Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2020, 22:47   #61
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 29 Eleint
Drużyna

Coś tak błahego jak zadanie jedynego, przygotowanego zawczasu pytania teraz okazało się czymś w rodzaju tańca nad przepaścią w wietrzną i deszczową noc. Prócz Agnisa zwlekali zbyt długo, próbując zdecydować co mogliby zaoferować umarłej elfce. Ta niecierpliwiła się i złościła coraz bardziej.

- Dość, głupcy!!! Przychodzicie do mnie bez przygotowanego podarku?! Najwyraźniej mylę się co do ciebie bękarcie. - zwróciła swe wściekłe oblicze do Asha - Ale przekonamy się, tak hihi! Dość tego!

Niematerialne włosy Banshee w jednym momencie uniosły się, jakby naelektryzowane od zgromadzonej przez nieumarłą mocy.
- Aes biir, aes aethen, aes zenar! Vaendin-thiil!

Ash, który z jakiegoś powodu zwrócił na siebie główna uwagę elfki poczuł mrowienie na skórze. Rozumiał słowa wypowiadane przez nieumarłą. Mimo to czuł kompletne odrętwienie i niemoc. Nie mógł w żaden sposób zareagować na to co słyszy. Słowa Auglathy były klątwą.

- Zenar! - było to określenie, jakim elfy pogardliwie nazywały pół-elfów, znaczące dosłownie "mniej niż pół". - Daję ci czas, by oczyścić mój dawny dom z wszelkiego plugastwa i odnaleźć rękopisy Quariona Melarue. Powróć do mnie z nimi przed nowiem księżyca, a uchowasz życie...

Banshee z przeraźliwie głośnym zawodzeniem okrążyła ich kilkukrotnie, po czym wzleciała wysoko ponad korony powykrzywianych drzew. Ash przełknął głośno ślinę. Poczuł, że Auglatha nie wróci, póki nie wypełnią się jej słowa.

Prędko opuścili to miejsce, kierując się z powrotem na szlak.
Rok 1481 Rachuby Dolin, 29 Eleint
Agnis i reszta

Nie było jeszcze nocy, ale jego towarzysze drzemali po posiłku w to chłodne popołudnie, korzystając z chwili spokoju i ciepła ognia. Agnis miał wiele do przemyślenia. Te trafniejsze myśli spisywał na skrawkach pergaminu znalezionymi kawałkami świeżego węgla. Czasem siedział po prostu i wpatrywał się w ogień.

Płomienie hipnotyzowały go i przyciągały wzrok. Nie było tak bez powodu. Szybko rozeznał się w tym co widzi i czuje. Wzywała go Efreetetii! Tym razem jego Pani poprzestała na duchowym kontakcie. Agnis opowiedział jej wszystko czego dotąd doświadczył. Wyczuł, że jego Pani nie jest w pełni z niego zadowolona, lecz nie była też wściekła. Jej karcący ton odbijał się echem w głowie czarownika.

- Nie o takie dusze zabiegam. Marne to byty, niegodne by stać się moimi sługami. Zasługuję na potęgę, nie kpinę, mój miły. Czyżbyś ze mnie kpił? Czyż nie nauczyłam cię dość? Jednak... jesteś bliżej duszy, której pragnę. Czuję to. Musisz się jednak przygotować. Gdy dopali się ten ogień, w popiołach odnajdziesz filakterium. To dary, które mi przekazałeś. Nie godne mnie, lecz tobie należne. Żeby dać mi to, czego chcę, najpierw musisz nauczyć się panować nad duszami takie jak te. Zmieniłam je, scaliłam i skrystalizowałam. Weźmiesz filakterium i zanurzysz w krwi nienarodzonego. Włożysz je zamiast serca znalezionego stworzenia, o którym mi opowiadałeś, a całość spalisz w najgorętszym ogniu, jaki będziesz w stanie rozpalić. To mój dar dla ciebie, mój miły. Nie zawiedź mnie następnym razem.

- Z kimś rozmawiasz? - Tomen najwyraźniej się przebudził i z zainteresowaniem wpatrywał się w znikające już, przedziwne fluktuacje płomieni ogniska. Również reszta zdawała się już przebudzać. Agnis wypatrywał upragnionego przedmiotu. Dostrzegał go wśród żaru i popiołów. Był przepiękny.


Cała drużyna miała kilka spraw do przemyślenia. Klątwa nałożona na Asha, jeśli faktycznie jakaś była, wiele utrudniała. Czasu nie było tak wiele, a Ash nawet nie widział gdzie znajduje się "dawny dom" Auglathy. Przez gniew banshee Gugliermo wciąż nie wiedział gdzie szukać Windrin, choć miał kilka pomysłów.

Gdyby teraz zawrócili do Phandalin zdążyliby na Obfite Plony, lecz czy aby na pewno w smak były im zabawy?

- Rozmawiałeś z kimś? - powtórzył Tomen ziewając przy tym szeroko. - Myślę, że musimy wszyscy pogadać. Mieliśmy zdjąć klątwę z szefunia, a tylko nabawiliśmy się nowej. Całe szczęście to nie ja - Tomen wyszczerzył zęby do Asha - Zbladłeś strasznie Ash po tym cholerstwie. He he! Beeez obaaw, druhu! Jak ta Srindin klątwę z szefa potrafi zdjąć, to może i z ciebie? Co robimy? Szefu pewnie już do Waterdeep zawitał, a na pewno wszystkie tamtejsze muszydła już zacierają ręce. Jedynka? Idziemy do tej studni?

 
Rewik jest offline