Wolfgang zanim wyszedł na pokład Syrenki odział się w swoje ubranie. Wchodząc po stopniach słyszał już wyraźnie rozmowę towarzyszy z tymi na brzegu i gdy tylko głowa wychyliła się nad pokład zamarł widząc olbrzyma. Czyżby ogry z Wittgensteinu za nimi tu dotarły?
Na szczęście okazało się, że nie a tylko ów wielki jegomość nadzorował załadunek.
- Jak dla mnie możemy się przejść po mieście i trochę zaznać spokoju od wody.- Wzruszył ramionami i wrócił po swoje rzeczy do kajut. Nie brał zbyt wiele. Jedynie komponenty czarów i torbę na ewentualne zakupy.
Teraz gdy był ku temu czas może coś wpadnie mu w oko, a i uzupełnienie komponentów czarów by się przydało.