Młot na erpegowców |
Malvolia nie czekała na towarzyszy. Ciekawa aranżacji wnętrza budynku pierwsza wkroczyła do środka i... srogo się zawiodła. Nie stała w bogato urządzonym westybulu, tylko w zwykłym pomieszczeniu gospodarczym, zarezerwowanym ewidentnie dla ogrodnika. Poza paczką naboi do pistoletu, którą postanowiła się zaopiekować, w danym miejscu nie było niczego wartego jej zainteresowania. Brunetka tylko pobieżnie przyjrzała się szafkom, maszynie do pisania (cóż za anachronizm!) i biurku. Była inżynierem, nie biologiem czy chemikiem, więc nawet gdyby zgromadzone artykuły mogły wspomóc ją jakoś jej w misji i obecnej sytuacji, nie byłaby w stanie tego wywnioskować.
W sumie drzwi przyciągnęły jej uwagę. Szybko do nich dopadła. Zgodnie z jej przewidywaniami, znalazła kolejny napis na powierzchni uchwytu. "Klejnot Wschodu" powtórzyła napis w głowie, oddając się na moment refleksji. Dla pewności przekręciła klamkę i popchnęła drzwi, ale nie drgnęły. Nie było to dla niej zaskoczeniem. Szybko więc wróciła do rozważań nad znaczeniem napisu. Jeśli wystarczyło przesunąć ciężki pomnik w przeciwnym kierunku, do tego, w którym wcześniej go ustawiły, to sprawa będzie prosta. Gorzej, jak ta operacja wymagać będzie innego kamyka. Czymś zgoła innym w końcu była "Czerwień Zachodu" i "Klejnot Wschodu", przynajmniej w jej mniemaniu. W głębi miała jednak nadzieje, że wszystko będzie tak proste jak dotychczas. Ona i jej towarzysze nie mieli żadnego innego minerału, ni skały. Chyba że Valerie jeszcze coś ukrywała...
W tym momencie odezwała się blondynka, na co półwłoszka odpowiedziała:
— Va bene, wezmę ten chwast — jej głos jednak wyrażał ironię i brak przekonania — Mam nadzieję, że nie będzie zapychać mi torebki a vides.
Po schowaniu ziela przyjrzała się z uwagą temu, co kombinowała truck girl. Lepiej było mieć ją na oku, żeby znowu w jej kieszeni nie zawieruszył się jakiś drogocenny przedmiot. Richards jednak nie znalazła nic ciekawego w szufladach wysłużonego mebla. Za to gdy zaczęła grzebać w samej maszynie do pisania, półfrancuzka uniosła jedną brew. Nie spodziewała się, że tak sprawnie pójdzie towarzyszce niedoli wymontowanie elementu z urządzenia. Może interesowała się starymi gratami, a może była bystrzejsza, niż sprawiała wrażenie? Kiedy skończyła, Malvolia zaczęła się domyślać, o co jej chodziło. W końcu obroniła magistra na najwyższą notę, studiując mechanikę i budowę pojazdów samochodowych na Uniwersytecie Bolońskim, co było jakimś wyczynem i wcale nie oznaczało, że zna się wyłącznie na czterokołowych pojazdach mechanicznych. Orientowała się także, przynajmniej w stopniu podstawowym, w funkcjonowaniu wszystkich urządzeń stałych i ruchomych, a także elektrycznych.
— Możesz sprawdzić, czy lampka biurowa działa. To powinno być pomocne — zaproponowała.
Wtedy wtrącił się Jack. Jego spostrzeżenie było całkiem celne. Brązowooka uśmiechnęła się przelotnie, wyrażając pewne uznanie, mundurowy wykazał się inicjatywą i przydatnością. Zaczynał przypominać mężczyznę w jej oczach. Nie, żeby wyrażała jakiekolwiek zainteresowania płcią przeciwną, a szczególnie fajtłapowatym i flegmatycznym gliną. Ale wolała ludzi czynu od powolnych i ciapowatych jednostek.
Po chwili do działania wyrwała się Valerie, pospiesznie ściągając z regału ciężki wór, prawdopodobnie z ziemią albo nawozem.
— No no no no no — wyćwierkała szybko z dezaprobatą — Lepiej zajmij się tym, co zamierzałaś blondie. Ja się wezmę za te drzwi — zakończyła, kładąc uspokajająco dłoń na przedramieniu tejże.
Po tym geście i wyrzeczonych zapewnieniach schwyciła parę narzędzi ogrodniczych i zdecydowanie podeszła do frontowych drzwi.
— Nie trzeba uciekać się tak prymitywnych środków, zaraz unieszkodliwię to ustrojstwo. W końcu znam się na mechanizmach, pamiętasz? — rzuciła na głos, zabierając się do pracy.
Nie zajęło jej długo unieszkodliwienie prowadnic i elementów ruchomych. Co sprawiło, że drzwi nie mogły się zamknąć, ale też ponownie otworzyć. W sumie nie wyglądało na to, by tego w dalszym ciągu potrzebowali.
— Et... Voila — zaakcentowała swój sukces — W razie czego będę czekać na zewnątrz. Wydaje się, że konieczne będzie ponowne przesunięcie tego cholernego popiersia z postumentem. Jack, Emma, raczycie mi pomóc? — zapytała przymilnie, ale sztucznie. Potem przekroczyła próg i zniknęła za rogiem.
Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 03-08-2020 o 16:56.
|