- Partanina…
Arc dawał dość jasno do zrozumienia, że zła jego zdaniem sytuacja w której się znaleźli jest efektem bezczynności. A mając swoje na karku wiedział, że kluczowym punktem przeżycia w strefie wojny jest bycie w ruchu. Oni natomiast zostali zbici w jedną gromadę bez możliwości manewrów odciągania ksenomorfów i bez oczu z systemu kamer. Tyle, że mieli szanse odratować Holon i połatali rannych. Jeśli dożyją tych paru godzin, bo pestki kończyły się szybko. - A te padalce wiedzą co nas boli. Dlatego nie atakują rojem.
Po kolejnym ostrzelaniu korytarza, zniecierpliwiony uruchomił komunikator. - Evanson, sierżancie. Za szpitalem są jakieś pomieszczenia. Może poderwać nasze Cheyenny i niech wyrwę tam zrobią w zewnętrznym murze kompleksu? Od naszej strony byśmy przedarli się jakimś C4 zmajstrowanym przez JJ'a.
- Za dwie minuty pogadamy. - Padła wyjątkowo krótka i zwięzła odpowiedź sierżanta. Więc należało czekać…
- Arc, ty tak serio z ciulaniem rakietami w kolonię, żeby przez dziury ammo załatwić?? - Zdziwił się(i nie tylko on), Kovalski. Salas z kolei zarechotał i pokazał Evansonowi uniesiony w górę kciuk. A Winters jedynie westchnęła z rezygnacją… - A będziesz ciała i rannych taszczyć po całym kompleksie? I te Denise? I napiszesz wniosek o aprowizację do ksenomorfów? - odparł Evanson - Poza tym jeśli ściana nie jest pancerna to miniguny wystarczą.
- Apro...co? - Spytał Kovalski. - Kovalski… - Arc parsknął i pokręcił głową - Ani się obejrzysz, a zostaniesz oficerem...
- Kontakt!! - Wrzasnęła Winters, i trzeba było się zająć nowymi Xeno na barykadzie, chwilowo zaprzestając gadki-szmatki.
Efekt był taki jak prawie za każdym innym razem. Masa wystrzelonych pestek i raptem dwa martwe ksenomorfy. Chujowa wymiana. Ale trzeba było cisnąć każdego gnoja do oporu.
- Jak tak dalej pójdzie, to ich ciała stopią w końcu tą cholerną barykadę… a może to właśnie jest ich plan?? - Powiedziała Winters, gdy znowu mieli chwilę wytchnienia.
Arc na spokojnie przeładował broń. - Cholera wie. Może. Wiem tylko, że gnoje się szybko uczą. W przeciwieństwie do nas.
- Tu Reynolds, Evanson odbiór? - Odezwał się w komunikatorze sierżant - Pogadam z oficerami, zobaczymy co oni na taki pomysł… no i Hawkes się obudził, zobaczymy więc co dalej. - Pogadają o tym - stwierdził na głos Arc - A ty Winters co o tym sądzisz?
- No ale o czym dokładniej? Bo padło chyba z pięć tematów? - Odparła kobieta. - Zacznij od samej misji - głową machnął na otoczenie - A możesz skończyć na ochrzanieniu mnie.
Uśmiechnął się półgębkiem.
- Niewłaściwi ludzie na niewłaściwych stanowiskach? - Powiedziała po chwili zastanowienia się Winters, używając ogólników, co było… bezpieczną formą rozmowy o innych Marines?
- HUA - odparł mechanicznie i zerknął na tracker Kovalskiego.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |