Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2020, 21:55   #59
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Strupas zamyślił się, głównie o samotnym khornicie. Może odczuwa to samo co Rogaci? Pytanie o handel wyrwało go z tych rozmyślań.
- Sam handelkiem raczej parał się nie będę, za dużo rzucałbym się w oczy, ale wiem o co chodzi. Znam kilkoro którzy mogliby być chętni. Towar musiałby być lekki i kosztowny. Myślę że środki pobudzające byłyby w sam raz. Zamiast nosić zrobilibyśmy skrzynkę przerzutową, zostawiasz towar i listę zakupów, odbierasz poprzednie zamówienie. Jeszcze lepiej byłoby skontaktować się z obwoźnym handlarzem, jednym z tych co jeżdżą po wsiach sprzedając mydło i powidło. Wystarczyłoby wyczaić kiedy będzie jechał, wysłać dwójkę-trójkę naszych co jak normalsi wyglądają i dobić handlu. Dla niego nie byłoby to nic podejrzanego, mało to drwali i smolarzy spotyka na trakcie?

- Lili, dzięki za tykwę, nieźle daje. Piołunówka? Ahh - Strupas łyknął nieco - Tak sobie pomyślałem co ostatnio mówiłaś, miasto i tak dalej. Co prawda do miasta lepiej się nie wybieraj, ale mogę cię spróbować umówić z miastową. Wiesz, kareta, koronki, perfumy. Spróbować? Ta o której myślę to jedna z nas, tyle że niezmieniona.

- Naprawdę?! Jakaś koleżanka? A ładna? - Lily na chwilę tak poniósł entuzjzam, że zagłuszyła całą resztę podskakując na swoim zgrabnym kuperku ze zniecierpliwienia. Reszta towarzystwa coś mruknęła albo roześmiała się mniej lub bardziej wyraźnie widząc tą radosną reakcję koleżanki. I dopiero jak fioletowa się nieco uspokoiła trzyręki mógł wrócić do omawiania interesów.

- No rozumiem co mówisz Strupas… - zaczął po chwili i zaraz urwała drapiąc się trzecią ręką po policzku a dwoma pozostałymi trzymając kubek ze sfermentowanym sokiem. - No ale to bez ciebie raczej będzie trudne do zrobienia. Ci z nas co wychodzą na zewnątrz to i tak raczej buszują po lesie i nie zbliżają się do miasta. Więc jak jakieś spotkanie z tymi handlarzami to raczej ty byś musiał nas umówić. - przyznał po chwili człowiek interesu. Z tym mógł mieć rację bo z oczywistych przyczyn odmieńcy raczej unikali kontaktu z ludźmi no a jakaś wymiana niejako z automatu zakładała jakiś kontakt pomiędzy obiema stronami.

- A ta skrzynka kontaktowa… No nie wiem… Niby tak, brzmi dobrze… Ale jak ktoś zaiwani? Będzie przecież leżało takie niczyje w jakiejś dziurze. Albo jak nam ktoś zabierze bez płacenia? To nawet nie bardzo jest jak kogoś potem ścigać albo będzie mówił, że to nie on. No nie wiem… Jeszcze jakbym znał kogoś jak was i miał zaufanie… No ale z obcymi… - Drache miała z tym poważne wątpliwości i brak zaufania do obcych, zwłaszcza mieszkańców miasta i okolicznych wiosek. Sam pomysł pośrednictwa obwoźnych handlarzy nawet przypadł mu do gustu no ale właśnie brakowało zaufania, że tamci wywiążą się ze swojej części umowy dobrowolnie, bez bata nad głową.

- Bo same ziółka to chyba by była dobra opcja na początek. Czy to byśmy pogadali z Opal czy jeszcze parę innych osób też się zajmuje czymś podobnym. No to tak, to brzmi w sam raz. A jak myślisz, jakie ziółka by miały wzięcie? - Drache rozważała ten pomysł z aprobatą widocznie Strupas widział sprawę podobnie do niej więc było to jej na rękę.

- Na potencję! Ale i takie co dają odlot. Na truciznach też można zarobić, ale tego bym się nie imał, to przyciągnie uwagę. Na początek zacząć robić zapas. Ja dyskretnie zasięgnę języka tu i ówdzie i zobaczymy. Skrzynka kontaktowa to raczej ukryte miejsce. Sam mam pod miastem kryjówkę. Jest ryzyko zaiwanienia, ale tak można robić interesy nie spotykając się wzajemnie. Zaczyna się od małych zleceń, a potem jak strony nabierają zaufania - większych.
- A koleżanka ładna. I wygląda mi na taką co szuka nowych podniet. Niczego nie obiecuję, ale dam znać jakby co.

- Ładna? Oo… Lubię ładne…
- Lila wydawała się zachwycona propozycją garbusa. Wyglądała jakby się już nie mogła doczekać takiego spotkania. Na chwilę ją to zajęło więc do rozmowy mógł wrócić Drache.

- Na potencję i odlot tak? - trzyręki odmieniec pokiwał głową zastanawiając się nad taką propozycją. - No tak, będę musiał pogadać z Opal i resztą ale chyba nie powinno być z tym problemów. - też wydawał się zadowolony z takiego rozwiązania. No ale wrócił do tej metody wymiany o jakiej mówił kolega.

- To mówisz, że masz gdzieś pod miastem kryjówkę? - zapytał raczej po to by złapać myśl. Dumał chwilę chyba nie bardzo koncentrując się na rozćwierkanej koleżance która była tak radosna jakby zaraz miała iść na to spotkanie z ładną koleżanką Strupasa.

- No właściwie może być. - powiedziała w końcu Drache. - No jakby to było gdzieś u ciebie to bym była spokojniejsza. Na początek może być buteleczka tego czy tamtego. Nawet jakby ktoś zabrał to strata niewielka. Ale bym wolała zostawiać tobie. Przynajmniej tak na początku póki się ta metoda nie sprawdzi. - ostatecznie mimo braku zaufania do obcych trzyręki był skłonny zainwestować własne produkty i zaufanie chociaż nie ukrywał, że obecność Strupasa byłaby dla niego rękojmią jakości i zaufania.
- Popytam, zobaczę. Podejrzewam że następnym razem wpadnę na wiosnę, chyba że mnie wezwiecie. Ale to pieśń przyszłości a teraz trzeba się sponiewierać. Ktoś ma jeszcze bimberek?

Rankiem Strupas obudził się z lekkim kacem.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline