Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2020, 20:08   #26
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Miras otarł pot z czoła. Szkoda że łopata była tylko jedna przydałby się ktoś do pomocy.
W ogóle zdziwiło go z jaką zimną krwią podszedł do grzebania trupów. Po prostu musiał ktoś to zrobić, a okularnicy wyglądali jakby nie wiedzieli za który koniec chwycić. Ex-kalece przecież by tego nie zostawił - chłop musi się nauczyć chodzić.
Rzadko miał okazję uczestniczyć w pogrzebach. Całe szczęście. Ostatni pogrzeb jaki pamiętał i to dość dobrze był przed dziesięciu zgoła laty. Zmarł jeden z dalszych krewnych. Mirosław pomimo że nie był nikim bardzo bliskim poniósł krzyż na czele procesji - sam nie wiedział jak to wyszło. Czuł się jednak odpowiedzialny i zaszczycony tym że to zrobił. Z resztą. To była jedyna okazja by poznać dalszą rodzinę która była dużo większa niż kiedykolwiek przypuszczał.
Teraz kiedy zakopywał tragicznie zmarłe ofiary podróży międzywymiarowej modlił się po cichu za nich z wewnętrznej potrzeby.
Mirek był bowiem starym dobrym katolem.
Choć w sumie… ciężko powiedzieć by się trzymał dogmatu. Wierzył w Boga i trzymał się podstawowych zasad. Lubił czytać o różnych religiach. Lubił czytać historyczne opracowania Biblii i biblijnej symboliki. Kiedy zaczynał studia przeczytał pierwszy raz od deski do deski Biblię i to wydanie z historycznymi i kulturowymi objaśnieniami. Od tego czasu regularnie zdarzało mu się sięgać po różne lektury. Najbardziej lubił te tworzone przez księży naukowców - były wyjątkowo mądre i dobrze spisane zrozumiałem językiem. Nawet u Dana Browna w którejś książce pojawiało się sformułowanie że “nauka i religia opowiadają tą samą historię z różnych punktów widzenia”.
Taki w sumie Miras był jeżeli chodzi o wszystkie rzeczy: nie znosił ignorancji i fanatyzmu w jakiejkolwiek sferze życiowej - w religii przede wszystkim. Obojętnie czy ktoś wierzył czy nie, czy wyznawał wiarę, ideologię czy cokolwiek - dla niego fanatyzm był fanatyzmem i tego typu ludzi należało się wystrzegać jak ognia. Wojujący ateista od patokatola nie różnił się niczym - inne nazwy, a pała do lania innych po głowach ta sama. Katolicyzm w Polsce postrzegał jako neo-poganizm z katolicką nakładką w którym większość wiernych ani razu nawet nie sięgnęła po podstawowy dogmat swojej wiary, czyli Pismo Święte i nie przeczytała go ze zrozumieniem. Szlag go trafiał kiedy ktoś wycierał sobie zakłamaną mordę Chrystusem albo chwalił się wycinaniem okropnych świństw bliźnim w imię Pana Boga. Dlatego starał się trzymać podstawowych zasad, przykazania miłości i zasady że to co dajesz innym do ciebie wraca. Bezrefleksyjne walenie czołem przed figurami i obrazami było pustymi gestami skoro zaraz po wyjściu z przybytku wiary grzeszy się na pełnej kurwie.

Fakt obcowania z czarami i innym światem stawiał go w ciekawej pozycji do dalszych rozważań. W świat duchowy wierzył, acz zawsze go bawiła postawa “nasza wersja jest prawdziwa - a wasza nie”. Katolickie modlitwy, charyzmaty i egzorcyzmy działały, ale prawosławne czy hebrajskie to już nie, a medytacja pod drzewem by się wyciszyć to już w ogóle poganizm, bluźnierstwo i wstęp do satanizmu. Miras lubił wspominać wtedy pochodzenie “polskich katolickich tradycji” - zwykle kończyły się to wtedy nieuprzejmym wyproszeniem go z towarzystwa.
Co do losu i przeznaczenia to osobiście wierzył że wszystko nie było “zaprogramowane na twardo” inaczej wolna wola nie byłaby wolną wolą. Uznawał jednak że pewne punkty w czasie były właśnie “pewnikami” a cała reszta zależała od ludzi i tego co zrobią ze swobodą jaką im dano. Z historii było wiadomo że różnie z tym bywało, a i zwykle ludzie obojętnie czy to z wolnością sumienia czy z wolnością wyboru to słabo sobie radzili.

Bezrefleksyjność. Niefrasobliwość. Bezmyślność. Najgorsze plagi toczące ludzkość.

Cieszył się że przez całe życie pod rodzinnym dachem on dyskutował z rodzicami o książkach, filmach i wszystkim co się dowiedział, gdy koledzy i koleżanki z klasy siedzieli na podwórku.

W końcu trupy były zagrzebane, a on opierając się na łopacie mógł odetchnąć. Z czapką w ręku zadumał się nad Majestatem Śmierci. Ułożył na grobach małe kopczyki z kamieni. Daniel dał niezłą przemowę. Po niej Mirosław zaczął mówić cicho.

- Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a Światłość Wiekuista niechaj im świeci. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen. - zakończył i wykonał znak krzyża.

Obojętnie jakiego wyznania zmarli byli modlitwa za nich była “projekcją” dobrej intencji za zmarłych.

Kiedy pogrzeb został zakończony. Miras skinął głową na propozycję Bartosza.

- Dobry pomysł. Po jednym kwiecie na każdego zmarłego powinno wystarczyć. Skoncentrujmy się na zebraniu się do kupy zanim przypłynie łódź.
 
Stalowy jest offline