Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2020, 07:33   #44
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Poranek, u Julie

- Jej, aż mi będzie szkoda to zdejmować. I nie wiem jak wytrzymam do następnego spotkania. A właśnie? Kiedy następne spotkanie? Bo chyba wiecie, że tutaj to zawsze jest dla was otwarte gdybyście miały ochotę na odwiedziny czy coś więcej niż odwiedziny. - Julie popatrzyła na brunetkę i czarnulkę z rozmarzonym spojrzeniem. Zahaczyła palcem o czerwoną obrożę jaką wczoraj kupiła u Neve’a i właściwie od tamtej pory w niej chodziła.

- Dowiem się dzisiaj. Mam pogawędkę ze zleceniodawcą i nie wiem czy nie będę miała jakiejś fuchy wyjazdowej. - Inu ze smakiem jadła jajecznicę czasem tylko zerkając na to co działo się za oknem. Dobrze, że spotkanie u Koi miała popołudniu.

- Wyjeżdżasz gdzieś? - Drzazga podobnie atakowała widelcem swoją porcję. Sponad niej zerknęła na siedzącą obok koleżankę.

- Cały czas gdzieś jeżdżę. - Inu zaśmiała się. - W jabłku jest nieco roboty dla szperacza, ale jak chce się zarobić to trzeba ruszyć tyłek pod miasto.

- A szperasz za czymś konkretnym? Na długo wyjeżdżasz?
- gladiatorka wbiła widelec w kawałek jakiegoś mięsa czy kiełbasy jakie gospodyni dorzuciła do jajecznicy i zaczęła go przeżuwać. Przy okazji zerkała z zaciekawieniem na sąsiadkę. Julia zaś usiadła z drugiej strony Amandy i nie przeszkadzała im w rozmowie.

- Na razie chyba spojrzeć na jakieś magazyny… ale jeszcze jestem przed spotkaniem i nie znam szczegółów. - Inu wzruszyła ramionami odsuwając swój pusty talerz. - Mam jeszcze jedną fuchę ale nie jestem w stanie złapać pracodawcy. - Zaśmiała się spoglądając porozumiewawczo na Julie.

- Chodzi o Leroya. No tego od nas. - blondynka popatrzyła przez długość stołu na siedzącą naprzeciwko czarnulkę. Ta też już kończyła swoje śniadanie i podniosła na nią wzrok lekko mrużąc powiekę.

- Leroy’a? - zapytała gladiatorka widocznie potrzebując dodatkowej podpowiedzi.

- Leroy Jackson. Ten cwaniak donny. - gospodyni doprecyzowała dostatecznie o kogo chodzi bo czarna głowa uniosła się i opadła na znak zrozumienia.

- A ten. - potwierdziła krótko. Wpakowała sobie do ust ostatni kęs jajecznicy i też odsunęła talerz od siebie. - No to możecie spróbować w “Cotton Club”. Często tam bywa, zwłaszcza jak są walki. Albo w “Noir”. Tam zwykle omawia interesy i je lunch. Albo w “Tommy Gun”. - Drzazga od ręki, bez pośpiechu i dość luźnym tonem rzuciła kilka adresów gdzie uważała, że można spotkać człowieka donny.

- Popróbuję, bo jak tak dalej pójdzie będę musiała olać jego fuchę i rozejrzeć się za innym przypływem gotówki. - Inu podziękowała ruchem głowy.

- Jak się z tobą umówił to nie powiedział gdzie? - czarnulka trochę się chyba zdziwiła taką odpowiedzią. Odsunęła od siebie talerz i sięgnęła po kubek z kompotem.

- Ja to wezmę. - blond gospodyni zgrabnie wstała i się wcięła w rozmowę zdejmując już puste talerze ze stołu. Gdy stanęła między swoimi gośćmi pisnęła i zaśmiała się zaraz potem gdy Drzazga wykorzystała sytuację i klepnęła ją w tyłek. - Oj tak! Zdecydowanie musimy się widywać jak najczęściej! - zawołała rozbawiona dziewczyna w czerwonej obroży.

- Zgłosiłam się do biura. - Inu skinęła na Julie. - Ale zaczynam mieć wątpliwości czy w ogóle ładować w interesy z tym gostkiem. Wydaje się być podejrzany.

- Jak się nie zakręcisz to nie zrobisz w tym mieście prawdziwego interesu.
- szefowa ochrony w zachodniej wieży stwierdziła filozoficznie wzruszając ramionami. Chwilę obserwowała jak blondynka zaczyna zmywać naczynia po czym wstała i podeszła do okna by wyjrzeć na ulicę. Cmoknęła z niezadowolenia ustami więc widocznie nadal nie wyglądało to zbyt ciekawie.

- W sensie, że ja mam się zakręcić, czy też on jest zakręcony? - Inu spoglądała na Emily z za stołu, opierając się o niego łokciem.

- W sensie, że jak będziesz grać z zasadami to zbyt wiele nie ugrasz. Ludzie pana prezydenta już postarają się byś nie była zbyt hop do przodu. - czarnowłosa pozwoliła sobie na dość śmiałą uwagę w tym policyjnym mieście. Odwróciła głowę od okna by zerknąć na koleżankę jaka wciąż siedziała przy stole.

- Oj to prawda. Wszędzie się wpychają. - Julie też odwróciła na chwilę głowę znad zlewozmywaka by zgodzić się z tą opinią.

- Oj wiecie jak jest. Można kombinować po prostu by coś ugrać, a można przycwaniaczyć. Zastanawiam się na ile Leroy to nie taki cwaniak i czy nie robi dla jakichś dwóch stron. - Inu machnęła ręką na te złote porady. Siedziała w tym mieście dwa lata i Koi ją już przeszkoliło jak załatwiać interesy. - Wiecie wolałabym się nie znaleźć w krzyżowym ogniu.

Znów obie rozmówczynie odpowiedziały bardzo zgodnie. Czyli albo ramionami albo grymasem twarzy dały znać, że aż tak nie znają Leroya i nie odważą się dawać za niego jakieś gwarancje. Jak właściwie o każdym kogo nie zna się dość dobrze.

- Chyba jeszcze trochę u ciebie zabawimy Julie. - Drzazga w końcu odeszła od okna i wróciła na swoje miejsce gdy widocznie prognoza pogody nie była tego poranka zbyt sprzyjająca wyjściu na zewnątrz.

- Ależ proszę bardzo! - blondynka uśmiechnęła się kończąc zmywanie i wycierając dłonie w mały ręcznik. - No jak tak dymi to ja też później wyjdę. Mam nadzieję, że się wkrótce przejaśni. - teraz z kolei ona podeszła do okna by wyjrzeć na zewnątrz. Ale widocznie oceniła sytuację podobnie jak koleżanka bo odwróciła się od okna by spojrzeć na swoich gości. - Zrobić wam jeszcze herbaty albo kompotu? - zaproponowała z przyjemnym uśmiechem miłej gospodyni.

- Dla mnie może kompot. - Inu uśmiechnęła się do gospodyni i przeszła na lżejszy temat czyli gadanie o pogodzie i o wykorzystanych w nocy zabawkach.


Póżny poranek, dom Inu

Po powrocie do domu pierwsze za co zabrała się Amanda to za naszykowanie kąpieli. Po tych wszystkich zabawach z dziewczynami czuła, że jest cała obita. Jej przypuszczenia zostały potwierdzone przez odbicie w lustrze. Na szczęście nie licząc szyi, większość zadrapań i zaczerwienień omijała widoczne miejsca. Inu westchnęła ciężko i zanurzyła się w ciepłej wodzie. Na spotkanie u Koi… założy golf.


Południe, siedziba Koi

- Jeśli o mnie chodzi to ten tydzień będzie kluczowy. Do piątku sytuacja powinna się wyklarować. Jeśli nie będzie żadnych nowych trudności to w następnym tygodniu powinniśmy być gotowi do drogi. - Inu wysłuchała wypowiedzi Hori i sama się podniosła.

- Tak... myślę, że na początku przyszłego tygodnia możemy spotkać się i zarządzić wyjazd. - Wewnątrz poczuła spinę, wiedząc że miała kilka fuch na głowie, a postać Leroya.. nadal była dla niej zagadką. Nie chciała jednak budzić podejrzeń przesuwając termin.

- Dobrze. Bardzo dobrze. - Ayumi skinęła swoją dwukolorową głową z oznaką zadowolenia na twarzy. Chyba właśnie usłyszała taki zestaw odpowiedzi jaki najbardziej jej odpowiadał więc nie kryła swojego zadowolenia. - Czy jeszcze mamy coś do omówienia? - szefowa działu jaki firmował wyprawę na dalekie południe rozejrzała się po zebranych twarzach dając okazję coś komuś powiedzieć zanim się spotkanie nie zakończy.

Inu pokręciła przecząco głową i zerknęła na Leroya. Chciała z nim pogadać, ale raczej na boku, a nie urządzać pokaz przed wszystkimi z Koi.

Zebranie miało się ku końcowi. Jeszcze zostało standardowe kilka mniej formalnych uwag dla rozluźnienia atmosfery ale wreszcie czarna blondynka wstała i skinęła głową, dziękując wszystkim za poświęcony czas i przybycie. Poza Leroyem ktory chyba wciąż nie łapał tego japońskiego ceremoniału i nie bardzo wiedział jak się zachować to reszta odpowiedziała podobnymi skinieniem i życzeniami. A i towarzystwo zaczęło się rozpraszać i kierować ku wyjściu.

Amanda skinęła jeszcze raz głową Ayumi i podążyła za Leroyem zrównując się z nim na korytarzu.

- Jest nieco dziwnie, ale można się przyzwyczaić. - Powiedziała, nawiązując do jego reakcji na standardowe pożegnania.

- Zapewne. - mężczyzna szedł energicznym krokiem kierując się ku klatce schodowej. Co jak co ale wind administracji budynku to jeszcze nie udało się uruchomić. Chociaż o tym, że mają je uruchamiać to Amanda słyszała odkąd tylko zaczęła regularnie tu przychodzić. Więc na razie wszyscy byli skazani na klasyczne schody. Gdzieś tam na dole pewnie czekał Kanmi skoro go tutaj przy wyjściu nie było.

- Trochę nie moja bajka. - rzucił z lekkim uśmiechem idąc przed siebie. - Jak się w to wpakowałaś? Nie wyglądasz mi na rodowitą Japonkę. - zapytał pół żartem pół serio zerkając na idącą obok kobietę.

- Zupełny przypadek. Spotkałam Ayumi jak tylko pojawiłam się w mieście.. ona dała mi fuchę, a potem się już jakoś potoczyło. - Amanda wsunęła dłonie do kieszeni. - A ty jesteś stąd?

- Ano tak, bo ty jesteś z Miami.
- głowa bruneta pokiwała się gdy chyba skojarzył jeden z powodów dla którego Ayumi przydzieliła Amandę do tej wyprawy. Doszli do drzwi prowadzących na schody. Mężczyzna przepuścił ją pierwszą po czym już na schodach znów się zrównali.

- A ja przyjechałem tu parę lat temu. Tylko na jeden sezon! Zarobić, zrobić interes życia i wrócić. No i jestem tu już nie wiem który już sezon. - zaśmiał się sam z siebie dość pogodnie traktując tą historyjkę jak tak schodzili po schodach na dół.

- Interes życia się przedłużył? - Inu zaśmiała się. - Ale to dobrze czyli podróżowałeś? Masz wszystko? Bo jak nie to jestem tu trochę by pomóc.

- Tak, można chyba tak powiedzieć.
- Leroy pogodnie skinął głową gdy schodzili na kolejne piętro. - Myślisz, że naprawdę będziemy mogli wyruszać w przyszłym tygodniu? - zapytał wskazując kciukiem za siebie nawiązując do dpiero co zakończonego spotkania. - Czy to tylko taka pogadanka i do przyszłego tygodnia wystąpią jakieś “nieprzewidziane trudności”? - zapytał jakby nie do końca był pewny jak poważnie trzeba traktować te terminy o jakich rozmawiali na zebraniu.

- Jeśli wystąpią to Ayumi raczej nie będzie zadowolona. - Inu pokręciła przecząco głową dając znak, że to nie była opcja. - A co? Za szybko?

- Nie. Mi pasuje. Po prostu zastanawiałem się na ile realny jest to termin.
- Leroy wzruszył ramionami i zatrzymał się przy drzwiach prowadzących na kolejny korytarz, tym razem już na parterze. Otworzył je by Amanda znów mogła przejść pierwsza.

- Wszystko powinno być naszykowane. - Inu skorzystała z otwartych drzwi i wzruszyła ramionami. - Chyba, że masz jakieś dodatkowe wytyczne co do sposobu zamontowania i przewozu przesyłki, to daj znać. Z tego co zrozumiałam ty odpowiadasz za nasze cacuszko.

- Nieprawda.
- Leroy uśmiechnął się łobuzersko gdy znów się zrównali na korytarzu. - Wy macie dostarczyć przesyłkę w całości. Ja jestem ten awaryjny co to może na nią pochuchać i podmuchać jak będzie trzeba. - człowiek donny doprecyzował swoją rolę w tej wyprawie. - A z tą skrytką pod plandeką niezły pomysł. Ale nie będę wam się wtarabaniał, zróbcie po swojemu. - odparł swobodnym tonem.

- W jakim sensie podmuchać i pochuchać? - Inu zaciekawiła się. - Jesteś mechanikiem?

- Tak, chyba można tak to nazwać.
- zgodził się rozmówca gdy ruszyli w stronę holu. - Znam się na samochodach i różnych gadżetach jakie się w nich montuje. A to cacko to rarytas z dawnych czasów i ma całkiem sporo tych gadżetów. Zwykły mechanik mógłby mieć z tym kłopot. - wyjaśnił nieco więcej gdy już podchodzili pod ten hol.

- Cóż… przesyłka ma być cała i sprawna. - Amanda wzruszyła ramionami i pomachała w kierunku nadchodzącego Kanmiego. - To na mnie czas, jakbyś czegoś potrzebował to dawaj znać.

- Jasne. To do następnego.
- też się pożegnał, uśmiechnął się na pożegnanie a mijając kierowcę skinął mu głową w przyjaznym geście. Kanmi odpowiedział mu podobnie i obejrzał się za nim idąc już do swojej partnerki. No ale to ona jednak bardziej go interesowała.
 
Aiko jest offline