Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2020, 21:15   #46
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Kvaser zaraz po bojach zajął pierwszy, lepszy pokój, zaczynając od sprzątnięcie go połączonego z bardzo pobieżną inwentaryzacją stanu komnaty. Mechanizm do odmierzania czasu od razu znalazł zaszczytne miejsce w torbie niziołka, opatulony futerałem ze foczej skóry na delikatne przedmioty. Odłożywszy w głowie go na półkę “rzecz do zbadania” zajął się dalszymi porządkami. Środki chemiczne ostrożnie zostawił na miejscu, pamiętając gdzie są. Trochę go zaniepokoił stan pościeli. Mimo, iż przywykł do niewygód, każ każdy niziołek, w głębi serca kochał miękkie, świeżo wyprane, własne posłanie które nie nasiąkało zapachem innych osób. Gdy wszystko się unormuje, będzie trzeba pomyśleć nad zorganizowaniem prania.
Pejcz wzbudził w nim pewne rozbawienie, przez znowu psotna natura dała o sobie znać (chociaż trudno powiedzieć tak o kimś, w czyich oczach było widać prawdziwą wściekłość) i prowokacyjnie zostawił pejcz zaraz na szafce nocnej z planami pozyskania gwoździa i powieszenia go tuż nad łóżkiem.
Znaleziony kaptur uznał za przydatny, chociaż jego estetyka dziwnie kojarzyła się mu z pejczem.
Gdy uwinął się z porządkami, po materii przyszedł czas na ducha. Wypakował z torby kadzidło, trochę ziemi, soli oraz ususzone liście jakiegoś nieznanego ziela. Zamknąwszy drzwi, rozebrał się od pasa w dół, starannie wcierając w skórę sól i ziemię. Szeptał coś o równowadze, pamięci i przysiędze którą złożył. Wygląda bardzo spokojnie podczas tej religijnej ceremonii. Gdy już zabrakło mu soli i ziemi, nie sięgał do torby po drugą porcję. Dalej wcierał w ciało resztki, dopóki kadzidło nie wypaliło się.
Na koniec roztarł między rękami dwa liście i okruszki rozrzucił po pokoju.
To zrobiwszy, ubrał się i wyszedł z kajuty. Dalej tak samo agresywnym krokiem, omal nie trzaskając drzwiami przed zamknięciem ich na klucz, zale z poczuciem spełnionego obowiązku.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline