Berniemu od razu nie spodobał się wielkolud zawiadujący załadunkiem. Wyganiał wszystkich z pokładu "Dumnej Syrenki" z wprawą wykidajły czy innego silnorękiego. Był rozeznany w kontraktach z Blucherami. "A nie powinien, toż to zwykły kmiot" - kminił Zingger. - W sumie - przyszedł w sukurs Axelowi. - Co ja będę po ulicach się włóczył? Też zostanę. W kajucie pośpię, później księgi poczytam. Jadło tylko przynieście, dobrzy ludzie - dał znak Essingowi i Wolfgangowi, żeby już szli.
Kapłan nie zamierzał rzecz jasna spać. Co to, to nie! Wolał z ukrycia obserwować "załadunek". Licho nie śpi. Zakonotował sobie, żeby w wolnej chwili sprawdzić towar, czy to aby nie kontrabanda. |