Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2020, 15:33   #129
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Malvolia uporała się z mechanizmem drzwi sprawnie i szybko, pozostawiając tryby na tyle rozmontowane że nie miały prawa już zadziałać. Następnie cała grupa wróciła do ogrodu by znowu przesunąć postument. Gdy tylko ruszyli go z miejsca, znów się obrócił, a światełko na klapie w ziemi zgasło. O dziwo, przepychanie wielkiego kamora w drugą stronę okazało się łatwiejsze niż pierwotna przepychanka. Równie sprawnie jak francuska uporała się z drzwiami, tak i Emma z Jackiem uporali się z posągiem. Gdy dotarł do wschodniej granicy ogrodu, pod murem, znów zadziałał automatyczny egzamin który obrócił posąg przodem do ogrodu. Tym razem lampka znów zapaliła się na czerwono, ale ta na klapie zmieniła kolor na biały. Z oddali dobiegł ich odgłos zamka szczekającego w drzwiach wewnątrz pomieszczenia.

Wyglądało na to że wszystko zadziałało tak jak się spodziewali. Cała grupą, z Val na przedzie i Jackiem na końcu wrócili do pokoju. Drzwi wejściowe pozostały otwarte zgodnie z oczekiwaniami a gdy weszli do środka, drzwi po drugiej stronie szczęknęły i zaczęły charakterystycznie terkotać.

Nagle rozległ się huk. Huk, na który większość z nich zareagowała instynktownie. Jack rzucił się do przodu i powalił Emmę, przykrywając ją własnym ciałem, Malvolia natomiast bez zastanowienia przesunęła się w lewo korzystając z otwierających się drzwi w formie żywej tarczy. Jedyną osobą która nie zareagowała dostatecznie szybko była Valerie. Co prawda po kilku chwilach jej mózg zrozumiał co usłyszał i skojarzył fakty, ale niedawne przeżycia i szok po wypadku znów dały o sobie znać opóźniając jej reakcje, ale było już za późno żeby się schować.

Drzwi otworzyły się na oścież i… nic więcej się nie wydarzyło. Valerie zobaczyła pomieszczenie wyglądające na staroświecki gabinet z biblioteczką. Ściany od góry do dołu zawalone półkami z książkami, bibelotami i zdjęciami, kolejne drzwi, tym razem drewniane, jedno niewielkie, zakratowane okno po lewej, czerwony perski dywan i wielkie dębowe biurko ze skórzanym fotelem w centralnej części pomieszczenia. Fotel, a właściwie to co się na nim znajdowało okazało się najciekawszym punktem w pomieszczeniu.

Ciało pozbawione głowy z sześciostrzałową strzelbą w dłoniach zwisało z fotela niczym karykatura człowieka, którym kiedyś pewnie było. Kawałki czaszki, mózgu i innych części ciała zwykle znajdujące się w głowie pokrywały ścianę książek za biurkiem, ściekając leniwie i uderzając o podłogę z obrzydliwym mokrym odgłosem. Nie ulegało wątpliwości że huk który usłyszeli, nastąpił dosłownie przed chwilą.

Na biurku przed mężczyzną znajdowało się otwarte, zielone opakowanie naboi do shotguna, lampka i kilka papierów zbryzganych krwią. Na środku, tuż przed nim, leżało coś wyglądającego na list sporządzony na wyrwanej z notesu kartce.
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline