Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2020, 07:51   #57
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 29 Eleint
Drużyna

Runda 0 - zaskoczenie:
Ash: Fire Orb - trafienie krytyczne! (31 obrażeń) Iglasta Skaza ginie! + ruch
Agnis: Eldritch Blast - trafienie! (12 obrażeń) Mała skaza ginie! + ruch
Gugliermo: strzał z kuszy: trafienie! (7 obrażeń) + ruch
Tomen: rzut oszczepem: trafienie! (8 obrażeń) Mała skaza ginie! + ruch + dobywa topór

Walka rozgorzała kiedy zaklinacz wraz z czarownikiem wypowiedzieli pierwsze zaklęcia.
- Nie pozwólmy im nas otoczyć! - zakrzyknął Ash obserwując jak jedna z istot walczy z ogarniającym ją magicznym ogniem.

-Tomen, odwrót, za dużo ich! - zawtórował mu Gugliermo.

Czarownicy bezlitośnie puścili z dymem czające się za plecami skazy, po czym wszyscy zaczęli wycofywać się w oczyszczone miejsce, by tam przygotować się na natarcie. Jedynka wycofując się postrzelił niewielką istotę, a jego wierny towarzysz, poprawił jego cios własnym oszczepem przyszywając ostatecznie stworzenie do pnia. Zgrupowali się pod wysokim, powyginanym dębem, by tam odeprzeć atak.

Runda 1:
Małe skazy: ruch + sprint
Iglasta skaza: atak dystansowy igłami - pudło!
Iglasta skaza: atak dystansowy igłami z daleka - pudło!
Pnączowa skaza: ruch + Entangling Plants
Reszta: nieaktywna
Ash: Subtle Fire Orb - trafienie! (19 obrażeń)
Szansa na rozprzestrzenienie się ognia z pierwszego orba: zdany!
Agnis: próbuje się oswobodzić - oblany!

Oparcie się pnączom:
Ash: siła - oblany!
Gugliermo: siła - oblany!
Agnis: siła - zdany!

Lecz stało się coś nieoczekiwanego. Tylko część z roślin, które dostrzegli ruszyła za nimi. Wydawało się, jakby nie każda była świadoma ich obecności i toczącej się obok walki. Bohaterowie próbując ocenić sytuację nie zauważyli jak nieprzyuważony przez nich wcześniej stwór wychodzi zza pnia powyginanego dębu za ich plecami. Uniósł w górę pnącza w kształcie ramion, a z ziemi niczym węże wystrzeliły wijące się korzenie, które zaczęły oplatać intruzów. Ale nie tylko go nie przyuważyli! Zza powalonego pnia wybiegł jeden z mniejszych wrogów oraz jeszcze jeden najeżony kolcami.

Agnis zdołał wyplątać się i oswobodzić z pułapki, lecz jego dwaj towarzysze - Ash oraz Jedynka zaplątali się w pnączach, które na szczęście już znieruchomiały. Wciąż jednak mocno trzymały czarowników.

Pnącza krępowały ruch pół-elfa. Jego krew rozgorzała w nim wyzwalając smocze dziedzictwo, którego nie był nawet świadom, pozwalając mu nagiąć zasady rządzące światem magii do swej woli. Intuicyjnie rozbudził w sobie starożytną linię krwi, przesiąknięta magią smoków. Powietrze wokół stało się gorące, kiedy kolejna ognista kula, mimo iż Ash nie mógł fizycznie dopełnić rytuału zaklęcia pomknęła w stronę wroga, który skrępował ich ruchy. Stwór został trafiony gorącą plazmą, która rozbryzgła się po jego ciele i ziemi, na której stał. Gdy tumany dymu opadły ów stwór tlił się, choć stał jeszcze, szykując się do kontrataku.


Tymczasem Agnis zauważył, że ogień, który Ash wzniecił poprzednim zaklęciem zaczął się rozprzestrzeniać. Było to kilkanaście metrów od nich, lecz sługa Efreetetii doskonale wiedział, do czego zdolny jest ten żywioł. Ufał swej Pani, ale nie zamierzał wystawiać jej na próbę. Spróbował się oswobodzić, lecz korzenie i pnącza oplotły go zbyt ciasno...

Na szczęście przyszedł mu z pomocą krasnolud, który nawet w chwili takiej jak ta zachował dobry humor, czym niewątpliwie dodawał otuchy.
- Wyskakuj z krzaków! - Krasnolud ciął kilka pnączy i podał mu ramię.


Runda 2:
Mała skaza: ruch + atak (Gugliermo) - trafiony! (5 obrażeń!)
Mała skaza: ruch + atak (Agnis) - trafiony! (3 obrażenia!- 2 temporary)
Agnis: reakcja (hellish rebuke) - skaza oblewa test! (16 obrażeń!) mała skaza spopiela się na miejscu.
Iglasta skaza: atak dystansowy (Ash) - trafienie krytyczne! 17 obrażeń!
Iglasta skaza: atak dystansowy (Tomen) - pudło!
Pnączowa skaza: Constrict (Ash) - pudło niewiele brakowało!
szansa na wzniecenie ognia od 2. orba - oblany!
szansa na wzniecenie ognia od hellish rebuke - zdany!

Agnis: oswobodzenia Asha - zdany!
Gugliermo: atak (mała skaza) - zdany! (wykorzystano kość inspiracji ; 9 obrażeń) mała skaza ginie!
Tomen: 2x atak - pudło + trafienie krytyczne! (17 obrażeń); monstrum pada

Małe skazy rzuciły się na drużynę. Gugliermo, który z powodzeniem pomógł oswobodzić się Agnisowi z pnączy, nie zdążył na czas zareagować, by osłonić się przed pazurami niewielkiego drzewca, które rozharatało mu straszliwie udo, które natychmiast zaczęło krwawić. Również dopiero co wyciągnięty z pnączy Agnis został zaatakowany. Coś niezwykłego stało się w tym momencie. Po tym jak kilka uderzeń trafiło w Agnisa, skaza nagle zajęła się ogniem, gdy Agnis skierował w jej kierunku swą dłoń i wypowiedział dziwnie brzmiące słowa. Skaza rozgorzała jakby ze środka i spłonęła doszczętnie.

Spopieliwszy roślinną pokrakę piekielnym płomieniem, Agnis uśmiechnął się. Czuł bowiem że wysyła te pośledniejsze dusze na służbę w odbudowującym się dworze swej Pani, zapewne będą z nich zacne Salamandry...

Wtedy powietrze przeszył syk bólu zaklinacza. Ash ledwo ruszał się wśród oplatających go kłączy i korzeni. Był więc łatwym celem dla oddalonych istot, które obrały go za cel jako najniebezpieczniejszy obiekt.

Ash stał naprzeciw największego z przeciwników, a jego plecy były pokryte wieloma igło-kolcami. Tracący siły i pozbawiony swobody ruchu Ash z trudem opierał się przed coraz to kolejnymi pnączami, którymi próbował ostatecznie pochwycić go stojący naprzeciw stwór.

- Zajmę się nim! - krzyknął Tomen wskazując na największego z przeciwników - Osłaniajcie Ashetara! Zdejmijcie dystansowych! - Rosły człowiek ze wściekłym wrzaskiem ruszył przez plątaninę zarośli, by dokończyć dzieło Asha nie zważając na drobne zadrapania, które czyniły mu ostre zadziory pnączy i latorośli.

- Skoro ja zostałem uwolniony, to czas, abym oddał przysługę - Powiedział Agnis, próbując ciąć i rwać pnącza oplątujące rannego zaklinacza pocieszony lekko absurdalnością sytuacji oraz słowami krasnala - Kocham ogień, ale musimy uważać, żeby nie spalił tej, którą mamy odwiedzić to jej chata chyba jest niedaleko? Raczej nikt nie będzie zadowolony jeżeli ją spalimy! - Dodał.

Krasnolud znalazł sposób by w tym gąszczu dobyć rapier. Przeciąwszy kilka lian zyskał dość swobody, by stanąć oko w oko z jednym z pomniejszych przeciwników. Choć jego przeciwnik był szybki, nie ustępował mu w zwinności. Ciął na odlew kilka razy i zamierzył się do wyprowadzenia kończącego ciosu, gdy jakieś przeczucie kazało mu nagle zmienić kierunek ciosu. Choć niezdecydowanie na ogół mściło się, tym razem pchnięcie trafiło dokładnie w miejsce, gdzie próbowała uskoczyć drzewna skaza. Uradowany krasnolud rozejrzał się w poszukiwaniu kolejnego celu. Dostrzegł jednak coś co przykuło jego uwagę na dłużej niż zamierzał.

W utrudnionym warunkami terenowymi biegu Tomen rzucił oszczepem, który nieznacznie chybił celu, ale dał mu cenne sekundy. Przebrnąwszy kolejne metry wyskoczył ku największemu z przeciwników z wysoko uniesionym toporem. Blask wznieconego przez czarowników ognia zamigotał w stylisku topora, kiedy osiągnął swój najwyższy punkt. Topór z szalonym okrzykiem Tomena opadł na przeciwnika wbijając się w sam środek "głowy". Stwór padł na miejscu. Nie mogąc wyrwać topora z drewnianej czaszki, Tomen wyciągnął z ziemi wbity obok oszczep i z krnąbrnym uśmiechem ruszył w kierunku jednego z odległych strzelców.

- Zająłem się. - zwrócił się do Asha. - Uważaj!

Ogień, który wziął się jakby znikąd zaczął ogarniać ziemię i roślinność, na której stał właśnie zaklinacz.

Agnis wystrzelił jeszcze jeden magiczny pocisk, który pomknął za uciekającymi istotami. Jedna z nich padła ugodzona czystą energią, reszta w tym także te, które nie brały udziału w walce zniknęły. Być może przestraszył je ogień, być może bohaterowie, a może... może coś jeszcze gorszego?


Drużyna zdołała ugasić zalążki pożaru, przydeptując tlące się trawy i posypując piaskiem palące się pnącza. Gdy sytuacja wydawała się opanowana, Gugliermo wykorzystał swoje umiejętności lecznicze, by zasklepić rany Asha. Nim jednak skorzystał z magii, musiał wyjąć kolce, które utkwiły w plecach zaklinacza. Nie był jednak zręcznym medykiem i samo wyjmowanie kolców było bardzo nieprzyjemne. Wielką ulgę odczuł Ash, kiedy wreszcie krasnolud wypowiedział słowa zaklęcia, a rany zaczęły się zasklepiać.

Jedynka: medycyna - oblany!
Jedynka: spostrzegawczość - oblany!

Kiedy kłute rany zaszły strupami, Jedynka z zastanowieniem spojrzał na nie. Wyglądały jakoś inaczej. Polecił Ashowi, by je obserwował, sam jednak wzruszył ramionami, gdyż nie mógł określić co w zasadzie mu w nich nie pasuje, miast tego obejrzał jeden z wyciągniętych kolców. Zdawało mu się, że gdzieś już widział podobne, ale nie mógł sobie teraz przypomnieć gdzie.

- Ruszajmy zanim pojawią się kolejne. - rzekł krasnolud i zbierając swoje rzeczy, postanowił wyruszyć w kierunku miejsca zamieszkania banshee. W oddali prześwitywały jakieś zabudowania.




Nagle jakaś nienazwana zmiana wydarzyła się w tym lesie. Zawtórował jej urywany skowyt istoty, która nie mogła należeć do tego świata. Z zachodu pomknął ku nim z początku lekki podmuch chłodnego, grobowego powietrza. Podmuch stopniowo przeradzał się w wiatr, który smagał ich drobinkami porwanymi z ziemi, aż przerodził się w falę mroźnego powietrza, której musieli opierać się zasłaniając twarz, przywierając do pni drzew i tuląc się w swoje odzienie, które wcale nie chroniło ich przed zimnem.

Zmiana w powietrzu była nienaturalna i gwałtowna. Nie mogli zaobserwować Jej nadejścia, bowiem niemożliwym było zwrócenie wzroku w kierunku tego żywiołu. Wiatr ucichł...

Mimo, że wciąż było zimno, przez chwilę poczuliście napływ ciepła spowodowany brakiem ruchu w powietrzu. Wrażenie to minęło, kiedy słowa Auglathy przeszyły powietrze i przyprawiły was o dreszcz i nagłą trwogę.

- Śmiertelnicy. - głos był przepełniony nienawiścią i groźbą. - Czego tu szukacie? Czyżbyście nie wiedzieli, że kto mnie odnajdzie, ten nie mnie, a śmierć odnajdzie? Podajcie powód dla którego miałabym was nie zabić!

Gugliermo: mądrość - zdany!
Tomen: mądrość - oblany! przerażony!
Ash: mądrość - oblany! przerażony!
Agnis: mądrość - oblany! przerażony!




Oblicze Auglathy nie zachowało choćby wspomnienia jej elfiego piękna za życia. Spojrzenie na jej twarz wzbudzało grozę zakorzenioną w najpierwotniejszych instynktach. Nic co było martwe, nie powinno być jednocześnie żywe. Odraza przed jej umarłym, zimnym spojrzeniem połączona z nienaturalnym majestatem, który musiała posiadać także za życia potrafił ugiąć kolana najodważniejszego z wojowników. Auglatha emanowała potęgą. Jedynie Jedynka, pomny opowieści o jej "sojuszu" z dawnymi mieszkańcami Conyberry zdołał zachować zimną krew. Jednak to nie on był osoba, która odezwała się jako pierwsza.

- Doświadczyłem tyle cierpienia, że śmierć mi niestraszna. Przepędziliśmy leśne potwory, nie pozwoliliśmy, żeby twoja chata spłonęła w ogniu walki. Nie uzyskasz żadnej korzyści z mojej śmierci a jeżeli zachowasz mnie przy życiu mogę zaoferować opowieść o ciekawym śnie... Jestem wstanie być przydatnym jeżeli powiesz mi czego potrzebujesz - to był głos Agnisa, a ponieważ był, wystraszony dodał jeszcze - Służę potężnej Pani, która może szukać zemsty, jeżeli mnie zabijesz, więc taki postępek nie przyniesie żadnej korzyści a może spowodować stratę.

Być może Agnis, który całe swoje minione życie spędził w stałym strachu, faktycznie nauczył się jak z nim postępować. Choć widać było po nim, że banshee wzbudzała w nim strach i szacunek, nie mogła być przecież potężniejsza niż jego Pani.

Agnis: przekonywanie z zawadą- zdany!
Zastraszanie z zawadą - oblany!

Śmiech banshee rozległ się po całym lesie Neverwinter.
- Śmierć ci nie straszna? - zjawa łukiem podleciała do śmiałego głupca - Przepędziliście leśne potwory, które broniły wstępu do mojej samotni, ugasiliście ogień, który sami wznieciliście i jeszcze grozisz mi swoją śmieszną Panią?! - wściekły grymas Auglathy przerodził się nagle w rozbawienie. - ...a jednak jest coś w tobie interesującego, młodzieńcu, tak... Niech będzie... Każdy z was może zadać mi jedno pytanie. Nie więcej. Odpowiem, jeśli otrzymam coś co uznam za wartościowe. Być może twój sen jest coś wart... Może twoja Pani nie będzie musiała się za ciebie tłumaczyć, hmm?

Agatha roześmiała się kpiąco, po czym spojrzała na resztę. Swoje spojrzenie na dłużej zawiesiła na Ashu. Bardzo długo go nie odrywała.
- Poszukujecie wielu rzeczy, choć niektórych nie jesteście świadomi. Jeśli macie mi coś do zaoferowania, zadajcie jedno pytanie, a ja udzielę odpowiedzi. Jeśli będę ją znała... - Banshee zachichotała. Gdyby nie demoniczna aura, jaką ją otaczała brzmiałoby to jak chichot młodej kobiety.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 06-08-2020 o 08:03.
Rewik jest offline