Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2020, 08:37   #146
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mihael rzucił się na wyrko zaraz po przesłuchaniu Rokhara. Pomysł objęcia pierwszej warty przez Traivyra i Astrid nie bardzo mu się spodobał. Nie do końca rozumiał skąd pomysł na podwójną wartę, ale przynajmniej zadeklarowali się na pierwszą. Była bardzo mała szasna, że akurat wtedy coś się wydarzy. Izoze, która potencjalnie wciąż kręciła się w okolicy, pewnie będzie wolała zaryzykować podejście do wyrwanego ze snu i jeszcze nie do końca kontaktującego wartownika niż do takich, co jeszcze spać się nie położyli. Taką miał nadzieję. Nie chciał po raz kolejny sprzeciwiać się pomysłom i opinii Traivyra, postanowił więc, wprowadzić równolegle swój plan.

Do zmroku i pory zwyczajowego udawania się na spoczynek, zostało jeszcze trochę czasu, ale mnich już zamknął się w pokoju i smacznie zasnął. Musiał być wypoczęty bo czekała go ciężka noc. Obudził jakieś dwa kwadranse po tym, jak zaklinacz i druidka objęli swoją wartę. Nie czuł się wyspany, ale życie w klasztorze nauczyło go dyscypliny. Rozciągnął mięśnie i przez kolejny kwadrans przeprowadzał swój zwyczajowy trening. Z perspektywy postronnego obserwatora wyglądało to tak, jakby wykonywał jakiś dziwny taniec, pełen uderzeń, podskoków i wymachiwania nogami. Kiedy upewnił się, że krew szybciej krąży w żyłach uznał, że wypadałoby coś zjeść, bo czeka go trochę siedzenia na mrozie.

Wymknął się po cichu z pokoju, nie chcąc zwracać na siebie uwagi, a przy okazji sprawdził czujność wartowników i zgodnie z przewidywaniami, srogo się zawiódł. Gdyby ktokolwiek postanowił zaatakować strażnicę w czasie pierwszej warty to Astrid i Traivyr byliby zapewne ostatnimi osobami, które by się zorientowały. Mnich nie wiedział, na jakim planie istanienia pełnienie warty jest równe piciu i romansowaniu, ale na pewno nie w świecie, w którym obecnie się znajdowali. Przemknął szybko do kuchni, zabrał coś na ząb i wrócił do pokoju. Po drodze zgarnął jeszcze z wieszaka nowy płaszcz zaklinacza. Na dworze było zimno, a on nie zamierzał marznąć.

Po cichu otworzył okno i wyszedł ze strażnicy. Wybrał najprostszą drogę, wspiął się na dach i zajął wygodną pozycję. Z tego miejsca miał najlepszy widok na wszelkich potencjalnych intruzów, zbliżających się do ich schronienia. Pamiętał nauki swoich mistrzów i omiatał spokojnie kololicę wzrokiem, zamiast patzreć na jeden punkt. W ciemnościach oko reagowało bardziej na ruch niż kolory i robiło to lepiej na krawędzi pola widzenia, dlatego tak istotne było, żeby cały czas deliktnie obracać głową. Poza tym tylko w taki sposób mógł mieć pewność, że pilnuje każdej drogi dojścia do strażnicy.

Po mniej więcej godzinie wrócił do pokoju. Wiedział, że za chwilę ktoś będzie go “budził” na jego wartę. Na razie nie zamierzał poruszać z nimi tego tematu. Musiał się nad tym dobrze zastanowić, zanim cokolwiek powie. Ostatnio nie krępował się z wygłaszniem krytyki i nie chciał robić tego po raz kolejny. Bez względu na to, czy miał rację, nie chciał wywoływac niepotrzebnych spięć, zwłaszcza w momencie, kiedy był wściekły na współtowarzyszy.

Zgodnie z przewidywaniami, Astrid pojawiła się by zbudzić go na wartę. Odczekał chwilę, wyszedł z pokoju i rozejrzał się po pomieszczeniu. Przyjaciele zdążyli już po sobie posprzątać, ale woń alkoholu była wciąż wyczuwalna. Nie miało to już znaczenia bo Mihael i tak wracał na dach, gdzie kontynuował swoją prawie podwójną wartę. Dwie godziny późnie zszedł obudzić Draugdina.


****

Powrót do Heldren był mniej więcej taki, jak się spodziewał. Było trochę radości z powrotu, trochę powagi ze względu na obecność szlachetnej damy i trochę oczekiwań. Oczekiwano oczywiście, no może bardziej wyrażono nadzieję, że drużyna zechce kontynuować misję i zajmie się tym, co psuło pogodę. Mnich krótką chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, ale ostatecznie uznał, że nie ma nic lepszego do roboty. Nie paliło mu się by wrócić do klasztoru, ani też nie obiecywał nikomu, że wróci od razu po pogrzebie. Niemniej uważał, że ma pewne zobowiązania wobec Cichych Braci.

Kiedy tylko burmistrz dała znać, że nie są już potrzebni, część drużyny zabrała zdobyte przedmioty i poszła je spieniężyć. Nie dorobili się majątku, ale każdy grosz był przydatny. Mihael odebrał przydział swój i Astrid, twierdząc że i tak ma coś do załatwienia to przy okazji może go jej podrzucić. Nie była to do końca prawdą. Owszem wybierał się na mały spacer po Heldren, ale chyba głównie liczył na to, że natknie się na córkę kowala, a może chociaż zobaczy ją w ogrodzie. Nie utrzymywali ze sobą przyjaznych relacji. Generalnie to nie utrzymywali żadnych relacji. Jeszcze kilka lat temu, diablę zadowalalo się tylko obserwowaniem jej z odpowiedniej odległości, tak by nie wkurzyć jej ojca, który czasem miał już dość nachalnych adoratorów i dał to jasno odczuć niejednemu z nich. Mihael nie zaliczał się do tej grupy chyba głównie dlatego, że nie sądził, że ma jakiekolwiek szanse. Xanthi była bezsprzecznie najładniejszą dziewczyną w wiosce czyli zdecydowanie poza zasięgiem chłopaka. Mógł tylko patrzeć z daleka.

Wieczorem, w nieco lepszym nastroju wrócił do karczmy. Przekazał pieniądze Astrid, a ze swojej puli odłożył pięćdziesiąt sztuk złota i zniósł Kaley.

-Mam prośbę. Trzeba to dostarczyć do mojego zakonu. - Wskazał na wypchaną sakiewkę i krótki liścik do przeora. - Cisi bracia to głównie najemnicy i z tego żyjemy. Uważa się u nas za dobry zwyczaj, by z pierwszego zrobionego na szlaku grosza, oddać jakąś część na utrzymanie klasztoru. Większość braci robi to nieco częściej. Sęk w tym, że mogę już nie mieć zbyt wielu okazji. Ta wyprawa zapowiada się niebezpiecznie. Mogłabyś to dla mnie wysłać? Dolicz sobie opłatę do kosztów mojego pobytu. Rano się rozliczymy. - skłonił nisko głowę, po czym wyprostować się i obdarzył gospodynię ciepłym uśmiechem. Nie miał wątpliwości, że przyjaciółka matki zechce wyświadczyć mu tę przysługę.

Został jeszcze chwilę na dole, żeby zjeść coś ciepłego. Niedługo potem zniknął w swoim pokoju. Miał noc do odespania, ale wcześniej oczywiście odbył swój trening.


 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 17-08-2020 o 22:51.
shewa92 jest offline