Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2020, 08:28   #2
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Jesienne słońce było spełnieniem najskrytszych pragnień każdego motocyklisty - nie dusiło ciała pod warstwą wzmacnianego kombinezonu, a jedynie przyjemnie pieściło odkrytą skórę. Wilhelm siedział już kolejną godzinę rozparty na kanapie swojego Pan European'a rozkoszując się widokiem Wielkopolskich pól i uczuciem niczym nieskrępowanej wolności. Wracał z fuchy - koncert udany, nikt nie zginął, organizator zadowolony, więc kasa się zgadzała. Nie żeby posiadanie forsy było dla niego jakimkolwiek wyznacznikiem wartości w życiu, ale za coś trzeba było napełnić dwa baki. Hondzi i swój. Okazja ku temu trafiła się niezwykle szybko. "U Halinki" kusiło szerokimi progami parkingu i pyzatymi policzkami krągłej dziewczyny w różowym wdzianku. Młody Rogala przyjrzał się z nadzieją koszulce kelnerki. Jakoś miał słabość do głupich napisów i niewybrednych grafik na ciuchach, sam posiadał kilka takich, głównie odziedziczonych po dobrych chęciach dzieciaków z klubu, które nie miały ciekawszych pomysłów na prezenty. Wszystko jednak przyjmował z pokorą i uśmiechem, wiedząc jak ważne jest docenianie nawet najprostszych gestów dobrej woli.

Rozmyślania nad głębią napisu "They Don't Call Me Big Sexy For Nothing” tuż po euforii kubków smakowych wywołaną dobrze zgrillowaną świniną i mało chrzczonym piwem beczkowym przerwał sygnał telefonu. Pyjter - swój człowiek, choć z innej gliny lepiony niż Wilhelm. Dla Wagabunda nie był ważny ani cel, ani powód, tylko sama trasa i ludzie na niej spotykani. Powołanie się na dawne długi świadczyło o wadze całej sprawy. Dobrze tylko, że Widera nie zaczął od słów "Co Ci powiem to Ci powiem, ale Ci powiem..." - bo by było już całkiem przejebane.

- Jadę Pyjter, będę przed wieczorem, możesz mrozić flaszkę. Widzimy się u Ciebie?

Motocyklista poczekał na odpowiedź i zakończył połączenie. Wstając z drewnianej ławki rzucił szybko okiem na tablicę z cennikiem i zostawił kelnerce poza standardową zapłatą za zamówiony posiłek jeszcze dychę napiwku na dobry początek zmiany. Wychodząc puścił do niej oko i uśmiechnął się bezwstydnie całą szerokością zarośniętej gęby. Jego problemy były tylko jego sprawą i nikt na świecie nie musiał wiedzieć, że po rozmowie z dawno niewidzianym kompanem włosy na karku dalej sterczały mu dęba. Kurewskie przeczucie, że coś jest nie tak, przeszywało go aż do kości. Nim wsiadł na motocykl poklepał się pod lewą pachą sprawdzając czy polimerowa kabura dalej ciąży mu załadowanym gnatem. Wszystko było na miejscu - Vis, kask, stalowe jajca. Czas było ruszyć na szlak.

Na parkingu czekała na niego, piękna w swej prostocie - kwintesencja japońskiego estetycznego minimalizmu - Honda Pan European 1300 ST


Amor Vacui.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 21-08-2020 o 06:41.
rudaad jest offline