Ognistowłosy przyglądał się leniwie kobietom tląc nieśpiesznie fajkę. Najbliższe siebie dwa truchła kultystów pośpiesznie obmacał ze złota i co cenniejszych fantów. Nie wszystkich oczywiście! Były do niego plecami, więc... miał miły widok.
Potem wstał i staną za nimi zapuszczając żurawia przez ramię patrząc jak się męczą na swój sposób. Cóż, miały pasję do swej roboty, co nie?
Kiedy skończyły, a każda z nich zdecydowała się robić po swojemu oznajmił luźno i zrelaksowanie. Widać ziółka jak najbardziej były w mocy.
- Martwi i tak nic nam nie powiedzą. Rada jest martwa, a ocalałe dusze należy sprowadzić na drogę światła. Ich wdzięczność i wdzięczność społeczeństwa jest więcej warta niż ich ostatnie tchnienia. Nie przelejemy krwi tylko dlatego, bo możemy.
Burda ruszyła w stronę trucheł, a on się za nią obejrzał i skupił na Salome. Cień złośliwego, złowieszczego, na wskroś podłego uśmiechu zawitał na jego twarzy kiedy zrobił zdecydowany niebezpiecznie blisko krok ku niej. Jego usta opuścił pewny siebie cichy, mrukliwy szept z nutami, obietnicą cierpienia i rozkoszy...
- Krew i kości Gwiezdnego Krakena? Daj znać kiedy będziesz gotowa zostać splugawiona...
...szept skończył się kiedy ją mijał, a minął ją jak gdyby nigdy nic nigdy nie miało miejsca. Jak gdyby szedł w stronę kolejnych zwłok do przszukania. Tylko to spojrzenie kąta oka które się zerwało, gdy już nie było możliwości go ukryć przed niechcianymi oczami.
W paleniskach, w misach, trzeszczały żary węgla i bryłki kadzidła...