Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2020, 09:08   #45
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Co on taki uchachany? - blondyn wskazał kciukiem na człowieka donny który właśnie wychodził przez drzwi na te ponure, zimne i szare nowojorskie ulice. - I jak poszło? - zapytał dla odmiany machając w kierunku skąd właśnie przyszła Amanda.

- Za tydzień ruszamy. Wczoraj byłam u Ayumi i ma nam ogarnąć pozwolenia na broń, ale powiedziała, że potrzebuje kilku dni. - Inu poczekała aż Leroy opuści budynek. - To mechanik ma zająć się pielęgnacja przesyłki… a czemu taki radosny… może temu że zaproponowałam mu pomoc jakby czegoś potrzebował? Kto wie.

- Mechanik? Nie pamiętam gdy ostatnio widziałem tak wymuskanego mechanika.
- Kanmi namyślał się chwilę obserwując drzwi jakie już chwilę temu zdążyły się zamknąć za Leroy’em. I trochę mówił jakby mu coś w nim nie pasowało czy po prostu go nie lubił. Ale szybko machnął głową i ręką na znak, że czas się zbierać.

- Za tydzień ruszamy? No to świetnie, świetnie. - zaczął mówić o ich głównym celu. Pokiwał głową i chyba nad czymś myślał gdy kierował się na schody prowadzące do podziemnego garażu gdzie zostawił samochód. - Jak dobrze pójdzie w warsztacie to jutro może dadzą nam odebrać nasz wóz. To byśmy wrócili na własne śmieci. - myśl o powrocie za własne kółko widocznie go cieszyła jakby nie mógł się już doczekać. - I jeszcze pozwolenie na broń tak? No no… To by było coś… A jak szefowa się za to zabierze no to pewnie załatwi… - tą wiadomość też widocznie uznał za pozytywną. - A jak ci zszedł weekend? - zapytał gdy tak zeszli już po schodach i wyszli na te mroczne i oszczędnie oświetlone przestrzenie parkingu.

- Intensywnie… - Inu posłała swemu kierowcy zadziorne spojrzenie po czym roześmiała się. - Zaczynam się obawiać o swoją orientację.

- Tak? A co? Znów masz jakąś nową dziewczynę?
- Kanmi zapytał dość lekkim tonem, trochę jakby wcale mu na tym nie zależało ale też jednak jakby był nieco ciekaw. Odwrócił się na przechodzącego mężczyznę którego pozdrowił głową i Amanda też tamtego znała z widzenia. A na razie szli przez ten mroczny, podziemny parking mijając kolejne filary i pojazdy. Już widać było tego kombiaka od Seana.

- Drzazga… podobno czasem współpracuje z Leroyem. - Inu podeszła do samochodu i oparła się o maskę, czekając aż Kanmi otworzy. - Niestety niewiele mi powiedziała. No ale wiem gdzie typek bywa i mam wejscie do Zachodniej Wieży. Teraz tylko spróbować zdobyć jakiekolwiek info w tym tygodniu. - Westchnęła ciężko, rozglądając się po ciemnym parkingu, jakby jego mrok mógł ją jakoś zainspirować.

- Jedziemy do mnie ogarnąć się przed wieczornym wypadem, czy masz inne plany? - Przyjrzała się Kanmiemu z zaciekawieniem.

- No właśnie, dobrze, że o tym mówisz. - powiedział kierowca otwierając najpierw swoje drzwi a potem od środka te dla pasażera. Oboje wsiedli i blondyn uruchomił kombiaka. Wyjechał na alejkę między kiepsko oświetlonymi filarami i reflektory wozu znacznie tutaj pomagały w orientowaniu się co jest przed nimi.

- Sean mówił, że zamykają ten magazyn jakoś o 18-tej. To jeszcze trochę czasu jest. - spojrzał na zegarek no i do tego czasu było tak sobie tego wolnego czasu. Jakieś 3 godziny. - O której chcesz tam być? Bo niby w środę Sean chciał furę i odpowiedź a już jest połowa poniedziałku. - zapytał gdy lawirując pomiędzy alejkami z kanciastych filarów zbliżali się do wyjazdu z parkingu. Już widać było w tych ciemnościach istne światełko w tunelu, tylko pod kątem.

- No jutro odbieramy naszą furę to się tą odda Seanowi, nie? W sumie i tak będziemy mu mogli zawieźć info o tym co dzisiaj zobaczymy. - Inu rozsiadła się wygodnie na miejscu pasażera. - A magazyn.. chciałabym być tam jakoś po zamknięciu… choć nie wiem czy nie podjechać wcześniej by nikt nie zwrócił uwagi na naszą furę.

Inu zamyśliła się spoglądając w kierunku wyjazdu z parkingu.
- Mamy czas, ale można by zgarnąć jakieś żarcie, muszę też ogarnąć jakieś rzeczy, wiesz linki i temu podobne. - Jej wzrok przeniósł się na chwilę na siedzącego obok Kanmiego. - No i mogę ci się pochwalić moimi zakupami.

- Zakupami? To jeszcze byłaś na jakichś zakupach?
- kierowca zdziwił się spoglądając na pasażerkę. Ale musiał wyjechać na tą ponurą rzeczywistość nowojorskich ulic więc na chwile urwał rozmowę. A potem wykierował z wieżowca Koi na znany kierunek do domu Amandy.

- A te linki i resztę bez problemu. Wrzuci się do samochodu i tyle. - dał znak, że z zapakowaniem się do samochodu nie powinno być większych trudności. - I chcesz być tam po zamknięciu? Ale tak po zmroku czy przed? - spojrzał znów na Amandę gdy tak sobie śmiało poczynał za kółkiem jakby to były detroidzkie a nie nowojorskie ulice.

- Hm… - Inu zamyśliła się. - Chyba lepiej by było po zmroku, co by nikt nas nie przyuważył, choć cholera go wie.. damy tam radę dojechać na zgaszonych światłach?

- A na zakupach byłam…. bo ciekawiło mnie gdzie Julie kupuje swoje zabawki, wiesz kajdanki i temu podobne.
- Mówiła spokojnym tonem, wiedząc że Kanmi jakoś ostatnio nie przejawiał zbyt wiele entuzjazmu gdy opowiadała o swoich zabawach z sekretarką donny.

- Po zmroku? - kierowca zmrużył oczy gdy zastanawiał się chwilę jakby coś obliczał. - No to jakoś o 20-ej jak się wyjedzie to jak nas nie zatrzyma żaden syf to ok 21-ej powinniśmy być na miejscu. I pewnie, że się da podjechać bez świateł. - powiedział w końcu śmiało mijając jakąś furgonetkę mimo, że z przeciwka coś jechało. - Ale bym chciał śmignąć tym Porsche. Ale on musi mieć depnięcie. - rozmarzył się o tej krwistoczerwonej przesyłce jaka spoczywała w trzewiach podziemnego garażu Koi.

- I kajdanki? Kupiłaś kajdanki? Takie prawdziwe? - jakby na koniec przypomniał sobie o czym jeszcze mówiła pasażerka. A może celowo z tym zwłóczył jakby podejrzewał jakiegoś psikusa i nie chciał wyjść na naiwniaka. Zerknął na Amandę by sprawdzić czy się roześmieje czy zrobi jeszcze coś innego.

- Nom i jeszcze obroże i smycz… - Amanda nie była pewna czy wspominać o wibratorze, w ogóle nie była pewna jak na ten temat gadać, no ale niby już dwa razy zrobili to z Kanmim to chyba.. mogli też tych zabawek użyć.

- Wiesz… to nie Det… tu mało gdzie masz trasę by w ogóle to auto rozpędzić, chyba, ze lubisz wciskać gaz na ręcznym. - Wzruszyła ramionami i wyjrzała przez okno. Miała spore wątpliwości czy ktoś się da Kanmiemu przejechać tą furą.

- Kajdanki, obroże i smycz? - blondyn powtórzył słowa pasażerki jakby wciąż nie mógł się zdecydować czy go jakoś nabiera czy mówi jak najbardziej poważnie. W końcu zmrużył oczy i się uśmiechnął gdy chyba znalazł rozwiązanie. - No to super! To chyba lepsze niż wiązanie sznurkiem. - pokiwał głową uśmiechając się wesoło.

- A z tym jazdą to się nic nie bój! Tu są same leszcze drogowe. O! Jakby tamten Metal z tą furą się trafił! To by było coś! Tylko musiałbym mieć lepszą brykę niż ten kombiak. - blondas prowadził wręcz nonszalancko mijając kolejne proste i zakręty. Kombi zbyt sportowe nie było ale okazało się, że blondas potrafi pobudzić je do dynamicznej jazdy.

- Tak… to dużo wygodniejsze niż wiązanie. - Inu oparła się o drzwi, przez te dwa lata przywykła do jazdy Kanmiego i wdzięczna była, że sama nie musi prowadzić. Obróciła się w kierunku szyby chcąc ukryć delikatny rumieniec.
~ Pieprzyłam się całą noc i już się nakręcam~ Pomyślała starając się powstrzymać westchnienie. Jednak faceci nadal ją kręcili, a już szczególnie pewien blondas siedzący obok.

- No pewnie tak… - Kanmi odpowiedział kiwając głową i chyba chciał coś powiedzieć jeszcze gdy przez powietrze przeszył dźwięk od jakiego cierpła skóra. Dźwięk policyjnej syreny. - Cholera! - krzyknął zdenerwowanym tonem spoglądając szybko w tylne lusterko. Potem boczne. Aż w końcu odwrócił się jeszcze do tyłu. Ale cudów nie było. Jechał za nimi policyjny motocykl. Całkiem szybko. I dawał znaki by się zatrzymać. - Cholera! - blondyn rzucił ze złością i jeszcze uderzył dłonią w kierownicę. Ale zaczął zwalniać i zjeżdżać do krawężnika. - Cholera no… - mruknął z niechęcią.

- Pozgrywać blondynkę? - Inu jedynie wzruszyła ramionami. Się jeździ jak wariat to się czasem trafia na smerfy. Nie powiedziała jednak tego głośno by nie drażnić swojego partnera.

- Blondynkę? - Kanmi momentalnie zmarkotniał. Zatrzymał kombi przy krawężniku i z miną cierpiętnika patrzył w lusterko jak władza nadchodzi w całym majestacie. Nagle jakby się ożywił. - Blondynkę? Ty masz wprawę z blondynkami nie? Bo tu do nas to jakaś pani oficer idzie. - powiedział zaskoczony ale przez tylne szyby rzeczywiście sylwetka jakby raczej należała do kobiety a nie mężczyzny. Ale już się miało okazać bo przedstawiciel władzy zastukała w szybę kierowcy i ten odsunął ją na dół.

- A dokąd się tak śpieszymy panie kierowco co? Ręce na kierownicę. - z zewnątrz rzeczywiście doszedł ich kobiecy chociaż dość chłodny głos. Ale Amanda ze swojego miejsca to widziała głównie pas i brzuch policjantki. Kanmi był bliżej to pewnie miał nieco lepszy widok.

- Ano bo tak nowa bryka i tak chciałem wypróbować jak chodzi no i koleżankę wiozę bo się spieszymy. - blondyn palnął bez większego zastanowienia. Wtedy policjantka nieco cofnęła się o krok i nachyliła się by zajrzeć do środka.

[MEDIA]https://cdn7.dissolve.com/p/D2115_300_539/D2115_300_539_1200.jpg[/MEDIA]

- Śpieszymy się co? No widać. Dokumenty. Oboje. - wykonała przyzywający ruch dłonią by podać jej te dokumenty i blondyn westchnął po czym sięgnął do kieszeni po te papiery. Zerknął szybko na koleżankę co tu dalej robić. Na razie wyglądało dość rutynowo ale nie wiadomo było na kogo trafili. Mogło się skończyć na słownym pouczeniu albo i w nocy na dołku. Na tych gliniarzy to prawie żadnego bata nie było.

- Jasne. - Inu uśmiechnęła się, może jak nie będą robić problemów to ich puszczą, choć musiała przyznać, że policjantka była ładna… Czemu w ogóle o tym pomyślała?! Na serio zaczynało jej odwalać. Obmacała siebie i zdała sobie sprawę, że dokumenty ma, ale pod kurtką i swetrem by nie zamokły. - Chwilkę, ok?

Zdjęła kurtkę, wiercąc się na fotelu pasażera. Cholerne odruchy z głuszy. Potem zabrała się za ściąganie swetra i w. ciasnej przestrzeni auta. W końcu udało się jej dostać do umocowanych na szelkach dokumentów i pochylając się w obcisłej podkoszulce nad Kanmim, podała je policjantce. - Przepraszam, że tak długo.

- Nie szkodzi. - policjantka nie wydawała się rozzłoszczona chociaż nadal zachowywała tą profesjonalną, chłodną rezerwę. W międzyczasie gdy Amanda szukała i wydobywała swoje dokumenty z zakamarków ubrania mundurowa motocyklistka przeglądała dokumenty kierowcy.

- Kanmi. To Kanmi nie wie w jakim jest mieście? To nie jakieś pustkowie by sobie tak brykać. A jakby jakieś dziecko wybiegło na ulicę? - policjantka mówiła tym specyficznym, pouczającym tonem chyba wszystkich stróżów prawa. Chociaż taka jazda jaką uskuteczniał blondyn za kierownicą mogła ją jednak wkurzyć. Blondyn zaś próbował jakoś ją ułagodzić.

- Wyminąłbym! Ja mam szybki refleks! Raz jestem tam a potem tu. - wypalił bez zastanowienia. Akurat jak Amanda podała mu swoje dokumenty by podał je policjantce.

- Śmiem wątpić. - rzekła oschle funkcjonariuszka i znów się nachyliła. Tym razem pewnie by porównać twarz pasażerki do tej na zdjęciu. Przyglądała się chwilę Amandzie nim znów się wyprostowała. - Proszę zaczekać i nie wychodzić z wozu. - powiedziała sucho po czym z dokumentami wróciła do motocykla jaki zatrzymała kilka kroków za ich samochodem. Tam sięgnęła po radio i pewnie zaczęła odczytywać ich dane aby sprawdzić w bazie czy nie mają czegoś w kartotece. Ale dzięki temu obsada kombiaka miała chwilę by coś odetchnąć.

- Cholera. Jak nas wsadzi to dupa z wieczoru i w ogóle. Chociaż pewnie mnie bo ja jestem kierowcą. - Kanmi był wyraźnie zdenerwowany ale jakby przedstawicielka władzy się uwzięła to faktycznie tak mogło się skończyć. - Trzeba ją jakoś zagadać. - blondyn powiedział to takim tonem, że dość wyraźnie wskazywał, że nie bardzo ma pomysł jak tu ułagodzić policjantkę by skończyło się na pouczeniu albo chociaż symbolicznym mandacie.

- Zobaczymy z czym wróci, Ayumi raczej dba by nie było nic w naszych papierach. - Inu wciągnęła sweter. - No ale dobra… daj szlugi.

Zabrała kierowcy paczkę i wyszła przed auto by zapalić, spoglądając na policjantkę.

- Dobra. - blondyn skinął głową i podał partnerce paczkę szlug. Poczekał aż wyciągnie jednego i sam też wziął jednego dla siebie. Zaciągnął się i podrapał po nosie spoglądając w boczne lusterko gdy Amanda zakładała znów sweter na siebie. - Właściwie to niezła dupa z niej. - powiedział jakby dopiero teraz ochłonął na tyle by to dostrzec. A “niezła dupa” zareagowała błyskawicznie. Gdy tylko usłyszała dźwięk otwieranych drzwi spojrzała na Amandę i przerwała rozmowę przez radio.

- Proszę wrócić do samochodu! - powiedziała stanowczym tonem. Ale gdy teraz przepatrywaczka mogła ją dostrzec w całości to figura w mundurze wyglądała całkiem zgrabnie mimo tego całego policyjnego ekwipunku jaki miała na sobie.

- Tylko chciałam zapalić. - Inu pokazała policjantce paczkę z papierosami wychylając się z auta. Uśmiechnęła się przy tym przyjaźnie do drugiej kobiety. - Nigdzie Pani nie ucieknę, obiecuję.

- Proszę wracać do samochodu. -
blondynka w mundurze powtórzyła polecenie jakby trudno jej było pozbyć się zawodowej nieufności. Dalej mówiła tym stanowczym głosem zachęcając do wykonania polecenia machnięciem dłoni aby pasażerka wróciła na swoje miejsce.

Nie chcąc drażnić policjantki Inu wróciła do auta i tam zapaliła, odchylając się w fotelu pasażera. Po kilku buchach westchnęła ciężko.
- A już nabrałam na ciebie ochoty. - Jej wzrok skupił się na podsufitce gdy ponownie zaciągała się papierosem.

Kierowca nie odpowiedział. Spojrzał na pasażerkę jakby się zastanawiał co powiedziała. - Mam nadzieję, że mówisz o mnie. A nie o niej. - wskazał trzymanym papierosem na boczne lusterko gdzie pewnie widział stojącą przy motocyklu oficer. Ta zaś widząc, że jej polecenie zostało wykonane wróciła do rozmowy przez radio o ich dokumentach.

- Mówiąc "ciebie" mam na myśli ciebie. - Inu zaśmiała się, - Ale ona też jest niczego sobie… myślisz, że lubi kobiety? - Amanda zerknęła z zaciekawieniem na blondyna.

- Oby. To może by poleciała na ciebie i jakoś by się rozeszło po kościach. - kierowca trochę nerwowo się roześmiał i podobnie wydmuchał dym przez otwarte okno. Widocznie dalej był dość mocno zestresowany tą sytuacją. Podrapał się po nasadzie nosa i spojrzał w bok. - Czyli jednak lecisz na mnie? - zapytał uśmiechając się mimo wszystko.

- Nie… tak sobie spędzam z tobą noce bo nie mam wyboru. - Inu wylała z siebie tyle ironii ile tylko była w stanie. Pochyliła się i pocałowała Kanmiego.

- No… Pewnie… - mimo stresowej sytuacji blondynowi chyba ulżyło. Tak chociaż na chwilę. Oddał pocałunek chociaż dość krótki. Uśmiechnął się do Amandy ale ruch za oknem przykuł jego uwagę. - Wraca! O. Nie ma spluwy w łapie to dobrze! To teraz uśmiechaj się do niej, bądź miła i w ogóle to może będzie tylko mandat… - syknął znów dość nerwowo a policjantka rzeczywiście wracała już w stronę ich kombiaka.

- Będziesz mi winny przysługę. - Inu prychnęła i opadła na swój fotel. - I lepiej się nie odzywaj.

- Dobra. - blondyn zdążył krótko potwierdzić i skinąć głową. Pewnie chciał wyrzucić peta i właściwie to zrobił. Pechowo jednak wybrał moment akurat gdy policjantka znalazła się znów przed jego drzwiami. Pet poleciał kometą tuż przy jej udzie więc wyglądało jakby Kanmi celowo chciał ją rzucić tym petem. Oficer stanęła o krok od drzwi więc Amanda widziała ją gdzieś to obojczyków. Blondas syknął cicho zdając sobie sprawę jak to wygląda. - To było niechcący! - zaczął szybko przepraszającym tonem.

- Doprawdy? - przepatrywaczka nie widziała twarzy policjantki ale słyszała dodatkową porcję irytacji w jej głosie.

- No tak, tak, chciałem tylko wyrzucić kiepa by rozmawiać jak należy. - zapewnił kierowca i szybko spojrzał na pasażerkę szukając wzrokiem jej wsparcia.

- Może jeździ jak idiota, ale to naprawdę dobry chłopak Pani oficer. - Inu nachyliła się ponownie by móc spojrzeć na twarz policjantki i uśmiechnęła się. - Ostatnie co ma w głowie to chcieć urazić przedstawiciela władzy.

By zobaczyć twarz stojącej przy boku samochodu policjantki Amanda musiała prawie oprzeć się o kolana kierowcy i zadrzeć głowę do góry. Wtedy pani oficer popatrzyła na nią z góry i lekko skinęła głową. Wydawało się, że chyba ta niechęć jaką okazywała kierowcy na razie jakoś nie rozlewa się na jego pasażerkę. Skinęła jej głową i chyba się zastanawiała jak to potraktować.

- O zobacz Amanda a pani też ma kajdanki. - wypalił nagle Kanmi wskazując nieco palcem na pas policyjny przy którym poza latarką, kaburą i pałką był też zasobnik z kajdankami. Ta uwaga była tak nie na miejscu, że oficer lekko uniosła brew i spojrzała w dół siebie na ów zasobnik a potem znów na siedzącego za kierownicą blondyna. Co jak co ale w tym mieście to przedstawiciele prawa zazwyczaj mieli zbliżony standard ekwipunku do dawnych policjantów. Więc i broń, odznakę, pałkę i właśnie kajdanki to raczej każdy z nich posiadał.

- Bo właśnie rozmawialiśmy o kajdankach. - Kanmi chyba poczuł się złożyć dokładniejsze wyjaśnienie chociaż zrobił to w dość chaotyczny sposób.

- Doprawdy? - kącik ust policjantki uniósł się w nieco ironicznym grymasie jakby podejrzewała jakąś kolejną wymówkę czy fortel jakim zazwyczaj próbowali zbajerować ją zatrzymywani kierowcy. Spojrzała na niego a potem na wychylającą się pasażerkę sprawdzając jej reakcję na te rewelacje.

Inu tymczasem posłała swemu partnerowi mordercze spojrzenie.
- Myślę, że Pani oficer nie ma ani czasu, ani chęci słuchać o moich zabawkach z sypialni. - Mruknęła wyraźnie dając znak, że i jej ten temat niezbyt odpowiada potem przeniosła wzrok na policjantkę i uśmiechnęła się nieco niepewnie. - Mam kajdanki… ale skórzane. Choć ten matoł pewnie by nie odróżnił.

Kanmi pokornie zniósł te mordercze spojrzenie Amandy i zdecydował się nie pogarszać sytuacji kolejnymi uwagami. Za to policjantka wydawała się zaskoczona taką odpowiedzią. Najpierw do pary uniosła się jej druga brew by okazać to zdziwienie. A potem drugi kącik ust w nieco bardziej ironicznym grymasie. Chociaż chyba udało się przepatrywaczce ją rozbawić.

- Doprawdy? - powtórzyła prawie identycznie jak przed chwilą. - Więc masz kajdanki. Skórzane. Chociaż ten matoł i tak by ich nie rozróżnił. - powtórzyła prawie na pewno z premedytacją wskazując trzymanymi dokumentami kolejno na pasażerkę a potem na matoła. Blondyn zrobił nieokreślony ruch głową co to był ni potwierdzeniem i zaprzeczeniem ale na razie coś wolał się chyba nie odzywać.

- I masz to w sypialni. - dopowiedziała jeszcze oficer jakby sprawdzała czy dobrze ułożyła sobie te elementy zeznania świadka co do tego zdarzenia. Wydawała się teraz i rozbawiona i zaintrygowana.

- Yhym… lubimy takie zabawy z moją dziewczyną… - Inu posłała policjantce zaciekawione spojrzenie by po chwili przesunąć wzrokiem po ciele funkcjonariuszki by na koniec się uśmiechnąć. - to przyjemne raz na jakiś czas zostać przykutym do łóżka.

- Doprawdy?
- przedstawicielka prawa odpowiedziała pełnym, całkiem miłym uśmiechem. Potem wzięła głębszy oddech jakby trzeba było mimo wszystko przystąpić do wykonywania czynności służbowych i sięgnęła do kieszeni kurtki wyjmując jakiś notes a z niego ołówek.

- No dobrze kierowco. Za takie szaleństwa drogowe będzie mandat. - powiedziała już znacznie chłodniej zwracając się do blondyna za kierownicą. Zaczęła coś pisać w tym notatniku ale przerwała bo kierowcę znów poniosło.

- Tak! Znaczy oczywiście! Oczywiście, że tak. Naturalnie, należy mi się, ma pani całkowitą rację. - Kanmi ledwo hamował swoją radość i na gorąco próbował ją jakoś przekierować. Mimo wszystko kasy było trochę szkoda ale to i tak nic jakby gliniara ich spałowała czy zawiozła na komisariat do wyjaśnienia czy też wsadziła na dołek na nie wiadomo jak długo. Jego reakcja na chwilę zatrzymała policyjny ołówek i jego właścicielka posłała mu ostrzegawcze spojrzenie jakby mimo wszystko jeszcze mogła zmienić tą grzywnę w każdej chwili. Blondyn więc grzecznie uniósł dłonie w pokojowym geście i zamilkł chociaż oczy mu się cały czas śmiały.

- Nakładam grzywnę w wysokości 50 dolarów. Możesz zapłacić na miejscu. - popatrzyła na kierowcę. - Albo jak nie masz przy sobie takiej gotówki to mandat można zapłacić w terminie 7 dni u nas w komisariacie. Adres jest zapisany. 15-a Aleja. Wystawiła sierżant Janet Swanson. - informowała dalej chociaż przy tym adresie to tak raczej spojrzała na Amandę. Potem wydarła karteczkę i podała ją kierowcy ale wciąż jeszcze trzymała ich dokumenty bez których daleko w tym mieście nie dało się zajechać przy tak częstych kontrolach.

Inu uśmiechnęła się, ułożyła się piersiami na udach Kanmiego i sięgnęła do tylnej kieszeni spodni.
- Coś się może znajdzie. - rzuciła, przeglądając zebraną w spodniach gotówkę. Dobrze, że niedawno była wypłata, no i Maki dała im nieco hajsu. Wyciągnęła z kieszeni pięć, jeszcze ogrzanych przez nią dziesięcio dolarówek i wyciągnęła dłoń w kierunku policjantki. - Na komisariacie wolałabym się stawić by wyjść na wspólny obiad. - Uśmiechnęła się do oficer ponownie unosząc się ponad kolanami kierowcy.

- Nie, nie, no ja mam swoje! Zapłacę! - Kanmi się wtrącił i odepchnął dłoń Amandy sięgając po swój portfel i swoją kasę. W końcu też miał podobną wypłatę jak jego partnerka. Sierżant w kurtce i granatowym mundurze obserwowała tą scenę z rozbawieniem.

- Na wspólny obiad? - zapytała z zaciekawieniem stukając ich dokumentami w swoją dłoń. - Chyba nie umawiam się na wspólny obiad z takimi piratami drogowymi. - wskazała na kierowcę tymi trzymanymi dokumentami. A ten akurat wyjął swoje pięć dziesiątek i podał jej przez okno więc po nie sięgnęła i szybko sprawdziła, schowała do kieszeni a potem znów zaczęła coś pisać w tym notesie.

Inu schowała swoje pieniądze spoglądając na Kanmiego z rozbawieniem. Gdy policjantka skończyła pisać skupiła swój wzrok na niej.
- A kto mówił, że on też przyjdzie? - Powiedziała uśmiechając się do drugiej kobiety.

- Doprawdy? - Janet znów uśmiechnęła się z rozbawiona ironią zerkając i na pasażerkę i na kierowcę.

- Oj, 15-a Aleja to kawał drogi, właściwie to mi nie po drodze i co ja bym tam robił? Jakby się dało to wolałbym załatwić sprawę na miejscu bo po co władza ma sobie mną zawracać głowę? - Kanmi bez zmrużenia okiem poparł wersję o nie zjawianiu się na posterunku całym sercem i obiema rękami. Tak bardzo, że Swanson aż prychnęła z rozbawieniem. Potem wyrwała karteczkę i wręczyła ją kierowcy.

- Tu jest pokwitowanie. Proszę sprawdzić czy wszystko się zgadza. - powiedziała nachylając się do okna więc wreszcie dało się na jej twarz patrzeć i z bliska i z tego samego poziomu. Blondyn gorliwie pokiwał głową tak bardzo, że pewnie gdyby był tam cyrograf to też byłaby ta sama reakcja no ale wręcz pokazowo zaczął studiować ten papierek.

- A tu jest adres na ten obiad. Lubię to miejsce. - powiedziała do Amandy znacznie cieplejszym tonem wręczając jej drugą karteczkę. - Zwykle jadam tam lunch. O 14-ej. Jak o mnie zapytasz to ci powiedzą czy już dziś byłam czy jeszcze nie. - wyjaśniła dodatkowo.

Inu spojrzała na karteczkę z uśmiechem, a potem schowała ją do tylnej kieszeni spodni po czym na oczach policjantki poklepała to miejsce.
- Wobec tego spróbuję szczęścia. - Odpowiedziała z uśmiechem.

- No to świetnie. - Janet też wyglądała na zadowoloną. Po czym wyprostowała się więc znów dla pasażerki jawiła się głównie jako umundurowany i opasany policyjnym sprzętem brzuch. - A wy kierowco uważajcie. Kolejne takie wykroczenie za ten sam artykuł to już nie będzie tak łagodnie tylko recydywa. - ostrzegła znów wracając do tego zawodowego tonu. Kanmi gorliwie przytaknął, przeprosił, obiecał, że to już się nie powtórzy i na tym się spotkanie skończyło. Sierżant znów ruszyła w stronę swojego motocykla a blondyn odetchnął z wyraźną ulgą. Chociaż na razie jeszcze nie odpalał samochodu.

Inu wyprostowała się.
- Jesteś mi winien dużą przysługę. - Mruknęła cicho, jeszcze raz spoglądając na karteczkę.

- Dobra, dobra… - kierowca odetchnął z ulgą i na razie zbierał siły opierając się o oparcie. Gdzieś za nimi odezwał się silnik motocykla i policjantka powoli ich wyprzedziła i minęła. Kanmi na wszelki wypadek machnął jej jeszcze ręką na pozdrowienie i potem jeszcze widzieli przez chwilę jej plecy gdy oddalała się na swoim kołowym rumaku.

A na karteczce był dość znajomy adres. “Shelley’s Dinner”. Można tam było przede wszystkim zjeść. Mieli jakieś kelnerki, szafę grającą, gorącą kawę no ale głównie chodziło się tam zjeść. Stoły były oddzielone od siebie przepierzeniami więc powstawały naturalne wnęki gdzie można było z grubsza odseparować się od reszty lokalu i zjeść czy porozmawiać na spokojnie. Goście to też głównie była różnego rodzaju klasa pracująca która właśnie przychodziła coś zjeść, głównie na lunch.

- Chociaż tak właściwie… To cię z nią umówiłem nie? - Kanmi widocznie zaczynał dochodzić do siebie i odzyskiwać rezon gdy zagrożenie zniknęło z widoku.

- W środę i tak mam plan na małą orgię z trzema laskami. - Mruknęła Inu chowając karteczkę do kieszeni, po czym pogroziła kierowcy palcem. - A może bym chciała by jakiś facet wziął mnie w końcu w obroty, co?

- Taakk?
- blondyn odparł zaczepnym tonem i roześmiał się wesoło. - No chyba i tak mieliśmy jechać do ciebie! - zaśmiał się i nachylił się by pocałować Amandę. Tym razem jak należy jak zaliczka przed główną wypłatą. - O rany! I z tym petem! Cholera naprawdę chciałem go wywalić by gadać na spokojnie! Dobrze, że w nią nie poleciało. - zaczął przeżywać dopiero co zakończoną przygodę. Uruchomił silnik i ruszył z miejsca. Tym razem spokojnie i zgodnie z przepisami. - Ale z tymi kajdankami to dobrze wyszło nie? Jakoś się złapała. Dobrze, że to pociągnęłaś. Cholera bałem się, że mnie spałuje za tego peta. - chaotycznie skakał od jednej rzeczy do drugiej gorączkując się nad tym spotkaniem.

- Należało ci się. Po pierwsze za szaloną jazdę, a po drugie za gadanie o moich zabawkach. - Inu roześmiała się i rozsiadła się wygodnie w fotelu pasażera. Pocałunek sprawił, że nabrała ochoty na więcej. - A teraz ruszaj i przypomnij sobie szybko jakie są przepisy w tym mieście, bo nie obskoczę zbyt wielu obiadów w najbliższym tygodniu.

- No!
- blondyn też się roześmiał i z ulgi i z radości. I tym razem jechał grzecznie jak w tym mieście wypadało. Mimo wszystko mieli fart i wykpili się ledwie pięcioma dyszkami i obiadem z ładną policjantką. - Dobrze, że mi nie cofnęła licencji ani nic. - pokręcił głową gdy wciąż groźba policyjnej interwencji wisiała mu nad głową. Ale sytuacja zaczynała się prostować. Tak samo jak już zbliżali się do kamienicy w jakiej mieszkała przepatrywaczka.

- Hej a będziesz się z nią… hmm… integrować? - zapytał gdy już wybierał miejsce do zaparkowania. - Bo tak sobie myślę… Fajnie byłoby mieć przyjazną gliniarę w tym mieście nie? Pomyśl ile taki gliniarz druczków i zezwoleń może wystawić. - zwrócił jej uwagę gdy zatrzymał już kombiaka i zgasił silnik. W tym mieście gdzie zezwolenie i licencje trzeba było mieć chyba na wszystko i co dzień dochodziły nowe. To osoby związane z władzą faktycznie miały sporo władzy w swojej systemowej niszy biurokratycznej. Ale na razie zostało im wrócić do mieszkania Amandy.

- Pomysł dobry… a jak mi się nie uda ty poderwiesz jakiegoś policjanta? - Inu obejrzała się na blondyna wchodząc po schodach. Po tej całej akcji w wyjmowaniem dokumentów, nie zakładała kurtki z powrotem. Do tego ten pocałunek z auta, mimo tego całego gadania Kanmiego o tej dziwnej akcji ona nadal była fajnie nakręcona i teraz umierała z ciekawości czy wzrok chłopaka od czasu do czasu wędruje na jej tyłek w obcisłych spodniach. Powinna zabrać się do roboty skoro miała czas na myślenie o takich dyrdymałach. - Wiesz… oni zazwyczaj mają wyższe stanowiska. - Dodała kończąc sugestię, że blondyn móglby się też wykazać i dla odmiany wyrawać jakiegoś faceta, po czym wyszczerzyła się do Kanmiego. Na górze wydobyła klucze i zabrała się za otwieranie drzwi.

- Coś tam wypadałoby nakręcić po tej całej gatce… ale nie wiem czy ta cała Janet lubi takie zabawy. - Weszła do środka i zaprosiła Kanmiego odwieszając kurtkę. - Coś do picia?
 
Aiko jest offline