Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2020, 19:29   #60
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Mmho w kajucie, wyprowadzka Vaali, spacer z Harranem

Właściwie to Mmho wcale nie była smutna. Rozładowane napięcie i znalezienie kogoś, kto mógł zastąpić kochanki z jej świata (w dodatku z nadzwyczaj zwinnym językiem) było raczej powodem do radości. Posiadając silne poczucie niedokończenia spraw, którymi wymyśliła sobie się zająć, wcale nie miała zamiaru przesiadywać u diabliczki zbyt długo.
Póki co z napierśnikiem w ręku gdyż postanowiła go nie ubierać dla wygody, wróciła do kajuty, którą dzieliła z Vaalą.

Jak się okazało pomieszczenie to było puste. Zielonoskóra postawiła pod ścianą swój napierśnik, po czym zajrzała do szafy. Mieszkający tu wcześniej rycerz zostawił po sobie jakieś podstawowe łaszki. Nim jednak Mmho zabrała się za ocenienie, czy coś z tego mogłaby ubrać zamiast zbroi, dla wygody uświadomiła sobie coś. Zamiast do szafy powinna najpierw zajrzeć do własnego plecaka. Pomysł okazał się trafiony. Luthra jak zwykle o wszystkim pomyślała. Mmho odnalazła tam prosty, zapasowy strój zwiadowcy z którego wystarczyło jej póki co zabrać koszulę.

Po pewnym czasie zjawiła się tam i Druidka, ubrana już jak poprzednio, w swój liściasty pancerz i szmatko-spódniczkę.
- Hej - Pozdrowiła Mmho zdawkowo, za bardzo nawet na nią nie patrząc, po czym zaczęła zbierać swoje przysłowiowe "pięć szpargałów" jakie tu wcześniej zostawiła.
- Co robisz? - zapytała wprost pół-orczyca, przyglądając się temu. Mmho była akurat zajęta ubieraniem na siebie białej zwykłej koszuli, w której miała do zapięcia kilka guzików.
- Zbieram swoje rzeczy, nie widać? - Powiedziała oschle Vaala.
- Mmho zrobiła coś, co cię uraziło? - zapytała nie kryjąc zdziwienia. Jednocześnie robiąc krótki rachunek sumienia.
- Będziecie miały więcej miejsca - Burknęła dziewczyna, zarzucając torbę na ramię. Była gotowa do wyjścia…
- Zaczekaj - poprosiła Mmho - porozmawiajmy. Chodzi ci o Marai? Jesteś zła? - pytała odkrywczo.
- Nie ma o czym gadać… - Vaala wzruszyła ramionami, po czym ruszyła do wyjścia z komnaty - Tak będzie lepiej.
- To może zamiast gadać, posłuchasz? - Mmho jeszcze raz próbowała ją zatrzymać w imię porozumienia się.
- Nasłuchałam się już twoich jęków w korytarzu, to mi starczy - Dziewczyna zatrzymała się na moment w progu, spoglądając na Mmho z markotną miną.
- To był tylko stosunek - Mmho wzruszyła ramionami - nie mam zamiaru się z nią przyjaźnić, ani nosić jej śniadań do łóżka - wyjaśniła - pochodzimy z różnych kultur. W mojej kochamy się kiedy chcemy i z kim chcemy.
Vaala wyszła z kajuty, po czym tak pierdolnęła drzwiami, że mało ściana nie odleciała, i tyle było po Druidce…
Mmho wyszła za nią.
- Vaala… ja mówię poważnie - powiedziała do jej pleców - Mmho liczyła na przyjaźń, to coś więcej niż tamto. Na początek Mmho musi zostać wysłuchana, przemyśl to.
- Śmierdzisz kozą - Warknęła dziewczyna, nawet się nie odwracając, po czym zeszła schodami na pokład niżej.
- To nie wąchaj tylko wytłumacz Mmho co myślisz - pół-orczyca nie odpuszczając poszła za nią - chcesz żeby Mmho była tylko dla ciebie?
- Nie będę się z tobą ganiała po sta-tek, przestań za mną chodzić - Wysyczała Vaala, zatrzymując się, i odwracając się do Półorczycy. Była wyraźnie wściekła, z przymrużonymi, szklącymi się oczkami, z “chodzącą” szczęką, i nawet z pulsującą żyłką na czole. Brakowało tylko jeszcze, żeby i dłonie zacisnęła w pięści…
- Czy to Mmho cię tak zawiodła? - Mmho próbowała kryć zdziwienie tak mocną dla niej reakcją druidki - Mmho nie chciała, chcę się przyjaźnić i żebyś była bezpieczna przy Mmho i szczerości… - powiedziała pół-orczyca wyciągając po tych słowach dłoń w kierunku ramienia Vaali, na co ta cofnęła się krok w tył.
- Idź sobie do kozy - Warknęła Druidka, po czym ponownie ruszyła dalej.
Tym razem Mmho nie kontynuowała próby porozumienia się z Vaalą. Zawróciła.

***
Nie wróciła jednak do swojej kajuty. Zamyślona podążyła korytarzem, jednocześnie analizując zachowanie druidki i próbując przypomnieć sobie drogę do bocznej balisty, gdzie jak mówił jej Statek, znajdowały się zapasy strzał.
Harran w ostatniej chwili uniknął zderzenia z Mmho, która, pogrążona w myślach wędrowała korytarzem.
- Ooo - skwitowała to spotkanie Mmho, kiedy w końcu udało jej się skupić wzrok na osobie z którą prawie się zdarzyła.
- A ty co tak błądzisz myślami w chmurach? - spytał Harran, nieco zaskoczony brakiem uwagi, jaki zademonstrowała półorczyca.
- Mmho zawiodła Vaale, ale nie do końca rozumie czemu - odparła Mmho - siedzi to Mmho w głowie bo stara się rozumieć, rozumiesz?
- Tak i nie, bo nie powiedziałaś, jak ją zawiodłaś - odpowiedział.
- Racja - powiedziała Mmho - idę do bocznej balisty. Będziesz mi towarzyszył?
- Dobrze, opowiadaj. - Ruszył razem z Mmho.
- Właściwie niewiele jest do opowiadania. Mmho bawiła się z Tanegris, a Vaala przez to wyprowadziła się od Mmho i nie chce rozmawiać - powiedziała ruszając.
- A wcześniej bawiła się z Vaalą? - spytał.
Pół-orczyca wzruszyła krótko ramionami.
- Mmho chciała, ale nie wyszło - odpowiedziała.
- I od razu zaciągnęłaś do łóżka następną dziewczynę? - Harran nie do końca chciał wierzyć w to, co słyszy. - Naprawdę?
- Sama przyszła, a co? - zapytała Mmho. - Żadnej nic nie obiecałam.
- Niektórzy nie lubią takich sytuacji. Obietnice nie mają tu nic do rzeczy. Ta mi nie dała, więc idę do następnej... czyli ta pierwsza mnie nie obchodzi. Tak to wygląda i niezbyt to miłe.
- Hmm… - mruknęła pół-orczyca - tak? Ciekawe.
- Tak bywa. I w cywilizowanych społeczeństwach, i wśród tych zwanych dzikimi. Rozczarowanie boli. I zostawia ślad.
- Niedobrze. Mmho chciała przyjaźnić się z Vaalą. Lubię ją - powiedziała Mmho.
- Teraz to będzie trudno. - Harran miał nieco wątpliwości, jeśli chodziło o dalsze losy tej przyjaźni. - Kobiety bywają uparte, a nawet zawzięte. Im bardziej cię lubiła, tym gorzej.
- Znamy się kilka godzin - przypomniała Mmho - nawet nie zdążyłam jej nigdy powiedzieć, że w swoim świecie Mmho zostawiła żonę i trzy kochanki… ale teraz, mam wrażenie, że nie powinna tego wiedzieć. Byłaby pewnie tylko bardziej obrażona.
Harran spojrzał na dziewczynę z zainteresowaniem.
- Cztery kobiety? Nieźle. - Pokiwał głową. - Nie miały nic przeciwko sobie?
- Plemię Złotego Węża cechuje się otwartym spojrzeniem na fizyczność. Sprawia nam przyjemność podobnie jak picie wina czy palenie Fhhali więc to robimy. Inaczej traktowana jest więź emocjonalna - Mmho zamyśliła się na moment - rozdzielamy to.
- Niektórzy tego nie rozdzielają - odparł. - Czasami od razu wiadomo, że związek będzie tylko dla przyjemności obu stron. Zabawa w łóżku raz z tym, raz z tamtym, innym to nie odpowiada. Może Vaala lubi układ jeden na jeden, może chodziło o Tanegris, tego nie wiem. Może jej to minie, ale nie wiem...
- Jeden na jeden? Chodzi o wierność? Mmho była kiedyś żoną wodza, obiecywaliśmy sobie wierność - powiedziała pół-orczyca - rozumiem co to znaczy.
Harran wzruszył ramionami. Nie wiedział, co działo się w sercu Vaali... i na ile on sam przyczynił się do kiepskiego humoru druidki.
- Może chodziło o wierność, może kolejność, może chciała trochę poczekać. - Ponownie przedstawił parę możliwych powodów urażonej dumy Vaali. - Może i nie wypadało odmawiać diabliczce, gdy nadstawiła tyłek - powiedział - ale Vaali podpadłaś. Nie wiem, jakie są jej plemienne obyczaje, ale ją rozumiem. Gdyby mi ktoś okazywał pewne względy, a zaraz potem poleciał na kogoś, kto ma większe cycki i bardziej zachęcająco kręci zadkiem, to też by mnie szlag trafił.
- Dziwni jesteście - powiedziała Mmho po dłuższej chwili namysłu.
- Wszędzie są różne obyczaje i różne charaktery - odpowiedział. - Czasami robi się błędy i płaci za pomyłki. Jeśli ci na niej zależy, to walcz, jeśli nie, to korzystaj z innych przyjemności.
- Dziwni jesteście - powtórzyła Mmho.
W tym czasie dotarli w końcu do balisty. Mmho zaczęła rozglądać się za schowkiem na strzały.

- Tego szukałaś? - spytał zaklinacz, gdy po chwili Mmho się podniosła, z pękiem strzał w dłoni. - Uzupełniasz zapasy?
- Taaa… - odparła Mmho - trochę strzał poszło. Idę jeszcze obejrzeć dziurę w statku - dodała - chcesz iść z Mmho?
- Chętnie zobaczę - odparł zaklinacz - jak bardzo oberwaliśmy i z czego zbudowano Destiny.
Pół-orczyca schowała zapas strzał i ruszyła.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline