Grimm wsparł krasnoludzki okrzykiem walczących mnichów. - Baruk khazad! - wyprowadził cios swym wiernym toporem w pierwszego kościotrupa i starł się z nim. - A masz, kościeju!
Krasnolud zerknął szybko w dół, poza mur, gdzie poprzez mgłę dojrzał jeszcze paru ożywieńców. - Sophie, tam jest ich cała chmara. Działajmy metodycznie. Walczymy, a gdy opuszczają nas siły, to wycofujemy się a mnisi wracają do walki. Później zmiana! - poprawił tarczę i bez litości uderzył po raz kolejny, odwracając uwagę szkieletu od słaniającego się na nogach klasztornego braciszka. |