Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2020, 15:22   #29
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz nazbierał aż trzy kwiaty na grób. Były ładne, jeden z różowymi płatkami, inny fioletowy, w końcu czerwony – nie znał się jakoś bardzo dobrze na botanice i nie wiedział czym dokładnie są, zresztą podejrzewał, że w tym świecie są inne niż na Ziemi, ale grunt, że były śliczne.

Wrócił do innych ze swoimi zdobyczami i położył je na świeżo wykopanej mogile. Odmówił też w myślach krótką modlitwę, bardziej dlatego, że wydało mu się to stosowne niż z jakiegokolwiek innego powodu.

Myślał o paprotce, którą znalazł. Wydała mu się bardzo śliczna – ah, ten fiolet na końcach liści! – ale czuł się trochę głupio, że w pierwszym odruchu ją zerwał, zamiast pozwolić jej rosnąć. No cóż, nie można było na to nic poradzić, a na przyszłość będzie miał nauczkę. Póki co roślinka spoczywała w jego kieszeni, choć najlepiej byłoby ją włożyć między jakąś książkę – wielka szkoda, że żadnej nie miał.

~*~

Bartosz oglądał dwa punkty, które się przybliżały na jeziorze. Czyżby jacyś koledzy Goćczy? Hm… po co w takim razie ją wysyłać, skoro i tak mieli ich przetransportować łodziami? Żeby dzikie zwierzęta ich nie zjadły lub żeby nie dotknęli jakiegoś trującego zielska? Hm… całkiem możliwe.

Gdy łodzie się zbliżyły, był zaskoczony. Miały wiosła, ale złożona, a mim oto pływały… dobrze, w tym świecie pewnie dało się przy pomocy magii napędzać łodzie, ale czemu w takim wypadku wyposażyć je w wiosła? Na wszelki wypadek, gdyby magia okazała się zawodna? A może zostały wyposażone w magię już po stworzeniu?

Gdy łodzie zacumowały, a ich właściciele z nich wysiedli, Bartosza ogarnął strach. Istoty z Głębin?! Bogowie, ratujcie! Czy zamierzają ich porwać i złożyć w ofierze wielkiemu Cthulhu bądź Dagonowi? Czy mają ostre zęby? Czy są niebezpieczni?

Stanął między Filipkiem a przybyłymi, nie myśląc wiele. Nie w sposób, który by sugerował, że spodziewa się ataku, co to to nie, ale gdyby taki atak miał miejsce, to miał nadzieję, że mógłby obronić dziecko własnym ciałem.

- Filipie, słuchaj – wyszeptał tak, by tylko on usłyszał – Jeśli Ci ludzie się na nas rzucą, uciekaj. Dam CI tyle czasu, ile będę mógł. Ale… nie mamy pewności, czy są źli, czy dobrzy. Musimy być gotowi na każdą ewentualność. Nie rób gwałtownych ruchów i nie panikuj, możemy być w błędzie… – przemówił do dziecka.

Kompletnie nie rozumiał, czemu Aleksander jest w tak dobrym nastroju i czemu śpiewa piosenki. Czyżby osładzał sobie smutek życia na wózku przy pomocy dragów? A może po prostu dalej do niego nie dotarło, gdzie jest i co robi? Taki rodzaj szoku? Tak czy inaczej, jego reakcja było totalnie nieadekwatna, ale może to i lepiej, jeśli odwróci uwagę Istot z Głębin i skoncentruje ją na sobie, to Filipek będzie miał jeszcze lepsze szanse na ucieczkę. Choć… mógłby sobie nie robić przysłowiowych jaj z pogrzebu.
 
Kaworu jest offline