Galeb patrzył jak dwa solidne ciosy kończą życie człowieka, który zagrał w karty z demonem i zdołał go oszukać stawiając w zakładzie swoją własną duszę.
- Tak oto odszedł Markus Tivioli... Szary Magister chodzący pośród cieni, półprawd i iluzji. - rzekł Galeb - I choć wysługiwał się zielonoskórymi po górach naszych ich prowadząc, a i arogancję swą okazać umiał, to w ostatnim gambicie duszą swoją ryzykując przeklętego demona z dawnych czasów oszukał i odesłał w niebyt. Niech ludzcy bogowie strzegą jego duszy.
Momentem milczenia Runiarz uczcił pamięć magistra i zabrał się za przeszukanie jego ciała. Zgodnie z życzeniem zmarłego zabrał jego dobytek (w tym księgę i notatki, do których nie zaglądał) oraz złoty gwóźdź który postanowił trzymać przy sobie. Jeżeli w przedmiocie była jeszcze jakaś zła moc to był tym który miał największe szanse się jej oprzeć.
Teraz czekał ich smutny obowiązek zebrania ciał poległych i zajęcia się nimi. Czarodzieja będzie trzeba spalić - jego szaty nie wystarczą by szczątki uległy spaleniu.
Przeszukają ciało Karla i zobaczą co to był za typ który dobijał rannych ludzi i gobliny. |