Wilhelm korzystając z przewagi inicjatywy zaatakował pirata, ostrze zatopiło się w klatce piersiowej nieszczęśnika, a wracając spowodowało obfite krwawienie. Mężczyzna żył lecz dość mocno oberwał i minie chwila zanim będzie w stanie się podnieść. Byku rzucił się na drugiego przeciwnika, który miał chwilę więcej czasu na przygotowanie i zaatakował jako pierwszy. Cios był jak najbardziej trafiony, lecz zdecydowanie zbyt słaby aby choćby przebić się przez pancerz. Ostatni z piratów był równie odważny, a może głupi, że również spróbował swoich sił. Wilhelm stał tyłem i nie miał możliwości uniknięcia ciosu, co przeciwnik oczywiście wykorzystał. Byku poczuł przerażający ból w krzyżu, chwilowo go zamroczyło, a gdy ponownie był w stanie otworzyć oczy zauważył ostrze skierowane wprost na niego. Wilhelm uskoczył w bok, jednocześnie uciekając od drugiego ataku. Młot kolejny raz poleciał właściwie odcinając ramie pirata który bryzgając krwią z otwartej rany nie był w stanie dalej walczyć. Na placu boju, na nogach pozostał jeden mężczyzna który nie wiele myśląc zaczął uciekać. Pozostała dwójka wyglądała nędznie, jeden jeśli nie otrzyma pomocy zaraz się wykrwawi, a drugi próbował się podnieść, ale widać było że ruch sprawia mu wielki problem. Byku czuł promieniujący bół w okolicy kręgosłupa, co na szczęście nie przeszkadzało mu w poruszaniu się.
Tymczasem reszta drużyny czym prędzej udała się do chatki. Kapitan przekazał informacje o Wilhelmie i wszyscy poza Irdulacem weszli do wnętrza - wszakże ktoś musiał stać na czatach, pilnować piratów no i ... płomieni. Elf w ogólnym rozgardiaszu usłyszał potężny ryk, gdyby był w zwyczajnym lesie zapewne pomyślałby że to ranny niedźwiedź, ale tutaj, mając informację gdzie udał się jego towarzysz, był prawie pewien że ktoś właśnie bardzo zdenerwował Byka. Po chwili przez drzwi, a właściwie razem z drzwiami, chatę opuścił Nicollo.
Wnętrze chatki było typowe dla wieśniaków, może trochę lepsze gdyż wypełnione niezliczoną ilością roślin w różnym stadium wysuszenia. Kobiecina w pośpiechu zbierała swoje rzeczy, a dwójka mężczyzn o kredowanej skórze bez słowa jej pomagała. Wejście drużyny do chatki nie zrobiło na starowince większego wrażenia, zuepłnie jakby się ich spodziewałą, lecz gdy do pomieszczenia wszedł Nicollo....
Karaluch przekroczył próg i nie zdążył powiedzieć nawet słowa gdy jego spojrzenie spotkało się ze wzrokiem kobiety. Zielarka patrzyła na niego z żądzą mordu w oczach, bohatera przeszedł dreszcz. Nicollo poczuł jak lego ręka ześlizguje się ramienia maga i jakaś niewidzialna siła odpycha go w stronę wyjścia - zupełnie jak bardzo silny wiatr. Bohaterowie zauważyli jak włosy kobiety unoszą się, każdym kosmyk osobno. Zanim ktokolwiek zdążył się odezwać Starownika wrzasnęła na całe gardło: -WON!!!
I zgodnie z życzeniem Karaluch wyleciał z chaty wraz z drzwiami.
Felix jako że jego jedynym zadaniem było niesienie nieprzytomnego pirata bacznie przyglądał się otoczeniu. W zagłębieniu chatki, gdzie wisiałby na sznurkach suszące się rośliny, krasnolud dostrzegł coś co wyglądało jak dwie pary oczu - które zorientowawszy się że ktoś je widzi, szybko się wycofały, co przy ogólnym hałasie zostało nie zauważone przez resztę bohaterów.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |