Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2020, 10:47   #43
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Powrót na statek był szybszy, chociaż sprawiał wrażenie, jakby ciągnął się w nieskończoność. Wędrowiec co i rusz zerkał za siebie upewniając się, że metalowe skarabeusze nie ruszyły za nimi w pościg, a zaraz potem z powrotem skupiał wzrok na nowym sercu. Chciał być gotów na wypadek, gdyby lina się zerwała i trzeba by było nurkować, by je pochwycić zanim uderzy o powierzchnię sześcianu. Taki wstrząs mógłby być katastrofalny w skutkach… Ale czy na pewno dobrze robili, montując w statku akurat takie źródło energii? Poprzednie wydawało się być naładowane czystą mocą błyskawic, a to miało w sobie dodatkowo ewidentny wpływ nekromantyczny. Automaton zastanawiał się, czy nie wpłynie to jakoś na funkcjonowanie lub zachowania statku, ale z drugiej strony najpewniej nie mieli innego wyjścia. Źródło energii zawsze miało mniejsze znaczenie, niż to, do czego ta energia była użyta…

Zgodnie z podejrzeniami Wędrowca, wymiana serca miała być tylko początkiem całego szeregu napraw, którym musiał być poddany Statek. Nie było to dla niego problemem – perspektywa odwiedzenia miast na Acheronie czy innych planach była raczej ekscytująca. Dlatego też nie oponował przeciwko propozycjom Statku i czym prędzej ruszył z Imrą do maszynowni zająć się instalowaniem nowego źródła energii.

Podczas montowania serca
Praca według wskazówek statku okazała się raczej prosta, trudność sprawiały jedynie przeskakujące co chwila wyładowania. To mogła być dobra okazja do lepszego poznania przynajmniej jednego z towarzyszy.
- Wzbudziłaś spory posłuch wśród tamtych demonów - odezwał się, gdy już wzięli się do działania - Masz w tym jakieś doświadczenia?
Imra uniosła brew krzywiąc się jednocześnie na ból od elektryczności.
- Pytasz czy dowodziłam demonami? Nie. Wiem jak wzbudzić postrach u innych. Zadziałało i na demony.
- Raczej o samo dowodzenie, wojsko może?
- Ciekawe jak się to ci się skojarzyło, ale tak. Kiedyś byłam w wojsku.
Wędrowiec uśmiechnął się lekko przy wynoszeniu starego “serca”.
- Zatem wojskowi nie różnią się tak bardzo na różnych sferach. Dobry oficer umie wzbudzić posłuch, w ten czy inny sposób.
- Czy to znaczy, że ty też kiedyś byłeś wojskowym?
- Hm. Wykonywałem rozkazy oficerów, zabijałem lub broniłem tych, których mi wskazali, można powiedzieć, że należałem do armii Domu - automaton rzeczywiście wydawał się przez moment zastanawiać nad tym pytaniem - Możliwe, że byłem też żołnierzem wcześniej.
Elektryczność trzasnęła po raz ostatni kiedy zamykali za sobą drzwi "maszynowni" .
- Nie pamiętasz? To dlatego się nie przedstawiłeś, nie pamiętasz swojego imienia?
- Pamiętam, pamiętam oba moje imiona - Wędrowiec stwierdził gorzko - Żadne mnie jednak już, lub jeszcze, nie opisuje, dlatego nie chcę ich używać. Obecnie nie jestem tym, kim mnie stworzono, ani osobą, która była mną wcześniej.
Imra milczała w końcu pokręciła głową.
- Skomplikowane. To jak cię nazywać?
- Zwykle przedstawiam się jako Wędrowiec, ale Bezimienny, jak już mówiliście, też może być. Przynajmniej dopóki nie znajdę sposobu na odzyskanie wspomnień sprzed stworzenia.
- Ach, o to chodzi. Ciekawa grupa nam się tworzy. Chcący zabić boga, amnezjak stworzony na potrzeby jakiegoś domu i dzikuska z wnętrza dziczy, która nie słyszała o statkach, ale widziała najbardziej niebezpieczną istotę na świecie… planie. Ach no i ślepy wszystkowiedzący - Imra podsumowała to co wiedziała nie przejmując się tym czy kogoś urazi.
- Nie nazwałbym tego amnezją, swoje życie pamiętam dobrze. Każdą chwilę. Ale fakt, statek ma teraz nietypową załogę. A jak ty wpasowujesz się w ten wzór?
- Wierząc słowom Ambrosa? Sprowadzę na nas wszystkich zagładę - półelfka uśmiechnęła się złowieszczo.
- To zapewne można powiedzieć i o każdym z nas - automaton wzruszył ramionami - Cokolwiek jeszcze?
Wojowniczka wyraźnie spochmurniała kiedy Wędrowiec się nie wzruszył.
- Nic co uważam za specjalnie godnego uwagi dla was - kobieta wzruszyła ramionami. - nie jestem zbyt interesującą osobą.
- Każdy ma jakąś historię, która go ukształtowała, nikt nie bierze się z próżni - zacytował coś Wędrowiec - Zachowaj swoje sekrety, jeśli tak uważasz, choć nie widzę, jak mogłyby wpłynąć na kogokolwiek poza Harranem czy Vaalą.
- Ciężko się dzielić czymś jak wszyscy tacy sekretni i bez szczegółów opowiadają. Z resztą moje życie jest dla mnie czymś do czego przywykłam. Jak chcesz szczegółów to zadaj konkretniejsze pytanie.
- Dobrze. O wasz świat będę miał jeszcze wiele pytań, a lepiej poznać się nawzajem, jeśli mamy współpracować. Teraz czym się zajmujesz, skoro nie jesteś już w wojsku?
Imra zamilkła na moment zastanawiając się czy ma jak odpowiedzieć na to pytanie. W końcu wzruszyła ramionami i wypaliła:
- W zasadzie to straciłam swoją posadę. Szef mi umarł.
- Hm, byłaś ochroniarzem? - zapytał Wędrowiec, po chwili się mitygując - Jeśli Ty chcesz coś wiedzieć o mnie lub moim świecie, także pytaj.
- Czemu nie, ale ogarnijmy przy okazji ten syf i błyskotki - Imra gestem zachęciła automatona aby za nią poszedł, co ten zrobił bez wahania. W międzyczasie pracy kontynuowali rozmowę.
- Byłam ochroniarzem, ale też robiłam na posyłki. Można powiedzieć, że byłam prawą ręką Th - urwała zastanawiając się czy powinna. - Theriona. A ty dla jakich osób pracowałeś?
- Dla tych, którzy mnie stworzyli. Dom Cannith, magowie i rzemieślnicy - w głosie Wedrowca pojawił się gniew, ale szybko zniknął - Ten Therion, dawno temu zginął?
- Nie, niedawno. Czemu pytasz?
- Zakładam, że niedawno, bo nie wspomniałaś o innym zajęciu. A jeśli niedawno, to możesz szukać zemsty, lub ktoś może chcieć dokończyć dzieła. Nazwij to ciekawością, lub analizą potencjalnych zagrożeń.
- A więc jednak myślisz jak Ambros. Ha - półelfka się uśmiechnęła na jedną stronę. - Szukam kleryka i pewnie niemałej sumy aby zapłacić za wskrzeszenie. Cieszę się jednak, że już z góry założyłeś co chcę zrobić, ułatwia to współpracę.
Kręcąc głową kobieta wyrzuciła za burtę coś co było w kawałkach i nie do zidentyfikowania.
- To się widać ze świata na świat nie zmienia. Wszyscy się czepiają półelfów.
- Cóż, to zapewne specyfika sfer. Na Eberronie powroty z martwych są rzadkością, a nie kwestią ceny. Nie wydajesz się też sentymentalną osobą. I czemu miałbym mieć cokolwiek do półelfów? - Wędrowiec był wyraźnie zdziwiony tym założeniem.
- Bo tak, takie jest założenie. Jesteś mieszańcem to się krzywo patrzą. U ciebie się nie patrzą krzywo na mieszańców?
Tym razem automaton uśmiechnął się szeroko.
- Dwa z dwunastu Smoczych Znamion pojawiają się tylko u półelfów, a jedno u półorków i ludzi dzielących z nimi krew. To daje trzy Domy należące do "mieszańców", istniejące od setek lat - powiedział, jakby to wszystko wyjaśniało.
Oczywiście dla drugiej strony spowodowało tylko więcej niezrozumienia.
- Eee… Co?
- O Smoczych Znamionach mogę wam później opowiedzieć, ale wiedz tyle, że urodzenie się z nim to rzadkość i klucz do kariery, są też jednymi ze źródeł potęgi Domów. Każde znamię objawia się tylko u przedstawicieli konkretnej rasy - w tym właśnie półelfów, jak odrębnej od swoich elfich i ludzkich przodków. Dlatego na Eberronie półelfy są traktowane jak każda inna rasa.
- Uroczo, co z takimi jak ty? Bo podejrzewam, że nie jesteś wyjątkiem?
- Hm, możliwe, że jestem, oby. Lecz zbrojnokuci, moi, powiedzmy, poprzednicy… budzą dwojakie uczucia. Starszym wciąż przypominają Ostatnią Wojnę, ale drugiej strony są świetnymi pracownikami - nie męczą się, nie śpią, nie jedzą…
- Dobra, moment, zgubiłam się. Twoje odpowiedzi tylko rodzą kolejne pytania. Poprzestańmy na tym, że macie dziwny zwyczaj mieszania ludzi z golemami i się tym zadowolę. Nie potrzeba mi wiedzieć całej polityki… przynajmniej póki tam nie wpadniemy - Imra powstrzymała rosnący słowotok. - Już chyba wolę odpowiadać na pytania.
Automaton ponownie się uśmiechnął.
- Niedługo pewnie i ja się pogubię. Zbrojnokuci są “czystymi” konstruktami, posiadającymi jednak duszę i wolną wolę, jak inne rasy. To mnie można nazwać mieszańcem. Wracając do moich pytań, to jeśli uraziłem cię w jakiś sposób swoimi założeniami, przepraszam. Brak wiedzy o zwyczajach waszego świata w połączeniu z niedoborami ogłady ma kiepskie efekty - skłonił się delikatnie - Rozumiem, że w twoim świecie półelfy są raczej marginalizowane?
- Jest to częste. Na pewno są miejsca gdzie to nie jest normalne, ale mi się zdarzyło wychować w takim a nie innym otoczeniu. Czasami jest fajnie ponarzekać w ten sposób - wojowniczka wyszczerzyła się. - A za przeprosiny dziękuje.
Wędrowiec kiwnął głową.
- Jakie to było otoczenie?
- Napuszonych elfich szlachciców - mimowolnie kobieta pogładziła złoty pierścień na dłoni. - Ale to już za mną.
Automaton przez moment zastanawiał się, jakie pytanie zadać. Odrzucił kilka kolejnych, które uznał za zbyt osobiste.
- Rozumiem. Hm, elfia szlachta… Dużą część swojego świata poznałaś? Jest bardzo zróżnicowany?
- Trochę, ale to Therion bardziej go poznał. Nieco opowiedział, ale żebym ja wszystko spamiętała. Jak widzisz kompletnie się z Vaalą i Harranem nie znamy więc masz trzy różne miejsca do poznania jak tak bardzo cię interesuje. - mimo słów kobieta pociągnęła dalej opowieść o miejscu zwanym Cheliax i jego okolicach. Nie była to wspaniała opowieść.
Wędrowiec słuchał uważnie, chłonąc informacje o kompletnie nieznanym mu świecie.
- Dziękuję, to imperium wydaje się ...interesującym miejscem. Kojarzy mi się nieco z naszym Karrnath… Mogę ci się jakoś zrewanżować za tą opowieść?
Imra już chciała pokręcić głową, ale zatrzymała się.
- W zasadzie to tak. Zdajesz się być bardzo silny i wszechstronnie uzdolniony. Być może umiałbyś coś dla mnie zidentyfikować? Ale bez zbędnych pytań.
- Mogę spróbować, a co masz na myśli?
- Znasz może język… otchłani, albo infernalny? No ten demonów czy tam diabłów.
- Wydaje mi się, że to akurat dwa różne języki. I nie, niestety żadnego z nich nie znam. Ale może udałoby mi się odszyfrować przynajmniej ogólne znaczenie tekstu. Co miałbym odczytać?
- To później… jak już sprzątniemy… - półelfka mimowolnie poszukała spojrzeniem Ambrosa w okolicy. Nie chciała aby jeszcze się wtrącał.*

Porządkowanie pokojów było przyjemnym zajęciem, pozwalającym Wędrowcowi odprężyć się nieco. Wybór kwater pozostawił reszcie, sam gotów był zająć ostatni, lub obyć się bez niego, jeśli zajdzie taka potrzeba. Znaleziona w jednej z kajut sterta poniszczonych pancerzy sprawiła, że uśmiechnął się lekko. Cóż, przynajmniej będzie miał jakieś zajęcie w wolnych chwilach, a na planie wiecznej bitwy z pewnością znajdzie się niejeden chętny do zakupu naprawionej zbroi.

Jakiś czas po zamontowaniu

Wędrowiec rozglądał się po pomieszczeniach statku, szukając jeszcze jakichś śladów poprzedniej załogi – wyrytych na ścianach symboli, zapisków, w zasadzie czegokolwiek, co mogłoby opowiedzieć im trochę więcej o historii tego miejsca, zapełnić luki w pamięci pojazdu. Wychodząc na pokład, dostrzegł Harrana, obserwującego niezbyt malowniczy krajobraz Acheronu. Przypomniawszy sobie o czymś, podszedł do zaklinacza i wyciągnął przypiętą do pasa księgę czarów znalezioną w przy jednym z trupów na statku.
- Tak jak mówiłem wcześniej, jeden z atakujących statek był nekromantą. Jesteś zainteresowany jego księgą, czy radzisz sobie bez takich narzędzi?
Harran pokręcił głową.
- Obywam się bez księgi - powiedział. - No a poza tym... jakoś nie przepadam za nekromancją. Zapewne lepiej będzie ją sprzedać, chyba że ktoś z nas zechce się uczyć takich zaklęć - dodał.
- Spróbuję najpierw wydobyć z niej jakieś informacje, ale potem rzeczywiście możemy się jej pozbyć - automaton ponownie przytroczył księgę do pasa - Rozumiem, że twoje talenty magiczne są wrodzone, tak? To powszechne na ...Golarionie?
- Nie wiem, czy ktokolwiek kiedykolwiek liczył i porównywał, czy więcej jest takich, co potrzebują księgi - odpowiedział zapytany - czy takich jak ja, z wrodzoną magią. Zaklinaczy. Ale sądzę, że zaklinaczy jest mniej. Ale i tak nie są rzadkością.
- To pewnie jedna z tych prawidłowości sfer: wrodzony talent jest rzadszy niż wyuczony. Możesz opowiedzieć mi nieco o twoim świecie? Gdziekolwiek nas ta przygoda nie zaprowadzi, chcę wykorzystać okazję do poszerzenia wiedzy.
- Nigdy się nie zastanawiałem nad tą kwestią. Uznałem, że mam i to wystarczy. - Uśmiechnął się. - Czy na innych światach też ci od wyuczonego talentu krzywo patrzą na tych 'wrodzonych'?
- Hm, na Eberronie wiele osób zna przynajmniej parę prostych zaklęć, a magom często blisko do rzemieślników. Ale nie wątpię, że ci którzy poświęcili całe lata na jej studiowanie, mogą zadzierać nosa, ci dla których pracowałem tacy byli - stwierdził automaton po chwili zastanowienia - Jak powszechna jest magia na waszym świecie?
- Zapewne nie tak częsta - odparł Harran - jak na twoim Eberronie. Być może ci, co mają w sobie mało zdolności, uznają, że nie opłaca się ich rozwijać. To jednak ciężka praca. Tak słyszałem - dodał z lekkim uśmiechem. - Są też tacy, co unikają magii, więc nawet gdyby mieli zdolności, to by je ukrywali.
- Jak w każdym rzemiośle, droga do perfekcji jest długa i żmudna - Wędrowiec odwzajemnił uśmiech - Rozumiem, że zaklinacze nie mają dobrej reputacji na Golarionie, przynajmniej u innych magów?
- Zdecydowanie takie odnosiłem niekiedy wrażenie - odpowiedział zaklinacz, ale można było się domyślać, że się tym brakiem reputacji nie przejmuje. - Mi wystarcza to, co mam i nie zazdroszczę 'książkowym' magom, nawet jeśli potrafią więcej, niż ja.
- Powiadają - dodał żartobliwym tonem - że magowie przez długie lata się uczą, by móc wreszcie przyzwać sukkuby... ale są już w takim wieku, że nie pamiętają, po co je przyzwali.
Automaton zaśmiał się głośno, co przez moment brzmiało nawet, jakby był zwykłym człowiekiem.
- O, jakie to prawdziwe! Z pewnością pasowałoby do kilku, których znałem… - stwierdził, ale nagle urwał - Powiedz, czym się zajmowałeś, zanim tu trafiliśmy? Jeśli to nie jest coś, co wolisz utrzymać dla siebie.
- Szukałem przygód, wiedzy i przyjemności - odparł zaklinacz z uśmiechem - i od czasu do czasu zarabiałem garść złota.
Wędrowiec pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Ja także poznaję ten styl życia… Zapewne sporo podróżowałeś po swoim świecie?
- Jak to powiadają w baśniach i opowieściach, pół świata zwiedziłem - zażartował Harran. - Czyli, tak na oko, z dziesiątą część lądów i mały kawałek mórz i oceanów - sprecyzował.
- Może w takim razie opowiesz trochę o miejscach, które odwiedzałeś? Niekoniecznie teraz, ale z chęcią poznałbym lepiej światy, z których pochodzicie.
- W takim razie ciut później. - Zaklinacz uśmiechnął się. - Teraz czeka mnie sprzątanie mojej kajuty. Trzeba przesiać sterty śmieci i wyłowić skarby - zażartował.
- Zrozumiałe - zgodził się Wędrowiec - zdążymy jeszcze opowiedzieć sobie wiele historii. Powodzenia w połowach - dodał, po czym ruszył w głąb statku.
 
Sindarin jest offline