Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2020, 13:08   #102
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Przynajmniej Janna, czy raczej Bo przekazał dobre wieści. Silver spisał numer i wrzucił go w wyszukiwanie. Każdy legalny komunikator musiał być zarejestrowany, a dzięki swoim umiejętnościom hakerskim miał też dostęp do tych mniej oficjalnych baz danych. Spiął więc algorytmy, by po namierzeniu użytkownika od razu zebrać trochę informacji na jego temat. Czy był tak kapryśny, czy też tak zajęty że próba dodzwonienia się do niego to loteria? Tego pewnie nie dowie się z sieci.
Układając w głowie kolejne plany, w tym rytuału nad którym głowił się już od jakiegoś czasu, ruszył do skrzydła szpitalnego. Podwładni Meredith choć dobrzy, nie mieli do niej startu, nawet jeśli objaśniła im co działo się z kronikarzem, mogli po prostu nie zrozumieć. Potrzebował więc zasięgnąć informacji o stanie Drake’a u źródła.
Numer odnosił się do stacjonarnego telefonu na jednej ze stacji kosmicznych Magica Icaria. Urzędował tam niejaki Vlad. Ciężko było znaleźć szczegóły na jego temat poza tym, że zajmował się inkwizycją.

Gdy Silver doszedł do skrzydła medycznego zastał Meredith obserwującą Drake’a przez szybę izolatki. Mężczyzna dalej leżał spokojnie w łóżku, niestety teraz z jego oczu wydostawała się czarna mgła. Skóra wokół nich również czerniała.
- To bezsens. Wedle analiz to tylko pot. Pot tak nie wygląda. - kręciła głową. Nie odwracała się do Silvera, ale była świadoma jego obecności.
-Z medycznego punktu widzenia, to może być pot. Problem w tym, że miesza się z nim coś, czego naukowo nie da się zmierzyć, ani zbadać. - Silver widział już ten dym, tam w zawieszeniu pomiędzy światami. Czymkolwiek był ten żyjący mrok, najwidoczniej przesycał Holmesa i wyciskał się z jego ciała do krainy materii. Chyba przychodziła pora na drastyczne rozwiązania, jeśli miał uratować swojego ulubionego mola książkowego.
-Przenieś go do komory stazy i daj mi znać czy przestał dymić. - Powiedział zbierając się do wyjścia. Musiał przygotować się na możliwość niedziałania nauki na magię. Przez interfejs zaczął z sieci pobierać książki teoretyków magii i kompilować zawartą w nich wiedzę, pogonił też kwatermistrzostwo by dostarczyli mu materiały i udał się do jednej z wielu wolnych sal na okręcie. Problem rytuałów i zaklęć które ekstrapolował z posiadanej wiedzy był taki, że przeznaczono je do stosowania na użytkowniku. Trzeba było więc spreparować “urządzenie”, które pozwoli przekazać moc na osobę trzecią.
Ściąganie z internetu notatek i dokumentów naukowych o magii było mało owocnym pomysłem. Silver miał problem ze znalezieniem czegoś, czego nie czytał, bądź czegoś oferującego jakiekolwiek nowe przemyślenia. Szary świat zatrzymywał się na iskrach i artefaktach, nieudolnie próbując zrozumieć te idee. Żeby faktycznie poszerzyć swoją wiedzę, recollector będzie musiał znaleźć lepsze źródło informacji, jak nie od MI, to wprost od innych magów, kontrahentów, bądź tajnych organów Cesarstwa, jeżeli to posiadało jakieś zajmujące się magią.
Zainicjowanie stazy zajęło jakieś dwie godziny. Meredith zaraportowała zmniejszone nasilenie objawów, ale nie ich kompletne zatrzymanie. Cokolwiek to było nie wymagało, aby organizm Drake'a był żywy, a przynajmniej jego wyłączenie nie dawało natychmiastowych rezultatów.
Cholerna Icaria, ciągle się przewijali… Nie żeby Silver miał z nimi jakieś zatargi, ale nadal była to organizacja pozarządowa i jeśli wierzyć plotkom o incydentach z ich udziałem, ciche przyzwolenie admirałów na prowadzenie działań sprawiło, że czasami uważali się za stojących ponad prawem Cesarstwa. Jeśli stawią opór w związku z ustawą o demilitaryzacji, a rozejdzie się że z nimi współpracował… Jako kontrahent terrorystów miałby sporo problemów.
Póki co, trzeba jednak było przygotować rytuał dla Drake’a, a martwić się swoimi potencjalnymi powiązaniami z MI będzie pora, gdy już dojdzie do kontaktu. Demon wpierw wziął się za analizę podstawy teoretycznej. Odpowiednia konformacja “kręgu” w połączeniu z utrzymaniem symboliki powiązanej z tego typu zaklęciami, nawet jeśli nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi.
Silver spędził cały dzień na badaniach, teoriach i eksperymentach. Wchodzenie w nową dziedzinę nauki, która wydawała się kompletnie niezbadaną, było równie ekscytujące co wymagające. Większość rzeczy, które Silver wiedział o świecie, nie aplikowało się do magii, która działała na swoich, niepojętych i czasami niezgodnych ze sobą regułach. Na koniec dnia ledwo ruszył się z miejsca. Jeżeli codziennie będzie robił tyle postępów, co zrobił ostatniego dnia, proces opracowania nowego zaklęcia może zająć mu nawet kilka tygodni. Silver zauważył jednak pewną zależność. Komplikowanie i ograniczanie zaklęcia wydawało się ułatwiać jego opracowanie. Związanie go z kręgami rytualnymi może być idealnym rozwiązaniem jego problemu, ale biorąc pod siłę efektu, jakim jest zamrożenie kogoś w czasie, być może zmienia to tylko niewykonalne w prawie niemożliwe.
Frustrujące, tak bardzo frustrujące… Znajdował się w najściślejszej czołówce tytanów intelektu w Cesarstwie, z niemal stuprocentowym prawdopodobieństwem był największym geniuszem swojego pokolenia, a jednak stał właśnie przed zadaniem, które mogło przekraczać jego możliwości. Zakładając, że szanse na skuteczne opracowanie rytuału są choć minimalnie wyższe od zera, był pewien że w końcu mu się uda. Jednakże w tym starciu jego przeciwnikiem nie był konkurencyjny Recollector, czy szalony admirał omotany przez genocydalną kosmitkę.
Dziś walczył z czasem, który nie zamierzał czekać, aż Silver go dogoni. Zanim osiągnie cel, zmiany w Kodzie Drake’a mogą stać się zbyt drastyczne, zaawansowane lub jedno i drugie, by dało się nad nimi zapanować i wtedy cały wysiłek włożony w tę pracę, pójdzie na marne. Musiałby zatrzymać czas całkowicie… albo sprawić że będzie płynął szybciej! ale tylko w jednym, bardzo konkretnym punkcie, jego głowie.
Opracowanie takiego rozwiązania powinno być znacznie mniej skomplikowane, a co za tym idzie, trwać krócej. Było jeszcze trzecie wyjście, ale młody Armstrong nie chciał do niego sięgać, gdyż nie rozumiał do końca jego natury.
Odpowiedź była prosta: jeżeli nie jesteś wystarczająco uzdolniony, aby sprostać zadaniu, ulepsz swoje zdolności, a dopiero potem podejmij się zadania. Wykorzystanie magii czasu, aby przyśpieszyć swój własny umysł było pomysłem radykalnym, ale Silver miał większe podstawy do pracy nad nim, niż nad zatrzymaniem czasu u drugiej osoby. Na jakiej podstawie mógłby oprzeć coś takiego? Odepchnąć od siebie teraźniejszość? Przyciągnąć do siebie przyszłość? Które z tych rozwiązań byłoby na tyle silne, aby wystarczająco podnieść jego możliwości? Jeżeli spojrzy w przyszłego siebie, czy w ogóle coś znajdzie? Będzie to teoretyczny obraz jego umysłu z przyszłości, w której dalej istnieje, czy jest teraźniejsza forma zostanie zastąpiona rzeczywistą formą z dalekiego jutra, co mogłoby poskutkować zastąpieniem żywego umysłu martwym?

Ze swojego wczorajszego dnia badań Silver wiedział już jedno: stawianie ograniczeń zaklęciom ułatwia ich wykonanie. Wbrew pozorom kod, którym pisane jest uniwersum, nie lubi modyfikacji jakie tworzy w nim magia, więc im te są mniejsze, subtelniejsze, tym mniejszy stawia im opór. Przypisanie zaklęcia do kręgu było jednym z rozwiązań, które już znał. Mógł też wymyślić długą, rytualną procedurę, czy to z modlitw, czy aktów cielesnych, podobnie jak z jego rodzinną medytacją nad kamieniami, której w sumie od dawna i tak nie wykonywał, mając istotniejsze sprawy na głowie. Jeżeli chciał być gotów na wykorzystanie tego zaklęcia w sytuacjach wyjątkowych, nie mógł sobie pozwolić na więcej niż godzinę rytuału, biorąc jednak pod uwagę co chciał osiągnąć, to będzie wbrew pozorom bardzo mało czasu. Wobec tego musiał oczekiwać jakiś poważnych skutków ubocznych albo innych ograniczeń, które pozna dopiero po swojej próbie. Zajęło mu to tydzień ciągłej pracy. Osiem dni, w których czasie mutacja Drake’a wydawała się prawie niezmienna, nie licząc niewielkiego rozrostu czarnych plam wokół jego oczu. Zdążył. Był gotowy wykonać rytuał, więc udał się do stazy swojego dobrego przyjaciela.

Tak samo jak przy nadmagii, podstawą kręgu były jego kryształy medytacyjne. Oczywiście mógł obyć się bez nich, ale dodatkowe warunki upraszczały wykonanie, a znajoma technika ułatwiała mu osiągnięcie odpowiednio głębokiego skupienia. Wokół niego rozrysował dwa kolejne, które połączył dwunastoma liniami, przez co przypominały tarczę starego zegara. Zamiast cyfr jednakże, w każdym polu znajdował się symbol nieskończoności. Fraktalna spirala wewnątrz symbolizowała obracające się niemożliwie szybko wskazówki. Na liniach dzielących tarczę zegara spoczęły świece, nasycone olejkami mającymi pobudzać umysł. Młody Armstrong zapalił je i wziął głęboki wdech. Rytuał się rozpoczynał, niech bogowie go mają w opiece, jeśli coś pójdzie nie tak...

Gdy był już wewnątrz aktywnego kręgu zaklęcia, Silver czuł się odcięty od rzeczywistości. Tak, jak gdyby był wklejony do wnętrza uniwersum. Depersonalizacja. Nie tylko od siebie, ale i rzeczywistości jako takiej. Wszystko wydawało się proste, cząstkowe i łatwe w modyfikacji. Rzeczywistość była w jego palcach… ale i nie do końca. Miał wrażenie, jak gdyby ludzie będąc przy sobie, chronili się przed jego teraz nadwymiarową wiedzą w sposób nieświadomy. Z jakiegoś powodu, Drake tę opiekę dostawał z wyjątkowym nasileniem. Nie czuł, aby było to dość, aby powstrzymać go przed działaniem, ale próba znalezienia źródła jego choroby i usunięcia jej, nawet w tym stanie, byłaby wyjątkowo ryzykowna. Nie mógł stworzyć wiedzy, której nie miał, a wiedza z jego przyszłości mieszała się z pragnieniami i wyobrażeniami jego rzeczywistego Ja, które nadużywało potencjału zaklęcia. Krąg zjednał go z przyszłością, która jednocześnie była jednana ze swoją przeszłością, pozbawiając ich zrozumienia teraźniejszości. Chciał przyśpieszyć swój umysł, w rzeczywistości połączył go jednak z dwoma stanami, tym który dla niego będzie i tym, który dla niej był. Konfundujące, jednak otwierające oczy. Zabrał się za transformację kręgu w celu zatrzymania Drake’a w czasie.
Granie z czasem w ten sposób musiało być jedną z najwyższych prezentacji potencjału magii, zwłaszcza w formie, w jakiej robił to teraz, mieszając z czasem i miejscem nie tylko swojego wiernego towarzysza, ale i swoim własnym. Odczuwanie tego przyszłego potencjału nasiliło w nim pytanie: czy to tak widzą go inni spełnieni magowie? Miesiące? Maximilian? June?
Maximilian na pewno nie odniósł takiego potencjału. Był samoukiem przerażonym ideą porażki, nie odważyłby się spróbować walczyć z czymś takim jak magia czasu. Ryzykowałby przegraną, a zamiast tego mógł powiedzieć, że wybiera nie marnować swojego czasu walką o potencjał, który mógłby osiągnąć, ale nie jest mu potrzebny. Oszalałby, gdyby wskoczył w tak głębokie wody. June była podobnym wyjątkiem, jej szaleństwo nie mogło pozwolić jej osiągnąć nawet jego obecnej siły magicznej, a co dopiero przyszłej. Gdy teraz o tym myślał, ona była…

...Jaka? Silver nie miał bladego pojęcia. Stał naprzeciw kapsuły stazy, w której znajdował się Drake, przedziwny i niezrozumiały krąg pod nim. Meredith krzyknęła uradowana: - TAK! Wszystkie odczyty zatrzymały się w miejscu. Nie ma żadnych wahań. - Silver nie potrzebował jej komentarza, widział, jak unoszący się z kronikarza dym zastygł w powietrzu. Cóż, miał nagrania tego, jak odprawia rytuał i sam krąg. Gdyby chciał nauczyć się wykonywać to zaklęcie bez wcześniejszej przemiany w swoją przyszłą formę, teraz będzie to dużo prostsze. Prawdopodobnie były teraz jednak ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż spędzić kolejny tydzień kreśląc kręgi i testując zaklęcia.

Nie tego się spodziewał, zupełnie nie. W sumie nie wiedział czemu tak się stało, czy jego umysł przyspieszył do tego stopnia że pokonał barierę czasu, czy popełnił jakiś błąd w swoim toku myślenia.
Niemniej, udało się Drake został zatrzymany w czasie. Zastanawiająca była ta jego ochrona, nadmagia zapewniała pewną odporność na magię, ale w tej transcendentej chwili mógł kształtować rzeczywistość samą siłą umysłu. Wyższy stan świadomości, czy może poczytalności? Czy Holmes mógł znajdować się w podobnym miejscu ponad czasem, a tysiące nowych idei przepełniały mu umysł? Silver wiedział, że gdyby zdołał utrzymać ten stan dłużej, z pewnością rozgryzł by wiele sekretów wszechświata. Tylko co mu po tej wiedzy, jeśli jej większość była dla niego niezrozumiała, gdy rytuał przemijał... Na przyszłość będzie musiał znaleźć sposób by wprawić swój umysł w choć ułamek tego wywyższenia permanentnie.
To jednak mogło zaczekać, choć zatrzymał postęp tej przemiany nadal nie miał lekarstwa. Nie musiał jednak uciekać się do szukania pomocy u June, co pozwalało mu zaoszczędzić kilka tygodni pracy nad karierą muzyczną. Może kiedyś, jeśli ich ścieżki jednak skrzyżują się ponownie. Głupiec! nie wykorzystał okazji by przełamać urok…
Teraz przyszła pora na zbieranie informacji.
-Corvo, masz już namiar? - Nadał do szpiega. Im więcej będzie wiedział o nadmagii, tym lepiej dla prób wyleczenia Drake'a. Może zaklęcie od Maximiliana też pomoże, gdyby spróbować je wykorzystać do zatrzymania przemian fizycznych...
- Isshin znajduje się na planecie Eden, gdzie mieszka generał floty Adam. Prawdopodobnie został tam zaproszony w celach werbunkowych, choć Vyone nie przewiduje, aby coś mogło z tego wyjść. Podobno Bastion próbował rozmawiać z nim nie raz, jak z większością znanych wojowników w galaktyce. - odparł Corvo.

- O, Silver. Zerknij na to. - kapitan okrętu został spostrzeżony przez bladoskórą femme fatale w długiej eleganckiej sukni. Znał ją, choć widział ją pierwszy raz. Gdyby nie kroczący cztery kroki za nią Bo, prawdopodobnie by jej nie zidentyfikował. Podstawiła mu przed twarz tablet z okładką magazynu. Victor Corvus zniszczył kopalnie rzadkich złóż metali należące do Auger Industries. Oficjalnym wyjaśnieniem była obecność groźnych Xeno pod skorupą ziemi. - Wasze firmy chyba teraz współpracują? Podobno Auger nie miał problemów z takimi wypadkami, bo wtyki w Cesarstwie chroniły ich przed krucjatami inkwizycji. - zauważyła. - Jak rozmowa z biskupem? Osobliwy człowiek.

-Nie miałem jeszcze okazji z nim porozmawiać. Osobliwy powiadasz? - Odparł, przeglądając artykuł. Wiedział oczywiście, że oficjalny powód takich jego działań to zwykła ściema.- Nie nazwałbym tego współpracą, raczej przymusowym zawieszeniem broni. A przyczyna działań Corvusa to coś, co wy chyba nazywacie zasłoną dymną. - Zapowiadało się, że przy następnej okazji Maximilian wyśle go przeciw Victorowi, całkiem pomyślny zbieg okoliczności, bo Silver miał ogromną ochotę uciąć ex-Recollectorowi coś więcej niż rękę.
-Mnie Bastion też próbował zwerbować, kto wie może gdy wygaśnie mi licencja przyjmę jego propozycję. - Zwrócił się do Corvo. - Jest do niego jakiś numer kontaktowy, czy trzeba będzie się pofatygować osobiście?
- Isshin nie jest znany z przyjmowania gości, raczej nie lubi sławy jaką sobie wyrobił. Najlepiej jak się po prostu przed nim pojawisz, wtedy nie będzie miał jak cię spławić. - zaproponował Corvo.
-Powinien był zatem praktykować swoją sztukę na jakimś wyludnionym zadupiu. Inaczej rozgłos jest nieunikniony. - Zaśmiał się Armstrong. - Będę u siebie, muszę wykonać kilka połączeń. - Rzucił i zaczął zbierać się do wyjścia. Najpierw miał w planie zadzwonić do Magica Icaria, z racji iż była to mniej pewna opcja. Dobicie targu z Fou powinno nieco rozjaśnić mu dzień, jeśli Vlad mu odmówi. - Raczysz rozwinąć co miałaś na myśli, względem tego biskupa?
- Inkwizycja zajmuje się rasistowską wojną przeciw magii i kosmitom... wyobraź sobie, kto mógłby przewodzić taką organizacją i podkręć to o kilka stopni. - zobrazowała. - Całe szczęście Cesarscy trzymają ich na smyczy. Po to nas potrzebował, bez dowodów nielegalnej magii nie może nasyłać żołnierzy na planety. - dziewczyna schowała swój tablet. - Swoją drogą Eden to farmerskie zadupie. Różni się tylko tym, że łatwiej tam dojechać, bo szychy powykupywały wszystkie działki. Bo, idziemy.
- Czekaj Pi. - Zatrzymał ją ochroniarz. - Jeżeli będziesz odwiedzał kogoś takiego jak Isshin, idę z tobą. Proponuję zabrać też Jacka. - swoim tonem wypowiedzi, cyborg sugerował też, aby nie zabierać zbyt wielu osób. Prawdopodobnie przewidywał, że im większy zrobią tłok, tym mniej chętny do rozmowy będzie Isshin. Po tej wypowiedzi Pi i Bo ruszyli swoją drogą.
Silver spodziewał się czegoś w stylu “gość wbija ludzi na pal, jeśli znudzą go w trakcie rozmowy”, jakoś nietrudno było sobie wyobrazić, że najwyżsi dostojnicy Icarii będą najbardziej zacietrzewieni z całej tej zgrai. Co do sugestii Bo, wydawała się sensowna. Mała grupa jest lepsza do odwiedzin u człowieka który nie lubi rozgłosu, tym bardziej złożona z ludzi o podobnej profesji.
Udał się do swojej kajuty, by zadzwonić do Vlada. Żałował, że nie wie co mógłby mu zaproponować, żeby ułatwić sobie negocjacje. Może po prostu jego jedynym zamiłowaniem były masowe mordy...

Przez dłuższy czas w telefonie Silver słyszał ciszę. Gdy był już gotowy się rozłączyć, ktoś podniósł słuchawkę.
- Halo, halo. Tutaj Vladimir, biskup Magica Icaria. To bardzo prywatny numer, więc rozbaw mnie i powiedz: kim jesteś, skąd dzwonisz i dlaczego nie powinienem skazać cię za herezję~?
Janna, czy raczej Pi mogła go ostrzec że gość ma specyficzne poczucie humoru. Przygotowałby sobie kilka odzywek, no nic mleko się rozlało.
-Ujmijmy to tak, nie stać Cię na rzucanie takich oskarżeń. - Odparło biskupowi, równie niefrasobliwym tonem. Prawdopodobnie miał w portfelu więcej, niż była warta ta imitacja stacji kosmicznej na której ów wariat stacjonował. - Prowadzę badania i niestety brakuje mi informacji. W związku z tym skłonny jestem dobrze zapłacić za dostęp do waszych archiwów, podobno da się tam znaleźć wszystko. - Celowo się nie przedstawił. Jeśli Vlada w ogóle interesowała jego tożsamość, mógł zapytać ponownie bez pogróżek.
- I dlatego powodu wyszedłeś z siebie, aby dostać numer prosto do biskupa. Jesteś kosmitą, czy parasz się magią? - spytał. - Obawiam się, że wstęp do bibliotek nie jest na sprzedaż. Nasza organizacja jest samowystarczalna, więc pieniądze nie grają tu wielkiej roli. Dam ci jednak szansę, co innego możesz mi zaoferować? Artefakty? Usługi? Nie mam pojęcia, co mógłbym chcieć od bezimennego głosu w słuchawce, więc popisz się.
Wyszedł z siebie, zabawne. Nie wyprowadzał jednak Vlada z błędu, żeby ten nie drążył tematu.
-Mam na podorędziu o wiele więcej niż pieniądze, również “zabawki” których sami stworzyć nie zdołacie. - Zaczął, obojętnym tonem. Widział większy popis w zachowaniu spokoju. - A żeby nie być gołosłownym, nazywam się Armstrong. Silver Armstrong dla ścisłości.
- Ooohohohoho, na was to mamy od cholery papierów. - uśmiał się Vlad - To co mi chcesz zaoferować? Namiary na heretyków, artefakty dla kronikarzy? Przysługi najemnicze? Nie karz mi tyle czekać gwiazdo, potrzebuję konkretów! Masz mnie na pół masztu jak chłopcy z zakrystii!
-Możecie mieć od cholery papierów O nas, ale nie macie nic NA nas. - Odparł Silver, kładąc wyraźny nacisk na partykuły podkreślające różnicę. W sumie mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Napsuć krwi April i dopiec nieco tym arogantom, skoro traktowali jego rodzinę jak potencjalny cel. - Mogę wam dać generator, który samo jeden zasili całą tę waszą stację i nie będziecie musieli się martwić, że może się popsuć. Albo, jeśli wolisz coś mniej materialnego, wskazać, jak to określiłeś “heretyka” na bardzo wysokim szczeblu. Wybór należy do Ciebie.
- Nie używamy obcych źródeł energii. Będziesz musiał próbować szczęścia swoją informacją. Jeżeli masz namiary na kogoś, o kim nie słyszeliśmy, spokojnie mogę się za to odwdzięczyć, ale potrzebuję dość brudu, aby Cesarstwo spuściło nas ze smyczy. Takich winowajców zazwyczaj nie łatwo zauważyć, ale kto wie, słucham uważnie. Jeżeli będziesz miał za mało, to powiem ci, czego jeszcze musisz się dla mnie dowiedzieć.
-Wasza strata. - Mruknął jedynie młody Recollector. Vlad wybrał sobie trudniejszą opcję. - Rzeczony heretyk nazywa się Victor Corvus. - Vyone chciał dostać się do April, cóż jeśli jedna z jej ważniejszych figur znajdzie się na celowniku, sama zainteresowana zapewne stanie się bardziej widoczna. - Wprawdzie nie dostaniecie zgody żeby sprzątnąć jego konkretnie, ale jeśli dogadacie się z admirałem Vyone’em, na pewno zdołacie coś ugrać. Na przykład kilku skazanych za współudział.
- Yeh, ten węgorz zasrany. Jakby Vyone chciał nas użyć do usunięcia kogoś, to sam by się zgłosił, chyba że to on dał ci ten numer? W każdym razie Victor nie da nam zgody na usunięcie swoich podwładnych, a inni admirałowie nie mogą tego zrobić za niego. Jakbyś miał dowód, że ktoś pod Bastionem sobie czaruje, to może coś by z tego było. Kogoś innego możesz mi podsunąć?
-A, czyli go znacie. Może wyświadczę wam przysługę i sam sprzątnę tego kutasiarza, rzecz jasna nie za darmo. Ale to temat na inną rozmowę. - Corvus był jego kartą przetargową, chciał więc ugrać nim cokolwiek, a przy okazji zastanawiał się jaki inny "obiekt" mógłby wskazać Vladowi. Dla nich każdy adept był dobrym celem, ale Silver miał na na ten temat własne zdanie. Z czystym sumieniem mógł wymienić jedynie kogoś kto był po złej stronie. - Hmmm… znam jeszcze jedno nazwisko. Jan Twardowski, wprawdzie mało znana postać, ale mam uzasadnione podejrzenie że jest magiem drugiej generacji. Uwielbia też xeno.
- To podwładny Victora. Nie ma nawet iskry, cała jego magia opiera się na artefakcie. Nie jesteśmy do końca pewni jakim. - odparł Vlad. - Przez status Victora jest równie niedostępny, choć gdybyś jego zabawkę pozyskał, sporo możemy za nią zaoferować, to przedmiot najwyższej klasy. - obiecał.
-Błąd, nie należy do jego podwładnych. To oznacza że nie potrzebujecie od niego zezwolenia. - Demon wydawał się zadowolony. Oczywiście nie zmieniało to faktu, że najpewniej przebywają blisko siebie, więc Victor zapewne wszedłby im w drogę. - Pytanie tylko, czy uświadomienie wam, że cel jednak macie w zasięgu równoważy się wskazaniu go?
- Uwierz mi mamy nadzór nad Victorem i wiemy, co wyprawia. Twardowski... cóż, powiedzmy, że kogoś wnerwił i odbywa teraz swoją karę u boku naszego wariata. - zaśmiał się Vlad. - Dobra, masz coś konkretnego? Nie związanego z admirałami? Albo powiedz mi, na co cię stać, to sprawdzę, czy jest jakaś przysługa, którą mógłbyś mi wyświadczyć. - zaproponował.
Dlaczego wszyscy chcieli od niego przysług, nie mogli przyjąć towaru? To zaczynało się robić naprawdę denerwujące, jeszcze trochę i będzie musiał wyświadczyć przysługę każdemu stronnictwu w Cesarstwie by dostać cokolwiek...
-Naprawdę dziwi mnie, że nie chcesz skorzystać z okazji by dostać coś z repertuaru Futuristics. - Westchnął. - Generator wydawał mi się oczywistym wyborem, ale możesz zdecydować się na co innego, o zbliżonej wartości. - Wydawało się to Silverowi aż nadto dobrą zapłatą za dostęp do paru ksiąg, zwłaszcza że chciał je tylko przejrzeć, a nie kupić.
- Hmmm, co ja bym mógł chcieć. Może generator, w którym ustawisz sobie zdalny wyłącznik? Albo okręty gwiezdne pełne podsłuchów i dział energetycznych, które nie działają, gdy celują w Cesarskie statki. O, jeszcze lepiej, pancerze wspomagane ze sztuczną inteligencją, którą mogą manipulować magowie. - Vladimir nie brał oferty Silvera na poważnie. - Dzwonisz do ludzi, którzy budują własne stacje kosmiczne i pytasz, czy chcą przeszczep serca od nieznanego doktora. Czytałeś coś o nas przed telefonem? Nie jestem zainteresowany skupowaniem od was żadnej technologii, no, chyba że jest magiczna i nie przeszkadza wam, że schowam ją na wieki wieków w wielkim skarbcu. - zaproponował. - Interesuje mnie tylko rozlew heretyckiej krwi. Świecidełka zostaw dla kobiet.
-Są oficjalne postulaty i jest zwykły ludzki pragmatyzm. - Znając hipokryzję Icarii, Armstrong nie wierzył że radzą sobie absolutnie bez źródeł zewnętrznych. - Poza tym, jeśli macie w swoim arsenale choć szczyptę nanotechnologii, a nie wątpię że macie, to i tak April wam do niego wlezie. - Zwrócił biskupowi uwagę. - Zanim zaczniesz zarzucać nieczyste intencje wszystkim wokół, może lepiej przyjrzyj się najpierw swoim ludziom. - Może za tę “wieść” Vlad będzie gotów pójść na wymianę.
- Ohohohoho, to jeszcze będziesz do mnie skakać, takiś ty odważny. - rozbawił się Vlad. - Dzięki za wymówkę na opierdalanie się, ale jeżeli ja nic od ciebie nie potrzebuję, to praca mnie wzywa.
-Pozostaje mi wrócić do mojej poprzedniej propozycji. Sprzątnę Victora, w zamian za dostęp do archiwów. - Silver westchnął po raz kolejny. Vlad nie połknął haczyka, trudno. - Jedyne “ale” jest takie, że muszę najpierw poczynić postępy w swoich badaniach, by odpowiednio się przygotować. - Poprzednio miał przewagę, ale podejrzewał że April da swojej zabaweczce jakieś nowe patenty, które uczynią go trudniejszym przeciwnikiem.
- Huuu.... - Vlad był zdecydowanie zaintrygowany pomysłem. - To ciekawa propozycja. Niestety musiałbym przekonać papieża, że po prostu nie umrzesz próbując, przyjmując, że po przeczytaniu naszych notatek nie zwiejesz ot, tak. Stawiasz bardzo dużo na słowo honoru, zwykle jak ktoś jest żądny zemsty, to po prostu zapraszamy go do dołączenia do organizacji, ale nie wyobrażam sobie tego w twoim przypadku. - zastanawiał się Vlad. - Powiedz mi, czego byś się chciał dowiedzieć z naszych archiwów, a ja sprawdzę, czy taki układ będzie możliwy.
No chociaż tyle, i tak miał plan by w przyszłości pozbyć się Corvusa.
-Uh… od czego by tu zacząć… prowadzę w tym momencie równolegle całkiem sporo projektów. - Zamyślił się. Musiał ostrożnie dobierać tematy, najlepiej takie które były im w jakiś sposób bliskie. - Szukam informacji o xeno, między innymi serafinach, badam magię rytualną i sposoby zwalczania magicznych chorób. Mógłbym dalej wymieniać dość długo, ale te trzy mają dla mnie najwyższy priorytet obecnie.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline