Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2020, 19:42   #55
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Pokład Kvaser


Niziołkowi nawet nie było wstyd za swoją reakcję. Dawno już temu wyzbył się tego, akceptował, iż taki jest… a zrobił i tak wiele aby takie nagłe, emocjonalne fale nie ponosiły go zbyt często. Nie podobało się mu rozegranie sytuacji przez Imrę. Wędrowiec był dobrym kandydatem, lecz niziołek był przywiązany do pewnych norm i zwyczajów. Niestety kapitan to coś więcej niż sternik. Będą żyć na tym statku w jego władaniu i podróżować tam gdzie on powie i w sposób jaki on powie. To nie było byle co.
Na powietrzu wziął kilka oddechów i wyciągnął miecz. Trzeba było się poruszać.
Po kilku chwilach Kvaser skakał między dachami sterówki i pomieszczenia nawigacyjnego tnąc powietrze, zaskakując na dół i ćwicząc podstawowe manewry, młynki w powietrzu, skoki, przerzuty broni aby chwycić się czegoś, zmieniając dłoń. I śpiewał przy tym… coś. Bardziej nucił, nadają nieregularne tempo swojemu oddechowi, jakby to też była część treningu.

***

Do sali wszedł Kvaser głośno otwierając drzwi. Był lekko spocony i uśmiechnięty.
- No! Od razu lepiej - powiedział do zgromadzonych witając się spokojnym ruchem dłoni i zajął swoje poprzednie miejsce, odwieszając broń na ramieniu krzesła.
- Ominęło mnie coś ciekawego?
Niziołek zapytał pogodnie wiercąc się na krześle aby usiąść wygodnie.
- Łuk Ambrosa gada i koniecznie trzeba go zamknąć w szczelnym miejscu - mruknęłą Imra ciągle patrząc krzywo na kawałek drewna.
W tym momencie Mmho odłożyła łuk na stół.
- Ten łuk - niziołek bardziej stwierdził, niż zapytał, spoglądając po prostu na tę samą broń, na którą patrzy Imra - te, mały - zwrócił się do broni zaczepnie.
- Nie jestem mały. Jestem prawie tak du… no dobra. Czego chcesz.- burknął łuk.
Niziołek po prostu wstał i dotknął łuku biorąc go w dwie dłonie.
- Zaczniesz być mniej wkurwiającym przedmiotem albo cię złamię - delikatnie nagiął pod bok drzewo, bez wysiłku… choć sam czuł jak jego siły wypływały z niego. - widzisz mały, mnie łatwo wkurzyć. Nie chcę abyś mnie zirytował nie w tym momencie co trzeba - rzucił broń na stół jak lekki śmieć i wrócił na swoje miejsce .
- Jestem przedmiotem magicznym. Po pierwsze… trudniej mnie złamać niż zwykły łuk. A po drugie… jestem przedmiotem magicznym nie żywą istotą. Nie można mnie nastraszyć. Choćbyś nie wiem jak się starał. - westchnął głośno łuk.
- Nie wypełnisz swej misji zepsuty, pewnie jakąś masz - niziołek rzucił zrezygnowany.
- Już ją wypełniłem… tę główną. Pozostałe… cóż… nic nie poradzę na brak godnych mnie osób na tym okręcie.- odparł melancholicznie oręż.
- Zabierzcie to - Kvaser zaśmiał się w głos - ja z tym niszczeniem nie żartowałem.
- Co za dramatyzm. Cóż to za perełka musiała być z tego Ambrosa, że taki “szlachetny” łuk go wybrał - Imra pokręciłą głową. - No dobrze. Ja póki co pójdę chyba odpocząć. Na magicznych bambetlach się nie znam, targać za rogi nikogo dzisiaj nie będę. W kajucie pięknisi znalazłam jakąś fiolkę. Mogę ją dać do sprawdzenia - nie słysząc sprzeciwów półelfka opuściła salę.
- Zaniosę go później do maszynowni - zadeklarowała Mmho - niech tam leży póki nie postanowimy co z nim zrobić. Wiecie jaką może mieć wartość? Czy opłaca nam się go sprzedawać czy lepiej spalić go wraz z jego właścicielem?
- Magiczne inteligentne przedmioty zawsze mają sporą wartość.- oceniła Tanegris i zwróciła się do niziołka.- A jakie są twoje plany i zamierzenia na najbliższą przyszłość?
- Na najbliższą? Zjeść dobre ciasto i się wyspać - powiedział głośno o diablicy, po czym zwrócił się do Mmho - potrzebujemy pieniędzy, gadające przedmioty zazwyczaj są cokolwiek warte. Opchnie się go razem z resztą złomu - stwierdził wzruszając ramionami.
- Oby tylko nic nie mówił w czasie jak będziemy go sprzedawać, bo to bardzo marudny łuk - wyszczerzyła się w uśmiechu. - Marai miała bardziej na myśli twoje oczekiwania względem obecnej sytuacji, niż przyziemne napchanie brzucha.
- Wiem - uśmiechnął się - lubię się droczyć - stwierdził o raz kolejny zmieniając pozycję na krześle.
- Sami tajemniczy tu mężczyźni. - mruknęła diabliczka opierając podbródek na splecionych dłoniach.- Czyżby Harran też miał mhroczną i zagadkową przeszłość… o której nie chce mówić jak dwóch tu obecnych? Osobiście nigdy nie uważałam tajemniczości za afrodyzjak, a wy drogie panie?
Mmho wzruszyła tylko ramionami, z pewną obojętnością.
Kvaser wyszczerzył się wilczo.
- Ja chcę tylko zabić jednego boga - stwierdził trochę spokojniejszym i cichszym głosem niż zwykle, ale za to pełnym siły przekonania, jakby samo wspomnienie tej myśli go odprężało lub nadawało zastosowanie, cel i przyczynę jego umiejętnościom.
- Wszystko jedno którego, czy masz konkretny cel na myśli?- zapytała diabliczka, ani specjalnie zaskocznieona, ani przerażona… ot, jakby rozmawiali o trywialnych sprawach.
Niziołek po prostu paluchem wskazał swoje znamię na czole.
- To wiele tłumaczy… - stwierdziła rogata tajemniczo i wzruszyła ramionami.- … cóż, niełatwe to zadanie.
- Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo - Kvaser zaśmiał się lekko - tak jest ciekawiej.
- Czyli zemsta - podsumowała zielonoskóra.
- Jesteś handlarką informacjami - odezwał się Wędrowiec do Marai po chwili zastanowienia - Więc nie licz, że będę się nimi z tobą dzielił za darmo. Twojej historii i planów jeszcze nie poznaliśmy.
- Moje plany są takie same jak u Mmho. Wino, kobiety… mężczyźni, rozrywki…- odparła Tanegris uśmiechając się rozbrajająco. - Urodziłam się w uroczym miejscu zwanym Ribcage i uciekłam stamtąd jak tylko podrosłam, przenosząc się do Sigil. Po drodze było kilka miłości, kilka rozstań… ale przede wszystkim kolejne nawiązywane kontakty. I nie myl handlarki informacjami z plotkarką. Szukam zleconych mi informacji bądź źródeł do nich. Nie sprzedaję tych, które posiadam.
- Nie mylę - automaton się uśmiechnął - Jednak twoja ciekawość i ilość pytań są dość zaskakujące jak na tą sytuację. Nie minęły dwie godziny odkąd się tu pojawiłaś..
- Jestem bardką… bycie towarzyską to część fachu.- odparła wesoło diabliczka.
- Chociaż informacja o tym, że taki cud techniki i magii jest zamieszkany przez nową, mniej zazębioną ze sobą załogę byłay sporo warta - Kvaser stwierdził wesoło.
- Nie wspominając o szczegółach dotyczących jej członków - Wędrowiec wzruszył ramionami.
- Sami zaczęliśy przy niej rozmawiać o tych rzeczach - powiedziała Mmho - teraz pozostaje nam zamknąć ją w kajucie i przywiązywać do łóżka - Mmho uśmiechnęła się na tą myśl - albo żyć z tym jakoś. Możemy też zwerbować ją. Póki co, mamy kilka dni by to przemyśleć.
- Są skuteczniejsze sposoby na zapewnienie dyskrecji, ale rozumiem zamiary. Marai, jaką umowę miałaś z poprzednią załogą? Jeśli mamy odnaleźć nautiloida, będziemy potrzebowali dalszego wywiadu, szczególnie że możemy być uziemieni na Rigusie przez jakiś czas.
- Żadną… miałam umowy na poszczególne zlecenia, ale za to lubiłam ich. Więc jeśli będziecie ścigali tego nautiloida to nie mam żadnego powodu by wam nie pomagać. A nawet dać zniżkę na swoje usługi… co do wiązania. - Tanegris zwróciła spojrzenie na Mmho z lubieżnym uśmieszkiem.
- To kwestia otwarta do negocjacji. Ty też ślicznie prezentowałabyś się w więzach.
Następnie skupiła się na Bezimiennym. - A co do Rigus, to statek może być uziemiony, ale wy niekoniecznie z nim. Znam przejście z Rigus do Sigil, mogę was zabrać ze sobą. I nauczyć pierwszych kroków.
- Niegrzeczna dziewczynka - odpowiedziała jej Mmho z lekkim uśmieszkiem - najpierw chce zostać kapitanem, a teraz zabrać nas z daleka od statku. Gdyby być podejrzliwym można by wysnuć różne ciekawe teorie. Ale chowając teorie w kieszeń, rozumiem, że ściganie ich przez nas byłoby ci na rękę, więc współpracowałabyś. Czy masz w tym jakiś prywatny interes?
- Żaden poza takim, że lubiłam poprzednią załogę Destiny. A Azuriel lubiłam… baaardzo. Ale ją ciężko ją było nie lubić. I dlatego chętnie dołożę swoją cegiełkę do zemsty na ich pogromcach. A zabrać… to was nie zabiorę. Pokażę wam za to mój sekret. Portal o którym wiem. Portal który sama przekroczę. Wy możecie podążyć za mną… lub nie. Wasza wola.- odparła figlarnie diabliczka ogonem muskając swój dekolt prowokacyjnie.
- Nie wyglądałaś na szczególnie zszokowaną, poza pierwszymi chwilami - Kvaser wtrącił od niechcenia, lecz bez zbędnej wrogości. Adaptacja do nowych warunków była wszak wizytówką tego typu osób, którego przedstawicielem rogata.
- Widziałam dziwniejsze rzeczy na planach, a poza tym… obsesja Radogasta musiała w końcu doprowadzić ich do zguby. Zaślepienie takie zawsze tak się kończy.- wzruszyła ramionami bardka.
Kvaser ze smutkiem spojrzał na pustą zawartość kielicha - prawie “napił się” z pustego naczynia - wzdychając płytko.
- Czyli ci nie żal - stwierdził fakt, bez pretensji - cóż, ludzie umierają.
Mmho obserwowała "kozicę", starała się wyczytać z jej miny czy jest jej smutno, ale wzrok mimowolnie spadał jej w dół.
- Z pustego nawet Buhho'dor nie naleje - skwitowała brak wina, który dotkliwie odczuła już chwilę wcześniej.
- Lubiłam ich i jest mi żal, ale… cóż… pakowali się w niezłe tarapaty. I Melisaur oraz Gantara zginęli im. To są członkowie którzy polegli wcześniej.- wzruszyła ramionami diabliczka wzdychając ciężko. Naparła mocniej ciałem na stół, tak że dwa jej atrybuty mocniej przyciągały spojrzenie.
- Zdecydowanie wolę cieszyć się życiem, niż pogrążać w smutku po zgonach.- mruknęła zerkając wprost w oczy Mmho.
Wędrowiec widząc, że kolejny temat przeradza się w zaloty, pokręcił głową i ruszył do wyjścia.
-Trzeba zająć się ciałem Ambrosa - rzucił tylko, wychodząc.
- Mmho idzie odnieść łuk - oznajmiła - najpierw obowiązki, później przyjemności - przy tych słowach wstała, by zaraz ruszyć do wyjścia.
- To ja zajmę… się… eeemmm… czymś.- dodała na koniec bardka również wstając od stołu.
 
Asderuki jest offline