Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2020, 18:50   #136
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Długi Kieł mógł być uważany w Akademii za barbarzyńcę, ale choć jego rasa niewątpliwie miała pewne atawistyczne odruchy, to odznaczała się też swoją kulturą kładącą silny nacisk na honor. Skoro Kieł dał słowo, to musiał go dotrzymać.
Obrządek Płodności miał się odbyć za niecałe trzy dekadnie. Kieł nie miał zamiaru tyle czekać by udać się w rodzinne okolice równin Nath, ale przyrzekł oczekiwać na Siri i Ylarrę w miasteczku Onhamphal, dwa dni przed świętem swego klanu. W gruncie rzeczy, było to Leilenie nawet na rękę. A to dlatego, że na swój nietypowy sposób bardzo tęskniła za rodziną. Listy i podglądanie przez kryształową kulę wzmagało tylko jej apetyt. Wiedziała jednak, że niedługo prawie nikogo nie zastanie w rodzinnym domu. Interesy z Rere pozwoliły rodzinie Mongle stanąć na nogi, a nawet zacząć się rozwijać. Agatus i Malik byli w rozjazdach, dogadując transakcje i doglądając transportu. Jina miała zaś wkrótce wyjechać do Hugo, najmłodszego brata Lei, któremu powierzono odpowiedzialne zadanie otwarcia filii w mieścinie Zzuntal. Z rodzinnego Aluarim było po prostu za daleko do niektórych obszarów kraju. W efekcie, w domu mieli zostać Marcus i Inis. Ale jeżeli Leilena by się pospieszyła, to mogła jeszcze mamę zastać. Nie było zatem nad czym się zastanawiać.
Rudowłosa zaoferowała Siri, by ta pojechała z nią. Halruaanka nie wahała się ani chwili. Ostatnia wycieczka w rodzinne strony Lei obfitowała dla niej w mocne doznania i teraz przecież nie zapowiadało się gorzej. A ponieważ Aluarim było po drodze do Nath, to i Kieł dołączył się do podróży przez Halruaa. W końcu w trójkę tantrystów było zabawniej niż tylko w dwójkę. Niemniej Długiego panna Mongle nie znała aż tak dobrze, by dopraszać go do spotkania z mamą i rodzeństwem. Tym samym po kilku dniach wspólnej podróży, ich drogi się rozdzieliły. Zmienny pojechał dalej na północ, a przyszywane siostrzyczki odbiły na wschód.
Pod Aluarim dotarły pod wieczór, jadąc okazyjnie złapanym powozem. Siri wyglądała na nie mniej podekscytowaną tym faktem co Leilena.
- Masz coś w planach? - dopytywała szeptem. W przeciwieństwie do swej przyjaciółki, starannie wybierała u kogo chciała mieć reputację chętnej kochanki. Przypadkowy woźnica zaliczał się do kategorii, która miała czuć wobec niej respekt.
- Na pewno chcę poznać dziewczynę mojej siostry - Leilena odpowiedziała równie cicho, choć zaczęła od tych bardziej zwyczajnych rzeczy. Oczywiście nawet te zwyczajne, w przypadku rodziny Mongle, prawie wszędzie były szalone, niedozwolone albo co najmniej niemoralne. - Skoro jest nas w rodzinnym mieście coraz mniej, to mogłybyśmy zaszaleć. Mam ochotę zrobić z mamą publicznie kilka brzydkich rzeczy. Zmusić ją do sponiewierania się na moich oczach na przykład. Jak myślisz, jak daleko mogę się posunąć?
- Sara - przypomniała usłużnie przyjaciółka. - Ma na imię Sara. Warto pamiętać, jeśli zostanie członkiem rodziny - słowa te jednak wypowiedziała bez zwyczajowej werwy, zastanawiając się przy tym nad pytaniem Leileny. - No i nie wiem - rozłożyła ręce. - Wiesz, że rozdzielam moje życie seksualne i publiczne. Jeśli kiedykolwiek bym się miała publicznie sponiewierać, to gdzieś, gdzie już nie wrócę. Jak do klanu Kła - odpowiedziała szczerze.
- Moja mama wyjeżdża, pewnie na całkiem długo - Leilena zachichotała. - Ten wspomniany przykład to nie do końca publicznie. Zawsze jednak chciałam popatrzeć jak moja matka uwodzi nawet zupełnie obcą osobę i uprawia z nią seks na oczach własnej córki. Albo wręcz zaprasza do dołączenia się. Marcus i Inis na razie zostają w domu, więc nie chcę, aby mieli przykrości przez moje szaleństwa. Trochę plotek to jednak nie przykrości, nie z naszą krwią.
Siri uniosła ręce, choć głos dalej pozostawał u niej ściszony.
- Zrobisz, co będzie chciała. A jeśli ja będę mogła popatrzeć, to tym bardziej nie mam na co narzekać - zapewniła. - No, ale wiesz… publicznie jednak zabrzmiało mi jak publicznie. Że weźmiesz mamusię na smyczy na środek miejskiego placu, albo coś - zaśmiała się.
- Chętnie bym tak zrobiła - przyznała się rudowłosa. - Tylko tak jak mówisz, w miejscu gdzie ponownie się nie pojawię. Zawsze mogę jej kazać uwieść tego od kręgu teleportacyjnego u nas i wysłać nas gdzieś - roześmiała się.
- Taka daleka wycieczka? - ciemnoskóra rozmarzyła się, przymykając oczy. - Nigdy nie byłam poza Halruaa. Ciekawe czy jest tam tak źle, jak opowiadają - zastanowiła się na głos.
- Pewnie to zależy gdzie - Leilena odpowiedziała ostrożnie, w końcu jeśli chodzi o wypady na misje od pani, to nie wiedział o nich oprócz innych sług Nessaliny. - Mogłybyśmy użyć zaklęć, aby nie wiedział kto dokładnie przechodzi przez krąg w razie czego. Tylko zupełnie nie wiem, gdzie mogłybyśmy się wybrać.
- E, oszukiwanie przy portalach brzmi jak jakieś oskarżenie o przemyt - przyjaciółka pokręciła kręconą czupryną. - Może to rozmowa na później? Bo ja też nie wiem, gdzie bym się wybrała - dołączyła do Lei w swej geograficznej ignorancji. A przynajmniej ona tak myślała, bo Leilena zdążyła już zobaczyć kilka różnych zakątków świata. - Zmieniłaś się przez ten rok, wiesz? - spojrzała rudowłosej w oczy. - Wtedy chciałaś uwieść rodziców, co było już samo w sobie szalone. Ale teraz… ciekawi mnie jak daleko chcesz to pociągnąć.
- Wiem - odparła panna Mongle. - Może to przez rosnące umiejętności? - zastanowiła się na głos, unosząc jeden ze szczupłych palców, po którym zatańczyły malutkie błyskawice. - Ale pewne rzeczy są dla mnie upajające. Jak ty czy moja mama. W jej przypadku pragnę, aby mnie słuchała. Zawsze była taką hipokrytką, być może dlatego podnieca mnie zmuszanie jej do nie krycia się ze swoją naturą.
- Mi się to bardzo podoba - Siri wyszczerzyła ząbki w uśmiechu i nachyliła się do drobniejszej dziewczyny, szepcząc jej do ucha - jestem już mokra na samą myśl, że spotkam Jinę.
- Każę jej zrobić co tylko zechcesz - odszepnęła jej Lei. - Mi najmocniej wilgotnieje, gdy myślę o zmuszaniu jej do prostytucji na moich oczach. Może masz racje, moje myśli w niektórych kwestiach stały się niemal mroczne.
Starsza koleżanka nie odstawałą jednak od niej w swoich pomysłach. Różnica polegała na tym, że nie wszystkie miała zamiar realizować. Co innego wypowiedzieć.
- Może niepotrzebnie szukałaś opcji handlowych? Trzeba było założyć zamtuz - szturchnęła Lei. - Ja zapłaciłabym niemałą sumkę, by dobrać się do Jiny.
- Tak szczerze, mogłabym takie miejsce prowadzić. Byłoby niezwykłe - przyznała się bez oporów rudowłosa, która myślała o tym co najmniej kilka razy już. - Choć pewnie nie w Halruaa, musiałabym znaleźć miejsce bardziej… wyzwolone.
- Mogłyśmy bardziej uważać u Blesseda - niechętnie przyznała Siri.
Rozmowa toczyła się przyjemnie, ale jej czas dobiegł końca. Wóz dotarł do miejskich rogatek i woźnica odwrócił się do swoich pasażerek.
- Ja jadę na plac targowy. Jedziecie dalej, czy wysiadacie tutaj? - Posiadłość Mongle’ów była pod miastem, więc teraz każdy odcinek drogi oddalałby Lei od celu.
- Wysiądziemy tu - rudowłosa uśmiechnęła się do niego i zarzuciła swój bagaż na ramię. Cały jej dobytek mieścił się teraz do jednej torby, co było wyjątkowo wygodne. Rzeczy Siri zresztą też tam weszły. - Dziękujemy.
- Bardzo nam pan pomógł - Siri nawet pochyliła się nad kozłem wozu i pocałowała starszego mężczyznę w policzek. Zupełnie niewinny gest, jak na jej możliwości, ale czas na figle miał dopiero nadejść. Zeskoczyła zwinnie na ziemię i rozejrzała się dookoła.
- Fajnie tu u nas, w rodzinnych stronach - stwierdziła.
- Jeśli chce się uciec od gwaru miasta - Lei wzruszyła ramionami. - Ja już jednak nie mogłabym tu wrócić. Zbyt nudno.
Więła przyjaciółkę za rękę i ruszyła dziarsko w stronę swojego domu rodzinnego. Nie była to długa wycieczka. Leilena już wiedziała, że Halruaa było w gruncie rzeczy małym państewkiem, a jego miasta nie mogły stawać do konkurencji w paroma wielkimi miastami, w których miała okazję się znaleźć. Ot, kwadrans i już obie mijały płot posesji. Ich nadejście nie zostało przeoczone. Jina, poinformowana wcześniej o planowanym powrocie córki, szybko wyszła gościom naprzeciw. W niepamięć poszły nakładane warstwami suknie, w których można było się ugotować w ciepłym klimacie. Kobieta miała na sobie zieloną sukienkę, którą Leilena sprezentowała jej na ostatnich wakacjach. Głęboki dekolt wyglądał już z dala bardzo kusząco. Wreszcie wyglądały jak rodzina, przy bardzo krótkiej i lekkiej sukience samej nastolatki, jak zwykle noszącej się w swoim stylu. Uśmiechnęła się do Jiny promiennie i pobiegła na przywitanie, bardzo po córkowemu rzucając się jej w ramiona. Dalej już było mniej “normalnie”, gdy jej języczek wwiercił się w ucho mamy, do którego wyszeptała.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że przyprowadziłam Siri. Szaleje za tobą, przywitaj ją ładnie.
Odmieniona kobieta uścisnęła córkę mocno, ale jej odpowiedź też dalece odbiegała od normalności.
- Wiesz, że możesz mi przyprowadzać kogo tylko chcesz - obiecała szeptem.
Ciemnoskóra na tę okazję zrezygnowała z typowych dla siebie, luźnych spodni, zamiast tego decydując się na krótką, zwiewną spódniczkę. Dzięki temu kusiła nie tylko odznaczającym się pod bluzeczką pełnym biustem, ale też zgrabnymi nogami.
- Mam pomysły na wykorzystywanie twojego ciała, mamo. Podniecasz mnie najbardziej na świecie. Nie hamuj się - szepnęła i cofnęła się.
Pani Mongle była bardzo posłuszna. Klątwa zwierciadła nie słabła ani trochę. Choć wcale nie wykluczone było, że taka po prostu była natura niewiernej kobiety.
- Dzień dobry, Siri - gospodyni podeszła do przyjaciółki Lei z otwartymi ramionami. - Czuj się jak u siebie w domu.
Objęła dziewczynę, ale na tym się nie skończyło. Od razu bowiem przywarła do jej ust w namiętnym pocałunku, a murzynka nie miała najmniejszej ochoty protestować przed takim powitaniem. Leilena natychmiast poczuła ukłucie silnego podniecenia. Zbliżyła się do nich i położyła dłoń na pośladku mamy.
- Ślicznie razem wyglądacie - westchnęła. - Jest ktoś jeszcze teraz w domu? - zapytała mamy, która z ociąganiem oderwała się od chętnych warg.
- Minęłyście się z Marcusem - odpowiedziała, wypinając się mocniej ku Lei. - Przygotował dla was pokoje, a teraz robi ostatnie zakupy.
Dziewczyna dała mamie mocnego klapsa.
- A Inis? - dopytywała o tę interesującą ją osobę. To tylko przy niej jeszcze nie mogły wyczyniać harców aż tak otwarcie. Przynajmniej nie wtedy, gdy byłaby na przykład z Sarą, poprawiła się w myślach nastolatka.
- Jest u swojej przyjaciółki - odparła Jina, wciąż nie puszczając Siri. - Obiecała, że przyjdzie wieczorem.
- W takim razie pokaż Siri pełnię gościnności. Masz ochotę na coś konkretnego? - Leilena zapytała przyjaciółki, mrugając do niej wymownie.
- Na bardzo wiele rzeczy - bez wstydu odpowiedziała ciemnoskóra. - Ale tak przed gankiem? Na widoku? Lei, co sobie o mnie pomyślą sąsiedzi, jeśli mnie zobaczą?
- Niekoniecznie przed gankiem - roześmiała się rudowłosa nastolatka. - Choć niewielu tu sąsiadów. Chyba tylko od jednych nas może widzieć, ale czyż nie masz z nimi dobrych kontaktów, mamo?
- Z ich synem - Jina nie krępowała się przy Siri ani trochę… a może tak samo zachowywałaby się już przy każdym? - Pisałam ci o nim w listach - przypomniała.
- No właśnie. Ale to Siri jest gościem, ona nam mówi na co ma ochotę. Możemy się nią zająć póki Marcus nie wróci, prawda? - objęła mamę w talii, przytulając do siebie.
- Jestem na wasze usługi - zapewniła posłusznie. Za to w oczach ciemnoskórej zabłysły iskierki.
- Powiedziałaś, że mówię wam? Jinie i tobie? - popatrzyła na Lei.
- Oczywiście. Jesteśmy do twojej dyspozycji - nastolatka celowo stała się taka jak Jina.
Ciemnoskóra przygryzła wargę. Pokusa była ogromna. Rozejrzała się na boki, jakby faktycznie obawiając się, że ktoś je może podglądać.
- W środku - powiedziała, ale zaraz dodała - w kuchni.
Leilena wzięła mamę za rękę, splotła z nią palce i ruszyła do środka.
- Chętnie byśmy ci służyły i były na twoje polecenie przez cały nasz pobyt - Lei postanowiła sprawdzić, czy Siri ma ochotę się pobawić w ten sposób.
- Nie kuś mnie, Lei - dziewczyna pogroziła palcem. - Przy takich dwóch rudzielcach nie umiałabym się powstrzymać.
Drzwi były otwarte. Wnętrze trochę się zmieniło od ich ostatniej wizyty. Wszystko było odświeżone, pojawił się nawet jeden czy dwa nowe meble. Państwu Mongle powodziło się coraz lepiej. A to był dopiero początek pomocy od Leileny. Miała nadzieję, że jej rodzina przeprowadzi się w ciekawsze miejsce. Weszła do środka.
- Siri, my tego chcemy. Prawda mamo? Jeśli tylko chcesz się pobawić dwiema gotowymi na wszystko…
Jina niby nie zaprzeczyła, ale popatrzyła w oczy córki i powiedziała.
- Zrobię wszystko, czego zechcesz - co wskazywało Leilenę, jako jej panią. Ale jeśli jej pani odda się innej, to chyba łańcuch rozkazów by działał?
- A ja chcę, żebyś na ten czas słuchała także poleceń Siri, dobrze? - odpowiedziała na spojrzenie mamy.
- Czy to ci sprawi przyjemność Leileno?
Były już w kuchni, nawet jeśli dom został odświeżony, to nikt go nie przebudował.
- Ogromną, mamo - nie puszczała Jiny, ani nie ogrywała wzroku od jej pięknego ciała, czując jak sama bliskość i splecione palce wzmagają podniecenie.
- Więc będę posłuszna - zapewniła pani Mongle, czym wywołała na twarzy czarnowłosej szeroki uśmiech. Dziewczyna sprężystym krokiem przeszła przez pomieszczenie i usiadła na skraju stołu jadalnego.
- Takie dwa smakowite kąski - przygryzła wargę. Dłonie położyła na własnych udach, z rozmysłem podwijając swoją spódniczkę, odkrywając coraz więcej i więcej ciała na oczach widzek. - Posłuszne, chętne i rozwiązłe - kontynuowała. - Aż się ślinię na samą myśl, co mogłabym z wami zrobić - dodatkowo rozsunęła odrobinę uda, już, już prawie obnażając swoją szparkę. - Na początek chyba... - w ciemnych oczach rozbłysła złośliwość - zrobicie mi coś do jedzenia, bo burczy mi w brzuchu po podróży, o! - zakończyła ze śmiechem.
- Ktoś tu chce mieć wielki tyłek! Choć ja bym wolała, żeby ci też w cycki szło - mrugnęła do niej Leilena. Miała zamiar spełniać polecenia przyjaciółki, ale nie myślała przy tym o formie uległości jak choćby z Selunarrą. Tu relacja była inna i zmienianie jej byłoby sztuczne. - Ale ja też chętnie coś zjem, będzie energia do spalania.
- Mam potrawkę z królika - trochę zdziwiona gospodyni podeszła do paleniska. - Mogę zagrzać.
- Poproszę - murzynka najwyraźniej mówiła szczerze, albo była to część jakiejś bardziej skomplikowanej gry. Jina tego nie roztrząsała. Skrzesała ogień pod kociołkiem i zdjęła z haka chochlę do mieszania. - A ty, moja kochana Lei, nigdy nie narzekałaś na mój tyłek. Ani na moje piersi - zmarszczyła zabawnie nosek i pokazała przyszywanej siostrzyczce język.
- Ale gdyby były większe! - zamruczała z rozkoszą dziewczyna, pomagając mamie i jednocześnie pożerając wzrokiem obie kobiety. Przy tym pomaganiu w jej przypadku chodziło głównie o to, aby móc się o Jinę otrzeć lub złapać za którąś z krągłości.
- No, śmiało - podpuściła Lei przyjaciółka. - Co byś zrobiła, gdybym miała większe?
Pani Mongle trochę przeszkadzały w ogarnięciu kuchni te umizgi, ale nie protestowała. Wprost przeciwnie, każde dotknięcie Lei kwitowała krótkim jękiem.
- Za większe jeszcze lepiej by się trzymało - zaczęła wymieniać nastolatka. Nie przestawała przeszkadzać mamie, trzymając ją teraz za tyłek, jak gdyby chciała podkreślić swoje słowa. - Byłyby ciekawym wyzwaniem przy projektowaniu strojów, do podkreślenia ich mocniej. Klapsy na takie, mrau. I jeszcze pole do popisu przy praktykach magicznych, jak tu je umagicznić, aby nie ciążyły, a były wieelkie.
Przyjaciółka złapała się za biust i ścisnęła go sugestywnie.
- Mi się tam całkiem podobają takie, jakie są. I kochankowie też nie narzekali, kiedy otulałam nimi ich sztywne drągi. A właśnie! - zawołała. - Masz dla mamy jakieś nowe ubrania? Zaprojektowałaś z Lily coś specjalnie dla niej?
Jina zainteresowała się tymi słowami na tyle, że nawet przestała mieszać potrawkę.
- Mam dwa prezenty - przyznała panna Mongle. - Jeden rzeczywiście uszyła Lily, jest raczej zwyczajny - zachichotała. - Może i wie o moich fantazjach i podglądaniu, ale pełni prawdy o mojej mamie wolałam jej oszczędzić. Dlatego drugą rzecz wykonał ktoś inny.
- No to teraz dopiero zżera mnie ciekawość - Siri zabawnie przygryzła wargę i zeskoczyła ze stołu. Podeszła trochę bliżej paleniska i pociągnęła nosem. - Pachnie smacznie, pani Mongle - pochwaliła. - Ta potrawka jest z warzywami?
- Owszem, Siri - przyznała pani domu, ponownie wracając do mieszania.
- Jakimi?
- Z marchwią i pietruszką.
- A krojonymi?
- Oczywiście, że tak - zdziwiła się trochę Jina. - Posiekanymi i wymieszanymi z mięsem.
- Eee… szkoda - westchnęła dziewczyna. - Wolałabym w całości - uśmiechnęła się łobuzersko, spoglądając na przyjaciółkę. - Takie długie warzywa przyjemniej mi się chrupie, gdy są całe.
- Mamy takie w piwniczce, jestem tego pewna - zamruczała Leilena. - I takie cienkie, i takie grube.
Jej dłoń niby to “przypadkiem” podciągnęła sukienkę mamy, odsłaniając jej pośladki. Od razu mogła zobaczyć, że jej mama nie miała na sobie bielizny.
- A zrobiłabyś mi przyjemność i przyniosła kilka? - ciemnoskóra specjalnie przeciągnęła słowo “przyjemność”. - Potrawka i tak się jeszcze będzie chwilę grzać.
 
Zapatashura jest offline