Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2020, 21:22   #34
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Profesor – Iga powtórzyła słowo z szacunkiem. – Znam wielu ludzi, ale prawdziwych profesorów, takich od nauki, to nie. Miło mi pana poznać - wyciągnęła dłoń na przywitanie.

Mężczyzna starym zwyczajem ucałował delikatnie wierzch jej dłoni.
- Obecna władza za nic ma sobie dawne tytuły. - Odpowiedział spokojnie prowadząc ich do salonu.
- Jerzy mówił, że zna się pan na językach. Wymarłych. Których dziś się już nie używa.
- Tak. Tym się zajmowałem przed wojną.
- Profesor Jankowski zamknął drzwiczki od pieca. - Czegoś mocniejszego na rozgrzewkę? Herbaty?
- Z przyjemnością napiję się herbaty. Bardzo dziękuję
- Dla mnie to co zwykle.
- Zarzycki uśmiechnął się do starszego mężczyzny.

Profesor skinął głową i oddalił się w kierunku, w którym musiała znajdować się kuchnia. Wtedy też odezwał się Jerzy.
- Miałem zajęcia u profesora jeszcze przed wojną. - Mężczyzna uśmiechnął się do Igi i wyciągnął ze skórzanej torby plik kartek, które musiały być scenariuszem.

Kiedy gospodarz przyniósł napoje, Iga powróciła do interesującego ją tematu.
- Coś takiego trafiło w moje ręce - pokazała mężczyźnie wykonane przez siebie kopie oryginalnych pism i rysunków.
- Zobaczmy… - Profesor przyjął kartki z uśmiechem jednocześnie nakładając na nos okrągłe okulary w cienkiej oprawie, które wyraźnie pamiętały lepsze czasy. Jego mina prędko spoważniała, rzucił Idze szybkie spojrzenie i powrócił do lektury. Michalczewska zauważyła, że jego dłonie zacisnęły się mocniej na kartkach. - Jak coś.. Takiego trafiło w panienki ręce?

Iga machnęła lekceważąco ręką.
- Wie Pan, jak to po wojnie... Ludzie zmieniają miejsca zamieszkania, wyrzucają różne rzeczy, nie wiedzą co z tego co mają jest cenne, co jest zwykłym śmieciem.. Te rysunki mnie zainteresowały, jestem ciekawa, czy coś znaczą. Dziś mało kto zna się na takich rzeczach.
- Nie to, że rozumiem wszystko….
- Profesor zamyślił się. - W znaczącej części to język staro arabski… zapisany w abdżad… znam go trochę i raczej...

Mężczyzna oddał kartki Idze i wstał od stołu. - Większość z tego to.. Coś dziwnego. Gdyby nie język uznałbym to za żart, a może nadal… Te dopiski na krawędziach są w jidysz. Całość wygląda na fragmenty zapisu jakiegoś programu ceremoniału.
- Ceremoniału?
- zmarszczyła brwi, starając się złapać sens wypowiedzi profesora. - Czyli uroczystości?
- Tak jakby… ciężko mi powiedzieć w oparciu o te zapiski.
- Profesor zamyślił się i po chwili podszedł do Igi i wskazał na fragment ilustracji- Wydaje się to być niemożliwe.. Ale jakby… chcieli przyzwać to coś.

Kobieta nachyliła się nad rysunkiem
- Jakby .. przywoływanie duchów? - Iga nadal próbował zrozumieć, szukając analogii z czymś, co znała. - Taki seans spirytualistyczny, tylko po arabsku? Czy oni wierzą w takie rzeczy? Sądziłam, ze to dość prymitywne ludy.
- O prymitywizm bym ich nie posądzał.
- Wzrok profesora cały czas uciekał w kierunku przerysowanego przez Igę fragmentu ilustracji. . Mężczyznę wyraźnie ciekawiło co kryło się na brakujących kawałkach. Po chwili wskazał na jakiś fragment tekstu. - To.. nie do końca jest zwrot, którym posłużono by się mówiąc o duchu.. To odniesienie do siły wyższej… potężnej. Coś jakby bóstwa.

Kobieta jeszcze raz obejrzała wskazany fragment rysunku.
- Coś jakby ośmiornica… - mruknęła. - Jadłam to we Francji, w smaku przypomina nieco kurczaka, tylko bardziej gumowate. Podobno to kwestia obróbki termicznej, najlepiej jest smażyć na głębokim tłuszczu.
Podniosła wzrok na profesora.
- Czy dobrze rozumiem – uściśliła jeszcze raz: – To coś jakby fragment opowieści o przyzywaniu pradawnego, arabskiego bóstwa w kształcie ośmiornicy?
Na jej twarzy odmalowało się wyraźnie rozczarowanie.
- To fragment jakiejś baśni dla dzieci, tak?
- Tak bym pomyślał… tylko czemu ktoś spisał to w tym języku. -
Profesor usiadł w fotelu popijając coś co na pewno nie było tylko herbatą. - Niepokoją mnie też te dopiski, nie znam jednak Jidysz…

Iga jednak wyraźnie straciła już zainteresowanie papierami. Wydęła usta, niezadowolona.
- Ech, jakieś bajania dla dzieci z żydowskimi dopiskami… Przepraszam, że zmarnowałam Pana czas, Profesorze. Miło było mi poznać.

Wstała.
- Idziemy, Jerzy?
- Jeśli by mogła mi je Pani zostawić, to z chęcią się im jeszcze przyjrzę.
- Profesor jednak wyraźnie nie stracił zainteresowania.
- Oczywiście - przesunęła kartki w stronę mężczyzny. Uśmiechnęła się i dodała :- Może je Pan zachować, skoro interesują Pana takie starocie. Może to będzie jakieś zadośćuczynienie za czas, który zdecydował się Pan mi poświęcić.
Mężczyzna przytaknął ruchem głowy chwytając kartki i zaciskając na nich palce.

- Profesorze, niech Pan tylko nie zapomni o robocie dla mnie. - Jerzy wyjął z torby gruby plik kartek. - To scenariusz do przejrzenia. Spróbujmy zrobić tak by choćby odrobinę przypominało to prawdziwa historię.
- Tak.. Tak…
- Jankowski przyjął plik kartek, jednak wyraźnie to nie na nich był skupiony, co Jerzy podsumował ciężki westchnieniem.
- No dobrze… potrzebuję jakichś uwag do końca przyszłego tygodnia. - Mruknął bardziej do siebie niż do skupionego na lekturze mężczyzny. Spojrzał na Igę. - To gdzie cię podrzucić?

Przytuliła się do jego ramienia.
- Do domu, dziś nie śpiewam… Przepraszam , kochanie. Przez moją dziecięca ciekawość odwróciłam uwagę profesora od tego, co naprawdę ważne. Dla ciebie. I dla nas. Przepraszam.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline