Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2020, 21:46   #102
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Ja w sumie nie wierze, ale już kolejny raz się z tym spotykam. Pierwszy raz wspomniane było to Coś w dzienniku pokładowym Eona. Znaleźliśmy tam też ślady pazurów. I to uczucie... nie tylko ja czułem się tam nieswojo. Jakby coś kryło się tam na granicy wzroku. Nawet ludzie niezwiązani ze sprawą to czuli. Teraz mamy kolejne opisy w notatkach kultystów. - Daniel wskazał na część papierów i podrapał się po głowie w zamyśleniu. - Sam już nie wiem co o tym myśleć. Pierwszy zaginął latarnik, mieszkający najbliżej wyrzuconego na brzeg jachtu, wiec jakby pasuje to do tej szalonej teorii. Można by sprawdzić gdzie mieszkali inni. Ale zostawmy to teraz. Nie mamy dowodów, a same domysły. - Marynarz przysunął sobie krzesło i usiadł za stołem, wpatrując się chwile w zamkniętą przez Samuela księgę.



- Faktem natomiast jest, że Kustosz ma w piwnicy ołtarz poświęcony jakiemuś plugastwu o mackowatej gębie i zebrany wokół niego kult. Panie Gattis, nie wierze, że zaginieni są jego członkami i rzucili wszystko, po prostu przygotowując się do jakiegoś obrzędu. Nic tu się nie zgadza. No pomyślcie. Kustosz lokalnego muzeum, kapitan policji, lokalny milioner. Czy są to przeciętni ludzie jak stary pijaczyna z latarni czy sprzątaczka? Nie. Jak wspominają ich własne notatki, to Oni stoją za zniknięciami i cokolwiek stało się z tymi ludźmi, nie było to nic dobrego. - Podsumował i odchrząknął.

- W dodatku informator Jane potwierdził istnienie kultu i odkryliśmy to wszystko tylko dzięki niej. Również to, że nas obserwują, na co macie dowody przed sobą. - Tu przesunął na wierzch inną część zabranych z muzeum dokumentów i rozłożył je obok siebie, wyraźnie zwracając na nie uwagę wszystkich. - Wzywać policje? Spójrzcie jeszcze raz w ich notatki. Obserwują tez kilku policjantów, tak jakby mieli kogoś na komisariacie. I zupełnym przypadkiem najwyższy stopniem oficer w mieście zdaje się być zaprzyjaźniony z kustoszem, będącym członkiem albo nawet i przywódcą jakiejś tajnej sekty do której zdają się należeć tylko elity. Za dobrze to do siebie pasuje. Alarmowanie policji tylko sprowokuje ich do działania, a może i ataku! - Dla podkreślenia lekko uderzył otwartą dłonią w stół.



- Musimy... - Zająknął się niepewnie, ale szybko kontynuował. - Sam nie wiem. Musze kupić sobie broń, to po pierwsze. I wam też polecam. Starajcie się też nie przebywać samotnie w odosobnionych miejscach. Jesteśmy wtedy łatwiejszymi celami. A co z tym dalej zrobimy? Co można zrobić? Uciekać? Nie... potrzebuje planu miasta. Zaznaczę plaże gdzie znaleziono Eona i jego aktualne miejsce cumowania. Razem z Jane dowiemy się gdzie mieszkali zaginieni i naniesiemy to na plan. Dodamy daty. Tu musi być jakiś wzór. Za bardzo to wszystko nieprzypadkowe. - Wraz z budowaniem planu jego głos nabierał pewności i determinacji. - Znajdziemy dowody i to powstrzymam! Choćby i wszyscy "rządzący" tym miastem się przeciw mnie sprzysięgli. Czy chcecie mi pomóc, czy nie. - Przysunął do siebie księgę i jeszcze raz pobieżnie ją przekartkował. - Tak. Potrzebujemy więcej dowodów i planu jak to zatrzymać. - Szybko zaczął zbierać rozrzucone papiery i gruby ich plik wcisnął pod okładkę księgi.


- Jacqueline, i jak telefon do stoczni? - Daniel zapytał i szybko się poprawił. - Rano! Miałaś dzwonić rano. Już mylą mi się z tego wszystkiego dni. Koniecznie niech opiszą rozkład kajut tego przeklętego jachtu. Bo w sumie po to chcieliśmy się z nimi kontaktować. Od teraz trzeba dokładnie badać każdy trop bo skończymy jak reszta zaginionych. - Pokręcił głową i podał księgę Jane.

- Dobrze by znaleźć jakieś bezpieczne miejsce. Może tymczasowo u ciebie? - Zwrócił się do reporterki. - Dla bezpieczeństwa będę spał na kanapie. Straszny był tam na dole w muzeum rozgardiasz, ale wcześniej czy później ktoś się zorientuje. Zostawisz im swoją wizytówkę z numerem i adres? Musimy mieć możliwość kontaktu jak już coś ustalimy. - Zaproponował i dosunął po sobie krzesło. Wyglądał jakby był gotów do wyjścia gdyby Gattisowie nie chcieli ciągnąc tego nieco zbyt dla nich szalonego tematu.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 22-08-2020 o 09:18.
Cattus jest offline