Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2020, 21:10   #226
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka w wieży wydawała się być opanowana. Ostatni przeciwnik wisiał nieprzytomny w powietrzu podtrzymywany magicznym uściskiem Jace'a. Chłopak rozejrzał się w około. Rufus właśnie dekapitował panią dowódcę. Psionik patrzył z pewną fascynacją na całą scenę żałując jednocześnie, że stracili dobre źródło informacji o planach hobgoblinów. Całe szczęście, że mieli hobosa, który mógł im dać wiele cennych informacji.

Emi rozejrzała się po pokoju i ściągnęła brwi. - Zaraz, gdzie jest Laura? - zapytała widząc Cirieo i domyślając się, że wielki kocur to albo Hannskjald albo lawina.
Niziołek wzruszył ramionami
- Widziałem, jak wleciała do tego ogrodu. Jedno z ptaszysk ją goniło -
- Też widziałem jak uciekała przed rokiem w kierunku ogrodu. - potwierdził Jace.
- Zostawiłeś ją samą? - Rufus spojrzał na Hannskajda marszcząc brwi.
-Dużo ich tam zostało na dole?
~ A Laura nie miała iść z wami? Ten rok przyleciał potem dziobać Lawinę i go dopadłem, ale Laury już nie widziałem ~ zdziwił się krasnolud, choć na kocim pysku trudno było to odczytać ~ Ciężko powiedzieć ilu teraz, bo zostawiłem pół dziedzińca w ogniu. Bierzcie co może nam pomóc i idziemy~
Jace przekazał myśli druida wszystkim, samemu zastanawiając się nad dalszym planem. Brak obecności Laury była złym znakiem, ale dziewczyna mogła się po prostu wycofać, tak jak zrobiła to kocica Hannskjalda.

Druid rzucił okiem na nieprzytomnego druida i wymruczał stabilizujące zaklęcie. Zaklęcie nie było jednak w stanie zatamować obfitego krwawienia z przeciętej tętnicy. Emi znała się na rzeczy, jeśli nie zrobią czegoś szybko ich zakładnik się wykrwawi.

Kątem oka psionik zauważył jak dziewczyna zostawia pole walki aby podejść do schodów na górę pewnie sprawdzając czy nikt się na nich nie zasadza, jednak podtrzymywał zaklęcie na wypadek, gdyby uzdrowiony przez Rufusa druid znów zaczął się wierzgać. I tak też się stało. Magiczna energia ocknęła hobgoblina, który momentalnie wykorzystał sytuację do nakierowania swojej magicznej kuli wody na śmiałków, jednak nie uczynił tym większych szkód.
- Niech ktoś go zwiąże! -
-Przestań nas atakować, właśnie oszczędziliśmy ci życie, ten krasnolud jest druidem jak ty!- warknął sfrustrowany Rufus.
- Zabijcie mnie, albo sami zdychajcie! - zawył hobgoblin. Cirieo wycelował weń kuszę - To da się zrobić - mruknął zimnym, niepodobnym do siebie głosem.
- Nie! - syknął Jace. - Jesteś mi potrzebny, a w zasadzie to twoja głowa. - wycedził do druida. - Możesz to przeżyć i wrócić do kręgu życia wraz ze swoim zreinkarnowanym towarzyszem, albo domknięty twój krąg życia, po tym, jak przestaniesz mi być potrzebny. -.
~ Powiedz mu że znalazłeś sposób na Plagę, to może się opamięta. Idę przed wieżę, ale uwijajcie się tutaj zbierając co trzeba. ~
~ Dobra myśl. ~
- Możesz nam pomóc zwalczyć plagę trawiącą Fangwood. -

- Wy jesteście plagą! - warknął druid.
Jace wzmocnił chwyt, a mocno wkurzony Mikel nie patyczkując się podszedł i zasadził potężne uderzenie pod żebra poprawiając uderzeniem na skroń, po którym ciało ponownie zawisło nieprzytomne.

- Dobra, uwaga! - zawołał Jace. [i]- Udało się oczyścić wieżę, ale pozostał nam jeszcze dziedziniec. - Rufus, Cirieo, stańcie na schodach i patrzcie, czy nikt nie wchodzi do wieży. Emi, pomóż mi go “uspokoić” i związać. - polecił Jace. O ile Hannskajld był uzdrowicielem, to w tym momencie Emi zdecydowanie lepiej ogarniała pierwszą pomoc. Pewnie dlatego, że miała przeciwstawne kciuki, czego nie można powiedzieć o obecnej formie druida. Chwila rozprężenia nie była dobra. Na dole czekało ich jeszcze nastu przeciwników i nie wiadomo czy ktoś nie czeka na górze. Psionik przejął pałeczkę organizacyjną samemu trzymając wrogiego druida w kokonie mocy.
Psionik położył goblina na ziemi i razem z Emi zaczęli go związywać. Okazało się, że wspomagany naturalnym polem telekinetycznym chłopak był zdecydowanie sprawniejszy w związywaniu przeciwników, niż wydawałoby się bardziej doświadczona doplerka. Koniec końców związali go i wrzucili pod łóżko w pokoju obok, dodatkowo zakrywając go kocem. Tak na wszelki wypadek, jakby ktoś tu wpadł pod ich nieobecność.

Płonące pnącza wciąż otaczały większość dziedzińca, w tym wielkie, osmalone ciało zabitego Pszczołożuja, lecz za nimi Hannskjald dostrzegł grupę hobgoblinów, wyraźnie wyczekujących, aż zaklęcie dobiegnie końca - wśród nich był także bazyliszek z zarzuconym na głowę kapturem oraz stwór przypominający bardzo wyrośniętego goblina skrzyżowanego z wilkiem. Drugą grupkę, uzbrojoną w łuki, zauważył na dachu baraków. Kilka metrów nad dziedzińcem polatywały roki, wyraźnie wypatrując kolejnej ofiary. Druid wyskandował, czy może wyryczał, kolejne zaklęcie, uspokajając dwa ptaki, a zaraz potem ognista bariera zniknęła, na co już czekały hobgobliny.
- Dalej! - wrzasnął alchemik - Jaszczur przodem, reszta trzymać dystans!
~ Idą kupą, z bazyliszkiem z p
rzodu ~
w takich sytuacjach jak ta, druid odkrywał coraz to nowe korzyści z myślenia do pozostałych. Szybko opisał pozostałym co widzi, uchylając się przed bełtami hobgoblinów.
~ Jesteś w stanie uwolnić ducha z daleka?
~ Duch jest z drugiej storny fortu, nie dam rady. ~ odparł psionik, jednak zaraz uformował w głowie plan, który pospiesznie streścił drużynie.

Wydawało się, że sytuacja tutaj była opanowana, ale nadal pozostawała kwestia tych na zewnątrz. Jace wymienił myśli z druidem sondując jego możliwości w zakresie przygotowanych zaklęć po czym ustalił plan:
Druid otoczy wyjście z wieży chmurą, podobną do tej, którą wyczarował Jace, tyle, że zupełnie nietrującą. Opary pozwolą na przegrupowanie się Emi, Mikelowi i Rufusowi. Cirieo wraz z Jacem pobiegną na górę obserwować i ostrzeliwać przeciwników z góry. Kiwnięciem głową drużyna po kolei potwierdziła plan i rozbiegli się na swoje pozycje. Jace wbiegł na schody jak szalony mijając klnącego niziołka.

Wpadł do pokoju, w którym wcześniej Emi podsłuchiwała naradę druida z dowódcą i wyjrzał przez otwarte okno. Sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze. Wyglądało na to, że Hannskjald pospieszył się z zaklęciem, bowiem chmura już rozprzestrzeniła się po dziedzińcu.

Tajemniczy "goblin" o którym wspominała Emi był tak naprawdę barghestem, paskudną bestią z niższych planów, o której Jace czytał w jednej z ksiąg z ojcowskiej biblioteki jeszcze za starych, spokojnych czasów w Phaendar. Nigdy nie podejrzewał, że los skrzyżuje jego ścieżki z tą plugawą istotą. Tymczasem plugawiec podbiegł do bazyliszka i nie robiąc sobie nic z jego śmiercionośnego spojrzenia zerwał mu z głowy worek i skierował wprost na nich. Reszta hobgoblinów ustawiła się strategicznie tak, by samemu nie paść ofiarą wzroku.
Hannskjald poczuł głuche łupnięcie o drzwi i gniewne syknięcie, ale nie miał problemu z utrzymaniem ich na miejscu.
- Ta mgła nie odurza! - dało się słyszeć znajomy już głos - Trzymać dystans, mamy czas! -

Kolejna część walki ponownie się zaczynała. Sygnałem był wylatujący z mgły półork, który momentalnie zaszarżował na stojących na dachu baraków hobgoblinów, którzy zaskoczeni nie potrafili oddać celnego strzału. Jace westchnął wyciągając różdżkę. Wykorzystując magię zawartą w przedmiocie, przyzwał ponownie magiczny łańcuch, który momentalnie oplótł jednego z łuczników i zrzucił go z krzykiem z murów do zimnego strumienia płynącego daleko w dole.

~ Gdzie jest Mikel i Emi? ~ zastanawiał się psionik. Coś znów poszło nie tak i pewnie nie zdążyli wybiec z wieży!
 
psionik jest offline