Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2020, 17:38   #15
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Boguchwał rzucił okiem na towarzyszy po oddaniu ostatniego strzału... chybionego. Oto jego brat leżał plackiem. Nie wiedział ilu ich zdjęli i kto jeszcze żył, a kto nie. Przy odrobinie szczęścia... Spojrzał do komory Magnum. Jeden nabój. Kurwa, że jego brat tak skąpił na pestkach? Po kiego chuja mu broń boczna jak nie ma ani jednego pocisku? By co? Szpanować? Nie wnikał... to po prostu było nielogiczne na jego standardy, ale zgodne z standardami co niektórych. Standardami, które uważał za dobitną głupotę i oznakę upośledzenia umysłowego...

Spojrzał na Ridda. Kurz jeszcze nie opadł. W sumie nawet się wzbijał, jeszcze odjeżdżali... Wiedział, że niebezpieczeństwo było odwołane, a bratem pewnie zajmie się siostra. Było dobrze. Mieli kurewsko dużo farta, że tak szybko szmatławcy odpuścili! He. Zgodnie z planem!
- John, biegniemy do Nowej Nadziei. - zakomunikował wstając i ściskając broń w dłoni - Jeśli Vanhoose żyje będą chcieli go na plasterki. Trzeba temu zażegnać. Musimy mieć go żywego.

Po tych słowach rzucił się w bieg. Tam, na dół w dół wzgórza. Być tam nim rozpęta się pandemonium. Dorwać skurwiela żywcem. Nie inaczej. Antykryzysowa Agencja Dozoru płaciła grube tysiące za ten wciąż dychający i zdatny do komunikacji worek kurewstwa. Mniejsza nagrodę, ale mogła to być karta przetargowa z ocaleńcami! Jeśli dowiozą go do AAD to ci go tak przemaglują, że wyśpiewa wszystko, a Syndykat zostanie tak wyruchany we wszystkie dziury zardzewiały, rozgrzanym do białości gazrurem z zadziorami. Jak dobrze pójdzie to już się nie podniosą na nogi!

Biegł w dół. Byle dotrzeć, byle być pierwszym i wypadł z między domów kiedy padały kolejne dźwięki nieudanych prób strzału. wszędzie byli mieszkańcy. Wściekli mieszkańcy. Kurewsko wściekli mieszkańcy, a bandzior-bydlę chciał się wykaraskać z patowej sytuacji... że miał czelność!

Technik widział jak John bez słowa komentarza zgodził się na jego sugestię i biegł razem z nim na dół do zbiegowiska, aby przechwycić bandytę póki jeszcze żywy.Wiedział, że myśleli identycznie. Ta brzydota świadomości, jak to oprawcy i ich ofiary są w sumie rzeczy tacy sami… jedyna różnica to kto jest na górze. Aż dziwo nie byłoby wspomnieć legendy Vanhose’a...

Truposz? Tak... tak chyba można by go nazwać, wdał się w rozmowę kiedy wypadli spomiędzy budynków... była pouczająca, a ludność była rządna krwi. Boguchwał plunął na bok i wystąpił na środek. Podszedł szybko do Vanhoose i zadał mu kopa w klatę by się raz jeszcze obalił na ziemię, a następnie kopnął w dłoń w której miał krótkofalówkę, ta odleciała w dal… tym samym eliminując możliwość podsłuchania sytuacji ze strony uciekających i komunikację z nimi. Usłyszał uderzenie o budynek.

Cofnął się. Mówił zimnym, niemalże wyprutym z emocji głosem. Głośno i wyraźnie, by wszyscy usłyszeli i zrozumieli. W szczególności ten skurwiel.
- W imieniu Alternatywy dla Ameryki, Antykryzysowej Agencji Dozoru, Unii Handlowej, oraz wszelkich świadków waszych zbrodni i każdej żywej istoty, Williamie Vanhoose, zostałeś uznany za winnego działaniom na rzecz kanibalizmu, morderstw, gwałtów i handlu ludnością cywilną jako niewolnikami, konspiracji celem zniszczenia rasy ludzkiej, sprzymierzeniu się z najeźdźcami z kosmosu i tak dalej... Zostajesz zatrzymany i przewieziony do pilnie strzeżonego ośrodka celem przesłuchania przez AAD, a następnie stracony publicznie!

Doktor spojrzał po zgromadzonych z surowym wyrazem twarzy, ale nie spuszczał Vanhoosa z oka. Teraz trzeba było przekonać miejscowych... to było trudniejsze...
- Spójrzcie na mnie, przyjaciele! Znacie mnie! Znacie nas i wiecie, że powiem prawdę! - wskazał bandziora oskarżającym palcem - Ta kupa ścierwa zbyt wiele zniszczyła, by dostała to czego chce, a chce umrzeć! Oddajcie go nam, a Agencja wyciągnie z niego wszystkie informacje które raz na zawsze zniszczą Syndykat Czaszek! Tylko wtedy będziecie bezpieczni, bo nie wstaną z kolan, nie podniosą broni, nie wrócą kontynuować Jego dzieło. Nie zrobią tego, bo już ich nie będzie! Tylko w taki sposób będziecie bezpieczni! Agencja zadba, by jego śmierć była długa, krwawa i bolesna!

Skupiony na kawałku krwawiącego ścierwa Boguchwał dostrzegł jak John stanął pomiędzy nim, a Vanhoosem wyciągając przy tym pokojowo ręce przed siebie w stronę gawiedzii odezwał się, gdy wściekły i żądny świeżego mięsa i krwi tłum znalazł się na odległości głosu
- Wstrzymajcie się chwilę i przemyślcie naszą ofertę.

To co wydarzyło się później... to było istne pandemonium myśli i słów. Jak by to powiedzieli w dawnych czasach... Siła Złego Na Jednego... ale tym razem tym Jednym, był ten Zły. Dokror wiedział kiedy zamilknąć i obserwować sytuację. Oceniał wszystko, a Truposz? Cóż, musiał mu to oddać... miał gadkę i całkiem interesujący stosunek do śmerci... ale potrzebowali tego skurwiela bandziora z w miarę nie zrytym mózgiem... to co miał w głowie, było więcej warte niż nawet dwadzieścia, czy trzydzieści tysi amo! Było bezcenne!

Na szczęście, sytuacja się wyklarowała i jego ukochana i jedyna siostra, nota bene Starsza Kapral, podeszła bezpośrednio do Vanhoose’a i bezpardonowo uderzyła go w głowę ciężką kolbą karabinu co niechybnie miało za zadanie ogłuszyć to ludzkie gówno. Boguchwał prychnął cichutko jak były lider kanibali padł na ziemię jak worek kartofli. W sumie mógł o tym pomyśleć sam, ale... aż tak dobry w te klocki wojskowe to on nie był... no i miał tylko Magnum brata, bo nożem to mógł mu jedynie gardło poderżnąć.

Spojrzał na Damona. Nastała chwila ciszy i skinął mu głową.
- Przyjmijcie choć połowę, by sprowadzić chętnych wojowników co zamieszkają wśród was. Założą rodziny, staną się częścią społeczeństwa. Może warto też przeznaczyć amo na poprawę życia, infrastrukturę? ADA może przybyć z potrzebnymi materiałami. Dobrze rozwinięta społeczność sprawdza ludzi, a Nowa Nadzieja ma prawdziwy potencjał. Alternatywa zawsze pomoże. Nie zawsze mamy środki, ale zawsze się staramy ile tylko możemy. Dzieło odbudowy Stanów nie jest łatwe. Myślę, że nasi Technicy z chęcią pomogą rozwinąć to miejsce w zamian za pomoc i dobre serce które okazywaliście wobec nas wszystkich. Oczywiście, jeśli wyrazicie zgodę.

Jednak w tyle głowy... zachodził w jedno. Mieli Vanhoosa, mieli Truposza, przynajmniej chwilowo po swojej stronie, a w którym widział potencjał... tylko gdzie na miłość Boga Maszyny była osoba co wystrzeliła strzałę? Chyba tak... nie słyszał wystrzału, a kamień na pewno to nie był, ani nóż... W końcu wrzeszczeli, że ich otoczyli, nie? Truposz nic takiego nie miał. Łuk, lub kusza. Nie ma co, to była jedyna logiczna ścieżka... gdzie ta osoba się podziewała?
 
Dhratlach jest offline