Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2020, 17:43   #420
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Atmosfera na szczycie wieży w jednej chwili stężała jeszcze bardziej. Oferta rzucona tak przewrotnie przez Radamusa Arforla nie spotkała się koniec końcem z niczyim entuzjazmem, choć nie sposób było przeoczyć tego, że niektórzy przebywający w mauzoleum śmiertelnicy odsunęli się przezornie od swych towarzyszy zdradzając trawiącą ich wzajemną nieufność.

- Głupcy po stokroć! - sarknęła zjawa - Skonacie tutaj wszyscy!

- Morr po naszej stronie! - krzyknął Leto młynkując swym mieczem - Przyjmij cielesną postać i stań ze mną w szranki! Pan Umarłych zesłał mi sen, w którym wywieram pomstę na tobie, plugawcze!

Widmowy Radagast Arforl roześmiał się sardonicznie, głosem przepełnionym złą mądrością.

- Sen rozgrywający się na szczycie wieży, w boju z postacią w ciemnych szatach dzierżącą magiczny kostur? - powiedział z wyczuwalną złośliwością - Równie przywodzący na myśl tę podrzędną czarodziejkę co i mnie samego? Teraz zapewne zadajesz sobie pytanie, skąd wiem o tym śnie! Wiedz, że znam was Śniących i wasze tajemnice! To ja zesłałem na ciebie te sny, kiedy tylko wyczułem, że się zbliżasz. Zrozumiałem, że Morr postanowił się upomnieć o mą duszę, skoro w granicach Herrendorfu pojawił się jego wysłannik.

Widmo uniosło się nieco wyżej uchodząc bez wysiłku i trudu przed skazanym na oczywistą porażkę ciosem miecza Leto. Katerina, wciąż ukryta wraz z Niersem za tarczą migotliwego fioletowego światła, obserwowała zdradzieckiego magistra poruszając jednocześnie nieznacznie palcami wolnej dłoni.

- Ty zesłałeś na mnie sen?! - krzyknął Leto krzywiąc oblicze w grymasie niedowierzania - To potrafi tylko bóg!

- A zatem oddaj mi cześć jako bogu! - roześmiał się ponownie Arforl - Po prawdzie, ten z moich planów…

Wszyscy zgromadzeni w grobowcu ludzie wzdrygnęli się znienacka, kiedy w kamiennych ścianach zabrzmiały nieoczekiwane dźwięki melodii wygrywanej na nieistniejących dzwonkach. Odgłosy te, w oczywisty sposób będące magicznej natury, tak nie pasowały do scen rozgrywających się na szczycie wieży, że zdekoncentrowały na moment nawet Radamusa.

Widmowe spojrzenie czarnoksiężnika pobiegło ku stojącej przy sarkofagu Olivii.

- Plebejska guślarka! - sarknął magister - Sprawię sobie sandały z twojej skóry, kiedy już skończę. Czuj się tym doceniona, nie noszę ubrań z byle kogo. Wracając zaś do sedna sprawy, ten z moich planów nie udał się do końca. Kiedy wyczułem w pobliżu Herrendorfu twą obecność, łańcuchowy psie Morra, pojąłem, że Bóg Umarłych postanowił się o mnie upomnieć. Musiał ukazać ci w sennych majakach postać Ametystowego Czarodzieja, dlatego posłużyłem się zaklęciem, by dodać twym snom więcej szczegółów. Aby uczynić swą postać bardziej kobiecą. Liczyłem na to, że uznasz tę adeptkę za nekromantkę i zwrócisz się przeciwko niej.

- A gdyby mnie zabił? - wycedziła przez zaciśnięte zęby Katerina Lautermann - Nie mogłabym wówczas zdjąć z tego grobowca zaklęć uwięzienia.

- Zdjęłabyś - odparł Arforl - Ożywiłbym cię i przywrócił ci wystarczająco dużo mocy, abyś podołała temu wyzwaniu. Trwałoby to po prostu dużo dłużej. Potrzebowałem cię żywej lub martwej, bez specjalnego nacisku na którykolwiek z tych stanów.

- To nie może być prawda - powiedział Leto podnosząc dłoń do skroni - To nie mogłeś być ty!

- Oczywiście, ty zaślepiony ograniczoną wiarą głupcze - sarknął Arforl tracąc wiele ze swej sardonicznej wesołości - To ja zesłałem sen ukazujący ci postać Kateriny!

- Ale ta druga z wizji… w niej nie było Ametystowego Czarodzieja… - wykrztusił wyraźnie rozkojarzony morryta, jedną rękę dociskając do skroni, drugą zaś gniotąc rękojeść miecza - Kim on jest?

Zielonkawe widmo unosiło się do tej pory niczym na wodzie, falowało w nierytmiczny sposób. Kiedy jednak Leto wypowiedział swe ostatnie słowa, zjawa zastygła w niemal idealnym bezruchu, a wpatrzony w nią pan Niers gotów był przysiąc, że Radamus Arforl się zawahał.

Gdyby nie namacalna potęga nekromanty oraz jego okazana dotąd butna arogancja, Karl Peter Niers gotów był wręcz uznać, że Radamus Arforl się zląkł.

- To niemożliwe… - magister powtórzył niedawne słowa Śniącego, po czym skrzywił swe oblicze w wyrazie złowieszczej determinacji - Nieważne, i tak już za późno! Cała ta rozmowa była jeno po jedno potrzebna!

Widmo zapłonęło znienacka jaskrawym blaskiem, a z jego rąk wystrzeliły dwie wiązki czarnej magicznej esencji, które uderzyły we fioletową tarczę Kateriny wyrywając z ust Niersa mimowolne przekleństwo.

W tej samej chwili ciężka kamienna płyta tarasująca wejście na szczyt wieży zadygotala pod wpływem potężnego uderzenia, przesunęła się w bok z przeraźliwym zgrzytem.

- Na Ranalda, a co to za przekurw?! - do uszu Olivii dobiegł przeraźliwy okrzyk Hansa Hansa, ale młoda czarodziejka nie widziała wylotu schodów, oślepiona manifestacją zaklęć.

Mając widać dość słownego pastwienia się nad intruzami, Radagast Arforl sięgnął po swą plugawą magię, aby ich ostatecznie usunąć, do pomocy mając to, co właśnie odsuwało kamienną płytę sarkofagu.
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 22-08-2020 o 18:05.
Ketharian jest offline