krągłej piersi i schodząc po brzuchu. Zuzanna uczyniła to samo, zajmując miejsce po lewej i kopiując gesty rudowłosej… jej pieszczoty były bardziej nieporadne.
Jednak zarówno wprawa Ewy jak i nieśmiałość i brak doświadczenia Zuzanny były przyjemnie pobudzające. Barbara czuła jak jej ciało rozgrzewa się, a piersi napinają.
Ewka ujęła ustami szczyt jednej, a Zuzanna drugiej… pieścił i ssały zachłannie, palcami sięgając niżej. Między uda magnatki. Pogrążała się bezwstydnie w rozpuście… niewątpliwie zdolną uczennicą była. Cosette winna być dumna. Barbara nie była w stanie myśleć. Liczył się jedynie, nieubłaganie zbliżający się szczyt i pieszczoty dwóch kochanek.
Ten zbliżał się gwałtownie, jeszcze chwila i moment i… ciało Basi wygięło się w łuk, gdy magnatka utonęła w ekstazie.
Magnatka objęła obie dziewczyny i wtuliła się w nie. Ciepło ich rozpalonych ciał przyjemnie koiło rozszalałe zmysły. Jeśli dobrze pamiętała słowa smoka… jeśli tego dnia nie będzie z mężczyzną nie będzie w ciąży… skąd to wiedział? Czy mogła być pewna? Co zastanie w dworze? Czy dobrze postąpiła opuszczając zamek? Nie chcąc poddać się wątpliwościom wtuliła się w piersi jednej ze służek licząc na to, że bicie jej piersi ukołysze ją do snu.


Nie zauważyła kiedy sen ją zmorzył i podobnież nie dostrzegła kiedy wstały jej dwórki. Bo rano obudziła się sama i otulona kołderką. Ubrała się w koszulę nocną i płaszcz czekając na służące i śniadanie. Podeszła do okna nasłuchując odgłosów z zewnątrz.
Na zewnątrz panował już harmider, konie były zaprzęgane do powozów i kulbaczone. Niewątpliwie pan Michał już szykował cały jej orszak do podróży. Służki też weszły do jej komanty ubrane i z posiłkiem, który to postawiły na stoliku.
Barbara usiadła na krześle by zjeść.
- Naszykujcie mi strój. Ewo uczesz mi włosy, gdy jem. - Wydała szybkie polecenia uśmiechając się do dziewcząt.
- Tak pani.- powiedziały unisono. Służki zostały dobrze wyszkolone przez Cosette. Zuzanna już zabrała się za szykowanie stroju, a Ewka stanęła za Basią by utrefić jej włosy.
- Wyspałyście się? Nie narzucano się wam? - Barbara jadła powoli popijając śniadanie rozcieńczonym winem.
- Nieee…- odparły służki, po czym Zuzanna dodała przepraszająco.- Bo nie opuściłyśmy łoża waćpani aż do ranka.
- Och… nic się nie stało. - Barbara uśmiechnęła się do obu dziewcząt i skończywszy posiłek wstała by dać się ubrać. Służki zaczęły pospiesznie ubierać Basię od bielizny, po ubranie, na klejnotach kończąc.
- Chodźmy. - Magnatka sama zapięła płaszcz i tak ubrana zeszła na dół i wyszła przed karczmę, ciekawa jak tam przygotowania do drogi.
Tam już się zgromadziło więcej osób ciekawych któż to zawitał w progi karczmy. Michał kłaniając się w pas podszedł do szlachcianki.
- Wypoczęłaś waćpani? - zapytał.
- Tak. Moje służki o to zadbały. - Barbara uśmiechnęła się do starszego szlachcica. - A Tobie jak noc minęła?
- Spokojnie, spokojnie… - uśmiechnął się Michał i dodał.- Rozeszły się wieści o twojej podróży pani.
- Och… to nie dobrze. - Magnatka rozejrzała się po obozie i osobach zgromadzonych pod karczmą.
- Niestety… acz było to nieuniknione. -westchnął Michał.- Ruszymy ku Krakowowi, a potem nagle skręcimy w znaną mi przesiekę w lesie. Dlatego zawsze, w rozmowach, pytana o cel podróży podawaj Kraków.
- Dobrze… Nie obawiasz się jazdy lasem? - Spojrzała nieco niepewnie na szlachcica. W głowie miała cały czas wspomnienie ostatniego napadu.
- Musimy zaryzykować.- odparł Michał spokojnie i uśmiechnął się do niej czule.- Nie bój się, wiem co czynię. No i dopiero czwartego dnia wjedziemy w las.
- Ufam ci Michale i twym osądom. - barbara starała się zachować spokój. - Ruszamy?
- Kiedy tylko sobie zażyczysz.- odparł szlachcic kłaniając się przed Basią i cofając do tyłu.
Magnatka przytaknęła ruchem głowy i ruszyła w kierunku kolaski. Nie było na co czekać. Im szybciej dojadą do jej dworu tym szybciej wrócą, a i wieści może nie dotrą zbyt daleko.
 
Aiko jest offline