Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2020, 22:16   #56
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację

Truciciele, od lewej: Kurt Żabiooki, Kinol Kucharz, Purchawa i Wiedźmooka

Strupas wrócił od Opal ukontentowany. Powoli zaczynał mu w głowie układać się plan. Knucie jest przyjemne, zawsze lubił knuć. Ale pierwsze zająć się kopytymi.
- Uhhh, ależ zapaszek! Aż włosy w nosie się rozpuszczają! Dobra Kinol, twoja kolej. Kombinuj jak to zapodać do żarcia, by kopytni łyknęli.
- Jest zima, są pewnie tak głodni że zaczynają zjadać się nawzajem. To nie ten typ co robi zapasy, wiesz. Wypatroszyłbym zanętę, poszatkował płucka, flaczki i wszystko w środku, zmieszał z krwią, poczekał aż zacznie lekko capić. Potem dodał naszej tynktury do farszu, nadział jak prosiaka i podrzucił. Flaki dla drapieżników zawsze najlepszy kąsek, a posiekane starczą dla wszystkich. Ale jak mamy wytruć całe plemię to musi być przynajmniej duży jeleń. Albo łoś, albo ze dwóch ludzi.
- Dodałbym jeszcze jakiegoś wzmacniacza, by trochę postali na nogach zanim padną. Coś jak ta szpryca co czasami naszym przed walką daje Opal
- zadumał się Strupas i spojrzał na Wiedźmooką.
- Skąd ty Kinol wiesz, że nie robią zapasów? Albo co oni właściwie tam robią? Byłeś u nich? - Żabiooki zapytał pół żartem pół serio kolegę skąd zna takie detale z życia rogatych. Uśmiechnął się przy tym ironicznie co z jego wyłupiastymi oczami wyglądało dość komicznie.
- No ale ma rację z tym warchlakiem. Ilu by go spróbowało? Mały jest. Trzeba by tego więcej. - Purchawa machnął na to ręką i zafrapował się czym innym. Wskazał na młodego dzika. Na parę osób byłaby niezła wyżerka. No ale choćby na taką społeczność jak mieli tutaj to byłoby tego niewiele.
- Jak coś będziemy w nim szatkować i robić z niego mielonkę to trzeba będzie go rozciąć. A wtedy będzie widać, że był ruszany i to nic świeżego. - Kurt wskazał drewnianą łychą na warchlaka.
- No coś na wzmocnienie może i mamy ale to raczej jest do wypicia na miejscu. Nie wiem jak zadziała na mrozie po nie wiadomo jakim czasie. - Wiedźmooka wreszcie dopchała się do głosu by odpowiedzieć na to o co garbus pytał.
- Nawet można by warchlaczkiem otruć kilku, a ich poćwiartować ich na "większe" danie. To już jest plan. Robimy warchlaczka, będzie się piekł więc można przy nim majstrować. - Strupas zadowoliny zatarł ręce - Kurt, znasz jakieś miejsce gdzie można by go przygotować tak by jakiś patrol się na niego napatoczył? Zdobędziemy mięsko i jednocześnie zrobimy próbę generalną.
- Hmm… - Żabiooki zamyślił się chwilę szukając natchnienia w mrokach sklepienia jaskini nad głową. Podrapał się tą łychą po zarośniętym policzku by sobie pomóc. - Tak. Chyba tak. Nie wiem tylko czy akurat będą tam jak my będziemy. Ani co zrobią jak nas wywęszą. - przyznał po tej chwili zastanowienia.
- Zostawimy pieczyste na ogniu, zapach się niesie, a sami musimy się zaczaić by obserwować efekty. Myśl Kurt. Będziemy cholernymi bohaterami. Tylko dobrze to trzeba obmyślić. Oni rozumem nie grzeszą, to nie Kopf.
- Domu może nie zbudują. Ale w dziczy umieją przetrwać. To i na tym co da się zeżreć znać się muszą.
- zauważył Kinol dość filozoficznie. Kurt spojrzał na niego, na Strupasa i pomachał tą łychą jakby to mu pomagało się namyśleć.
- No można spróbować. - powiedział w końcu po tej chwili zastanowienia. - Oni mają niezły węch. Jak pies. Zastanawiam się właśnie jak tu zrobić by nas nie wywęszyli skoro mamy obserwować widowisko. - myśliwy mówił jakby to nie była taka błaha sprawa.
- Ja już miastowy się zrobiłem, lepiej was posłucham - zgodził się z oboma - pewnie wszystko rozbije się o to, jak są głodni... Może Opal ma coś? Kryształową kulę albo tynkturę co maskuje zapach? - Strupas spojrzał na Wiedźmooką.
- Oj mistrzyni miała dużo pracy w dzień to teraz jest zmęczona. - pomagierka Opal szybko pokręciła głową na znak, że teraz wolałaby nie niepokoić swojej mistrzyni.
- Zapach to zapach Strupas. - Kurt znów zabrał głos. Ale, że chyba reszta nie bardzo zrozumiała o co mu chodzi po tak krótkim zdaniu to dopowiedział resztę. - Pewnie, że można czymś zamaskować jakiś zapach. Ale wtedy będzie można wyczuć ten wierzchni zapach. - rzucił dodatkowym wyjaśnieniem wciąż się nad czymś zastanawiając.

W końcu warchlaczek został przygotowany na pieczyste, jako że po wypatroszeniu zostało sporo dobra, Kinol wykazał się inicjatywą i z krwi, flaków i siekanych sromotników zrobił kaszanki. Byli gotowi.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline